sobota, 18 czerwca 2016

120. Obecność.

Jest piątek, godzina 15:23, za oknem szaleje burza. A ja za dwie godziny wybieram się na biwak harcerski pod namioty. Mam tę moc!
Tak więc, gdy to czytacie, znowu nie ma mnie w domu. Pozdrowienia z mojego namiotu!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ostatni tydzień wakacji był dla Arii zarówno najlepszy jak i najgorszy.
Z jednej strony, wreszcie czuła, że żyje. Każda chwila była dla niej jeszcze piękniejsza niż poprzednia. Gdyby mogła, zatrzymałaby czas i została w nich już na zawsze. Nigdy wcześniej nie bawiła się tak dobrze. W pamięci już na zawsze miał pozostać szum fal, śpiew ptaków, blask ogniska i zapach pieczonych kiełbasek. Jeziorko, które znajdowało się w pobliżu nie było zbyt zaludnione- czasem w ogóle- więc mieli dużo miejsca na wygłupy i zabawy. Dziewczyna uśmiechała się na samo wspomnienie tego, jak chłopcy usnuli plan, by wrzucić ją do wody. Nie pozostała im dłużna, więc rachunek został wyrównany.
Najpiękniejszy był jednak zachód słońca- niebo mieniło się wtedy tysiącem odcieni pomarańczy, różu i złota. Uwielbiała obserwować, jak ognista kula chowa się za horyzont, by ponownie zabłysnąć następnego dnia. Wtedy właśnie czuła się szczęśliwa. Żyła chwilą, pięknym teraz.
Jednak było coś, co sprawiało, że wszystko to nie było takie idealne, jakby się wydawało. A mianowicie: obecność. Aria czuła ją niemal cały czas. Uczucie, że ktoś ją obserwuje. Do tego to wrażenie, że jest czyjąś marionetką… Nie dawało jej to spokoju. Myślała, że z czasem poczuje czyjś dotyk, usłyszy oddech. Ale nie. Ten ktoś- lub coś- tylko przyglądało się jej… gdy jadła, biegała, a co najgorsze- spała. Zupełnie, jakby stał nad jej łóżkiem i po prostu na nią patrzył, próbując wywiercić jej dziurę na wylot w brzuchu.  Oczy bez powiek wlepiały w nią wzrok, bacznie rejestrując każdy jej krok.
Tego wieczora suszyła włosy. Nic dziwnego- chłopcy dali jej porządnie popalić, podczas wyjścia nad jezioro. Na samo to wspomnienie uśmiech malował się na jej twarzy. Stała więc tak z suszarką w ręku i przyglądała się swojemu odbiciu, szczerząc się głupkowato. Jednak uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił. Aria znów to czuła. Obecność. Przeświadczenie, że ktoś oprócz niej też tutaj jest. Spuściła wzrok na umywalkę i na chwilę zamknęła oczy. Jednak ten ktoś- kimkolwiek był- nie odchodził. Dziewczyna wyłączyła urządzenie i przeniosła wzrok na lustro, będąc niemal pewna, że w odbiciu zobaczy kogoś jeszcze oprócz siebie.
Tym razem jednak było tak samo- zobaczyła tylko i wyłącznie siebie z paniką wymalowaną na twarzy. Przełknęła strach i odezwała się wyjątkowo hardym tonem:
-Kim jesteś?- wpatrywała się w przestrzeń, wodząc wzrokiem od ściany do ściany. Gdy nie usłyszała odpowiedzi, dodała:- Czego chcesz?
Obecność jakby się nasiliła. Aria poczuła, że braknie jej powietrza, z przerażenia wnętrzności zawiązały się w supełek w jej żołądku. Nie czuła nóg, nie czuła rąk. Tylko palenie w gardle.
-DAJ… MI…. SPOKÓJ!- zdołała wykrztusić. Łzy bezsilności i strachu podpłynęły jej do oczu. Nie mogła tego dłużej wytrzymać, jednym ruchem zagarnęła swoje rzeczy i wybiegła z pomieszczenia. Natychmiast poczuła, że obecność się zmniejszyła- jakby zostawiła tego kogoś za sobą, w łazience. Wiedziała, jednak, że to tylko przelotne wrażenie. Nabierała się na to za każdym razem.
Nagle poczuła, że znów nie jest sama. Ale nie, nie było to to samo, co wcześniej. Przed nią stał we własnej, widzialnej osobie James.
Uśmiech malował się na jego twarzy, a w oczach błyskały zadziorne iskierki. Włosy miał mokre i zmierzwione. Gdy jednak zobaczył strach i łzy w oczach swojej przyjaciółki, szybko spoważniał, przybierając zaniepokojona minę.
-Aria! Coś się stało?- zapytał, zmierzając w jej kierunku.
Sama nie wiedziała czemu, ale taka była jej reakcja- uskoczyła przed jego pocieszającym dotykiem. Chłopak zmarszczył brwi, patrząc na nią z troską.
-Przecież możesz mi powiedzieć.
Dziewczyna wzięła dwa wdechy, pragnąc zahamować łzy cisnące się do je oczu. Gdy to zrobiła, przełknęła gulę w swoim gardle i starając się, by jej głos nie drżał, odparła:
-Wszystko okej. Jestem po prostu zmęczona.
Po czym wyminęła przyjaciela, zmierzając prosto do pokoju, w którym spała. Wtargnęła, zamykając za sobą drzwi, po czym rzuciła się na łóżko polowe, by tam oddać upust swoim emocjom. Słone łzy płynęły po jej policzkach, a sama wydawała z siebie dziwne, urywane dźwięki.
No świetnie.- pomyślała.- Zachowuję się jak głupia płaczka.
W tej chwili usłyszała, że ktoś porusza się na łóżku naprzeciwko. Spojrzała tam natychmiast i ujrzała Lily, która patrzyła na nią ze smutkiem na twarzy.
-Hej, Aria…- zagadała nieśmiało. Lily była niezwykle miłą, choć wstydliwą dziewczynką- przynajmniej Gryfonka tak to odczuła.- Chcesz mi o tym opowiedzieć?
Aria wciąż nie mogła się nadziwić, jak 8-latka może być tak wspaniałomyślna- nie wymuszała na niej rozmowy. Po prostu, dostała propozycję.
Starsza koleżanka pokręciła przecząco głową, ocierając łzy i prostując się lekko. Oczy miała czerwone, a policzki zaróżowione- ewidentny znak, że płakała. Postanowiła jednak zachować pozory.
-Na pewno?- upewniła się Lily.
-Tak, Lils, dzięki.- Aria poczuła się trochę lepiej. Po chwili namysłu dodała:- Tylko nie pozwól, by chłopcy tu zaglądali, okej? Nie chcę, by widzieli mnie w takim stanie.
Lily natychmiast potaknęła. I rzeczywiście- chłopcy kilkakrotnie próbowali zajrzeć do pokoju, jednak dziewczynka skutecznie ich zbywała, czasem nawet grożąc różnymi, dziwnymi rzeczami.
-To babski wieczór, a wy nie macie wstępu!- wołała mała Pani Potter.
Tego wieczora dużo rozmawiały. W końcu młodsza z nich zasnęła, ale Aria jeszcze długo nie mogła spać. Gdy wydawało jej się, że już zaraz odpłynie- wtedy nagle coś ją oślepiło. Dziewczynka podniosła powieki, po czym szybko je zmrużyła. Przed nią w powietrzu unosiła się jasna, srebrna iskierka.
Czy śni? A może to sen na jawie? Iskierka była piękna. Mieniła się, rzucając poświatę na cały pokój. Lily spokojnie wciąż spała, a blask oświetlał jej bladą twarz. Aria wstała, chcąc dotknąć tego pięknego dziwadztwa, jednak wtedy iskierka uciekła do drzwi. Dziewczyna bez zmrużenia okiem ruszyła za nią. Korytarzem, schodami na dół. Gdy szła, słyszała szepty, których nie potrafiła zrozumieć- dochodziły zewsząd, otaczały ją zgodną kakofonią. I znów to poczuła: obecność. Ktoś na nią patrzy.
To wszystko przyprawiało ją o dreszcz, jednak iskierka była tak piękna, że niemal zupełnie o tym zapomniała. Przeleciała przez drzwi wejściowe, na co Aria zawahała się. Nie powinna wychodzić. Pomyślała jednak, że zaraz wróci. Co takiego może zrobić jej jedna, mała iskierka, która mieni się srebrem niczym gwiazdka z nieba?

Gorzej z tym, że następnego ranka Aria nie wróciła do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

23 komentarze:

  1. Jej. Pierwsza! ;-)
    Po raz pierwszy chyba. Wiem że nic nie pisałam przez bardzo długi czas. Ale nadal czytałam. Ge-nia-lne!! Nic dodać nic ująć. Po prostu prze-wspaniałe. Wracając do treści to mam nadzieję że Ari się nic nie stanie. I jestem ciekawa co też takiego Kishan wymyślił i czy uda się go kiedyś zniszczyć trójce przyjaciół. Życzę weny i miłego spędzania czasu.
    ~Kasia Granger

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, taki "Ariowy" XD. Ciągle czekam na Różowego Magicznego Puchatego Chomika Walczącego o Wolność i Równość we Wszechświecie, w skrócie RMCWWRW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sory, nie napisałam p w skrócie, powinno być
      RMPCWWRW

      Usuń
    2. No, czekamy, czekamy! O, i niech będzie nazywał się Andrzej. Albo Adam. Albo Emanuel. Albo Kunegunda. Albo Zdzisław. Albo mam inny pomysł; niech nazywa się Pariasétulémosofiaindominemgloriá

      Usuń
    3. genowefa!!!
      znowusz sie nie moge zalogowac :(
      Hamster Lover

      Usuń
    4. O, albo jeszcze Gertrudna XD

      Usuń
    5. jesteście wręcz cudowni :')

      Usuń
    6. Dziękuję niczym magik który maluje XD

      Usuń
    7. A ja się wprosze i rozkokosze
      O! A może Gotfryd?

      Usuń
    8. Genowefa i koniec przecinek,
      Tak w ogóle to nie ma żadnych blogów o Harrym Potterze tak dobrych jak twój i koniec przecinek XD,

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę więcej! Aria zniknęła... Hm, to światełko nie wróżyło niczego dobrego... Kurczę! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coraz bardziej mnie wciągasz w rozdziały �� Ciekawa jestem co dalej będzie z Arią. Mam nadzieję, że nic się jej nie stało ☺
    Podrawiam, Olciaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję że Arii nic się nie stało. To światełko przypomina mi patronusa. Nie mogłam przeczytać wcześniej bo byłam na wycieczce harcerskiej.
    Hermiona

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam państwa spamie sobie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spam więcej. Zobacz sobie post chyba 115 i ucz się od mistrza 👿

      Usuń
  10. Kolejny znakomity rozdział, fajnie czyta się o Jamsie jego rodzeństwie, kuzynostwu i jego przyjaciołach, ponieważ można znowu poczuć piękny świat magii z perspektywy dzieci, ale mam nadzieję, że wciąż będą pojawiać się rozdziały o dalszych losach Harrego, Rona, Hermiony i Ginny bo ich kolejne przygody bardzo mnie ciekawią.
    A tak w ogóle cały blog jest znakomity, bardzo przyjemnie jest móc dzięki niemu przenosić się do pięknego świata magii

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooooo nie ma Ari ... Lils jest cudowna *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    zastanawiam się kto obserwuje Arie, czyżby Kishin...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń