Jest piątek, godzina 15:23, za oknem szaleje burza. A ja za dwie godziny wybieram się na biwak harcerski pod namioty. Mam tę moc!
Tak więc, gdy to czytacie, znowu nie ma mnie w domu. Pozdrowienia z mojego namiotu!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc, gdy to czytacie, znowu nie ma mnie w domu. Pozdrowienia z mojego namiotu!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ostatni tydzień wakacji był dla Arii zarówno najlepszy jak i
najgorszy.
Z jednej strony, wreszcie czuła, że żyje. Każda chwila była
dla niej jeszcze piękniejsza niż poprzednia. Gdyby mogła, zatrzymałaby czas i
została w nich już na zawsze. Nigdy wcześniej nie bawiła się tak dobrze. W
pamięci już na zawsze miał pozostać szum fal, śpiew ptaków, blask ogniska i
zapach pieczonych kiełbasek. Jeziorko, które znajdowało się w pobliżu nie było
zbyt zaludnione- czasem w ogóle- więc mieli dużo miejsca na wygłupy i zabawy.
Dziewczyna uśmiechała się na samo wspomnienie tego, jak chłopcy usnuli plan, by
wrzucić ją do wody. Nie pozostała im dłużna, więc rachunek został wyrównany.
Najpiękniejszy był jednak zachód słońca- niebo mieniło się
wtedy tysiącem odcieni pomarańczy, różu i złota. Uwielbiała obserwować, jak
ognista kula chowa się za horyzont, by ponownie zabłysnąć następnego dnia.
Wtedy właśnie czuła się szczęśliwa. Żyła chwilą, pięknym teraz.
Jednak było coś, co sprawiało, że wszystko to nie było takie
idealne, jakby się wydawało. A mianowicie: obecność.
Aria czuła ją niemal cały czas. Uczucie, że ktoś ją obserwuje. Do tego to
wrażenie, że jest czyjąś marionetką… Nie dawało jej to spokoju. Myślała, że z czasem
poczuje czyjś dotyk, usłyszy oddech. Ale nie. Ten ktoś- lub coś- tylko
przyglądało się jej… gdy jadła, biegała, a co najgorsze- spała. Zupełnie, jakby
stał nad jej łóżkiem i po prostu na nią patrzył, próbując wywiercić jej dziurę
na wylot w brzuchu. Oczy bez powiek
wlepiały w nią wzrok, bacznie rejestrując każdy jej krok.
Tego wieczora suszyła włosy. Nic dziwnego- chłopcy dali jej
porządnie popalić, podczas wyjścia nad jezioro. Na samo to wspomnienie uśmiech
malował się na jej twarzy. Stała więc tak z suszarką w ręku i przyglądała się swojemu
odbiciu, szczerząc się głupkowato. Jednak uśmiech zniknął tak szybko, jak się
pojawił. Aria znów to czuła. Obecność. Przeświadczenie,
że ktoś oprócz niej też tutaj jest. Spuściła wzrok na umywalkę i na chwilę
zamknęła oczy. Jednak ten ktoś- kimkolwiek był- nie odchodził. Dziewczyna
wyłączyła urządzenie i przeniosła wzrok na lustro, będąc niemal pewna, że w
odbiciu zobaczy kogoś jeszcze oprócz siebie.
Tym razem jednak było tak samo- zobaczyła tylko i wyłącznie
siebie z paniką wymalowaną na twarzy. Przełknęła strach i odezwała się
wyjątkowo hardym tonem:
-Kim jesteś?- wpatrywała się w przestrzeń, wodząc wzrokiem
od ściany do ściany. Gdy nie usłyszała odpowiedzi, dodała:- Czego chcesz?
Obecność jakby się nasiliła. Aria poczuła, że braknie jej
powietrza, z przerażenia wnętrzności zawiązały się w supełek w jej żołądku. Nie
czuła nóg, nie czuła rąk. Tylko palenie w gardle.
-DAJ… MI…. SPOKÓJ!- zdołała wykrztusić. Łzy bezsilności i
strachu podpłynęły jej do oczu. Nie mogła tego dłużej wytrzymać, jednym ruchem
zagarnęła swoje rzeczy i wybiegła z pomieszczenia. Natychmiast poczuła, że
obecność się zmniejszyła- jakby zostawiła tego kogoś za sobą, w łazience.
Wiedziała, jednak, że to tylko przelotne wrażenie. Nabierała się na to za
każdym razem.
Nagle poczuła, że znów nie jest sama. Ale nie, nie było to
to samo, co wcześniej. Przed nią stał we własnej, widzialnej osobie James.
Uśmiech malował się na jego twarzy, a w oczach błyskały
zadziorne iskierki. Włosy miał mokre i zmierzwione. Gdy jednak zobaczył strach
i łzy w oczach swojej przyjaciółki, szybko spoważniał, przybierając
zaniepokojona minę.
-Aria! Coś się stało?- zapytał, zmierzając w jej kierunku.
Sama nie wiedziała czemu, ale taka była jej reakcja-
uskoczyła przed jego pocieszającym dotykiem. Chłopak zmarszczył brwi, patrząc
na nią z troską.
-Przecież możesz mi powiedzieć.
Dziewczyna wzięła dwa wdechy, pragnąc zahamować łzy cisnące
się do je oczu. Gdy to zrobiła, przełknęła gulę w swoim gardle i starając się,
by jej głos nie drżał, odparła:
-Wszystko okej. Jestem po prostu zmęczona.
Po czym wyminęła przyjaciela, zmierzając prosto do pokoju, w
którym spała. Wtargnęła, zamykając za sobą drzwi, po czym rzuciła się na łóżko
polowe, by tam oddać upust swoim emocjom. Słone łzy płynęły po jej policzkach,
a sama wydawała z siebie dziwne, urywane dźwięki.
No świetnie.-
pomyślała.- Zachowuję się jak głupia
płaczka.
W tej chwili usłyszała, że ktoś porusza się na łóżku
naprzeciwko. Spojrzała tam natychmiast i ujrzała Lily, która patrzyła na nią ze
smutkiem na twarzy.
-Hej, Aria…- zagadała nieśmiało. Lily była niezwykle miłą,
choć wstydliwą dziewczynką- przynajmniej Gryfonka tak to odczuła.- Chcesz mi o
tym opowiedzieć?
Aria wciąż nie mogła się nadziwić, jak 8-latka może być tak
wspaniałomyślna- nie wymuszała na niej rozmowy. Po prostu, dostała propozycję.
Starsza koleżanka pokręciła przecząco głową, ocierając łzy i
prostując się lekko. Oczy miała czerwone, a policzki zaróżowione- ewidentny
znak, że płakała. Postanowiła jednak zachować pozory.
-Na pewno?- upewniła się Lily.
-Tak, Lils, dzięki.- Aria poczuła się trochę lepiej. Po
chwili namysłu dodała:- Tylko nie pozwól, by chłopcy tu zaglądali, okej? Nie
chcę, by widzieli mnie w takim stanie.
Lily natychmiast potaknęła. I rzeczywiście- chłopcy
kilkakrotnie próbowali zajrzeć do pokoju, jednak dziewczynka skutecznie ich
zbywała, czasem nawet grożąc różnymi, dziwnymi rzeczami.
-To babski wieczór, a wy nie macie wstępu!- wołała mała Pani
Potter.
Tego wieczora dużo rozmawiały. W końcu młodsza z nich
zasnęła, ale Aria jeszcze długo nie mogła spać. Gdy wydawało jej się, że już
zaraz odpłynie- wtedy nagle coś ją oślepiło. Dziewczynka podniosła powieki, po
czym szybko je zmrużyła. Przed nią w powietrzu unosiła się jasna, srebrna
iskierka.
Czy śni? A może to sen na jawie? Iskierka była piękna.
Mieniła się, rzucając poświatę na cały pokój. Lily spokojnie wciąż spała, a
blask oświetlał jej bladą twarz. Aria wstała, chcąc dotknąć tego pięknego
dziwadztwa, jednak wtedy iskierka uciekła do drzwi. Dziewczyna bez zmrużenia
okiem ruszyła za nią. Korytarzem, schodami na dół. Gdy szła, słyszała szepty,
których nie potrafiła zrozumieć- dochodziły zewsząd, otaczały ją zgodną
kakofonią. I znów to poczuła: obecność.
Ktoś na nią patrzy.
To wszystko przyprawiało ją o dreszcz, jednak iskierka była
tak piękna, że niemal zupełnie o tym zapomniała. Przeleciała przez drzwi
wejściowe, na co Aria zawahała się. Nie powinna wychodzić. Pomyślała jednak, że
zaraz wróci. Co takiego może zrobić jej jedna, mała iskierka, która mieni się
srebrem niczym gwiazdka z nieba?
Gorzej z tym, że następnego ranka Aria nie wróciła do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Jej. Pierwsza! ;-)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy chyba. Wiem że nic nie pisałam przez bardzo długi czas. Ale nadal czytałam. Ge-nia-lne!! Nic dodać nic ująć. Po prostu prze-wspaniałe. Wracając do treści to mam nadzieję że Ari się nic nie stanie. I jestem ciekawa co też takiego Kishan wymyślił i czy uda się go kiedyś zniszczyć trójce przyjaciół. Życzę weny i miłego spędzania czasu.
~Kasia Granger
Rozdział świetny, taki "Ariowy" XD. Ciągle czekam na Różowego Magicznego Puchatego Chomika Walczącego o Wolność i Równość we Wszechświecie, w skrócie RMCWWRW
OdpowiedzUsuńSory, nie napisałam p w skrócie, powinno być
UsuńRMPCWWRW
No, czekamy, czekamy! O, i niech będzie nazywał się Andrzej. Albo Adam. Albo Emanuel. Albo Kunegunda. Albo Zdzisław. Albo mam inny pomysł; niech nazywa się Pariasétulémosofiaindominemgloriá
Usuńgenowefa!!!
Usuńznowusz sie nie moge zalogowac :(
Hamster Lover
O, albo jeszcze Gertrudna XD
Usuńjesteście wręcz cudowni :')
UsuńDziękuję niczym magik który maluje XD
UsuńA ja się wprosze i rozkokosze
UsuńO! A może Gotfryd?
Genowefa i koniec przecinek,
UsuńTak w ogóle to nie ma żadnych blogów o Harrym Potterze tak dobrych jak twój i koniec przecinek XD,
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChcę więcej! Aria zniknęła... Hm, to światełko nie wróżyło niczego dobrego... Kurczę! ;-;
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mnie wciągasz w rozdziały �� Ciekawa jestem co dalej będzie z Arią. Mam nadzieję, że nic się jej nie stało ☺
OdpowiedzUsuńPodrawiam, Olciaa
A jednak nie pozdrawiam
UsuńOlciaa
Mam nadzieję że Arii nic się nie stało. To światełko przypomina mi patronusa. Nie mogłam przeczytać wcześniej bo byłam na wycieczce harcerskiej.
OdpowiedzUsuńHermiona
Witam państwa spamie sobie
OdpowiedzUsuńSpam więcej. Zobacz sobie post chyba 115 i ucz się od mistrza 👿
UsuńKolejny znakomity rozdział, fajnie czyta się o Jamsie jego rodzeństwie, kuzynostwu i jego przyjaciołach, ponieważ można znowu poczuć piękny świat magii z perspektywy dzieci, ale mam nadzieję, że wciąż będą pojawiać się rozdziały o dalszych losach Harrego, Rona, Hermiony i Ginny bo ich kolejne przygody bardzo mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle cały blog jest znakomity, bardzo przyjemnie jest móc dzięki niemu przenosić się do pięknego świata magii
Ooooo nie ma Ari ... Lils jest cudowna *-*
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńzastanawiam się kto obserwuje Arie, czyżby Kishin...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia