sobota, 16 lipca 2016

124. Pirszoroczni!

Pewnie tym rozdziałem zdenerwuję część z Was, może nawet stracę trochę czytelników, ale...
No nie mogłam tego zrobić inaczej. Gdybym coś zmieniła, nie byłabym sobą.
A chodzi tu oczywiście o Tiarę Przydziału.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-PIRSZOROCZNI! Pirszoroczni, do mnie!
Al dzielnie podążał za niosącym się po peronie głosem Hagrida, choć nieustannie na kogoś wpadał. Nie nadążał już za powtarzaniem: „przepraszam”. W jednej wielkiej plątaninie kończyn nawet nie wiedział, które są jego.
Za sobą słyszał ciche pojękiwania Rachel. Pomyślał, że ta nieszczęsna dziewczyna zaraz zostanie zdeptana, znając jej pecha.
W końcu spomiędzy niezadowolonych min pierwszoklasistów wyłoniła się wielka sylwetka Hagrida. Al spojrzał w jego paciorkowate oczy i nie mógł powstrzymać uśmiechu. Półolbrzym pomachał do niego radośnie i byłoby, że ta chwila trwałaby dłużej, gdyby nie fakt, że ktoś właśnie wsadził Alowi swój łokieć w oko.
Pakowanie się do łódek było istnym testem przetrwania. Al czym prędzej dostał się do pierwszej, lepszej. Alex wskoczył za nim. Włosy Rosie sterczały na wszystkie strony, gdy do nich dołączyła. Na końcu doczłapała się Rachel, której blond włosy zupełnie powychodziły z kucyka. Wyglądała na nieźle poobijaną. Gdy w końcu usadowiła się obok Rosie, wymamrotała:
-To zwierzęta. Nie ludzie. Zwierzęta.
Annie zahamowała raptownie. Podniosła wzrok znad szkicownika i ogarnęła wzrokiem łódkę. Szybka ocena sytuacji: łódka jest 4-osobowa. W łódce siedzą 4 osoby. A w ich podróżnej paczce było 5 osób. Czyli jedna osoba wypada…
-Jak zwykle mnie wyrolowali…- wymamrotała Annie, ruszając w stronę innej łódki. Ale nie wyglądała na złą, więc pozostała czwórka roześmiała się, machając jej szyderczo na pożegnanie.
Al obserwował, jak ciemnowłosa dosiada się do chłopca i, o zgrozo, Scorpiusa Malfoya. Była tam także jedna dziewczynka, która miała w sobie coś takiego, że młody Potter zawiesił na niej wzrok. Wydawała mu się dziwnie znajoma.
Włosy w kolorze ciemnej czekolady i błękitne oczy. To musi być Diana, siostra Arii.
Al uśmiechnął się pod nosem. Aria opowiadała o niej, jako o wariatce kompletnie oszalałej na punkcie Jamesa. Nie wyglądała na świruskę, ale kto wie…? Jej oczy były dziwnie rozbiegane, jakby właśnie szukała Jamesa, pomimo iż wiedziała, że chłopak jest w drugiej klasie, więc nie popłynie z nimi łódką.
I ruszyli. Podróż z początku przebiegała spokojnie, dopóki nie zobaczyli Hogwartu.
 Był cudowny.
Al poczuł, że dech zapiera mu w piersiach. Otworzył szerzej oczy, bacznie obserwując wyłaniający się zamek. Był taki piękny, majestatyczny, pradawny, jakby skrywał jakąś tajemnicę… Wokół rozbrzmiewały dźwięki podziwu. Chłopak czuł jednocześnie radość, dumę, podekscytowanie i… mokrość?
Kropelki wody ochlapały go, gdy jedna z osób wypadła z łódki, zatapiając się w wodzie niczym kamień. Al nawet nie musiał tam patrzeć, żeby wiedzieć, kto to taki. Po chwili na powierzchnie wynurzyła się głowa z jasną, przemokniętą czupryną. Zielone oczy Rachel pałały wściekłością i zażenowaniem, a jej piegi uwydatniły się.
Dziewczyna już nawet nie zalała się rumieńcem. Po prostu wyglądała, jakby wolała zostać w tej wodzie na wieki, opadając spokojnie na dno.
Rozbrzmiały śmiechy. Ktoś w łódce z tyłu zawołał:
-Wygląda jak morski szczur, HA-HA!
Al obejrzał się i zobaczył wykrzywioną zadowoleniem twarz Scorpiusa. Ten uśmiech natychmiast spełzł z jego twarzy, bo oberwał szkicownikiem po głowie.
Młody Potter nachylił się i podał Rachel dłoń. Ta przyjęła ją z radością, unikając jego wzroku.
-A myślałam, że mój limit nieszczęścia już się wyczerpał.
Al uśmiechnął się.
-Pływanie jest teraz w modzie.
Rachel roześmiała się. Alex natychmiast także podał jej rękę, a Rosie przetrzymywała ich nogi, by przypadkiem też nie wylądowali na dnie.
Po chwili ich mokra koleżanka zajęła swoje miejsce, wyciskając wodę z blond kucyka. Jej nowiutka szata była przemoknięta do ostatniej nitki.
Następnie wszystko zlało się w jedną całość; wmaszerowanie do zamku i zapierający dech w piersiach widok, pojawienie się McGonagall, wejście do Wielkiej Sali, odśpiewanie pieśni przez Tiarę Przydziału.
A potem się zaczęło. Al nie czuł żołądka. Nie czuł dłoni, nie czuł nóg, nie czuł kości. Był jedną, wielką, kupką nieszczęścia. Stres kompletnie zamroczył mu umysł.
Nie zwracał kompletnie uwagi na przydział. Aż do chwili, gdy usłyszał:
-Dare, Alex.
Ciekawość wygrała ze stresem. Al skupił wzrok na swoim nowym kumplu, który nerwowo podszedł do Tiary. Nie miał pojęcia, gdzie zostanie przydzielony Człowiek-Tajemnica.
Potrwało to chwilkę, lecz Tiara w końcu wrzasnęła:
-GRYFFINDOR!
Al ucieszył się, choć ledwo to do niego dotarło. Bił brawo wraz z innymi, znów będąc myślami zupełnie gdzie indziej. Po chwili jednak powrócił na ziemię, bo usłyszał:
-Dursley, Apolinary.
On i James siedzący spokojnie przy stole Gryfonów, z trudem powstrzymali śmiech. Wiedzieli o swoim dziwacznym kuzynie, lecz nie wiedzieli, że ma na imię Apolinary.
W każdym bądź razie gruby chłopiec o jasnych włosach i niebieskich, świńskich oczkach wytoczył się na środek, by usłyszeć:
-HUFFLEPUFF!
Kilka nazwisk później Profesor McGonagall wyczytała:
-Green, Rachel.
Dziewczynka szła, potykając się o własne nogi. Na szczęście Profesor McGonagall wysuszyła jej szaty jednym, sprawnym zaklęciem. Gdy w końcu usiadła, Al odetchnął z ulgą, bo oznaczało to, że już niczego nie zepsuje. Wiedział, że dziewczynka chce trafić do Ravenclawu, tak jak jej rodzeństwo- brat i siostra, bliźniacy. Uważała, że są oni od niej we wszystkim lepsi i różnią się od siebie bardzo, więc Rachel miała wrażenie, że bliźnięta są bardziej kochane przez matkę.
Chciała więc być jak oni. Perfekcyjni, mądrzy i kochani. Jednak usłyszała:
-HUFFLEPUFF!
Przy stole Puchonów rozbrzmiały oklaski, gdy dziewczynka się tam zbliżała z mieszanką różnych uczuć na twarzy. Al także bił brawo. Nic nie miał do Puchonów, a nawet ich lubił. Ciocia Allie należała do Hufflepuffu, a jest to naprawdę świetna kobieta. Nawet jeśli on i Rachel będą w innych domach, to i tak będzie chciał się z nią przyjaźnić, bo to naprawdę miła dziewczyna.
-Hastings, Diana.
W tym samym czasie Aria, siedząca przy stole Gryfonów, pochyliła się do Jamesa i Mike’a.
-Błagam, tylko nie Gryffindor.- wyszeptała.-  Matka obstawia Ravenclaw, a ojciec oczywiście Slytherin. Cokolwiek, tylko nie Gryffindor. Nie wytrzymam z nią w jednej wieży.
-Nie może być aż tak źle…- mruknął bez przekonania James.
Aria złapała go za ramiona i popatrzyła mu prosto w brązowe oczy.
-Może. Ona ma kompletnego świra na twoim punkcie. Jeśli trafi do Gryffindoru, to w nocy będzie się zakradać do twojego dormitorium, by popatrzeć, jak śpisz.
James przełknął ślinę.
A Tiara oznajmiła:
-RAVENCLAW!
Cała trójka obserwowała, jak Diana rusza w stronę stołu Krukonów.
-Nie sądzę by była wystarczająco inteligentna, jak na Ravenclaw…- zaczęła Aria, wypuszczając z ulgą powietrze.-… ale niech będzie.
-Malfoy, Scorpius.
Chłopiec pewnym siebie krokiem wyszedł na środek. Tiara bez wahania zawołała:
-SLYTHERIN!
A następnie:
-Potter, Albus.
Al wyczuł, że w Sali zrobiło się jakby ciszej. Wiedział, że wszyscy na niego patrzą. Ale jakoś go to nie obchodziło. Po prostu… chciał mieć to już za sobą.
Tiara przysłoniła mu oczy. Czuł, że się trzęsie. Wzdrygnął się na dźwięk cichego głosiku w jego głowie:
A więc kolejny Potter. Zaiste, ciekawe. Nie jest to łatwe. Wyczuwam dużo odwagi i szlachetności, ale także spryt i przebiegłość. Wiesz, co to znaczy? Pasujesz do więcej niż jednego domu.
Al z trudem uporządkował myśli.
-Tylko nie Slytherin…. Błagam, WSZYSTKO, tylko nie on…
Ha, zupełnie jak twój ojciec. Prawdziwy Ślizgon nigdy by nawet o takim czymś nie pomyślał. Tak więc…
-GRYFFINDOR!
Ryk Gryfonów ogłuszył resztę Sali. Najgłośniej krzyczeli James, Aria i Mike, jednak Al nie był w stanie tego zauważyć. Nie czuł nic, nie słyszał.
Gdy usiadł, James coś do niego powiedział, jednak chłopiec nie był pewien, czy to kolejny docinek, czy może gratulacje. Siedzący naprzeciwko Alex uśmiechnął się, ale nawet to wydało się dziwne odległe. Al czuł już tylko i wyłącznie jedno- ulgę.
Kolejna była Annie. Pod pachą miała swój szkicownik. Gdy zasiadła na stołek, Tiara zawołała:
-RAVENCLAW!
Al i Alex bili głośno brawo. Młody Potter pomyślał, że fajnie będzie mieć kumpelę w Ravenclawie. Jeśli chodzi o Rosie, to Tiara wahała się dosyć długo. Zapewne rozważała Ravenclaw i Gryffindor. Jednak ostateczną decyzją okazał się:
-GRYFFINDOR!
Rose zasiadła obok Ala, dziwnie nieobecna. Chłopiec pomyślał, że może lepiej nie będzie jej wybudzał z tego transu.
Dominique Weasley także zasiadła przy stole Gryfonów, zamykając tegoroczną, długą listę. Al otrzymał gratulacje ze strony Victorie i Teddy’ego, którzy z uśmiechem i dumą patrzyli na niego. Mike i Aria także przyłączyli się do świętowania.

Nawet James przestał być taki okropny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay


17 komentarzy:

  1. Najlepszy! Super, że Al, Rose i Alex są w Gryffindorze! Duużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam ❤
    Malina_1331

    OdpowiedzUsuń
  2. Co chcesz od tej notki?Wiedziałam że Al trafi do Gryfindoru a Scorpius do Slythertnu.Zbyt głęboko to w nich siedziało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, ale wiem, że wiele osób liczyło na Ala w Slytherinie albo Scorpiusa w Gryffindorze...

      Usuń
    2. ja chciałem Scorpiuska w gryffindorze i ala też w gryffindorze. A Rosie w Ravenclaw. Reszta mnie nie obchodzi
      # don't give a f*ck

      Usuń
  3. Dla mnie rozdział był genialny. Szkoda ze pojawiają się one tak rzadko. Czekam na następny z niecierpliwością.
    _________________________________
    Julia Cullen

    OdpowiedzUsuń
  4. Och świetne kolejna trójka przyjaciół tylko szkoda że takie krótkie proszę spróbuj pisać chociarz dwa razy w tygodniu
    Oliwka

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Już się nie mogę doczekać na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przydział jest naprawdę dobry. Wystraszyłaś mnie, zaczęłam się bać, że wszyscy będą w Gryffindorze. Ach, pesymizm. Bardzo mi się podoba. Czekam na rodzeństwo Rachel :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Oliwką i Julią CulleN. Nie dałabyś rady trochę częściej pisać? Rozdział jak zwykle GENIALNY!!! Czekam na następny. Wiem że są co tydzień, lecz i tak codziennie zaglądam na twojego bloga sprawdzając, czy nie ma choćby najmniejszej, najkrótszej notki. Zawsze mam taką nikłą nadzieję. Achhhh... Optymizm :-)Weny życzę i pozdrawiam,
    Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dajcie jej spokój. Widzicie, że jest zapracowana! I tak ogromne gratulacje za to, że się jej nie znudziło, że jest systematyczna i że się nie "wypaliła". Powinniśmy jej dziękować za to, że nadal pisze!

      A teraz hipokryzja- JA CHCE WIĘCEJ!!! całego fejsa ci przejrzałem!

      Usuń
  8. Al w Slytherinie byłoby ciekawie, jednak Gryffindor to odpowiedni dom dla niego, co do Ross to że jest w Gryfindorze to chyba oczywiste w końcu nazywa Weasley. Dobrze, że oboje są w tym samym domu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zgadnij XD dużo zamków i góry xdd

      Usuń
    2. Powiat Olsztyński pozdrawia 👋👋(pozdro dla tych którzy wiedzą gdzie to jest ;))

      Usuń
  10. Hej,
    biedna Reichel, pech to jej nie odpuszcza... a Anne lubię ją, tak Scorpiusowi przywaliła więc tylko ich trójka jest w Gryfindorze, Raichel i Anne trafiły do różnych domów, i jeszcze pojawił się syn Dudleya...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale album trafił do slytherinu a scorpius nie był taki wredny

    OdpowiedzUsuń