sobota, 21 lutego 2015

20. Niespodzianka i prawda o Andrew.


Najpierw chciałabym się zapytać, co sądzicie o muzyce na tym blogu?
Pierwsza to 'Hedwig's Theme'. Chyba każdy Potterhead ją zna. Druga to "Dumbledore Army". Znamy ją ze sceny treningu GD, co z resztą słychać. Trzecia- 'Harry i Ginny'. Muzyka z ich pierwszego pocałunku...:). Czwarta- 'Snape to Malfoy Manor'. Z Insygniów Śmierci. I ostatnia- 'The Will.' Nie pamiętam, z której części, ale dobrze ją znam.
Jeśli jakaś Ci się nie podoba, to możesz przewinąć. Jeśli w ogóle ich nie chcesz- możesz wyłączyć :)
Piszcie co o tym sądzicie. A teraz, zapraszam do czytania! :))
_______________________________________________________________________________
Harry i Ginny siedzieli na brzegu plaży, objęci. Był to ostatni dzień ich podróży poślubnej. Spędzili ten czas wspaniale. Ginny była szczęśliwa jak nigdy. Nie wiedziała jednak, co się szykuje.
Z bólem deportowali się pod Norę. Ten czas spędzili tak miło... sam na sam. Dziewczynę przygnębiała myśl, że w domu u jej rodziców nie będą mogli nacieszyć się sobą.
Gdy weszli do środka pierwsza napadła na nich Molly.
Teraz przy stole Nory siedzieli: Harry, Ginny, Ron, Hermiona, Molly i George. Ginny opowiadała zawzięcie o tym, co widzieli i jak dobrze się bawili. Harry natomiast rozglądał się, jakby czegoś wyczekiwał. Jego żona, już miała zapytać się o co chodzi, gdy z góry zszedł Artur z jej kufrem. Teraz zamiast inicjałów "G.W." widniały na nim litery "G.P.".
-Co robisz, tato?- Spytała podejrzliwie.
-Pomagam Ci wynieść Twoje rzeczy.- uśmiechnął się pod nosem Pan Weasley.
-W-wyrzucacie mnie?- bąknęła.
-Nic z tych rzeczy!- zaprotestował.
Harry złapał Ginny za ramię, złapał jej kufer i nim dziewczyna obejrzała się, była w jakimś dziwnym miejscu. Przed nią stał duży dom z ogrodem. Bardzo jej się podobał, lecz nie czas było jej o tym myśleć.
-Harry, co się dzieje? Gdzie my jesteśmy?- zapytała z lekką złością.
-W Dolinie Godryka. A to nasz nowy dom.
Ginny przez chwilę nie mogła nic powiedzieć. Patrzyła to na dom, to na Harry'ego. W końcu przez gardło przeszło jej:
-Ale to chyba nie...?
-Nie. To nie jest dom moich rodziców.- mruknął Harry.- Kupiłem działkę, ogłoszenie było w 'Proroku Codziennym'. Wynająłem ekipę budowlaną i... Sama widzisz efekty.
Ginny nie wytrzymała i rzuciła się na szyję Harry'ego.
-Dziękuję...- szepnęła.
-Chodźmy do środka.
Weszli do środka i ruszyli do największego pokoju w całym domu.
-To pokój gościnny.
Ginny nieśmiało rozejrzała się po nim. Bardzo podobał się jej ten pokój. Uwagę przykuwał kominek, z ich wspólnymi zdjęciami.
W domu znajdywała się jeszcze kuchnia, sypialnia, mały gabinecik Harry'ego, łazienka i jak to nazwał jej mąż "kilka pokoi dla dzieci".
Ginny trochę ulżyło. Czyli jednak Harry będzie chciał mieć dzieci... Nigdy o tym z nim nie rozmawiała, bo bała się reakcji.
Dziewczyna była zachwycona domem. Kilkadziesiąt razy dziękowała Harry'emu za to wszystko.
Potem rozpakowywali prezenty ślubne. Wszystkie bardzo im się podobały- jeden jednak przykuł uwagę Harry'ego najbardziej. Był to zegar od Molly i Artura. Taki sam jak s Norze, tylko ze wskazówkami "Harry" i "Ginny". Kiedy 12-letni chłopiec zobaczył po raz pierwszy ten zegar w domu Weasley'ów, od razu mu się spodobał. I zawsze o nim marzył.
-Skąd ona bierze te zegary?- zapytał.
-Nie mam pojęcia.- zaśmiała się Ginny.
Tej nocy długo nie spali. Cieszyli się sobą, że są sami. I nikt im już nigdy nie przeszkodzi.

Następnego ranka Harry przewrócił się na drugą stronę i poczuł, że Ginny nie ma już obok niego. Przetarł oczy, nałożył okulary i zszedł na dół. Jego żona krążyła po kuchni, robiąc śniadanie. Ruchy wykonywała nerwowo.
-Co się dzieje, Pani Potter?- zapytał stając w progu.
Ginny uśmiechnęła się lekko. Kochała, gdy tak ją nazywał. Jednak teraz była pełna niepokoju.
-Stresujesz się dzisiejszym meczem, co?
Ginny kiwnęła głową. Harry podszedł do niej blisko.
-To najważniejszy mecz, jaki będę grała. Przecież to są półfinały, musimy wygrać, by dostać się do finału...
-Wiem Ginny, wiem. Ale będziemy przy Tobie, nie martw się.
Pocałował ją. Jego żona, choć dalej pełna niepokoju, delektowała się tą chwilą.


Harry siedział na trybunach obok Hermiony i Rona. Na jego kolanach siedział Teddy, który piał ze szczęścia. Dalej wiwatowali Państwo Weasley'owie i George. Wszyscy w barwach Harpii.
Najpierw wyleciała reprezentacja Transylwanii. Weasley'owie, Harry, Teddy i Hermiona powitali ją bez entuzjazmu. Natomiast, gdy Harpie wkroczyły na boisko, wszyscy klaskali i krzyczeli wniebogłosy, a najgłośniej Teddy.
Ginny grała bardzo dobrze. Strzelała najwięcej bramek, choć kilka razy, ledwo co, uciekła przed tłuczkiem. Po godzinie gry Harpie wygrały 450:280.

Ginny wychodziła z szatni. Gdzieś miał czekać na nią Harry. Właśnie go szukała, gdy drogę zagrodziła jej kobieta. To Rita Skeeter. Westchnęła.
-Witam, nazywam się Rita Skeeter, piszę dla 'Proroka Codziennego'. Słyszałam, jak komentator mówił "Ginewra Potter'. Czyli, że Pani i Pan Potter wzięliście już ślub?
-To chyba logiczne.- warknęła Ginny.
-W jakich okolicznościach?
-Proszę dać mi spokój.
-Jak silnego Eliksiru Miłosnego użyła Pani?
-SŁUCHAM!?
Ginny miała ochotę rzucić na nią jakieś zaklęcie. Już sięgnęła po różdżkę, gdy usłyszała męski głos:
-Ginny? Ginny, chodź.
Harry złapał ją pod rękę i razem wyminęli natrętną dziennikarkę. W dziewczynie gotowała się złość. Jak Skeeter mogła to powiedzieć? Ona nigdy nie użyłaby Eliksiru Miłosnego!


Harry siedział w swoim biurze w Ministerstwie Magii. W rękach trzymał numer 'Proroka Codziennego'. Właśnie czytał artykuł o masowej ucieczce śmierciożerców z Azkabanu. Więc nie mylił się- oni naprawdę działają. Westchnął. Czeka go dużo pracy. Już miał odłożyć gazetę, gdy zobaczył w niej zdjęcie swoje i Ginny. On łapał ją pod ramię, ciągnąć ku sobie, a ona ze złością na twarzy celowała różdżką w obiektyw. Harry zaczął czytać.

Niegdyś Panna Ginewra Potter jest teraz Panią Potter. Już wcześniej pisaliśmy o ich zaręczynach, które miały miejsce 3 lata temu. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że już są małżeństwem. Nie wiemy w jakich okolicznościach wzięli ślub, ale wiemy jedno- Pan Potter jest pod wpływem działania eliksiru miłosnego. Gdy spytaliśmy się Pani Ginewry, jakiego eliksiru miłosnego zezłościła się i odpowiedziała gburowato, że nam nie powie, po czym wyciągnęła różdżkę. Nie trafiła w nas zaklęciem modyfikującym pamięć, a gdy ponowiła próbę przyszedł Pan Potter. Wziął ją pod rękę i...

Harry prawie wypluł sok dyniowy, który akurat pił. Co za głupstwa! Jakie zaklęcie modyfikujące pamięć?! Oni nigdy się nie zmienią!
Ze złością rzucił gazetę na biurko. Krążył zezłoszczony po gabinecie, aż w końcu wziął się do roboty, by o tym nie myśleć. Przeglądał protokoły poszukiwanych śmierciożerców. Nagle zauważył nazwisko, które wcześniej nie dawało mu spokoju- Andrew. Od razu wziął do ręki pergamin. Przeczytał, że jest ona śmierciożercą na wolności i pomogła Ericowi w napadzie na Akademię Aurorską.
Teraz złość, która wcześniej kipiała w Harry'm, eksplodowała. Podarł pergamin na dwie części i ruszył do gabinetu szefa.
Zapukał głośno i natychmiast wszedł, nie czekając na zaproszenie. Watson patrzył na nim ze zdziwieniem.
-Coś się stało, Potter?
-CO TO JEST!?- krzyknął Harry. W ręku trzymał podarty pergamin. Watson mruknął 'Reparo', a ten się złączył. Chwilę czytał, po czym odrzekł.
- Informację dotyczące Andrew...
-DLACZEGO MI NIE POWIEDZIELIŚCIE!?- Harry nie liczył się z tym, że może być wyrzucony.- OD 3 LAT GŁÓWKUJĘ SIĘ, O CO CHODZI Z TĄ ADREW...- Tu Harry miał na myśli swój sen z rodzicami.- A WY MI NIC NIE MÓWICIE!?
-Myślałem, że wiesz, Potter!- Watson podniósł lekko głos.- Może gdybyś przejrzał to wcześniej, to już byś wiedział!
Harry nie zamierzał tego słuchać. Obrócił się na piecie, by wyjść, gdy usłyszał:
-O co Ci chodzi, Potter? Bo chyba nie wściekasz się aż tak za ten świstek pergaminu! Chodzi o ten artykuł?
Harry odwrócił się i zobaczył, że Watson wskazuje artykuł o nim i Ginny. Upadł bezwładnie na krzesło.
-Czy ten babsztyl nigdy się nie zmieni?- mruknął.
-Ja i ty wiemy, że Ginny ma czyste sumienie.- Powiedział Watson.- Więc dajmy sobie spokój. Idź do domu, Harry. I tak się już dziś nie skupisz.- Watson zrobił się uprzejmy, jak zawsze.
Harry posłusznie wyszedł. Jego szef ma racje. On musi się uspokoić. A ta myśl o Andrew nie daje mu spokoju.

12 komentarzy:

  1. Muzyka jest okej <3
    A rozdział jak zwykle genialny! :*
    http://story-hunger-games.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko na tym blogu jest świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    ech Rita zawsze coś wymyśli, a Andrew okazała się śmierciożercą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. przepraszam że nie napiszę jak z muzyką bo mi niestety nie działa. Tak w ogóle to nie spodziewałam się że Andrew będzie śmierciożercą.
    Fajny gif czyżby komnata tajemnic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to była piwnica Malfoy'ów.
      Co za głupie pytanie.

      Usuń
    2. Oczywiście że to komnata tajemnic. Muzyka super, mogę słuchać jej godzinami.

      Życzę dużo weny!

      Veronica

      Usuń
  5. a za kwardylion galeonow

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak sie włącza tą muzyke.. Chciałabym jej posłuchać ale nie wiem jak :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mam muzy...
    Super blog!!!❤❤❤

    Pozdrawiam,Pola

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniały rozdział, ech Rita to zawsze musi coś wymyśleć, więc to Andrew jest śmierciożercą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    Rita to zawsze coś musi wymyśleć... a to Andrew jest śmierciożercą... super wszystko przedstawione...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń