Dlaczego rozdział pojawił się dopiero dzisiaj, to wiecie z notki informacyjnej.
Tym czasem, uprzedzając pytania:
PODZIAŁ NA PERSPEKTYWĘ HOGWARTOWĄ I NIE-HOGWARTOWĄ POJAWI SIĘ W NASTĘPNYM ROZDZIALE.
Tym razem coś spokojnego, taki wprowadzający rozdział na nowy rok szkolny w Hogwarcie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tego dnia James dziwnie się czuł siedząc przy stole
Gryfonów.
Nie przywykł do widoku Ala i Rosie- zwłaszcza Ala- w szatach
szkolnych. Gdy tak siedzieli, jakby było to najnormalniejszą rzeczą na świecie,
czuł się jakoś niemrawo. Tak, jakby jego dwa światy się zderzyły- dom i
Hogwart.
Spod przymrużonych powiek przyglądał się Alexowi, który
właśnie rozmawiał o czymś z Alem. Chłopak miał gadane i ogólnie wydawał się
niezwykle sympatyczny. Jednak Jamesa gryzł jakiś jego wewnętrzny instynkt- miał
dziwne wrażenie, że pierwszoroczniak coś ukrywa. Jego ruchy czasem były takie
nerwowe, a gdy nikt nie patrzył- a przynajmniej myślał, że nikt nie patrzy-
jego uśmiech natychmiast znikał z twarzy. James zastanawiał się, czy Al także
to zauważył.
Odpowiedź brzmiała: och, oczywiście, że zauważył. Co więcej:
był pewien, że chodzi o tą przenośną trumnę, która w pociągu przygniotła nieszczęsną
Rachel, przyszłą Puchonkę. Gdy dotarli do dormitorium, pierwszym, co zrobił
Alex było schowanie futerału do szafy. Al w końcu zebrał się w sobie i zapytał:
-Alex… co tak właściwie trzymasz w tym pudle?
Świeżo upieczony Gryfon przygryzł wargę, nerwowo zerkając w
stronę szafy.
-Tam… ja… wiesz, to nic ważnego. Naprawdę. Widziałeś nasz
plan lekcji? Jest całkiem w porządku, gdyby nie te dwie lekcje Historii Magii w
środę. A poniedziałek rozpoczynamy Eliksirami, chyba nie może być już gorzej.
Ale za to w piątek…
I rozpoczął tą swoją gadaninę, w której był tak świetny.
Jeśli chodzi o Rachel, to właśnie siedziała samotnie przy
stole Puchonów i siłowała się z jajecznicą, która umykała spod jej widelca.
Wyglądała, jakby ktoś wyssał z niej całą energię. Wpatrywała się w swój talerz,
jakby wyrządził jej ogromne świństwo. Al nie miał okazji rozmawiać z nią od
Ceremonii Przydziału.
Tak samo było z Annie. Nie zamienił z nią ani jednego słowa.
Gdy wypatrzył ją przy stole Krukonów, właśnie zajadała naleśniki. Z kieszeń jej
szaty wystawało kilka ołówków. Al podejrzewał, że gdzieś kryje się też jej
szkicownik. Ona, w przeciwieństwie do Rachel, nie wyglądała na szczególnie
zmartwioną. Także siedziała samotnie, ale najwyraźniej nie przeszkadzało jej
to. Prawdopodobnie było spowodowane to tym, że każdy, kto powie coś nie tak,
narażony jest na porządny cios szkicownikiem całkiem sporych rozmiarów.
Do tej pory Al myślał, że domy nie będą ich ograniczać.
Teraz jednak zaczynał mieć wątpliwości. To, że ich 5-osobowa grupka została
podzielona na trzy z czterech domów jednak okazało się dosyć kłopotliwe.
Do Wielkiej Sali wkroczył Neville Longbottom, nauczyciel
Zielarstwa. Wszyscy Gryfoni wstali jak jeden mąż, pozostawiając swoje
niedojedzone kanapki i zaczęli bić brawo. Profesor lekko się zarumienił, po
czym skinął im głową.
Skąd ta radość? Otóż na rozpoczęciu roku szkolnego Profesor
McGonagall oznajmiła, że od teraz opiekunem domu Gryffindor zostaje profesor
Longbottom. Był on powszechnie lubiany, więc spotkało się to z wielkim
entuzjazmem. Gryfoni długo jeszcze gratulowali Nevillowi w ich wieży. Al i
James wręcz promieniowali dumą ze swojego przybranego wujka.
To, że Pani Dyrektor przekazała Nevillowi pieczę nad domem
lwa, jakby dodało mu skrzydeł. Z szerokim uśmiechem ruszył na swoje miejsce,
choć wydawał się też lekko speszony, jak to już przystało na profesora
Longbottoma.
Teraz już żaden Ślizgon nie mógł powiedzieć: „Gryffindor
wygrał tylko dlatego, że ich opiekunką jest dyrektorka!”.
James właśnie pił sok dyniowy, gdy usłyszał za swoimi
plecami głośne: „HEJ, CO TAM U WAS!?”
Podczas gdy on walczył z kaszlem i łzami w oczach, Aria
siedząca naprzeciwko niego, uniosła wzrok nad jego ramię. Przewróciła oczami i
powiedziała głośno:
-Nie powinnaś być przypadkiem przy stole Krukonów?
-Daj spokój, siostro. Nie przedstawisz mnie?
Aria, Mike i James wymienili sceptyczne spojrzenia. Prawdę
mówiąc, spodziewali się tego.
-W porządku. Diano, to mój przyjaciel, Mike.- wskazała na
siedzącego obok siebie chłopaka, który radośnie pomachał ręką.- Mike, to moja
siostra, Diana. Dziękuję, do widzenia.
Jednak Diana najwyraźniej czegoś wyczekiwała. I chyba
wszyscy wiedzieli, czego. Warto jednak udawać Greka, czyż nie?
W końcu dziewczyna wzięła sprawy w swoje ręce.
-Więc ty pewnie musisz być James, tak?
James założył na swoją głowę mentalny kask ochronny i
odwrócił się.
-Tak, cześć. Miło mi.
Z grzeczności podał jej rękę, którą ona przetrzymała nieco
zbyt długo.
To był błąd.
Po chwili zaczął szarpać mocniej. Nabrał podejrzeń, że
dziewczyna „przypadkiem” nasmarowała swoją rękę klejem.
-Hej, to mój brat, Al!- wychylił się do przodu.- AL! HEJ, AL!
Pierwszoroczniak siedzący kilka miejsc dalej wiedział, że
nie bez powodu James zwrócił się do niego w pomieszczeniu, w którym znajduje
się niemal cała szkoła. W jego oczach pojawiło się zrozumienie i mnóstwo,
mnóstwo rozbawienia.
Jak miło zobaczyć
swojego starszego brata w tarapatach.
Przypomniał sobie jednak, jak brat pomógł mu ze Scorpiusem w
pociągu i pomyślał, że ten jeden raz może się mu odwdzięczyć.
-Och, cześć!- zawołał.- Dużo o tobie słyszałem.- po czym
spojrzał na Jamesa i przyciszył głos tak, by pomimo tego wszyscy go słyszeli.-
A tak w ogóle, James, to czy w końcu udało ci się zmyć ten śluz z rąk?
Powieka Jamesa zadrgała, lecz z bólem odpowiedział:
-Emmm, nie. Próbowałem całą wieczność, ale nieźle klei się
do rąk. Za to… zmieniło kolor z żółtego na zielony.
Kilka osób siedzących najbliżej wykrzywiło twarze z
niesmakiem. Victorie i Teddy, którzy najwyraźniej załapali, o co chodzi,
wybuchli głośnym śmiechem. Przez najbliższe kilka minut starali się nabrać
powietrza, by w końcu nie zemdleć.
Lecz Diana dalej nie puściła ręki.
W końcu Aria wstała, podeszła swoją siostrę od tyłu,
chwyciła ją w pasie i pociągnęła ku stołu Krukonów. Młodsza z sióstr fuknęła:
-Ej, co ty robisz!?
A James wiedział, że to będzie dłuuugie sześć lat.
A James wiedział, że to będzie dłuuugie sześć lat.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Notka fajna.Jestem cholernie ciekawa co jest w tej trumnie Alexa...
OdpowiedzUsuńFajne tylko szkoda że tak żadko nowe rozdziały :D
OdpowiedzUsuńGhordil
Co jest w trumnie Alexa. Co jest w trumnie alexa.
OdpowiedzUsuńSpucio. Fajnie, super i bombowo. Sorki, że bez polotu, ale jestem padnięty...
OdpowiedzUsuńCo jest w trumnie alexa? Może zabrał nielegalne czekoladki? Tak naprawdę to musi być coś nielegalnego. Tak jak ta teczka z thillera "Magiczne Stworzenia i Jak Je Znaleźć". A może to Kishan? Albo coś fajnego. I tak go lubię, a że jest gryfonem, to powinien być fajny ogólnie.
Masz mnie kurde XD przeczytałam XDDDDDDDD
UsuńTeż nie masz co robić? ;->
UsuńDziwie się, że się Tobie chce... Bo w sumie to ja tu pisze najdłuższe, najbardziej popieprzone i najbardziej bezsensowne komentarze, które odbiegają od tematu rozdziału miliardy km. YYyyyyy... właśnie odbiegłem od tematu...
SUUPEER!!!! Ciekawe co jest w pudle Alexa. Tak w ogóle to James ma szczęście że Diana jest w Ravenclaw. (Ja też jestem w Ravenclaw.)
OdpowiedzUsuńPodpisz się.
UsuńJa od tygodnia nie mogłam się doczekać nowego rozdziału. Gdy się pojawił, to po prostu skakałam po pokoju. Teraz muszę czekać jeszcze tydzień...😧No ale cóż. Na brodę Merlina!!! Jestem tak strasznie ciekawa co jest w tej ,, przenośnej trumnie'' Alexa . ✉Ja uwielbiam Neville'a więc cieszę się, że jest opiekunem Gryffindoru. Choć jestem Ślizgonką. Zapraszam na mojego bloga: www.lilypotter.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJuż nienawidzę Diany. Scena ze śluzem mnie rozwaliła. Uśmiałam się że hej! 😂Weny życzę, i czekam niecierpliwie na następny rozdział,
Lunatyczka (lilypotter)
Al na ratunek ! :')
OdpowiedzUsuńFajny, taki lekki rozdział, życzę wielu pomysłów
OdpowiedzUsuńTaki kurde (tetaz jestem uzależniona od kurde XD) luźny rozdział i kurde POMYSŁY NA KOMENTARZE UŻYTKOWNIKOWI Hamster Lover SKOŃCZYŁY SIĘ A WIĘC NARA I WENY ŻYCZĘ XD
OdpowiedzUsuńdodaję że wymyślając PANNĘ ANNĘ XD kopiujesz mnie. AJM SOŁ POPULAR. SI JU LEJTER
UsuńMoje oczy krwawią przez ciebie..... to CHOLERNIE (ja jestem ostatnio od tego uzależniony) BOLI!!! I sądze, że jeszcze masz troche pomysłów...
UsuńHej, czemu nie masz już blożka???
kurde bo wole czytać XD
UsuńSzkoda mi Rachel ;-; Mam nadzieję, że jej rodzeństwo to Dobrzy Ludzie i nie będą się z niej wyśmiewać, a dojrzale ją wspierać.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Artystka jest w Ravenclaw, czuję z nią powiązanie, które potęguje fakt, że mój szkicownik też nie raz posłużył mi jako... Broń? :3
Rozdział lajtowy, fajnie się czyta.
Zapraszam do mnie; angelaheder.blogspot.com
I pozdrawiam xD
Matko,kocham Twojego bloga masz super �� pomysły i fajnie się czyta. Czekam tak i czekam na kolejną notkę i nie mogę się doczekać �� Możesz zrobić coś o Rose albo o Lily i Hugo������Dużo weny życzę i serdecznie pozdrawiam!��Hermiona Weasley
OdpowiedzUsuńI jeszcze coś, myślę, że mogłabyć dać jakąś wzmiankę o Lunie Lovegood albo wymyślić kogoś, kto będzie ją przypominał ;-) Myślę też, że powinnaś umieścić Rachel w Gryffindorze bo przypomina mi trochę takiego małego Nevill'a Longbottoma, oczywiście tak też jest super ale to tylko moja teoria:-) Czekam aż Al zapozna się z Dianią bo moim skromnym zdaniem będzie z tego jakaś chemia, podejrzewam, że będzie tek też w przypadku Arii i Jamesa ale zostawiam pole do popisu :-) Popełniłam straszny błąd, bo przeczytałam Twojego bloga w dwa dni i teraz wyczekuję jak głupia nastepnej notki. Pozdrawiam serdecznie, Hermiona Weasley;-) P.S.też gram na gitarze.
OdpowiedzUsuńOmg! Kocham ten blog! Super piszesz! ❤
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
the-golden-trio.blogspot.com
Dopiero zaczynam i chciałabym poznać twoją opinię ;)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Longbottom został opiekunem Gryfindoru teraz, och siostra Arii będzie utrapieniem dla Jamesa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia