Harry wraz z przyjaciółmi szykował się na wyjazd do Hogwartu. Był piękny dzień. Promyki słońca padały na jego kufer oświetlając inicjały "H.P.".
Dzień przed byli na Pokątnej. Trochę się tam zmieniło. Jednak wszystko wracało do normy.
Stał teraz trzymając Ginny za rękę i patrzył jak Ron i Hermiona znikają w przejściu na peron 9 i 3/4. Rozejrzał się wokoło. Tak za tym tęsknił.
-Ja i Ron musimy iść do przedziału dla prefektów zaraz wrócimy.- powiedziała Hermiona.
Pierwszy raz ucieszył się na tę wieść. Będzie miał czas dla siebie i Ginny. A zawsze towarzyszyli im jeszcze Neville i Luna. Teraz ich nie będzie.
Szukając wolnego przedziału słyszał za sobą podniecone szepty. Gdy przechodził obok przedziału z dziewczynami zachichotały donośnie. Chyba miały nadzieję, że tam wejdzie.
Harry'emu trochę to przeszkadzało. Wiedział, że nie były to złowieszcze szepty, takie jak kiedyś, gdy sądzili, że on otworzył Komnatę Tajemnic. Jednak wolał, by ich nie było.
Usiadł w wolnym przedziale razem z Ginny, a ta położyła mu głowę na ramieniu. Żartowali sobie tak jak za dawnych czasów. Harry złapał jej rękę i już miał ją pocałować, gdy usłyszał, że ktoś się zbliża. Usłyszał paplaninę dziewcząt. Czyli to nie był Ron. No chyba, że Ron transmutował się w dziewczynę z 6 klasy...
Harry trochę się krępował całować, a nawet obejmować Ginny przy nim. Wiedząc, że to nie on poszukał ustami ust Ginny i pocałował ją.
Nagle usłyszał jakieś zawodu i smutku za drzwiami. Przez chwilę myślał, że komuś coś się stało, ale zrozumiał, że to te dziewczyny z 6 klasy.
Wiele dziewczyn teraz podkochiwało się w nim, ale Harry wiedział, że to tylko dlatego, że to on pokonał ostatecznie Voldemorta. No i on "zmartwychwstał" na ich oczach, chociaż nigdy nie umarł. Tylko najbliżsi znają prawdę.
Teraz odsunął się od Ginny i ruszył w stronę drzwi. Otworzył je szybkim ruchem, a dziewczyny energicznie odskoczyły od drzwi. Czy one naprawdę myślały, że Harry jest głupi i głuchy?
-Harry!- wybąkała jedna z nich- My się zastanawiamy...emmmmm...
-Czy nie chciałbyś zagrać z nami w... szachy?
Harry dobrze wiedział, że one w życiu nie grały w szachy. Jednak zignorował ten fakt i odpowiedział:
-Nie, dzięki.
Odwrócił się na pięcie, lecz jedna z nich złapała go za ramię.
-Nie! Zaczekaj!- powiedziała natychmiast.
Tak więc Harry czekał na ich nowy wymysł, gdy usłyszał głos Ginny:
-Harry? Coś się dzieje, kochanie?
"Kochanie"... Harry wiedział, że Ginny powiedziała to tylko po to, by im dopiec. To była ta Ginny, którą kochał. Uparta i stanowcza.
Uśmiechnął się pod nosem.
-Idę, idę.
Reszta dziewczyn zrobiła nadąsaną minę.
-No to idę, moja dziewczyna mnie woła.- powiedział z naciskiem na słowo "dziewczyna". Pragnął tylko spokoju.
-Dobra, może później...- powiedziała najwyższa z nich.
Harry wrócił do przedziału i zamknął drzwi za sobą. Oboje wybuchnęli śmiechem.
-"Kochanie"?- zapytał Harry.
- "Moja dziewczyna?"- odpowiedziała pytaniem Ginny.
-A co, nie jest tak?
-Wiesz, że jest.
Usiadł obok niej, a ona wtuliła się w niego.
-Nie jedz żadnych czekolad od nich, może znowu nafaszerują je eliksirem miłosnym.
Harry zaśmiał się. W sumie to znając je...
W tym momencie do przedziału weszła Hermiona i Ron. Harry i Ginny nie odskoczyli od siebie.
-Ooo... są nasi prefekci!- powiedział ironicznie Harry.
-Miło widzieć pana kapitana!- dopiekła mu Hermiona.
W tej chwili zapanowała cisza i tylko na siebie patrzyli. Za chwilę każdy parsknął śmiechem.
Sami nie wiedzieli czemu im tak wesoło. Ich przedział był najgłośniejszym przedziałem ze wszystkich. Może to dlatego, że nie ma już Voldemorta... wszyscy są bezpieczni.
Hermiona leżała w objęciach Rona, a Ginny położyła głowę na brzuchu Harry'ego. Przez chwilę ich spojrzenia się spotkały, a ona topiła się w jego zielonych oczach.
-No to, jak myślicie?- zapytał Ron- Co dziwnego stanie się w Hogwarcie w tym roku?
Ginny poderwała się natychmiast, tak że Harry trochę podskoczył.
-A co może się stać?- zapytała natychmiast.
-No nie wiem...-powiedział powoli Ron.- Może w tym roku odkryjemy kolejną Komnatę Tajemnic z trzygłowym Bazyliszkiem chowającym za sobą Kamień Filozoficzny?
Wszyscy znowu się zaśmiali. Tylko Ginny patrzyła na niego wielkimi oczami.
-To istnieje trzygłowy Bazyliszek!?- zapytała natychmiast.
-Nie wiem!- Ron zaśmiał się.- Naprawdę nie pojęłaś? Skrzyżowałem nasze dwie przygody z dwóch pierwszych roków. Nie rozumiesz?
-Aaa...- powiedziała Ginny i natychmiast przerodziła to w śmiech.- No tak. Przecież kamień filozoficzny już nie istnieje. Ale jakby coś się działo... to mówcie mi o tym! Chcę być z Wami gdy znów będziecie ratować świat.- zaśmiała się.
Nikt jej nie odpowiedział, a ona wciąż czujna z powrotem położyła głowę na brzuchu Harry'ego. I znowu ich spojrzenia się spotkały. I te zielone oczy.. takie głębokie i piękne.
Chciała, by ją pocałował. I była pewna, że on pragnie tego samego. Jednak zdawała sobie sprawę, że na oczach Rona i Hermiony nie powinni. Byłoby to krępujące.
Dojechali na miejsce. Wsiedli do wozów. Teraz każdy z nich widział Trestale. Harry zobaczył je po raz pierwszy po śmierci Cedrika, a jego przyjaciele natomiast nigdy ich nie widzieli.
-Więc tak wyglądają Trestale!- powiedział Ron.
-Są... fascynujące!- powiedziała cicho Hermiona. Harry się tego spodziewał.
Gdy wszedł do Wielkiej Sali z Ginny przytuloną do jego boku i przyjaciółmi obok niego wybuchł gwar podniecenia. Zdawał sobie sprawę z tego, że tak będzie przez jakiś czas. Były to szepty podziwu. Wiele dziewczyn patrzyło spode łba na Ginny. Oni jakby nic nie usłyszeli usiedli przy stole Gryfonów, gdzie zostali przywitani bardzo miłymi słowami, uściskami i poklepaniami po ramionach i plecach. Harry żałował, że nie ma nikogo z jego rocznika. No oprócz Hermiony i Rona.
Trwała ceremonia przydziału. Jakiś pierwszoroczniak, który właśnie został Gryfonem usiadł obok niego. Trząsł się jak galareta.
-Spokojnie, już po wszystkim-Harry uśmiechnął się do niego.- Witaj wśród Gryfonów!
Teraz zrozumiał, że mały Gryfon trzęsie się dla tego, że był skrępowany przez Harry'ego. No tak... na pewno rodzice mu opowiadali o "wybrańcu". Harry'ego już to denerwowało. A to dopiero pierwszy dzień.
Już miał się odwrócić, by ten się uspokoił, lecz on wybąkał:
-Ja... dzięki.
Tylko na tyle się odważył. Harry rozumiał go. Na pewno mały przyzwyczai się.
Sam nie wiedział od kiedy jest taki miły dla pierwszoroczniaków. Ale nie myślał już o tym. Właśnie przemawiać zaczęła McGonagall, a potem rozpoczęła się uczta. Wracając do dormitorum słyszał za sobą głos tamtego pierwszoroczniaka:
-Jest taki miły! A ja straciłem okazję, by z nim porozmawiać!
-Może będziesz jeszcze miał okazję,Jake.- odpowiedział drugi pierwszoroczniak. Też trafił do Gryffindoru.
Harry zaśmiał się pod nosem. Nie chciał tego wszystkiego. Wolałby po prostu- być Harry'm. Żadnym tam bohaterem.
Ginny szła wtulona do niego (ku niezadowoleniu innych dziewczyn) i chyba wyczuła o czym myśli. Też słyszała tamtą rozmowę pierwszoroczniaków.
-Spokojnie Harry.- powiedziała cicho.- To się znudzi. Wszystko wróci do normy.
Harry wiedział, że Ginny ma rację. W odpowiedzi pocałował ją i razem podeszli do portretu Grubej Damy.
-Emmm... ktoś zna hasło- Zapytał Harry.
Odwrócił się i jego spojrzenie padło na małego Jake'a. Ten zalał się rumieńcem.
Wtem usłyszał:
-Odsuńcie się jesteśmy prefektami! Znamy hasło!
Ron i Hermiona wynurzyli się spośród reszty uczniów i podali hasło:
-Czekoladowy pudding.
Gruba Dama powiedziała "jest pyszny" i odsunęła się.
Resztą dnia spędzili grając w eksplodującego durnia w pokoju wspólnym.
Wielbię Cię dziewczyno! I twego bloga też!
OdpowiedzUsuń"Czekoladowy pudding (...) jest pyszny!" xd
Podziwiam twój styl pisania! Szacun! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :D Czytam rozdział za rozdziałem i nie mogę przerwać :*
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz naprawdę super !
OdpowiedzUsuńGenialny blog
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńo tak jest sławny, i teraz wiele dziewczyn się za nim ogląda, ale jest zajęty, i to hasło boskie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jesteś super fajny blog
OdpowiedzUsuńTu piszesz, że Neville'a i Luny nie będzie ale przecież Luna jest w wieku Ginny i powinna wrócić do Hogwartu
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jest sławny, i teraz wiele dziewczyn się za nim ogląda, ale niestety jest zajęty, muszą się obejść... a to hasło jest boskie....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, teraz to wiele dziewczyn się za nim ogląda, ale cóż niestety jest zajęty, muszą się obejść smakiem ;) a to hasło jest boskie....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńLuna powinna jeszcze być, bo jest w wieku Ginny
OdpowiedzUsuń