Hugo, nie wiedział, co go obudziło.
Ale wstał tak gwałtownie, że aż mu się zakręciło w głowie. W
oczy raziło go białe światło, więc delikatnie je zmrużył. Nie był w stanie
stwierdzić, gdzie się znajduje.
Jedno było pewne: leżał na całkiem wygodnym łóżku, co nie
było w sumie takie złe.
Po swojej prawej usłyszał głosy. Spojrzał w tamtą stronę.
Znowu ten grecki bełkot. Ujrzał młodą, pulchną kobietę rozmawiającą o czymś z
młodzieńcem, którego już znał. Był to ten chłopak, którego ujrzał na Akropolis.
Był ze starcem, który nazywał się… Nestor Roditi? Tak, chyba tak.
Hugo rozejrzał się dokładniej.
Na łóżku obok zobaczył śpiącego spokojnie Freda, co go nieco
uspokoiło. Byli w przestronnym, jasnym pomieszczeniu, które wyglądało na
szpital bądź dużą izbę chorych. Wysokie sklepienie z żyrandolem podtrzymywały kolumny
podobne do tych na Akropolis. Poza tym, w powietrzu unosił się ten sam,
nieprzyjemny szpitalny zapach, tak dla niego charakterystyczny.
Chłopiec zdał sobie sprawę, że ma na sobie białą piżamę.
Jego stare ubrania leżały wyprane i starannie złożone na szafce nocnej obok.
Czuł się już znacznie lepiej. Co prawda, w płucach coś mu rzęziło i kręgosłup
niemal krzyczał z bólu, ale przynajmniej nie było mu już zimno i mokro.
Odkaszlnął, niemal wypluwając wnętrzności.
Kobieta natychmiast zwróciła się w jego stronę.
Podeszła szybciutko, mówiąc coś po grecku. Podała mu butelkę
z dziwnym specyfikiem w białym kolorze. Patrzyła na niego wyczekująco. Hugo
nieufnie przypatrywał się kobiecie.
Ta machnęła ręką nagląco. Chłopiec spojrzał na Freda, który
wciąż spokojnie spał. Potem pomyślał, że w sumie i tak wszystko mu jedno, jest
przecież w Grecji, i wypił napój jednym haustem.
To trucizna,
pomyślał. Napój palił go w przełyku. Nim cokolwiek zdążył zrobić, opadł na
poduszki. Wił się w agonii, myśląc, że to dosyć żałosny sposób na śmierć. Ale
następnie eliksir rozprzestrzenił się po jego ciele, dając miłe uczucie ciepła
i ulgi. Nagle kręgosłup przestał go tak boleć, z płuc przestał się wyrywać
okropny kaszel.
Wtem obudził się Fred.
Chłopak powoli otworzył oczy i rozejrzał się dookoła, jakby
oceniał sytuację. Spojrzał niepewnie na Hugo i wychrypiał:
-Gdzie jesteśmy?
Kobieta natychmiast do niego podbiegła i podała mu ten sam
wywar. Fred buntowniczo odtrącił jej rękę, niemal wylewając eliksir na podłogę,
co pielęgniarka skwitowała przerażonym piskiem. Spojrzała z nieskrywaną złością
na chłopca, zapewne przeklinając go po grecku.
-W porządku. Mi pomogło.- oznajmił Hugo.
Fred spojrzał na niego i niepewnie wziął do ręki fiolkę.
Kobieta wyglądała na obrażoną. Chłopiec wypił duszkiem zawartość i niemal
natychmiast jego oczy wypełniły się łzami bólu i czymś w rodzaju poczucia
zdrady. Spojrzał tym wzrokiem na Hugo, który mógł tylko uśmiechnąć się
pokrzepiająco.
Po chwili i Fred poczuł się lepiej.
Z progu usłyszeli coś- w końcu- po angielsku:
-Jak się czujecie?
Hugo wzdrygnął się. Niemal całkowicie zapomniał o
młodzieńcu, który musiał się im przyglądać.
-Eee…ekhm…- Weasley nie był w stanie wykrzesać z siebie nic
więcej.
Grek skinął głową.
-Tak myślałem.
-Gdzie jesteśmy?- odezwał się Fred, marszcząc nieufnie brwi.
-Witajcie w Mageii. Jeśli
czujecie się lepiej, to pozwólcie, że was oprowadzę.
~*~
Aria miała naprawdę beznadziejny dzień.
Z resztą, każdy taki był, gdy ona, James i Mike nie
rozmawiali ze sobą.
To był już siódmy dzień. A pomiędzy nimi cisza i napięcie.
Nie wymieniali nawet spojrzeń. Tak, jakby udawali, że nie istnieją. Dziwnie
było ignorować kogoś, kto zajmował tak wielkie miejsce w sercu.
Aria naprawdę cierpiała, widząc, co się dzieje, jednak
wiedziała, że to wszystko jej wina. Zasłużyła na to, żeby być odtrąconą.
Potrafiła tylko ranić ludzi. Była beznadziejna. Okropna. Paskudna.
Mike zdawał się być najbardziej zły. Bo to on z ich trójki
pozostał sprawiedliwy. To on nie zawiódł. Był dobrym przyjacielem.
Z dnia na dzień było coraz gorzej.
Korytarze zdawały się być jakby coraz pustsze i dłuższe, a
dni szare i niewyraźne. Czuła, że zawiodła. Przed nią stał wybór: James i Mike
lub Charles. Jak mogła do tego dopuścić? Nie była w stanie się określić. Ponad
wszystko chciała, by jej życie znów było takie samo; nie mogła się wyzbyć
obrazów tych wszystkich wspaniałych chwil, jakie przeżyła z Jamesem i Mikem.
Ale z drugiej… tak bardzo pragnęła pomoc Charlesowi. Czuła, że to jej misja. W
końcu była doceniona. Czemu nikt tego nie rozumiał?
Był późny wieczór. Po raz ostatni obejrzała się na Mike’a,
który w kącie odrabiał pracę domową z Zielarstwa i Jamesa, który po drugiej
stronie pokoju przypatrywał się z zamyśleniem w płomienie tańczące w kominku.
Jak mogła dopuścić do czegoś takiego? To ona zniszczyła tę
przyjaźń. Cała jej iskierka buntu już dawno wygasła.
Wyszła z pokoju wspólnego. Pozostało 15 minut do ciszy
nocnej, więc ruszyła leniwie w stronę łazienek. Chciałaby zmyć z siebie ten
cały brud. Do tego jednak potrzeba znacznie więcej niż wody i mydła.
Minęła kogoś na korytarzu. Nie zwracała na to uwagi, dopóki
nie usłyszała znajomego głosu:
-Aria! Miałam z tobą porozmawiać! Czekaj!
Diana.
Tylko nie teraz.-
pomyślała. Nie trzymała nerwów na wodzy. Wystarczy jedno złe słowo, by rozpalić
jej gniew.
Diana zawsze była do tego zdolna.
-Diano, nie teraz…- ostrzegła smutno Aria, ruszając szybciej
przed siebie. Wlepiła wzrok w podłogę.
Młodsza siostra wyrównała krok.
-Aria, co się dzieje? Powiedz mi!
Gryfonka odetchnęła. Grunt, to zachować spokój.
-Nie twoja sprawa. Wracaj do wieży Ravenclawu.
-Przecież widzę, że się pokłóciłaś z Jamesem i tym drugim.
Wszyscy o tym wiedzą!- w głosie Diany kryło się oskarżenie.- Dlaczego?
Aria zatrzymała się. Podniosła zdezorientowany wzrok na
siostrę.
-Jak to: dlaczego?
Diana wpatrywała się w nią ze złością. W jej wzroku czaił
się jakiś jad i głęboka zawiść.
-Dlaczego jesteś taka beznadziejna? Jak mogłaś na to
pozwolić? JA na twoim miejscu uważałabym, co robię. Przecież to JAMES POTTER.
Logiczne, że nie będzie się zadawał z takimi szumowinami jak ty.
Aria zamrugała kilka razy powiekami. Myślała, że się
przesłyszała. Spojrzała z niedowierzaniem na swoją siostrę, a gdy jej słowa do
niej dotarły, poczuła ucisk w gardle.
Była wściekła.
Mimowolnie zacisnęła dłoń na różdżce.
-CO TY możesz o nim wiedzieć?- warknęła.- Nawet go nie
znasz. Nie wiesz, co się stało. Jak możesz mnie oceniać, nie znając sytuacji?
Diana prychnęła. Skrzyżowała ręce na piersi.
-Byłam już tak blisko. Teraz już nigdy ze mną nie
porozmawia. I to wszystko PRZEZ CIEBIE. Tracę reputację w jego oczach.
Aria niemal zachłysnęła się własnym oddechem.
-Reputację? O czym ty mówisz? On nigdy nie zwracał i nie
zwróci na ciebie uwagi, bo…
-Jesteś beznadziejna!- krzyknęła Diana, tupiąc nogą.-
Nieważna! Nic nie warta! Nic dziwnego, że rodzice cię wydziedziczyli! Nigdy cię
nie kochali i nigdy nie będą! Psujesz wszystko, czego się dotkniesz! Takie jak
ty powinno się zabijać tuż po urodzeniu. Jesteś po prostu kolejnym… ŚMIECIEM,
którego trzeba się pozbyć…
Aria ostrzegała.
A co było najgorsze? Że wiedziała, że to prawda. Tak, to co
mówiła jej siostra było czystą racją. Ale nie w jej ustach. Nie tym tonem.
W oczach zabłysły jej łzy frustracji.
Nim się obejrzała, wrzasnęła:
-Drętwota!
Siła zaklęcia była tak ogromna, że odrzuciła jej siostrę
daleko do tyłu. Dziewczyna uderzyła w ścianę i opadła na podłogę niczym
szmaciana lalka.
Aria potrzebowała chwilę na to, by zrozumieć, co zrobiła.
Kim się właśnie stała.
Podbiegła do siostry. Z jej głowy powoli lała się krew.
Po korytarzu poniósł się przerażony krzyk Arii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga [ZAKOŃCZONY]: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Świetny rozdział . Zaintrygowało mnie spojrzenie tylko oczami Arii na problem miedzy nimi. Zrobisz tak jeszcze z chłopakami? Jednak Diana się nie zmieni. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń-niewymyśliłamnicku
Siemaneczko. Hej, bycie beznadziejnym zostaw mi, Arie zostaw. Wiesz, jest to najbardziej lubiana postać na blogu. No, przez większość bloga. W ogóle coś nie tak. W sensie... Nestor? Tylko Ulysses mi się kojarzy (wiem że znaczy "Starszy" ale sorry). Nawet nie umiem wyobrazić sobie takiego rodzeństwa. Takich klapek na oczach (no... To w sumie umiem... Wyznawcy pewnych dwóch religii (rozszyfruj): w/e/g/a/n/i/z/m i Sprawiedliwość i Prawo. Ciężkie, wiem. Normalnie nikt nie zgodnie, ale no cóż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich, co opuścili tego bloga. Uprzejmie proszę umrzyjcie w cierpieniu i bólu cwiartowani w piekle na małe kawałeczki.
I pozdrawiam nasza szalona grupę spamiarzy, która denuje każdy mój pomysł, po czym sama go przypomina po czasie i jest akceptowany. Bye Bye ;-)
Nie wiem już co pisać T^T więc wracam do metody "Pomocniczych Punktów", w skrócie PP.
OdpowiedzUsuń1. "Chciałaby zmyć z siebie ten cały bród." Wow! Dzięki Zuza że nauczyłaś mnie zasad ortografii! Zawsze myślałam że pisze się "brud". // Dla nierozumnych, to był sarkazm\\
2. Już wczoraj wisiałabym na tym blogu od 3 w nocy i odświeżała stronę, gdyby nie to że zaczytałam się w innym zajebistym blogu. Oczywiście nie tak zajebistym jak Twój. Twój jest o niebo lepszy. //Nie chcę podawać adresu, żeby nikt tego nie uznał za chamską reklamę. No chyba że Zuzka wyrazi zgodę\\
3. Chciałam sobie zrobić profilowe ALE:
Po 1 nie mam pomysłu T-T
Po 2 blogspot nie pozwala mi wgrać T-T
4. N A T E M A T R O Z D Z I A Ł U N I E B Ę D Ę S I Ę W Y P O W I A D A Ć B O I T A K K A Ż D Y W I E Ż E J E S T Ś W I E T N Y
~Pozdrawiam wszystkich cieplutko! :*
🔥 🔥 🔥
"bród" ;---; Jezu Święty. Poprawione.
UsuńByłam zmęczona, ok? XD A zły word nie wyprowadził mnie z błędu.
Yhm, nie uznam chamskiej reklamy, chyba że najpierw napiszesz o czym jest blog ;-) bo zgaduje że to ja jestem tu ten zły XD
UsuńElo! Siemanko!!! Czecho!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJestem chora i boli mnie brzuch i boli mnie głowa i jeszcze mam kaszel. Super, nie? I co można robić kiedy człowiekowi się nudzi? Wejść na bloga i przeczytać go po raz chyba dwudziesty. I nie chce mi sie nic robić ale kiedy mówię "nox" albo "lumos", a przede wszystkim "accio", to nic mu nie działa. Dam Dam Dam!!!
Przeczytałam ostatnio kolejny raz "insygnie śmierci" i dziwnym trafem wszystkie zaklęcia zostały mu w głowie. Co ja miałam jeszcze powiedzieć? A! Właśnie! Tyle się dzieje w tej Grecji, że ja to sobie tak myślę, czy Fred i Hugo nie poznają tam czasami per pana Percy'ego Jacksona i jego kumpla z kulami z jadącym obok na wózku inwalidzkim mężczyzną, a później jeszcze zobaczą taką laskę o imieniu Anabeth kręcącą się u boku per pan Percy'ego i jego kulawego kumpla. Szkoda, że zrobili tylko dwa filmy Percy'ego Jacksona. Bardzo lubię tą serię, chociaż czasami denerwuje mnie, że tyle faktów jest zmienionych z mitologii. Na przykład córka Ateny, bez sensu. Ale mniejsza z t tym. Accio szklanka z wodą! Nie działa i tak sobie piszę dla zabicia czasu jeszcze przed ósmą i nie wiem co mam pisać. I będę musiała zajeżdżać spamem, bo ostatnio w ogóle go nie widać. Aaaa... Idę spać. Może pozbędę się kaszlu??? Niee wiem. W każdym razie weny życzę i pozdrawiam cieplutko.
HW
ZDRÓWKA NA ŚWIĘTA!!!
UsuńJakoś ta magia się ostatnio psuje, wiem :/ próbowałem zrobić ACCIO dwa miliony złotych i nie wyszło :-/ gówno, tak się nie bawię.
I dobra wiadomość dla ciebie, w 2018 wychodzi 3 cześć Percy'ego.
Zdrowia;** Tak wgl... Teraz wlasnie wstalam xD spalam u kolezanki xDD 😘 Wesołych Świąt wszystkim🎄🎁🎄Pozdrawiam,
UsuńLunia💟
3 część percu"ego
OdpowiedzUsuńJak ja czekałam na taki rozdział....Wielkie WOOOOW. Mam nadzieję że wszystko z drugą,, golden trio" się pogodzi. I też tak cicho wierze że Aria i James będzią razem. A Mike znalazłby jakąś kujonke xD
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i weny w dalszym tworzenia <3
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!!!
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę to WIGILII BOŻEGO NARODZENIA!!! U mnie już czuć święta przez balkon, na którym jest chyba ze trzydzieści garnków z jedzeniem :-D
HW
Wesołych świąt, Hanukkach (jak to się odmienia??!), czy co tam obchodzicie ;-)
OdpowiedzUsuńCo roku to samo, nie ma co się wywewnętrzniać (wcale nie to, że nie mam pomysłu...)
No, dziś sobota, ale chyba każdy wybavzyłby brak rozdziału, nie? ODPOCZNIJ I PÓŹNIEJ COS NAPISZ ;-)
Hej!
OdpowiedzUsuńKochani, będzie rozdział. Ale prawdopodobnie dopiero po północy. Jest Wigilia i moje plany poszły w zapomnienie. Przepraszam! Zapraszam w granicach 1-szej na bloga :D
Wesołych Świąt! <3
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam jednak nadzieję, że ta ich przyjaźń powróci do wcześniejszego stanu... smutno mi bo i James z Mike też nie rozmawiają ze sobą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia