Przed przeczytaniem tego rozdziału polecam jeszcze raz przeczytać epilog z "Insygni Śmierci"- ponieważ wydarzenia w tym rozdziale mają miejsce bezpośrednio po nim.
Jedyną zmianą, którą wprowadziłam, że Teddy także jedzie do Hogwartu (na 7 rok), a nie tylko odprowadza Victorie.
Już? Więc możesz iść dalej!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Białe opary wciąż unosiły się w powietrzu. Twarz Harry’ego
znikła za zakrętem. Al spojrzał na Rose, która wychylała głowę obok niego.
Zastanawiał się, czy czuje to samo- równocześnie
podekscytowanie i strach. Al nie był pewien, czy będzie to jego najlepszy, czy
też może najgorszy dzień w życiu. I pomimo, iż poczuł się lepiej dzięki
pokrzepiającym słowom swojego ojca, to czarne myśli wciąż czaiły się w
zakamarkach jego umysłu. Wizja, że zostanie przydzielony do Slytherinu
przyprawiała go o zawrót głowy i chęć krzyku.
Chcąc zamaskować swoje mieszane uczucia, usiadł, rozglądając
się po przedziale. Byli tu tylko on i Rose. James zapewne dołączył do Arii,
Mike’a i reszty swoich przyjaciół z roku.
Chłopiec spojrzał przez okno drzwi przedziału i ujrzał
Victorie, która z uśmiechem na twarzy prowadzi swoją młodszą siostrę- Dominique,
która także rozpoczyna swój pierwszy rok. Zapewne pomagała jej się odnaleźć-
korytarze pociągu bywają śmiertelnie niebezpieczne, co Al poczuł na swojej
skórze. Pomyślał o swoim starszym rodzeństwie- Jamesie- i sama myśl, że tamten miałby
mu pomóc poruszać się po pociągu, tak jak Victorie dla Dominique, sprawiła, że
miał ochotę zwymiotować lub wręcz przeciwnie, wybuchnąć śmiechem.
Nim zdołał cokolwiek powiedzieć, drzwi przedziału rozwarły
się i stanęła w nich niska dziewczynka. Sprawiała wrażenie nieco zdesperowanej.
-Cześć, mogę się dosiąść?
Co chwila rzucała ukradkowe spojrzenia w kierunku korytarza,
jakby tam czaiło się największe na świecie zło. Co było w istocie możliwe, jak
pomyślał Al.
-Jasne.- odparła Rose, uśmiechając się promiennie.
Dziewczynka spojrzała z pełną wdzięcznością na nową koleżankę, odpowiadając tym
samym.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, przycinając tym samym swoją szatę
i ruszyła do przodu, jednak szybko się zatoczyła, ledwo utrzymując przy tym
równowagę. Spojrzała za siebie, a jej twarz zalał rumieniec. Rose czym prędzej
podbiegła jej pomóc. Dłuższą chwilę siłowały się z uciążliwymi drzwiami, aż w
końcu odskoczyły. Tym razem nowo przybyła towarzyszka nie dała rady utrzymać
równowagi i upadła na podłogę.
Al, z całej sił ukrywając uśmiech, który cisnął się mu na
twarz, pomógł wstać leżącej. Przyjrzał jej się dokładniej. Miała bardzo jasne,
spięte w roztrzepanego koka włosy i delikatne piegi na nosie. Jej zielone oczy
wyrażały pełne zażenowanie.
-Dziękuję.- wymamrotała, unikając wzroku chłopaka. Al poczuł
się nieco bezpiecznej, gdy już usiadła naprzeciwko niego, obok Rose, która
podała rękę blondynce:
-Rose Weasley.
Twarz nieznajomej zmieniła się nagle, a w oczach pojawiło
się jeszcze większe zmieszanie. To znak, że rozpoznawała to nazwisko. Mimo to
odwzajemniła uścisk i także się przedstawiła:
-Rachel Green.
Następnie wstała, by podejść i podać rękę koledze siedzącemu
naprzeciwko. Ten już wiedział, że zakończy się to katastrofą. Po drodze
potknęła się- prawdopodobnie o własne stopy- i wpadła prosto na Ala. Po chwili
żadne z nich nie wiedziało, które z nich jest bardziej czerwone: ona czy on.
Rachel podniosła się najszybciej, jak tylko mogła i
wymamrotała:
-Przepraszam, okropna ze mnie niezdara. Jestem Rachel Green.
-Albus Potter.
Mina blondynki mówiła: błagam,
zabijcie mnie, zanim zapadnę się ze wstydu pod ziemię, gdy z powrotem
zajmowała swoje miejsce. Nie minęła chwila, gdy w przedziale pojawiły się
kolejne dwie osoby.
Jedną z nich była dziewczyna o ciemnych, kręconych włosach.
Była ona jeszcze w swoich zwykłych ubraniach, które były wszędzie poplamione-
prawdopodobnie farbą. Na białych butach namalowane miała odręczne, kolorowe
wzorki, tak samo jak na prawej ręce i z boku dżinsów. Na twarzy także miała
biało-czerwone mazy. Nie podnosiła swoich orzechowych oczu znad szkicownika.
-Hej, dosiądę się. Jestem Annie Shadey.
Gdy reszta także się przedstawiła, Annie podniosła w końcu
wzrok znad szkicownika. Zmierzyła badawczym wzrokiem Rose i Ala, a potem znów
zabrała się za rysowanie, wyjmując z kieszeni ołówek sklejony taśmą.
Osobą, która wciąż stała w wejściu był wysoki chłopak o
włosach w kolorze miodu i ciemnych oczach. Sprawiał wrażenie lekko
poddenerwowanego, ale mimo wszystko uśmiechał się radośnie. Zanim zdążył
cokolwiek powiedzieć, Rose go uprzedziła:
-Tak, możesz tu usiąść.
-Dzięki.- odparł chłopak, wciąż uśmiechając się promiennie.
Jednak jego ruchy były poddenerwowane, jakby wciąż coś skrywał. Wodził
niepewnie wzrokiem, w którym czaiło się ogromne zmartwienie. Dopiero teraz Al zauważył,
że dzierżył on w dłoni długą walizkę, która była nieco szersza u dołu. Jedno
było pewne- zmieściłoby się w niej małe ciało. Nie ścierając uśmiechu z twarzy,
przedstawił się:- Alex Dare.
Pozostali znów powtórzyli swoje imiona, choć nie było to
wcale potrzebne. Al czuł na sobie wzrok Alexa i już wiedział, że James nie
żartował, mówiąc, że będą się na niego gapić. Naprawdę to robili- wszyscy z
wyjątkiem Rose i Annie, która skrupulatnie machała ołówkiem, tworząc nowe linie
na kartce papieru, choć i ona także czasem rzucała na niego okiem.
Chwile mijały, a jedynym dźwiękiem niosącym się po
przedziale był szmer ołówka poruszającego się po pergaminie. Alex odłożył swoją
przenośną trumnę na najwyższą półkę i co jakiś czas rzucał tam nerwowe
spojrzenia, jednak gdy napotykał czyjś wzrok, uśmiechał się promiennie. Rose
poruszyła się nieznacznie i wypaliła:
-I jak? Podekscytowani perspektywą nowego roku szkolnego w
Hogwracie?
Al rzucił jej przeciągłe spojrzenie. To było najgorsze, co
mogła powiedzieć.
-Tak.- odparł pełnym napięcia głosem Alex.
-Mhm.- wymamrotała pod nosem Annie.
Tylko Rachel się zawahała.
-Ja… sama nie wiem.- odparła nieśmiało.- Z jednej strony
wiem, że będzie super, ale z drugiej… bardzo się boję. Mam dwójkę starszego rodzeństwa,
to bliźniacy. Są we wszystkim ode mnie lepsi. Generalnie, kocham ich, ale różnimy
się bardzo. Nawet wyglądem. Jestem jak jakiś wyrzutek.- głos dziewczyny był
teraz pełen rozpaczy. Wyglądała jakby od dawna bardzo chciała to komuś wyjawić,
ale jednocześnie żałowała tego, co właśnie powiedziała.
-Daj spokój.- Rose położyła na jej kolanie dłoń w
pocieszającym geście.- Nie musisz być taka jak oni.
Dalej rozmowa jakoś się potoczyła- Al dowiedział się, że
zarówno Rachel, jak i Annie są czystej krwi, a ta druga nie ma rodzeństwa. Alex
miał ojca mugola, matkę czarodziejkę i młodszego brata. Wszyscy mieli przed sobą
swój pierwszy rok w Hogwarcie. Rose wyciągnęła talię kart czarodziejskich i
rozpoczęła się gra- nawet Annie odłożyła swój szkicownik, choć trochę
niechętnie. Jednak po chwili sprawiała wrażenie, jakby o nim zupełnie
zapomniała. Nawet Alex nie był już taki zdenerwowany. Zapytany, co go tak
gnębi, szybko odparł, że to nic takiego, ale wyraźnie było widać, że to
nieprawda.
Jednak prawdziwa zabawa rozpoczęła się, gdy przyszła
czarownica z wózkiem ze słodyczami. Al już od dawna chciał spróbować słynnych
fasolek wszystkich smaków Berttiego Botta. James mówił mu, że są okropne, więc
zapewne sobie z nimi nie poradzi- to właśnie przekonało Ala, że musi je kupić.
Rachel nabyła także kubek gorącej czekolady, który prawie
cały na siebie wylała. Z początku sprawiała wrażenie złej i zażenowanej, jednak
po chwili zaniosła się śmiechem, tak samo jak reszta przedziału.
-To nowa szata. Mam ją pierwszy raz na sobie.- wyparskała
pomiędzy wybuchami chichotu blondynka.- Mama by mnie zabiła.
-Ale jej tu nie ma.- odparła radośnie Annie, pomagając nowej
koleżance zetrzeć napój z ubrania. Al wykorzystał okazję i spojrzał na jej
szkicownik.
Rysunek przedstawiał zamek- Al nie był pewien jaki- ale
miał on wiele wieżyczek i wyglądał na naprawdę bogaty. Zapewne był ogromny i
piękny. Annie świetnie oddała wszystkie detale- to, jak łuki zaginały się
symetrycznie, albo cień padał na parapety. Całość była tak niezwykła, że Al na
chwilę stracił głos.
-Hej! To jest naprawdę dobre!
Annie obejrzała się i uśmiech zniknął z jej twarzy.
-Nie pozwoliłam ci na to patrzeć.- odparła, zagarniając
szkicownik. Sprawiała wrażenie nieźle wkurzonej, więc Al zaczął:
-Przepraszam, nie chciałem…
-W porządku.
Zapadła chwila ciszy, w której każdy mierzył się nawzajem
wzrokiem. W końcu Annie westchnęła i powiedziała:
-Tak sobie wyobrażam Hogwart. Ale nie lubię się tym chwalić.
To tylko marne szkice.
-Żartujesz? To jest świetne!
Po chwili już wszyscy wychwalali rysunki nowej koleżanki,
która wręcz promieniała dumną. Atmosfera znów się rozluźniła, gdy zaczęli
próbować fasolek wszystkich smaków. Gdy Alex sięgał po swoją, Al zauważył rany
na opuszkach jego palców.
-Co ci się stało?
Chłopak natychmiast cofnął rękę.
-Nic takiego. Mały wypadek.- odparł wymijająco. Z uśmiechem
wrzucił fasolkę do swoich ust, a po chwili wypluł ją, przy akompaniamencie
gwałtownych śmiechów.
Siedzieli więc tak razem: Pan Sławny, Pocieszycielka, Niezdara,
Artystka i Król Tajemnicy, zanosząc się chichotem i przekrzykując nawzajem.
Panował niezły bałagan- papierki po słodyczach, kartki ze szkicownika Annie i
zagubione fasoli leżały na podłodze. Ich rozbawione głosy zapewne niosły się po
całym pociągu. Al wiedział, że już ich lubi. Bo właśnie dzięki nim zapomniał o
swoim zmartwieniu- czyli nieuchronnie zbliżającej się ceremonii przydziału.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Fajna spokojna notka...
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza! Tak konkretnie to rozdział super.
OdpowiedzUsuńLuna ^=^ (dawniej Hermiona)
Jednak nie pierwsza. Ale myślałam że tak bo Anna kudlaciak wyprzedziła mnie o dwie minuty.
OdpowiedzUsuńLuna ^=^
Jeszcze nigdy nie komentowałam Twoich opowiadań, ale w ciągu 4 dni przeczytałam wszystkie nie śpiąc po nocach
OdpowiedzUsuńSą porostu cudowne :)
Sisi ~_~
Po prostu*
UsuńSisi ~_~
Rachel *§§§§*
OdpowiedzUsuńAnnie wydaje mi się... Taka... Nieważne XD
Teraz tydzień czekania na nowy rozdział. Idę powiesić się na kablu od pilota, bo tego nie zniosę!
I pragnę przeczytać więcej o bliźniakach ;-;
Dobry Boże.
Ja za ciebie dokończę
Usuń"Annie wydaje mi się... Taka... podobna do mnie..." XD- ajajaj przepraszam: ;-)
Zajrzałem na Twojego bloga i powiem, że masz przepiękne rysunki. Do tego trzeba mieć talent i upór.
Czy tylko mi te przezwiska z końca notki kojarzą się trochę z huncwotami?;)Ogólnie notka super nie mogłam się doczekać aż Albus pojedzie do Hogwartu i nie mogę się doczekać ceremonii przydziału.
OdpowiedzUsuńCzarodziejkaKoral
Super rozdział. Czytałaś kiedyś Percy'ego Jacksona, bo imiona i nazwiska niektórych bohaterów podejrzanie mi przypominają postać z tych książek. Chyba, że to zbieg okoliczności, ale Rachel i Dare? W seri "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" była bohaterka o imieniu Rachel Elizabeth Dare.
OdpowiedzUsuńNo i masz mnie- tak, czytałam :> A tak właściwie, to dopiero niedawno skończyłam czytać.
UsuńWiedziałam, że to nie może być przypadek! Odezwał się we mnie wewnętrzny zmysł półboga.
UsuńJa też niedawno skończyłam czytać tą serię, ale po raz drugi. A czytałaś
"Olimpijskich herosów", albo "Kroniki Rodu Kane", "Magnus Chase i Bogowie Asgardu Miecz Lata" lub "Apollo i boskie próby Ukryta Wyrocznia"? Jakbyś nie wiedziała to to też są książki Ricka Riordana i są w mniejszym lub w większym stopniu połączone z Percy'm. Jeśli nie czytałaś to polecam,
bo są naprawdę świetne.
Zamierzam :)
UsuńMogłabyś mi pomóc? Które są w większym, a które mniejszym stopniu połączone z Percym? W sensie, w których seriach występuje mój ukochany syn Posejdona? :D Nie chcę ominąć żadnej książki z jego udziałem. <3
UsuńOkej to tu masz wszystko rozpisane:
Usuń"Olimpijscy herosi" - bezpośrednia kontynuacja Percy'ego, dzieje się pół roku później i opiera się na przepowiedni z końca Ostatniego Olimpijczyka (Przepowiednia Siedmiorga). Oparta na mitologi greckiej i rzymskiej.
"Kroniki Rodu Kane"- inna seria z innymi bohaterami, ale dziejąca się mniej więcej w tym czasie co Olimpijscy herosi, proponuję czytać po Olimpijskich herosach. Są tam nawiązania do Percy'ego np. to jak Amos wspomina o innych bogach na Manhattanie. Seria oparta na mitologii egipskiej.
"Magnus Chase i bogowie Asgardu"- seria nie jest zakończona. Dzieje się jakieś pół roku po Krwi Olimpu (ostatnia część Olimpijskich herosów). Oparta na mitologii nordyckiej. Magnus Chase jest kuzynem Annabeth.
"Apollo i boskie próby"- seria nie zakończona. Dzieje się w tym samym czasie co Magnus. Opiera się na tym, że Apollo staje się człowiekiem.
Percy występuje w Olimpijskich herosach i Próbach Apolla. Annabeth występuje w tych co Percy i w Magnusie. Proponuję czytać w takiej kolejności jak wymieniłam.
Mam nadzieję, że pomogłam :)
Jakby coś to pytaj bo wchodzę na tego bloga przynajmniej dwa razy w tygodniu.
Ojej, dziękuję 😘 Bardzo mi pomogłaś
UsuńZgłaszam się jako (nie)szczęśliwa posiadaczka kota.
UsuńKoty są świetne!!! "Posiadaczy psów cechuje radość życia, ekstrawertyzm i duża ilość energii. Posiadaczy kotów cechuje wysoka inteligencja, przewaga introwertyzmu i cierpliwość."
UsuńJak zwykle SUPER! *.* Mam tylko jedną uwagę. Tam gdzie Albus patrzy na rysunek jest w pewnym momencie taki tekst "James nie był pewien jaki". To pomyłka, prawda? Nie James tylko Al
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Faktycznie, ale gafa. Już poprawione, dzięki :)
UsuńJeszcze oprócz tego, że Teddy idzie na 7 rok zamiast skończyć to Jo mówiła że jak Albus idzie na I rok to James na III + James powinien być rozrabiaką jak dziadek
OdpowiedzUsuńNaprawdę? :o James na 3 roku? Czyli to znaczy, że posiadam jakieś przestarzałe informacje :<
UsuńNie szkodzi to nie psuje czytania :P
UsuńSuper rodział, czytałam wszytskie i powiem jedno, masz dziewczyno talent!!! A przy okazji... moja koleżanka zaczyna pisać bloga http://corka-nietoperza.blogspot.com/?m=1 i przydały by jej się rady w komentarzach jak i słowa otuchy, i również ludzie zatruwający jej życie żeby pisała:D Pomysł ma super więc wiecie ;) (jeżeli tu nie można dawać linków do innych blogów to przepraszam z całego serca, lecz nie mam innego posmysłu jak rozpowszechnić bloga.... jak by coś było nie tak to usuń ten komentarz) Dzięki i życzę dużo weny !!!
OdpowiedzUsuńNie, tego komentarza nie usuwaj, proszę. Jest napisany kulturalnie i z prośbą. Tylko podpisz się, (chyba) dziewczyno!
UsuńJasne, że nie zamierzam usuwać. Bloga wymienionego wyżej już odwiedziłam i zostawiłam tam po sobie swój ślad :) Was też do tego zachęcam, moja... armio?
UsuńHEJEJEJ, pani Voldemort, ja jestem najwyżej błaznem, mnie Pani w to nie miesza...
UsuńUff... Dziękuję Wam! Podpisuję się : Sarafine Weasley :D
UsuńSarafine, zostałam nawet oficjalnym Aniołem Stróżem tego bloga, więc ekhm, teraz już się mnie łatwo nie pozbędziecie.
UsuńA, no i MisterCrayzolek (wciąz nie wiem jak masz na imię, grrr) mam nos, tak jakby co ;-;
Olałam ostatnio Twojego bloga. Cóż nie chciało mi się czytać. Postanowiłam wrócić i sobie pomyślałam "Jezu jaka ja jestem nie na czasie". (Skończyłam na 15 rozdziale i było 6 do przeczytania). Tyle tu było zwrotóe akcji że ja się pogubiłam.
OdpowiedzUsuńTen rozdział był świetny 👌
Córka marnotrawna wróciła! ;-)
Usuń- Tajemniczy Jegomość, Którego Tożsamości Na Pewno Nikt Się Nie Dowie, Bo Nie Może Się Zalogować Na Konto
Piszesz świetnie. To naprawdę świetne opowiadania. Mogłabym je czytać bez końca. Nie chcę się podlizywać, ale... No to jest MEGA!!! Zapraszam też na mojego bloga: www.lilypoter.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPotter przez jedno ,,t'' bo jak tworzyłam bloga pomyliłam się, no i tak wyszło. Weny życzę!
Lunatyczka:-)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Albus jest trochę zestresowany, ale już spotkał ludzi, z którymi się dogaduje, ciekawi mnie Alex...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia