Czas mijał, a Harry dalej uczył w Hogwarcie. Bardzo dobrze było mu łączyć obowiązki Aurora i nauczyciela, bo ostatnio śmierciożercy nie wychylali się.
Czasem odwiedzał Hagrida, który na początku miał do niego pretensje, że o ciąży Ginny musiał dowiedzieć się z 'Proroka'. Potem jednak nie mógł się złościć na Harry'ego.
Harry zauważył, że wiele dziewczyn, głownie z 5 klas, średnio sobie radzi na jego lekcjach. Ciągle musiał im coś przypominać, pomagać, doradzać, a one tylko głupio chichotały.
Jake i Timmy powiedziały mu, że po prostu się w nim zabujały. Były to głównie Gryfonki, ale było też kilka Puchonek i Krukonek. Od tamtego czasu, Harry starał się je omijać szerokim łukiem, gdy spotykał je na korytarzach. Niczego od nich też nie przyjmował, bo od razu przypomniał sobie czekoladki, które dostał w 6 klasie od Romildy Vane.
Chociaż, jak by się tak zastanowić, to nie można mieć do nich o to pretensji. Harry był nawet przystojny, jego czarne włosy zawsze były w nieładzie, co dodawało mu tylko uroku, a oczy zielone i przenikliwe, z których można było wyczytać bardzo dużo. Treningi Aurorskie też zrobiły swoje, więc Harry był dosyć umięśniony. A do tego oczywiście, był niezmiernie sławny.
Mężczyzna jednak, starał się spędzić w miarę jak najwięcej czasu z najbliższymi, co stało się trochę trudniejsze, niż uprzednio. Nikt jednak nie narzekał, widząc, jak Harry jest zapracowany.
Zanim się obejrzał, minął cały marzec i połowa kwietnia. Ginny coraz bardziej rósł brzuszek, co Harry'ego lekko przerażało. Już na początku lipca zostanie ojcem. Trochę go tam myśl przerażała.
Teddy obudził się i przeciągnął lekko. Wstał natychmiast, przypominając sobie, jaki jest dzisiaj dzień. Jego urodziny. Spojrzał przez okno i z zadowoleniem stwierdził, że jest piękna, wiosenna pogoda. Była środa, więc Harry nie był dzisiaj w Hogwarcie. Pełen nadziei, że wujek został dziś w domu, by świętować razem z nim, zbiegł na dół. Rozczarował się.
Po kuchni krzątała się Ginny. Nawet nie zauważyła, gdy Teddy przyszedł:
-Ciociu?- zaczął niepewnie Teddy.
Ginny drgnęła i obróciła się, by spojrzeć na chłopca.
-Na Brodę Merlina, Teddy!- skarciła go Ginny.- Przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam...
-Czemu już nie śpisz?
-Bo.. bo nie mogłem.
Ginny patrzyła na niego badawczo.
-Czemu? Miałeś złe sny?
-Nie, po prostu...
Nie dokończył. Ginny podniosła jedną brew, dalej się mu przypatrując. Włosy chłopca zmieniły kolor na mysi, co oznaczało, że był zasmucony.
-Teddy? Co to za kolor włosów?
-Po prostu... Myślałem, że... Wujek będzie dzisiaj w domu...
-Nie może, Teddy. Przecież wiesz, że dzisiaj jest zwykła środa, co oznacza, że musi być dzisiaj w Ministerstwie.
Teddy nie mógł uwierzyć, że wujostwo zapomniało o jego urodzinach. Skinął głową, a Ginny powiedziała:
-Przepraszam Cię mały, ale będziesz musiał trochę posiedzieć w Norze. Muszę iść do redakcji, by przekazać artykuł dla szefa. A nie mamy jeszcze rodzinnej sowy, więc sam rozumiesz...
W tej chwili Teddy odczuł złość. Jego włosy zmieniły kolor na krwistoczerwony.
-Mogę zostać sam!- nadąsał się.
-Nie możesz. A teraz proszę Cię o jedno- bądź grzeczny w Norze. Babcia Molly przygotuje Ci naleśniki.
Ginny nazywała Molly babcią, gdyż takie było najlepsze określenie. Oczywiście, nie była ona biologiczną babcią chłopca.
Włosy Teddy'ego ponownie zmieniły kolor na mysi, ale chłopiec już nic nie powiedział.
Z bólem wszedł do szkarłatnych zieleni, mówiąc smutno: "Nora".
Gdy tylko znalazł się w Norze, u progu powitała go Molly. Chłopiec miał przez chwilę nadzieję, że chociaż ona nie zapomniała o jego urodzinach, lecz rozczarował się.
-Och, Teddy. Witaj, kochaneczku. Chodź, naleśniki już się smażą.
Posłusznie wszedł za babcią do kuchni. Postanowił zaryzykować i zapytał nieśmiało:
-B-baciu? A wiesz, jaki dzisiaj dzień?
-No tak, środa... Prawda?- Molly spojrzała na chłopca przestraszonym wzrokiem, lecz zaraz odwróciła się do naleśników, udając, że coś przy nich robi, a tak naprawdę ukrywając uśmiech.
-Tak.-bąknął chłopiec, a jego włosy zrobiły się tak mysie, jak nigdy dotąd.
Molly zauważywszy to, spytała:
-Coś się stało?
Chłopiec nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo do kuchni wszedł George:
-Co dobrego się tu pichci?
-To dla Teddy'ego.- odparła pośpiesznie Molly, bo wiedziała, że George gotów był wypowiedzieć: "Accio Naleśniki".
W tej chwili mężczyzna przeniósł wzrok na chłopca, którego chyba wcześniej nie zauważył.
-Ach, witaj, Teddy!- powiedział uśmiechając się, lecz po chwili dodał pod nosem:- A szkoda, miałem ochotę na te naleśniki.
Przez chwilę panowała cisza, a słychać było tylko skwierczenie naleśników. George nagle wpadł na świetny pomysł:
-OCH, TEDDY! Mam pomysł! Może zrobiłbyś mi przysługę i przetestowałbyś mój nowy produkt? To eliksir, powodujący kruszenie się zębów.- powiedział, dodając po chwili badawczo:- Bo masz już zęby, tak?
Molly syknęła:
-George! Jak możesz!? Teddy nie będzie królikiem doświadczalnym!
Naburmuszony Teddy wstał i wybiegł z pokoju. George krzyknął za nim:
-Więcej naleśników dla mnie...!
Jednak widząc karcący wzrok swojej matki, powiedział:
-No dobrze, już dobrze...- i wyszedł za Teddy'm.
Gdy tylko Teddy zniknął w szkarłatnych płomieniach, Ginny nie opanowała śmiechu. Powiedziała, wciąż chichocząc:
-Już poszedł.
I w tym momencie Harry wyłonił się spod peleryny niewidki, też rechocząc.
-Jak myślisz? Uwierzył?
-Chyba tak.- odpowiedział Harry.
Przez resztę czasu dekorowali pokój, nadmuchując za pomocą magii balony helem, wieszając łańcuchy, transparent z napisem "Wszystkiego najlepszego, Teddy!" i wiele, wiele innych. Ginny przygotowała tort i resztę smakołyków. Pokój wyglądał wspaniale.
-To ja pójdę po Teddy'ego.- powiedział Harry.
-Zaraz wracajcie.- zaśmiała się Ginny, całując męża na pożegnanie.
Teddy siedział naburmuszony w salonie Nory. Nie chciał z nikim rozmawiać, czując żal do całej rodziny. Przez głowę przechodziły mu nawet myśli, że jakby jego rodzice żyli, to na pewno nie zapomnieliby o jego urodzinach. Nagle usłyszał trzask w kominku i głos Molly:
-No, już jesteś! Chyba jest na nas trochę zły, bo....
Teddy wstał, spodziewając się Ginny w progu. Zamiast tego, ujrzał mężczyznę o czarnokruczych włosach i zielonych oczach, kryjącymi się za okrągłymi okularami.
W pierwszej chwili chciał podbiec do wujka i mocno go przytulić. Bardzo kochał swojego wujka i cenił jego odwagę. Zawsze chciał być taki, jak on. Szybko jednak przypomniał sobie o swojej złości i podszedł niechętnie do Harry'ego.
-Będziemy za 10 minut.- powiedziała Molly.
Teddy był jednak tak sfrustrowany, że tego nie dosłyszał ,a jego włosy zmieniły kolor na czerwony. Harry widział to powiedział pospiesznie:
-Spokojnie Teddy, bo zaraz nam wybuchniesz.- zaśmiał się Harry.
Chłopiec jednak nie był skory do żartów. Wszedł za wujkiem do kominka, nawet nie żegnając się.
To co ujrzał w tej chwili, wprawiło go w głęboki szok. Stał tak wpatrzony przed siebie, zastanawiając się, czy trafił do właściwego kominka.
W pokoju stali: Ginny, Hermiona, Ron, Bill, Fleur, Victorie oraz Artur. Harry pośpiesznie do nich dołączył i teraz wszyscy razem krzyknęli:
-Wszystkiego najlepszego, Teddy!
Chłopiec nie mógł uwierzyć własnym oczom. Natychmiast podbiegł, by wyściskać każdego. Zatrzymał się dłużej przy Ginny, jednak Harry'ego przytulał najdłużej.
-Myślałeś, że naprawdę zapomnieliśmy?- zapytał Harry, śmiejąc się.
Teddy nie zdołał nic odpowiedzieć, zdając sobie sprawę, jaki był dla wszystkich gburowaty.
Jednak nikt się na niego nie złościł, co potwierdziło przybycie Molly i Georga.
Chłopiec był bardzo szczęśliwy. Dostał wiele wspaniałych prezentów, to fakt, ale najbardziej cieszył się z obecności rodziny. I z tego, że jednak nikt nie zapomniał...
Impreza trwała w najlepsze. Teddy już zdążył pokłócić się z Victorie, ale szybko się pogodzili, a dziewczynka pocałowała nawet Teddy'ego w policzek.
W prawdzie, przyjęcie po wielu godzinach dobiegało końca, ale mimo to, Harry zezłościł się, gdy dostał list, wzywający go do Ministerstwa. Przecież wziął dzisiaj wolne...
Przeczytał jednak, czym jest to spowodowane. Przestraszony szepnął coś Ginny, wybiegł z domu i deportował się.
Teddy na początku poczuł żal do wujka, jednak zaraz przyćmił to strach. A co, jeżeli wujek znów poszedł na bitwę? Jeżeli mu się coś stanie?
Ginny starała się udawać, że nic się nie stało, a gdy Teddy pytał, gdzie wujek, to w nerwach odpowiadała, że musiał pilnie deportować się do Ministerstwa i na pewno niedługo wróci.
Chłopiec, czując, że coś jest nie tak, dopytywał się ciotki, co tak naprawdę się stało, jednak ona trzymała się swojej wersji.
Wkrótce wszyscy goście ulotnili się; oprócz Rona i Hermiony.
Rozmawiali o czymś w kuchni, a Ginny nerwowo spoglądała na zegar.
Teddy nie omieszkał ich podsłuchać, a po chwili zdał sobie sprawę, że znów nie dopilnował wujka.
Jak zwykle genialny! :D Wiedziałam, że dasz radę go dzisiaj wstawić. ;) :D :) :D
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na kolejne!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Jesteś boska ❤gify rozwalaja
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch wspaniałe Teddy myślał, że wszyscy zapomnieli o jego urodzinach, a tutaj szykowali przyjęcie niespodzianka...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńto wspaniale wyszło, Teddy już smutny, że wszyscy zapomnieli o jego urodzinach, a tu jednak szykowali dla niego przyjęcie niespodzianka.
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńoch, Teddy taki smutny, że wszyscy zapomnieli o jego urodzinach, a tutaj taka niespodzianka przyszykowana dla niego...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza