Harry spędził jeszcze sporo czasu w Mungu. Hermiona i Pani Weasley często go odwiedzały, a Ginny nie odstępowała na krok. Gdyby mogła, to by tam spała. Ron musiał chodzić na zajęcia, ale w wolnych chwilach odwiedzał go. Gdy Harry tak leżał na tym 'łożu śmierci' podjął pewną decyzję. Opowiedział o niej Ronowi i oboje postanowili, że wracają na tegoroczne walentynki. A do tego wydarzenia brakuje tylko dwóch tygodni.
Harry śmiał się, rozmawiał, czuł trochę lepiej. Mimo to, wyglądał źle, więc każdy martwił się o niego. Na szczęście, wyszedł tydzień przed walentynkami. Nigdy tego święta nie lubił, ale te miały być wyjątkowe.
Tak więc, przed wróceniem do Akademii Harry i Ron potajemnie poszli do jednego ze sklepów, by zamówić kluczowy przedmiot.
Gdy za pomocą świstoklika teleportowali się do Akademii Harry marzył tylko o jednym- spokoju. Wiedział jednak, że tak łatwo mu nie pójdzie. Gdy tylko zrobił kilka kroków podbieli do niego koledzy. Przypomniała mu się siódma klasa, gdy wrócił po miesięcznej śpiączce- każdy go klepał po plecach. Tak czuł się i teraz.
Razem z Ronem weszli do pokoju, gdzie czekał na nich Neville. Eric gnił w Azkabanie, więc po długich prośbach zgodzono się, by wykładowca zamieszkał z uczniami.
-Harry!- wstał natychmiast i podszedł do chłopaka, robiąc ten już dobrze znany gest- klepiąc go po plecach- Jak dobrze, że jesteś! Nie wyglądasz dobrze!- nagle jego ton spoważniał.- Harry, wiesz, że jestem Twoim przyjacielem, ale jestem też wykładowcą. I niestety... my, nauczyciele, musimy wiedzieć co wtedy się stało...
Harry westchnął. Nikomu o tym nie mówił. I nie chciał. Wiedział jednak, że nie ominie go 'przesłuchanie'. Tak więc opowiedział Ronowi i Neville'owi co się stało. Obaj mięli przerażone i zdziwione miny.
Po chwili ciszy Ron zapytał:
-Kiedy zamierzasz powiedzieć o tym mamie, Ginny i Hermione?
-Nie zamierzam im o ty mówić.- mruknął.
-Przecież Cię to nie ominie.
Harry opadł na łóżko. Ron miał racje. Wiedział, że prędzej czy później dowiedzą się o tym.
-Ale chyba nie chcesz, by dowiedziały się tego ode mnie?
Jasne, że nie chciał. Byłyby na niego wściekłe. Wstał i wyciągnął pergamin, a pióro zamoczył w czarnym atramencie.
Ginny nerwowo chodziła po swoim pokoju. Myślała o Harry'm. Martwiła się o niego. Wiedziała, że z nim już w porządku, ale mimo wszystko obawiała się. Tak bardzo nie chciała go stracić.
Myślała co zrobić. Ona musi wiedzieć, co się wtedy wydarzyło. Dlaczego był taki poturbowany? C tam się stało?
Zaczęła rozważać wysłanie wyjca, gdy usłyszała stukot w szybie. To sowa z Akademii, Harry zawsze wysyłał tą samą. Podeszła do okna i natychmiast je otworzyła. Rozpakowała list i zaczęła czytać.
Trzęsącymi się rękoma odłożyła kartkę na pobliski stolik. Tak jak myślała, Harry opisał jej co się wtedy stało. Przerażało ją to... jak bardzo musiał cierpieć. I pomoc Malfoy'a... to dziwne, przecież w latach szkolny tak się nienawidzili. Ale nie ma co o tym myśleć. Ważne, że pomógł. Musi pokazać ten list Molly i Hermione. Ale ta sprawa nie może wyjść poza mury Nory. Tak prosił Harry, więc i tak będzie. Powoli ruszyła w stronę drzwi.
Był dzień 14 luty. Harry ubrany elegancko stał przed lustrem. Ginny nie wiedziała, że Harry ją odwiedzi. Miał pewne wątpliwości. Poczuł skurcz w brzuchu, bał się. Podszedł do niego Ron. Był mniej elegancki, ale wyglądał dobrze. Oboje wykorzystali swoją przepustkę, by spędzić walentynki z ukochanymi, ale dla Harry'ego miał to być najważniejszy 14 luty w całym jego życiu.
-No to powtórzmy nasz plan.- mruknął do Rona.- Najpierw idziemy na Pokątną, by odebrać prezent dla Ginny. Ty masz już swój dla Hermiony, tak?- Ron kiwnął głową i pokazał Harry'emu naszyjnik z otwartą, srebrną książeczką.- No dobra. Potem idziemy do Nory, gdzie zręcznie wywijamy się przed obiadkiem Pani Weasley i razem teleportujemy się do Hogsmeade.- Harry wzdrygnął się na tę myśl. Co prawda, cała czwórka zdała prawo na teleportację, ale Harry rzadko tego używał, bo było to dla niego trochę nieprzyjemne.- Ty zabierasz Hermionę na romantyczny spacer, a ja z Ginny idziemy do Trzech Mioteł. I tak już improwizacja.
Ron kiwnął głową. Oboje teleportowali się na Pokątną. Harry zniósł to dosyć dobrze, o wiele lepiej niż się spodziewał. Może nawet to polubi? Ron podobnie.
Zabrali, co mięli zabrać i znaleźli się przy Norze. Spokojnym krokiem ruszyli w stronę domu. Harry poczuł ucisk w żołądku.
Zapukali do drzwi. Usłyszeli nerwowe:
-Kto tam?
-Ron i Harry.- odpowiedzieli.
-Ron i Harry? Przecież nie mięliście tu być...- powiedziała podejrzliwie Pani Wesley przez drzwi.- Ron, podaj swój dokładny wiek, gdy po raz pierwszy uniosłeś się na miotle.
Ron przewrócił oczami.
- Miałem 4 lata i 8 miesięcy.
-Dobrze.- odpowiedziała swoim serdecznym tonem, który natychmiast zmienił się w stanowczy.- Harry, jak najczęściej się do Ciebie zwracam?
-"Kochaneczku".- Harry zarumienił się lekko.
Molly otworzyła drzwi i natychmiast przytuliła ich do siebie.
-Jak dobrze Was widzieć! Jak się czujesz, Harry?
-Dobrze, dziękuję...- urwał.
W tej chwili Ginny rzuciła mu się na szyję. Ten ją pocałował.
-Na pewno w porządku?- szepnęła.
Chłopak kiwnął głową.
-Chodźcie na obiad, chłopcy. Na pewno jesteście zmęczeni, a ty Harry wyglądasz tak mizernie...
-Dziękujemy, mamo.- powiedział Ron, gdy wyzwolił się z objęć Hermiony. Ta podeszła, przytuliła i pocałowała Harry'ego w policzek na powitanie.- My tylko zabieramy dziewczyny, w końcu dzisiaj walentynki...
Dziewczyny spojrzały po sobie zdziwione. Molly powiedziała rozradowana:
-Achhh taaak, oczywiście... Ale wróćcie koniecznie chociaż na kolację...
-Będziemy tu 3 dni, mamo.- urwał Ron.
Pani Weasley uśmiechnęła się tylko. Cała czwórka wyszła na zewnątrz i teleportowała się do Hogsmeade. Ich drogi w pewnym momencie się rozeszły, więc Ginny i Harry szli sami, objęci. Weszli do Trzech Mioteł, gdzie roiło się od reporterów szukających sensacji w dzień walentynek. Aż się wzdrygnęli, gdy ich zobaczyli. To jak szukać knuta, a znaleźć galeona...
-Harry...-powiedziała cicho Ginny.- Tu się kręci od reporterów...
-Nic nie szkodzi.- przerwał jej Harry.- Nic nam nie zniszczy tego dnia.
Harry bardzo chciałby być tak obojętny, jakiego udawał. Jasne, że mu to przeszkadzało. Jednak szybko o tym zapomniał, gdy usiedli przy stoliku i pogrążyli się w rozmowie, popijając Kremowe Piwo. Bar był bardzo ładnie przystrojony. Spędzili szczęśliwe chwile.
Ginny obserwowała Harry'ego. Tak dobrze dziś wyglądał. Jak zawsze topiła się w jego szaleńczo zielonych oczach. W pewnym momencie zauważyła, że chłopak jakby odpłynął. Patrzył się tempo przed siebie, dłonią zaczesał swoją niesforną grzywkę. Ginny znała ten ruch, aż za dobrze. Robił to tak często. Jednak nie był to ten sam ruch. Był bardziej nerwowy.
Harry złapał Ginny za rękę i wstał. Zapytała zdziwiona:
-Już idziemy? Minęło dopiero pół godziny...
-Nigdzie nie idziemy...- szepnął Harry. Słychać było w jego głosie poddenerwowanie.
Ginny także wstała, a on nie puszczając jej ręki uklęknął przed nią. Wyciągnął małe, czerwone pudełeczko, a gdy otworzył je Ginny zobaczyła pierścionek zaręczynowy. Zamarła.
-Ginny...- zaczął Harry. Jego oczy przepełniała miłość i stres.- Czy... zostaniesz moją żoną?
Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w niego jak wryta. Czuła, jak serce podchodzi jej do gardła, bijąc szybko.
-Tak...-szepnęła. W oczach miała łzy szczęścia, a głos jej lekko drgał.
Harry założył jej na palec pierścionek. Przyjrzała się mu. Był to złoty pierścionek, z niebieskim diamencikiem. Na złocie wyryty był napis "Najukochańszej Ginny" , a nieco dalej "Kocham Cię, Harry". Gdy tylko chłopak wstał rzuciła mu się na szyję, a on ją pocałował. W sali rozległy się oklaski, a pióra reporterów latały po pergaminie, jak Błyskawica po boisku quidditcha.
Stała wtulona w Harry'ego i zdała sobie sprawę, że ona, Ginny Weasley będzie teraz Panią Potter. Kiedyś marzyła, by ten chociaż na nią spojrzał, uśmiechnął się do niej... a teraz? Teraz on ją kocha. I oczywiście, ona jego.
-Dziękuję...- szepnęła.
-Czynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie... Więc to ja dziękuję. Kocham Cię.- mruknął jej do ucha Harry.
-Ja Ciebie też.
Gdy wieczorem, podczas kolacji oznajmili całej rodzinie o ich zaręczynach (niestety Billa i Charliego nie było, w końcu oni nie mięli pojęcia, że to tak wyjątkowy dzień) wybuchł gwar radości. Molly była prawie tak wzruszona jak Ginny. Ona, Hermiona i Ginny patrzyły z zachwytem na pierścionek. Wszystkie uważały, że jest cudowny.
Wszyscy cieszyli się, że będą mieć Harry'ego w rodzinie, zwłaszcza Pani Weasley. Ten mały chłopiec, który tak uprzejmie zaczepił ją na dworcu, gdy miał 11 lat, żeni się z jej córką. O tym marzyła. Bo komu innemu miałaby oddać swoją córkę, jak nie jemu?
Cały wieczór świętowali. A zakochana para czuła się jak w niebie.
Cudowny! Wspaniały! Boski! Awww! <3
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤❤❤💕💕💕💕💕 tak na to czekałam!!!!!! Rozdział jak zawsze supperrrrrr😊
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo tak wspaniałe te walentynki Harry się oświadczył...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Najlepszy rozdział♥♥♥
OdpowiedzUsuńtroche bledow ale super....
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuuiiiiiiiper! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Veronica
Nigdy wczesniej nie trafilam na lepszego bloga! Mega!
OdpowiedzUsuńPopłakałamkałam się Boże wspaniała notka!na ⭐⭐⭐⭐⭐ gwiazdek
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,Pola
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o tak Harry się oświadczył...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Harry się oświadczył cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
lubie placki
OdpowiedzUsuńA ja chleb
Usuń