Wszystkim kobietom, w nasze święto, życzę spełnienia marzeń i szczęścia. :)
___________________________________________________________________________
Wszyscy goście wychodzili. Każdy promieniał, żegnał się z innymi serdecznie, i nawet nie zauważył, że nie ma Harry'ego.
Impreza urodzinowa Teddy'ego trwała do 22:00. Ginny czuła piasek w oczach, jednak przyćmił to strach. Spojrzała nerwowo na zegarek: wskazówka Harry'ego widniała na 'praca'.
Zauważyła, że nie jest sama. Ron i Hermiona wpatrywali się w nią pytająco.
-Gdzie Harry?
Usiedli przy stole w kuchni i zamknęli drzwi.
-Zabito jakąś mugolską rodzinę. Oczywiście, nie ma żadnych ran, ani okaleczeń, zupełnie tak, jakby zemdleli. Chyba wiemy, co tam się stało.
-Śmierciożercy..- szepnął Ron. Przysunął bliżej do siebie Hermionę, która była przerażona.
-Ale.. czy to...?
Ginny podała im list z Ministerstwa, na których widniał adres. Kobieta z burzą brązowych włosów od razu odetchnęła, jednak dalej czuła niepokój.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, a każdy ciągle spoglądał na zegar, mając nadzieję, że wskazówka Harry'ego przestawi się na 'dom'.
Nagle Ron poderwał się i wykrzyknął:
-Dlaczego nie napisali do mnie!? Też jestem Aurorem!
-Nie denerwuj się...
-Jak mam się nie denerwować?! Czy ja już zawsze będę w cieniu swoich przyjaciół?!
Jeszcze raz spojrzał na adres, zamieszczony w liście i oznajmił, że tam idzie. Hermiona próbowała go na początku powstrzymać, jednak ten odpowiedział:
-Daj spokój! Co może się stać? Po prostu badają okoliczności mordu, a ja chcę im pomóc!
I ruszył szybko w stronę drzwi, by otworzyć je gwałtownie, a zrobił to z taką siłą, że Teddy, który pod nimi stał przewrócił się.
Cała trójka zamarła. Nie rzucili zaklęć na drzwi.
-Teddy! Uważaj...- bąknął Ron.- Powinieneś spać...
I ulotnił się, najszybciej jak to możliwe.
Ginny patrzyła na chłopca ze złością.
-Teddy! To niegrzeczne! Marsz na górę spać!
-Wujek znowu został wezwany, tak? Zabili mugoli?
Ginny westchnęła, a teraz pałeczkę przejęła Hermiona.
-Tak, Teddy.. Ale to nic groźnego. Po prostu muszą sprawdzić, kto to był, i kto to zrobił. To nic niebezpiecznego, idź spać.
Teddy nie do końca im uwierzył, ale ruszył powolnym krokiem na górę. Mimo to kobiety teraz zabezpieczyły drzwi.
Hermiona osunęła się ponownie i jęknęła.
-Ginny... Moi rodzice mogą być kolejni... czy powinnam znów zmodyfikować im pamięć?
-Nie wiem...- szepnęła bezradnie Ginny.
Hermiona ukryła twarz w dłoniach i przez dłuższy czas siedziały w ciszy.
Ginny spojrzała na zegar. Wskazówka Harry'ego wskazuje na 'praca'.
Minęły może 3 minuty, a ona znów spojrzała na zegar. 'Praca'.
5 minut później nie wytrzymała, a jej wzrok sam odwrócił się w tamtą stronę. Wskazówka Harry'ego wskazywała na 'śmiertelne zagrożenie'. Zamarła.
Wydała z siebie zduszony krzyk, a Hermiona popatrzyła na nią pytająco. Po chwili jej wzrok przeniósł się na zegar. Poderwała się natychmiast.
-Idę tam.
Spojrzała na pergamin, by przeczytać adres.
Ginny także wstała i powiedziała:
-Ja też.
Obydwu dziewczynom niewidzialna rękę ścisnęła gardło. Wpatrywały się w siebie przez chwilę, aż w końcu Hermiona powiedziała stanowczo:
-Nie ma mowy...
-Hermiono!- przerwała jej Ginny.- Ja muszę tam iść! Jak ty byś się czuła na moim miejscu!?
-Źle.- powiedziała cicho Hermiona.- Ale mimo to, nie poszłabym. Pomyśl o swoim dziecku! Twoja ciąża jest coraz bardziej zaawansowana! Wystarczą dwa, czy trzy Cruciatusy i poronisz!
Te słowa mocno uderzyły do Ginny. Była rozdarta. Chciała tam iść, pomóc swojemu mężu, ale wiedziała, że to zbyt niebezpieczne dla ich synka.
Hermiona chyba to zauważyła, bo powiedziała:
-Ty wyślesz sowę do Ministerstwa...
-Nie mamy sowy.
-To pożyczysz Świstoświnkę! Jest w Norze, najwyżej obudzisz Molly, ale to chyba nie jest teraz takie istotne, prawda?
Ginny kiwnęła głową.
Hermiona wyszła. Zanim jednak Ginny zdążyła cokolwiek zrobić, zobaczyła, że Hermiona znów stoi w progu. Spytała zadyszana:
-Gdzie Harry trzyma pelerynę-niewidkę?
Gdy Harry deportował się na podany adres, zobaczył przed sobą wielki, stary dom. Był bardzo poniszczony, a nad nim widniał Mroczny Znak.
Czarnowłosy mężczyzna zaczął rozglądać się niepewnie, szukając innych Aurorów. Nie zobaczył jednak nikogo.
Pomyślał, że wszyscy muszą być w środku, więc znalazł się tam prawie natychmiast.
Cicho wszedł do domu i zobaczył, że nie ma tu śladów jakiejkolwiek napaści.
Tak, meble były brzydkie i poniszczone, ale stały na swoich miejscach.
Pomyślał, że Aurorzy musieli tu uporządkować.
Ale gdzie wszyscy? Czemu tu jest tak złowieszczo cicho?
Wszedł do salonu, największego pomieszczenia w całej posiadłości, i zapytał niepewnie:
-Jest tu ktoś? Panie Watson?
Nagle poczuł, że cienkie liny chcą go oplątać. Odskoczył gwałtownie, rzucając odpowiednie przeciwzaklęcie. Rozejrzał się wokoło i zobaczył postacie w czarnych szatach, z maskami na twarzy. Nie zastanawiając się, co właściwie robi, wystrzelił kilka kolorowych zaklęć.
Sam musiał też unikać wielu kolorowych płomieni, nie zawsze skutecznie.
Zdał sobie sprawę, że sam nie da rady. Musi coś zrobić... Ale co?
Nagle wpadł na pewien pomysł.
Ryknął:
-PROTEGO!
I wokół niego wytworzyła się tarcza. Miał chwilę, by przeanalizować, co ma zrobić. Oparł się o ścianę, wyczuł jednak, że ta zapada się za nim.
Okazało się, że oparł się o drzwi, które teraz stały przed nim otworem.
W jednym momencie znikła jego tarcza, a on wbiegł do pomieszczenia.
Zamknął szybko drzwi i rzucił kilka zaklęć zabezpieczających.
Wiedział jednak, że nie będą one działały wiecznie, więc mruknął: 'Lumos', by cokolwiek zobaczyć.
Przed sobą zobaczył schody, prowadzące na dół. Bez wahania ruszył nimi, zdając sobie sprawę, że wchodzi do jakiejś piwnicy.
Poczuł zapach stęchlizny. Było bardzo zimno. Przed sobą zobaczył kilka rozwidleń. Ruszył jedną z dróg, by potem znów wybrać ścieżkę, którą chce podążyć, i znów, i znów.
Nie miał pojęcia, jak długo tak wybiera. W końcu znalazł się ślepej uliczce.
Stanął, opierając się o ścianę i dysząc ciężko.
Nie słyszał niczyich kroków. Na razie może tu zostać i zastanowić się, co dalej.
Nagle z ciemności wyłoniła się sylwetka w czarnej szacie i masce na twarzy.
Hermiona właśnie się deportowała, więc Ginny pośpiesznie wzięła z gzymsu garść Proszku Fiuu, wysypując po drodze połowę zawartości miseczki.
Rzuciła go w płomienie, które teraz stały się szkarłatne i krzyknęła 'Nora!'.
Znalazła się w fikuśnym domu. Natychmiast wyszła z kominka, a do niej podbiegła Molly.
Dziewczyna zastanawiała się przez chwilę, czy ta kobieta w ogóle śpi.
-Ginny?- zapytała zdziwiona.- Co ty tu robisz o tej porze?
Ginny nabrała powietrza i jednym ciągiem opowiedziała o wszystkim, co miało miejsce do tej pory, przystępując z nogi na nogę.
Molly pośpiesznie podała jej kawałek pergaminu i pióro z atramentem. Ginny trzęsącą się ręką napisała list i wysłała zadowoloną z siebie Świstoświnkę do Ministerstwa
Molly wróciła wraz z Ginny do Doliny Godryka. Teddy stał wpatrzony w kobiety.
Ginny przeklęła w duchu. Była pewna, że chłopiec śpi.
-Teddy!- oburzyła się.
-Gdzie byłaś, ciociu?
-Musiałam wysłać pilnie list. A ty, czemu nie śpisz?
-Nie mogę.- westchnął Teddy i osunął się na krzesło.- Poczekam razem z wami.
-Nie zmieniłeś się, Potter.- Harry usłyszał głos, przeciągający sylaby.
Wzdrygnął się. Śmierciożerca zdjął maskę i Harry ujrzał Draco Malfoy'a.
-Dalej taki naiwny.- zadrwił.
-Merlinowi dzięki...- westchnął Harry.- Znasz jakiś tajne wyjście?
Malofy i Harry już kilkakrotnie ratowali sobie skórę, pomimo, że tak się nienawidzą. Po prostu, Malfoy już wolał uratować go, niż pomóc śmierciożercom.
-Nie tym razem, Potter.
Cienkie linki oplotły Harry'ego. Upadł na ziemię.
-Malofy!- warknął.- Myślałem, że nienawidzisz śmierciożerców!
Blady mężczyzna o blond włosach zaśmiał się histerycznie.
-Tak było!
Różdżka Harry'ego poszybowała wysoko. Zrobiło się ciemno, bo była ona jedynym źródłem światła.
-Teraz już wiem, po jakiej stronie jestem.- głos mu drżał.- To ja używałem leglimecnji. To ja wysłałem ten list. I to ja Cię zabiję.
Przyłożył różdżkę do piersi Harry'ego. Mężczyzna poczuł, że ręka Malofy'a drży, jak wówczas, gdy miał zabić Dumbledor'a.
-Ktoś Cię zmusił. Boisz się.
-Mylisz się!- syknął Malfoy, ale jego głos dalej drżał.- Już w pierwszej klasie chciałem to zrobić! I nic mnie nie powstrzyma!
Pomimo tego, dalej tego nie zrobił.
W tym momencie Malofy odleciał od niego, oszołomiony.
Nagle coś się zaświeciło i Harry zobaczył Hermionę z jego różdżką w ręku. Podała mu ją, rzucając przeciwzaklęcie, które uwolniło Harry'ego z lin, po czym zapaliła swoją.
-Hermiono? Jak..?- wybąkał, ale zobaczył, że kobieta trzyma pelerynę- niewidkę w dłoni.
Schowali się pod nią.
-Musimy znaleźć Rona.- oznajmiła Hermiona.
-On tu jest!?- zezłościł się Harry.
-Cicho!- syknęła Hermiona.- Tak, jest! Ale nie możesz się na niego złościć! Znów Cię uratowaliśmy!
Harry zamilkł.
Ruszyli pomiędzy kolorowymi światłami. Kilka razy zaklęcia przeleciały blisko nich, ale śmierciożercy robili to nieświadomie, bo w końcu ich nie widzieli.
Znaleźli Rona. Radził sobie nawet dobrze.
W jednej chwili Hermiona rzuciła na chłopaka zaklęcie, które wypchnęło go poza zasięg śmierciożerców. Ron schował się razem z nimi. Musieli bardzo uważać, by nie było widać ich stóp.
W tej samej chwili pojawili się Aurorzy. Schwytali część śmierciożerców, większość jednak uciekła.
Teraz cała trójka wróciła pośpiesznie do Doliny Godryka, by nie wysłuchiwać wywodów Watson'a.
Harry'emu było strasznie głupio. Podziękował swoim przyjaciołom. Co by bez nich zrobił? Czy Malfoy byłby w stanie go zabić?
Przeszedł go niemiły dreszcz. Znowu go nabrano... Kiedyś w 5 klasie Voldemort go tak przechytrzył, używając leglimencji. Wtedy umarł Syriusz...
Ginny, Teddy i Molly siedzieli w kuchni, w Dolinie Godryka. Atmosfera była napięta.
Ginny bardzo się bała o najbliższych. Tyle by dała, żeby to się skończyło....
Spojrzała na zegar i odetchnęła. Wskazówka Harry'ego wskazywała teraz na 'podróż'. Za chwilę przestawiła się na 'dom'.
Obie kobiety wstały, gdy usłyszały otwierające się drzwi. Teddy siedział dalej na swoim miejscu, wyraźnie poddenerwowany.
Rudowłosa kobieta zobaczyła trójkę przyjaciół. Cali zdrowi, tym razem bez żadnych ran, wyszli cało. Natychmiast rzuciła się na szyję swojego męża. Potem napadła go natomiast Pani Weasley. Gdy ta podbiegła do Rona i Hermiony, znów go przytuliła, tym razem w pasie, a on przyciągnął ją delikatnie do siebie.
Po chwili usiedli w salonie. Teddy po dłuższym namawianiu poszedł w końcu spać, co nie zmienia faktu, że musieli dobrze zabezpieczyć drzwi.
Harry opowiedział im o wszystkim. Bardzo zastanawiała go kwestia Malfoy'a. Ta cienka nić porozumienia, która nawiązała się między nimi, nagle została przerwana. Czuł też wyrzuty sumienia. Znów podjął pochopną decyzję, narażając przy tym swoich przyjaciół... Tak jak kiedyś w 5 klasie, gdy poleciał do Ministerstwa uratować Syriusza, pomimo, że go tam nie było, jak się później okazało.
-Żadni mugole nie zostali zamordowani.- westchnął Harry.- To była pułapka.
Po długiej rozmowie każdy powrócił do swoich domów. Ginny jeszcze nie puściła Harry'ego. Szepnęła:
-Proszę Cię... Uważaj...
-Wiem Ginny, wiem.- mruknął.- Przepraszam.
Pochylił się i pocałował ją. Kobieta potrzebowała tego. Natychmiast odwzajemniła pocałunek, rad, że mają w końcu chwilę dla siebie.
Super super super!! Nie mogę się doczekać kolejnego! ^^
OdpowiedzUsuńJa tak samo :D ;)
UsuńDlaczego nie ma nowego rozdziału? :( Wczoraj też nie było :'( :'( :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam :( W poniedziałek miałam trochę dużo do zrobienia, a wczoraj po prostu cieszyłam się wiosną :) Ale dzisiaj na pewno będzie, i przepraszam za tą przerwę :(
UsuńA spoko ;) :) :D
UsuńPS : Kocham twój blog <3 :*
Dlaczego Draco jest znowu zły ????
OdpowiedzUsuńŚwietny! Zarówno rozdział jak i dopasowany gif ;)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńto była pułapka, Malfloy używał leglimencji, ciekawe co się zmieniło, chciałabym aby był po jego stronie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję za życzenia. I wszystkim kobietom, dziewczynom, dziewczynkom życzę zdrowia, radości, szczęścia i miłości!!
OdpowiedzUsuńVeronica
Zabrałam się za czytanie Twojego bloga dzisiaj. Może jest kilka błędów i nobla literackiego nie dostaniesz, ale jak dla mnie czyta się to super ☺Podziwiam chęci i pomysłowosc ☺ Poza tym z rozdziału na rozdział widać ogromny postęp. Gratuluję i życzę dalszych wspaniałych rozdziałow!
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och to była jednak pułapka, ciekawe co się zmieniło, chciałabym aby Malfloy był po jego stronie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no i to była pułapka..., Draco mógłby być po jego stronie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza