Mały James musiał jeszcze zostać na kontroli, ale było z nim wszystko w porządku.
Harry urządził dla niego pokój, z małą pomocą Rona, Georga i Artura. Osiągnięty efekt był naprawdę zadowalający.
Mężczyzna szalał z radości. Miał ochotę wyściskać tego malca, ale bał się, że coś mu zrobi.
Ginny była bardziej zaradna. Karmiła, przewijała, usypiała chłopca.
Ale Harry też się przydawał. Często czytał mu jakieś bajki, bawił się z nim.
Ginny widziała, że mężczyzna stara się z nimi spędzać jak najwięcej czasu. Próbował urywać z pracy, by zająć się domem. Pomimo, że teraz dużo czasu spędzali przy małym, to byli bardzo blisko siebie. Kochali się nawzajem bardziej niż kiedykolwiek, a ten mały był ich znakiem miłości.
Wieść o tym, że na świecie jest nowy Potter rozniosła się jak świeże bułeczki. Gdzie tylko Harry nie był, wszędzie mu gratulowano, nawet Watson był mu bardziej uchylny. Hagrid już go zapraszał na tzw. "herbatkę i coś mocniejszego", ale Harry musiał mu odmówić. Liczyło się tylko jedno- jego rodzina.
Tak, rodzina... Której nigdy wcześniej nie miał. Bo chyba rodziną nie nazwiemy Dursley'ów? Teraz czuł się naprawdę szczęśliwy.
Hermiona i Molly pomagały Ginny jak tylko mogły.
Ta pierwsza, bardzo wspierała obojga rodziców, pomimo, że sama chodziła wiecznie zmarnowana i zmęczona... Ale szczęśliwa. Mówiła, że W.E.S.Z. rośnie w siłę.
Zbliżała się końcówka lipca, co oznaczało rocznicę ślubu Ginny i Harry'ego.
Mężczyzna już coś zaplanował. Pozałatwiał wszelkie sprawy w pracy i realizował swój plan
Ginny właśnie siedziała w salonie, karmiąc James'a, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Delikatnie odłożyła chłopca do kojca, który za pomocą czarów tu wcześniej przeniosła i otworzyła drzwi. W progu stali Ron i Hermiona. Rozradowani krzyknęli:
-Wszystkiego najlepszego w rocznicę ślubu!
I weszli nieproszeni.
Hermiona automatycznie podeszła do James'a i przywitała się z nim, szczebiocąc. Ron trochę niepewnie podszedł i wziął na ręce małego, mrucząc pod nosem:
-Już wiem, co Harry miał na myśli, mówiąc, że...- teraz spojrzał na Ginny i zapytał tajemniczym tonem:- A właśnie... Harry'ego jeszcze nie ma?
-Nie.- powiedziała Ginny i usiadła na kanapę.
Młode małżeństwo zrobiło to samo.
-Co jest, siostra?- zapytał Ron, szczerząc zęby.- Aż tak Cię przygnębia ta perspektywa? Ja wiem, że Harry gada przez sen, ale...
-Ron!- krzyknęła oburzona Hermiona.
Ginny spojrzała z wyrzutem na swojego brata.
-Daj spokój. Przecież wiesz, że nie w tym rzecz. Ja po prostu zastanawiam się, jak on mógł zapomnieć o naszej rocznicy?
Hermiona i Ron spojrzeli po sobie znacząco, czego Ginny na szczęście na zauważyła.
-No wiesz...- zaczęła Hermiona.- Skąd ta pewność, że zapomniał?
-Byłby tu ze mną i z James'em, a nie w Ministerstwie?
Chłopiec zapłakał cicho, więc jego mama podeszła do niego, uspakajając go.
Ron zaczął zakłopotany:
-No wiecie... znam Harry'ego lepiej niż wy, więc...
-Nie bądź tego taki pewny...- przerwała mu Hermiona, a Ginny jej zawtórowała.
-...wiem, że o takich rzeczach nie zapomina...- dokończył mężczyzna, jakby niczego nie usłyszał.- No przynajmniej o urodzinach moich i Hermiony nigdy nie zapomniał...
Rudowłosa kobieta spojrzała na niego ze złością. Hermiona nagle burknęła:
-To ja... pójdę do łazienki...
I podeszła w stronę schodów, robiąc jakieś dziwne ruchy za plecami Ginny, więc Ron powiedział:
-Emm... To ja pójdę z nią...
Młoda matka spojrzała na nich, jak na ostatnich dziwaków, ale nic nie powiedziała.
W tej łazience byli jakoś zaskakująco długo, ale Ginny wolała nie wnikać. Po jakichś 15 minutach do domu wszedł Harry. W dłoni ściskał pergamin. Uśmiechnął się do żony, podchodząc do niej, by ją pocałować, ona jednak odpowiedziała mu pełnym wyrzutów spojrzeniem.
Mężczyzna, jakby się domyślając się o co chodzi, powiedział:
-Emm... W Ministerstwie spotkałem... No tego twojego szefa... Kazał mi Tobie to przekazać, to chyba tyczy się jakiegoś meczu, będziesz musiała napisać artykuł...
-Wiem, na czym polega moja praca.- warknęła Ginny.- A co niby on robił w Ministerstwie? Nie powinien być w redakcji?
Harry, jakby zupełnie się zaskoczył, wybąkał w pośpiechu:
-No.. wiesz... Nie pytałem...
Ginny gwałtownie chwyciła list, czując szarpnięcie w okolicy pępka.
Leciała tak przez jakiś czas, nie mając pojęcia, co się dzieje.
Wylądowała na piaszczystej plaży.
To był świstoklik...
Poczuła ucisk w brzuchu. A co jeśli to był śmierciożerca, który wypił eliksir wielosokowy? Gdzie jest Harry?! Czy coś mu się stało? I co będzie z James'em?
Rozejrzała się przestraszona po okolicy. Przed nią rozpościerało się morze. Gdzieś w oddali zobaczyła budynki, to chyba jakieś miasteczko.
Stał tu też niewielki, ale imponujący domek letniskowy.
Jakby nie patrzeć, było to wspaniałe miejsce, ale teraz czuła za wielki strach, by zdać sobie z tego sprawę. Usiadła bezradnie na brzegu, utkwiwszy wzrok w morze, które spokojnie falowało.
Gdy tylko Ginny zniknęła, Harry pobiegł na górę. W pokoju stali Ron i Hermiona. Cała trójka zaczęła w milczeniu po sobie spoglądać, aż w końcu parsknęli zgodnym śmiechem.
Hermiona, wciąż chichocząc podała torbę Harry'emu.
-Tu macie wszystko. Użyłam na niej zaklęcia zmniejszająco-zwiększającego, więc wszystko się zmieściło.
Razem zeszli po schodach. Harry zamienił kojec James'a w nosidełko, po czym wziął je do ręki.
-Wielkie dzięki.- powiedział.
-Ach, nie ma sprawy..- powiedziała szybko Hermiona.- Miłej rocznicy... i przysyłajcie dużo zdjęć, listów...
Małżeństwo podeszło do drzwi. Gdy je zamykali, Harry usłyszał głos Rona:
-I nie zapomnijcie o pamiątkach...
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem i teleportował się.
Gdy znalazł się na plaży, w trochę innym miejscu niż Ginny, zdał sobie sprawę, że to było nieprzemyślane.
Deportacja była sporym wstrząsem dla James'a, który zaczął płakać. Harry nerwowo zaczął go uciszać.
Ginny usłyszała dziwnie znajomy płacz dziecka. Od razu się poderwała, odganiając gnębiące ją myśli. Niepewnym krokiem ruszyła w tamtą stronę, a po chwili zobaczyła czarnowłosego mężczyznę, uspakajającego dziecko, które po chwili ucichło.
Ginny czując lekki szok, ale też ulgę. Podbiegła do swojego męża, rzucając mu się na szyję.
-Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy...- szepnął jej Harry do ucha, a Ginny pocałowała go w podzięce.
W życiu by się tego nie spodziewała.
:'D
OdpowiedzUsuńBoski!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńzrobił wspaniałą niespodziankę, a myślała, że zapomniał o rocznicy... bosko
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, wspaniała niespodzianka... a myślała tutaj, że Harry zapomniał o ich rocznicy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, co za wspaniała niespodzianka... uuu, a myślała, że Harry zapomniał o ich rocznicy... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza