Ginny i Harry mięli tydzień tylko dla siebie i James'a. Wylegiwali się na plaży, zabawiali swojego synka...
Jadali w mugolskim miasteczku, które było niedaleko. Ginny ze zdziwieniem przyglądała się telewizji w kawiarence. Gdy Harry objaśnił jej, jak to działa, stwierdziła ze śmiechem:
-Te miasto to byłby raj dla mojego taty...
Mieszkali w niewielkim domku letniskowym, który Ginny zauważyła po deportacji.
Wydawało się, że wszystko jest idealnie. Tylko oni, razem, ze swoim synkiem...
James, ku ich zdziwieniu, nie robił problemów. Wiadomo, jak to niemowlak, płakał i domagał się mleka od swojej matki, ale ogólnie był zadziwiająco spokojny, czego nie można było stwierdzić, gdy był w Dolinie Godryka.
Był to przedostatni dzień ich pobytu na plaży. Harry i Ginny wędrowali brzegiem morza, którego fale przyjemnie muskały ich stopy. Było bardzo gorąco.
Tym razem Harry trzymał nosidełko z James'em. Uśmiechał się do swojego synka, jakby zapominając o całym świecie. Ginny wzięła go pod rękę, przypominając mu o sobie, a mężczyzna podniósł głowę, uśmiechając się do niej.
Usłyszeli chichot. Od razu spojrzeli w tamtą stronę i zobaczyli dwie mugolki, spoglądające znacząco na Harry'ego. Ginny obrzuciła je pełnym pogardy spojrzeniem i przyciągnęła Harry'ego bliżej do siebie.
Tak było często. Ale Ginny nawet trochę rozumiała te dziewczyny. Harry był przystojny. Jego kruczoczarne włosy, wiecznie w nieładzie, dodawały mu uroku. Zielone oczy przyciągały uwagę, a były pełne troski. I do tego wszystko było można z nich wyczytać.
Ale nie było to jedynym powodem, dla którego kobiety przyglądały się Harry'emu, śmiejąc się zalotnie. Harry był dobrym ojcem, często zapatrzonym z troską w James'a, co jest raczej rzadkością, jeśli chodzi o mężczyzn. Dlatego był on niczym skarb. A gdyby te mugolskie dziewczyny, widziały, kim Harry jest...
Ginny poczuła, że ktoś znowu im się przygląda. Spodziewając się kolejnych rozchichotanych dziewczyn, spojrzała ze złością w tamtą stronę. Jednak nie zobaczyła mugolek. Zobaczyła młodego mężczyznę, może trochę starszego od Harry'ego. Chyba był czarodziejem, bo wybałuszał oczy, gdy zobaczył bliznę w kształcie błyskawicy na czole Harry'ego. Już go mijali, gdy mężczyzna nie wytrzymał i w napięciu spytał:
-Przepraszam... Znają może państwo drogę do miasteczka? Szukam dobrego baru..
Zacisnął wargi, wyczekująco.
Harry spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, oddał Ginny nosidełko z James'em i powiedział:
-Właśnie tam idziemy, może Pan z nami iść.
-Ach, z chęcią.- mężczyzna pokiwał głową energicznie.- Nie znam się na mugolskich pieniądzach, pewnie palnął bym jakąś gafę..
-Pan jest czarodziejem?- zapytała z zainteresowaniem Ginny.
-Tak. Bruno Parker.- przestawił się, wyciągając rękę w stronę Harry'ego.
-Harry Potter.- Harry uścisnął dłoń nowemu znajomemu.
-Ach..- najwyraźniej myśli Bruna potwierdziły się, a teraz spojrzał na Ginny.- A Pani pewnie to Ginny Potter? A ten malec to James?
-Tak.
Bruno był najwyraźniej podekscytowany tą znajomością. Był przyjaznym człowiekiem, opowiedział im dużo o sobie. Tak jak Harry i Ginny, uczył się w Hogwarcie. Był o dwa lata starszy od Harry'ego. Nie znali się prawdopodobnie dlatego, że Bruno był w Hufflepuffie.
Tzn... Bruno znał Harry'ego. Widywał go na korytarzach, słyszał wszystkie opowieści o nim, znał jego historię.. Ale nigdy nie zamienili ze sobą żadnego słowa.
Ten wieczór spędzili razem ze swoim nowym znajomym, który przestał już się zachwycać tym, że poznał Potter'ów, a zachowywał się teraz zwyczajnie- był sobą.
Był to dosyć zabawny gość. Był czystej krwi, więc wychowywał się w domu czarodziejów, dlatego wszystko, co mugolskie, zdawało mu się zadziwiające. Często wymykało mu się:
-Czego Ci mugole nie wymyślą?!
Albo:
-Niesamowite! Pierwszy raz widzę takie coś!
Mugole patrzyli na niego, jak na skończonego idiotę, ale ten nie zwracał na to uwagi, podziwiając czyiś rower.
-Wspaniałe! A do czego to służy!?
-No wiesz...- Harry był lekko zakłopotany, czując na sobie wzrok mugoli.- Podróżuje się tym...
-Podróżuje na czymś takim!?- powtórzył z niedowierzaniem Bruno.
-No... tak..- Harry spojrzał błagalnie na Ginny, ale ona też zdawała się być wielce zdumiona tym, że na takim czymś można gdzieś pojechać.
Gdy Ginny i Harry wrócili ze swoich wakacji, mięli wiele do opowiedzenia. Siedzieli przy kuchennym stole Nory, razem z Molly, Arturem, Georg'em, Hermioną i Ronem, którzy z chęcią ich słuchali.
-Ach... Jak ja Was rozumiem...- powiedziała rozmarzonym głosem Molly.- Widziałam na tej pocztówce od Was, naprawdę piękne miejsce...
-I na tym naprawdę da się PODRÓŻOWAĆ!?- przerwał jej z niedowierzaniem Artur. W dłoni trzymał zdjęcie roweru, który uprzednio podziwiał Bruno. Harry i Ginny pomyśleli, że zrobią zdjęcie i pokażą je Arturowi, który był tym zachwycony. On uwielbiał badać wszystko, co mugolskie. Dlatego przez resztę wieczoru, z wypiekami na twarzy wypytywał Harry'ego i Hermionę, jak to konkretnie działa.
Super!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńbardzo miło spędzili ten czas, a gdzie Teddy nie przywitał się z wujkiem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, miło spędzili czas, ale gdzie Teddy, nie przywitał się z wujkiem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały, bardzo miło spędzili czas, ale gdzie podziewa się Teddy? nie przywitał się z wujkiem...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza