sobota, 31 grudnia 2016

148. Spalić mosty.

W zeszłym tygodniu Wigilia, w tym nowy rok...
Co za szaleństwo. Ostatnio rozdział w tym roku.
Tak więc bawcie się dobrze. I niech 2017 będzie naszym rokiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hugo i Fred weszli za Nestorem Roditi do ogromnej sali.
Chłopcy od razu zorientowali się, że jest to odpowiednik hogwartowej Wielkiej Sali, którą znali z tylu wspaniałych opowieści swoich rodziców. Tylko zamiast czterech, ogromnych stołów było ich aż pięć. Nad każdym wisiała chorągiewka w danym kolorze. Wyglądało na to, że uczniowie byli usadzeni od najmłodszych do najstarszych; przy stole z niebieską flagą siedzieli na oko 11-12 latkowie, a ci przy stole czerwonym, który stał na samym końcu, mogli być już nawet dorośli.
Wnętrzne zdobiły liczne- a to ci niespodzianka- kolumny, które dzielnie podtrzymywały ogromne sklepienie. Gdzieniegdzie pojawiały się rzeźby przedstawiające różne postaci- Fred domyślił się, że to bogowie greccy. Wielkie okiennicy wpuszczały promienie słońca, które odbijały się od diamentowego żyrandola. Na samym końcu sali swój stolik mieli nauczyciele, z honorowym miejscem dla dyrektora.
Chłopcy niemal zapomnieli o jego obecności. Oboje lekko się wzdrygnęli, gdy ten się odezwał:
-Możecie usiąść przy stole niebieskim. Potem idźcie za innymi niebieskimi chłopcami, zaprowadzą was do dormitorium, gdzie możecie odpocząć. Gdy już to zrobicie, przyjdźcie do mnie.
I oddalił się w stronę swego miejsca. Gdy szedł, uczniowie falą powstawali, by skłonić mu głowę, a następnie znów siadali i powracali do beztroskich rozmów, jakby nic się nie stało.
Chłopcy wymienili spojrzenia, po czym ruszyli do stołu niebieskiego. Gdy tylko zrobili krok, wszystkie spojrzenia skierowały się w ich stronę. Hugo nieco skulił się w sobie. Tak jak jeszcze niedawno śmieszyło go to ogólne zainteresowanie jego osobą, tak teraz zaczęło go to nieco irytować i peszyć. Zdał sobie sprawę, że wszyscy ucichli, wlepiając w nich wzrok. Hugo nie wiedział, że stoi w miejscu, dopóki kuzyn nie pociągnął go za ramię.
Na twarzy Freda malował się absolutny spokój. Z uśmiechem dążył przed siebie dziarskim krokiem, co jakiś czas puszczając komuś oczko, lub machając ręką na powitanie.
Co za mała gnida. Taki pewny siebie.
Gdy wreszcie zasiedli do stołu- a droga trwała całe wieki- ogólna cisza ustała, a ci, którzy stracili ich z oczu musieli pogodzić się z tym faktem. Natomiast Niebiescy wciąż wpatrywali się w nich podejrzliwie. Fred zabrał się za jedzenie- a Hugo postanowił pójść w jego ślady, bo głód w żołądku wyżerał mu dziurę na wylot.
Chłopiec zauważył, ze wszystko przy tym stole jest niebieskie- oprócz jedzenia i białego, jedwabnego obrusu. Ale za to półmiski, puchary, sztućce, talerze- wszystko to opływało w błękicie. Hugo spojrzał na stół obok, gdzie górowała zieleń. Na kolejnym jeszcze barwa żółta, dalej pomarańczowy i na samym końcu czerwony. Grecy dbali o detale. I najwyraźniej lubili tęczę.
Na samym środku stołu stał posążek przedstawiający jakąś boginię. Na pozostałych stołach posążki różniły się; wyglądało na to, że każdy pion miał swojego boga przewodniego. To dosyć niezwykłe.
Hugo odczytał z postumentu: Hera. Nie miał pojęcia, kim ona była.
Jednak Fred najwyraźniej czytał mu w myślach:
-Tak, też to zauważyłem. To Hera, opiekunka rodzin. Może jest patronką Niebieskich, bo są oni najmłodszym pionem i ma się ona nimi opiekować?
Hugo wzruszył ramionami, jednak musiał przyznać, że nawet robi to sens. Zabrał się za jedzenie, w chwili, gdy ktoś się do nich odezwał. Był to chłopak siedzący naprzeciwko. Hugo spojrzał na niego krytycznie. Czy wciąż nie zrozumiał, że grecka paplanina jest mu obca? Czy ktoś tutaj w ogóle umie mówić po angielsku?
Chłopak najwyraźniej się poddał, a reszta posiłku minęła w spokoju.
Hugo i Fred posłusznie podążali za niebieskimi chłopcami, gdy wszyscy rzucili się ku wyjściu.
                                          ~*~
James powoli składał ostatnią szatę, by złożyć ją w swoim kufrze.
To, jak beznadziejnie się czuł było wręcz nie do opisania. Nie pamiętał, kiedy ostatnio rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi. Nie to, że wciąż nie dowierzał temu, co zrobiła Aria, to jeszcze sponiewierały nim wyrzuty sumienia, bo przecież sam też nie do końca był w porządku.
Do tego ten wypadek, który stał się ostatnio nie dawał mu spokoju. Widział, że Aria stała się po nim jeszcze bardziej załamana, smutna, jakby straciła chęci do życia. Znał swoją przyjaciółkę bardzo dobrze i wiedział, że musiało stać się coś złego. Nie była potworem i pomimo, że nie znosiła swojej siostry to nigdy bez przyczyny nie zrobiłaby jej krzywdy. A Diana miała tendencję do irytowania ludzi. Musiała powiedzieć coś, co przechyliło szalę i sprawiło, że Aria nie była w stanie dalej dusić w sobie złości. I James naprawdę to rozumiał. W końcu sam nieraz bił się z Albusem, gdy ten nie dawał mu spokoju.
I bardzo chciał wiedzieć, co takiego się stało. Ale nie potrafił przerwać ciszy. Za żadne skarby nie mógł powiedzieć prostego „cześć”. Nie po takim czasie milczenia. Miał wrażenie, że coś się złamało i tego nie da się już naprawić. Że nic nigdy nie będzie już takie samo.
A pragnął tego najbardziej na świecie- by znów wszystko powróciło do normy. Był w stanie wybaczyć Arii tajemnicę o Charlesie. Miał nadzieję, że i oni wybaczą mu to, że zataił swoje letnie spotkanie z Kishanem. Ale nie potrafił zrobić pierwszego kroku, by zakończyć tę katorgę. Był po prostu tchórzem. Nie zasługiwał na to, by nazywać się Gryfonem.
Najgorsze wyrzuty sumienia czuł wobec Mike’a. Wiedział, że cała sprawa dotknęła go najbardziej, bo to on niczego nie zataił, to on pozostał szczery i uczciwy. James był boleśnie świadom jego obecności, gdy pakował swój kufer na łóżku obok. Wystarczyłoby tak niewiele, by rozpocząć rozmowę i zakończyć ten beznadziejny spór. Jeden krok w bok i znalazłby się naprzeciwko niego. Ale był to najtrudniejszy do pokonania dystans, na który James nie był w stanie się odważyć. Miał wrażenie, że nie podoła.
Wyjeżdżali na przerwę świąteczną. Być może to ostatnia szansa, by rozstać się w pokoju. Już miał to zrobić, już otwierał usta, by powiedzieć… cokolwiek, gdy Mike odwrócił się w jego stronę.
Ich oczy się spotkały na jedną, krótką chwilę. Przez ten moment nadzieja odtańczyła radosną sambę w umyśle Jamesa.
Jednak Mike się odwrócił, chwycił swój kufer i wyszedł z pokoju, pozostawiając Jamesa sam na sam ze swoimi uczuciami.
A co czuł Mike?
Czuł się zdradzony. Oszukany. Zniweczony. I to przez swoich najlepszych przyjaciół.
Co oni sobie w ogóle myśleli? Jak mógł im zaufać?
Aah, Mike to ten miły i naiwny, i tak wybaczy, jeśli nie powiemy mu prawdy. On nie potrafi się złościć. Cokolwiek byśmy zrobili, on i tak będzie stał przy nas i nam pomagał, będzie posłuszny jak pies, jeśli tylko na niego zagwiżdżemy.
Otóż nie. Dobry Mike zniknął.
Nie zamierzał być już tym miłym, pomocnym człowiekiem, który zawsze pozostaje lojalny swoim przyjaciołom. Oto, dokąd go to doprowadziło. Jego „przyjaciele” grali mu na nosie, podczas gdy on, jako jedyny pozostał wobec nich szczery.
Jak mógł być tak naiwny?
Koniec z tym.
Teraz zamierzał palić mosty.
Dobrotliwego Mike’a skrył głęboko w sobie, a na powierzchnię wypłynął ten zimny, zobojętniały na słowa innych człowiek. Nie przejmował się skruchą w oczach Jamesa, ilekroć ten na niego spojrzał. Nie obchodziło go to, jak czuła się Aria po tym wypadku z siostrą, ani dlaczego to zrobiła.
Nie tego nowego Mike’a. Nowy Mike nie zwracał uwagi na uczucia innych. Nowy Mike pokaże wszystkim, na co go stać. Że nie jest tylko miłym kujonem, który boi się sprzeciwić.
Może gdzieś w głębi niego kiełkował się żal, ilekroć spoglądał na Jamesa, lub współczucie i chęć ochrony, gdy widział Arię obrzucaną oskarżającymi spojrzeniami ze względu na Dianę. Ale tłumił te uczucia w zarodku. Nie było dla nich miejsca.

Spali WSZYSTKIE mosty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga [ZAKOŃCZONY]: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

13 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy rozdział. Mam złe przeczucia co do Mike. Mam dziwne wrażenie, że pod wpływem negatywnych emocji zrobi coś głupiego...Szczęśliwego Nowego Roku
    Kundzia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mike! Nie przechodź na ciemną stronę Mocy, oni wcale nie mają ciastek!
    Cudowny rozdział <3 Szczęśliwego Zaczytanego Nowego Roku pełnego pomysłów i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczęśliwego nowego roku! Życzę Ci wszystkiego co chcesz bo jakoś nie umiem układać życzeń xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza w 2017!!! :D Akurat na historii przerabiamy Grecję xD W czwartek sprawdzian, a historia to jeden z przedmiotów, który wychodzi mi tak... przeciętnie :// W zeszłym roku było z nią lepiej, nie powiem że nie... xDD Ej... Już o rok starsi jesteśmy xdd Pozdrawiam,
    Lunia<33

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrowienia, nie umierać mi tu, coś cicho, czekam na ferie (btw, kiedy macie? Ja koniec stycznia i początek lutego) i w ogóle już się naskaldalem życzeń noworocznych z wierszykami, nie dziękuję, już mi się nie chce XD
    Pozdrowienia dla Yakami (skąd w ogóle taka nazwa? Napisz;->), Lilypotter (Lunatyczki/Lunii), Hermiony Weasley (czekam na oryginalniejsza nazwę XD), itp itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oryginalniejsza nazwa ma być dla mnie ??? *XDDD*
      HW

      Usuń
    2. Jak już używasz mojej aktualnej nazwy to: Luni xD Pozdrawiam, właśnie piszę pracę na konkurs xDD

      Usuń
  6. Życzę wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji Nowego roku 2017!!! Niech okaże się spełnieniem wszystkich waszych marzeń i będzie jeszcze lepszy niż ten �� Miałam zamiar napisać komentarz od razu po północy ale najpierw trzeba było zadzwonić do wszystkich kuzynek, babć, ciotek i wujków, koleżanek itp, itd, a później się zapomniało. Do domu wróciłam koło czwartek albo piątej i poszłam spać więc też nie napisałam XDDD. No i czas znalazłam dopiero teraz. Jeszcze raz życzę wszystkim wszystkiego najlepszego, a Zuzi wspaniałych rozdziałów i wystarczająco dużo weny ��
    HW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. S..spać? W Sylwestra nie pamiętałem tego słowa XD serio. Ni godzinki, ni minutki. 28 godzin bez snu, jeszcze nie mój rekord. Ogólnie najwięcej to rowniutko 50h, jak jechałem do Izraela. Boże, nic z tego nie pamiętam XD
      I tak, ty, znajdź se nazwę. Hermionę już mamy w opowiadaniu, koniec, dupa, kropka.

      Usuń
  7. Rozdział jak zwykle SUPER! Szczęśliwego Nowego Roku!
    ~ Nelly

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to nie ma rozdziału?!?!?!?! BĘDĘ NA NIEGO CZEKAĆ DO KOŃCA DNIA!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    bardzo boję się co spowoduje decyzja Mike'a, James to naprawdę jest tchorzem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń