Gdy to czytacie, ja już kończę swoją przygodę w Niemczech.
Czy trzymaliście za mnie kciuki? Mam nadzieję, że tak, bo jak nie, to prawdopodobnie spotkał mnie jakiś upokarzający wypadek.
No ale nie ważne, w tym rozdziale czeka na was coś, o co często mnie upominaliście!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pomimo swojego wieku lubił tam wracać.
Pamiętał, jakby było to wczoraj. Gdy przemierzał te alejki
po raz pierwszy życiu z półolbrzymem u boku. Wszystko było wtedy takie
niezwykłe i magiczne. Teraz… nic się nie zmieniło. Po drugiej bitwie o Hogwart
ulica Pokątna wróciła do swojej dawnej świetności.
Obejrzał się na resztę swojej rodziny. Szli pełną zgrają.
On, Ginny i ich dzieci, Aria, Mike, Victorie, Teddy, Ron, Hermiona ze swoimi
pociechami. Al i Rose szli obok siebie, wymieniając jakieś uwagi. W tym roku
mieli zostać pierwszoklasistami. A pomyśleć, że niedawno to on sam, Harry,
płynął w łódce ku przybliżającemu się zamkowi, który zapierał dech w piersiach.
Aria, Mike i James wyglądali na lekko zamroczonych.
Zachowywali się tak od tego wypadku z hipogryfem. Co tym razem narozrabiali?
Coś wyraźnie nie dawało im spokoju.
Najpierw zaszli do Ollivandera. Al wciąż obawiał się, że
żadna różdżka go nie zechce, co James regularnie mu przypominał. Jednak gdy
trzęsącymi się rękoma uniósł pierwszą z różdżek, wystarczyło tylko jedno
machnięcie, by drzwi od sklepu zatrzasnęły się, a stary mężczyzna krzyknął:
-Tak! To ona! Wierzba, pióro feniksa, 9 i ¾ cala!
Z Rose natomiast nie poszło tak gładko. Żadna ze
wskazywanych różdżek nie pasowała do młodej czarownicy. Harry pomyślał, że albo
to one były bardzo wybredne, albo Rose nie jest wystarczająco miła. I ona i
Hermiona były poddenerwowane. Kobieta kibicowała swojej córce, co chwila
powtarzając: „To na pewno ta!”, lecz
za każdym razem okazywało się to kłamstwem. W końcu pan Ollivander ze
zmęczeniem wymalowanym na twarzy wyjął jeszcze jedno pudełko.
-Niech będzie, spróbujmy.- westchnął, jakby sam w to nie
wierzył.
Gdy tylko dziewczynka dotknęła różdżki, wystrzeliły z niej
zielone iskry. Pan Ollivander wydał z siebie triumfalny okrzyk, a Hermiona
głośno wypuściła powietrze. Lily z całej siły uściskała kuzynkę, która
wyglądała na zdezorientowaną.
Włos z ogona jednorożca, ostrokrzew, 10 i ¾ cala.
W Esach i Floresach Harry zauważył grupkę gapiów, która
wytrzeszczając oczy obserwowała każdy jego krok. Mężczyzna uśmiechnął się do
dzieci, a jedno z nich z przejęcia wypuściło książkę, która z głuchym
tąpnięciem opadła na podłogę.
Zawitali też oczywiście do szat Madame Malkin, która szybko
zabrała się do pracy. Harry zawsze zastanawiał się, czy kobieta ta nie ma
przypadkiem miarki w oczach. Szybkimi ruchami odmierzała i spinała odpowiednie
fragmenty materiału, tak, że już po chwili wychodzili ze sklepu z naręczem
nowych szat.
Odwiedzili Magiczne Dowcipy u Weasley’ów. Harry poczuł
smutek na same wspomnienie Freda majaczące gdzieś w jego podświadomości. Jednak
wspaniałe gadżety, które tam zobaczył, szybko poprawiły mu humor. Bombonierki
Lesera wciąż były numerem jeden wśród uczniów Hogwartu. Mike, Aria i James
zaśmiewali się z miniaturowego szkieletu tańczącego sambę. Gdy tylko Ron i
Harry go zobaczyli, szybko do nich dołączyli, ściągając na siebie zaciekawione
spojrzenia, co Hermiona przyjęła z dezaprobatą. George pochylał się nad Lily,
która szeptała coś mu do ucha. Na twarzy wujka malowało się takie rozbawienie,
że Harry nawet nie chciał wiedzieć, jaki demoniczny plan tym razem uformował
się w głowie jego córki. Rose i Hugo wkładali ręce do głębokiej beczki, by po
chwili odejść od niej najdalej jak się tylko da, co chwila spoglądając za
siebie niepewnie. Ginny i Hermiona chichotały teraz z czegoś w kącie, a
Victorie i Teddy mierzyli śmieszne kapelusze, co chwila zaśmiewając się do
rozpuku.
Gdy wychodzili, na chwilę zatrzymali się przed wystawą z
miotłami do quidditcha. James i Aria stanęli obok siebie, ramię w ramię, z
rozmarzeniem malującym się w oczach. Harry wiedział, co ta dwójka myśli: są
teraz w drugiej klasie, więc chcą dostać się do drużyny quidditcha. Roześmiał
się pod nosem i nachylił do najstarszego syna.
-Jak już się dostaniesz, to kupię ci taką.
Pozostawił go tam, z osłupieniem malującym się na twarzy.
Mieli ruszać dalej, gdy Harry ujrzał go. Na początku niedowierzał,
jednak wystarczyło kilka chwil i już był tego pewien. Miał wrażenie, że czas się
cofnął. Tik, tak, tik, tak. Znów był małym,
chudym chłopcem mieszkającym w komórce pod schodami. Niemal czuł ten zapach
stęchlizny, który towarzyszył mu z każdym mijającym dniem. Na wierzch jego
świadomości wypłynął obraz sufitu, w który wpatrywał się każdej nocy, próbując
zasnąć.
Dudley.
Nie zmienił się za bardzo. Wciąż był wielki i gruby, blond
włosy były poczochrane, a świńskie oczka rozbiegane. Obok niego szła kobieta,
niska i też puszysta o czarnych jak smoła włosach i zielonych tęczówkach. A
między nimi biegał chłopiec. Na oko 11-letni. Był dokładną, mniejszą kopią
Dudleya.
Nim Harry zdążył poukładać to sobie w głowie, jego kuzyn
także go zauważył. Nabrał głęboko powietrza i chyba chciał zawrócić.
Co to, to nie,
grubasie.- pomyślał Harry.- Masz mi
sporo do wyjaśnienia.
Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia ruszył do przodu, a Hermiona
i Ron natychmiast pognali za nim. Przyjaciele spojrzeli na Harry’ego
współczująco, jednocześnie dając mu znać, że są z nim i go wspierają. Ginny już
miała ruszyć za nimi, by pomóc swojemu mężowi, gdy przypomniała sobie, że jest
teraz jedyną dorosłą i musi się zająć dziećmi. Na Brodę Merlina. Nienawidziła
być odpowiedzialna.
-Dudley!- zawołał Harry, a kuzyn zwrócił na niego swoje świńskie
oczka. Nim któryś z nich zdążył powiedzieć coś więcej, kobieta obok krzyknęła:
-Na Brodę Merlina, to Harry Potter!- złapała blondyna za
rękę.- Dudley, skąd go znasz? Przecież jesteś mugolem…
-To mój kochany kuzyn.- oznajmił z przekąsem Harry, splatając
ręce na piersi.- I mamy sobie sporo do wyjaśnienia.
Kobieta przez chwilę wpatrywała się w czarodzieja, aż w
końcu wydała z siebie jedno: „Och!” i oddaliła się, ciągnąc za sobą swojego
synka. Hermiona uścisnęła rękę Harry’ego, Ron po raz ostatni poklepał go po
plecach i oni także odeszli.
Harry nabrał głęboko powietrza:
-A więc to dlatego rodzicie się ciebie wyrzekli. Masz za żonę…
czarodziejkę. I magicznego syna.
-Tak.- wymamrotał niezbyt bystro mężczyzna. Harry
niecierpliwie przystępował z nogi na nogę.
-Więc dlaczego nie odpisałeś na mój list? Najpierw żalisz mi
się, jak bardzo rodzicie cię nie kochają i że chcesz ze mną porozmawiać, a gdy
ja odpisuję, kontakt się urywa. Dlaczego?
-Stchórzyłem.- powiedział cicho Dudley.
-No cóż, nic nowego.- oznajmił z goryczą Harry. Cóż za
ironia. Kochany Dudziaczek, oczko w głowie rodziców, nagle stał się ich
zwyrodniałym synem.
Zapanowała niezręczna cisza. W końcu Dudley jakby wygrał
wewnętrzną walkę, która się w nim toczyła i wymamrotał:
-Od początku miałeś rację. Magia jest… fajna.
Harry prychnął z niedowierzaniem. Cóż za mądre stwierdzenie.
Wiedział jednak, ile wysiłku kosztowało Dudleya to wyznanie, więc oszczędził
sobie tych wszystkich ciętych uwag cisnących mu się na usta. Powiedział po
prostu:
-No cóż, może w końcu przejrzałeś. Powodzenia, Dudley. Gdy w
końcu się odważysz, możesz w końcu ze mną porozmawiać. Chyba że jednak wciąż
uważasz mnie za wariata i jesteś ponad to, by się ze mną spotkać.
Nie wiedział, skąd w nim ta cała złość. Po tych słowach
oddalił się, zostawiając za sobą swoją przeszłość, jaką był Dudley. Czy jeszcze
kiedykolwiek go spotka? Nie wie. Sam nie był pewien, czy jest gotów na kolejne
twarzą w twarz ze swoim smutnym dzieciństwem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
No no no.Dudley Dursley i magia.Tego się nie spodziewałam ale pomysł świetny...
OdpowiedzUsuńRowling prawie umieściła w epilogu insygnia śmierci Dudleya ze swoim magicznym dzieckiem
UsuńŚwietny rozdział! Zastanawiałam się kiedy Dudley spotka się z Harrym, ale nie sądziłam, że na ulicy Pokątnej! Życzę duuużo weny twórczej i z niecierpliwością czekam na następną sobotę ❤
OdpowiedzUsuńOlciaa
Jestem ciekawa sytuacji między Alem a synem Dudleya. Ciekawe w jakim będzie domu.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę
Rudek8
pewnie Hufflepuff
UsuńMam już kilka spekulacji co do syna Dudley'a... Rozdział super, trzymasz poziom ;) Strasznie nie mogę się doczekać aż Albus i Rose pójdą do Hogwartu. Ciekawa jestem w jakich domach ich umieścisz :p
OdpowiedzUsuńMłody Dursley też mnie zastanawia pod tym kątem...
PozdrO :D
Fajny, ale trochę dziwny... Super, że w końcu spotkał Dudley'a ;)
OdpowiedzUsuńSorki za uwagę, ale kobieta nie może być puszysta, no chyba że ma włosy na całym ciele...
Może być.Określenie że kobieta jest"puszysta"a nie gruba czy otyła wymysliła ze 20 lat temu polska piosenkarka Danuta Rinn i weszło na stałe do języka potocznego...
UsuńŚwietny! Nareszcie Dudziaczek! Na to czekałam... >:)
OdpowiedzUsuńNie mogąc się zalogować na swoje konto
~Hamster Lover
Domyśliłam się odkąd napisałeś o liście że Dudley ożenił się z czarownicą. Jak tylko przeczytałam wstęp do tego rozdziału wiedziałam że się spotkają. Jednak nie spodziewałam się że syn Dudleya pójdzie do Hogwartu z Alem i Rosę. Ciekawe w jakich będą domach. O tym wypadku to żartowałaś prawda Zuziu?
OdpowiedzUsuńHermiona♥
Jeju kocham Cię za to *-* :')
OdpowiedzUsuńI kolejny komentarz długi w ciul przepadł...
OdpowiedzUsuńEj ludzie, da się jakoś zabić umarłego? Jak tak, to błagam ZABIJCIE MNIE!!!!!
W skrócie co napisałem:
- Al gryfonem lub ślizgonem
- Rose gryfonem lub krukonem
- Syn Dudleya (nazwij go śmiesznie np. pigley czy Smelly) puchon bądź Gryfon
- Hugo i Lily 100 pro gryfoni
Kocham wszystkie sprzęty z Magicznych Dowcipów Wesleyów i mam nadzieję, że.bedzie ich więcej.
Gdy dałaś Big D. większość twoich fanów przestała ostrzyć noże i pewnie zaczęła destrukcyjny taniec euforii z ogromnym bananem na twarzy i w chwili obecnej zostali odprowadzeni do psychologa i psychiatry. Co starsi pewnie dostali zawału, a Hamster Love pewnie zaczęła lewitować ;-)
Pozdrowienia z mojej dziury i czekam na następny!!!!
Nie lewitować, ja tu latam XD
UsuńA, i jeszcze coś; chyba nie dawno zmieniłaś nazwę na Pottermore, prawda? Bo jeśli dawno, to jestem albo głupi, albo ślepy... Albo jedno i drugie...
OdpowiedzUsuńKiedy wstawisz rozdział ?
OdpowiedzUsuńproszę
UsuńWydaje mi się że Al będzie gryfonem lub ślizgonem . Rose gryfonka na 100% na a Syn Dudleya będzie puchonem lub gryfonem . albo okaże się że on jest charłakiem .
UsuńPrzy dobrych wiatrach, pojawi się za kilka minut! :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno i się już wszystko wyjaśniło Dudley ma za żonę czarodziejkę, może jednak kiedyś się spotkają...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia