sobota, 4 czerwca 2016

118. Twarzą w twarz.

Gdy to czytacie, ja już kończę swoją przygodę w Niemczech.
Czy trzymaliście za mnie kciuki? Mam nadzieję, że tak, bo jak nie, to prawdopodobnie spotkał mnie jakiś upokarzający wypadek.
No ale nie ważne, w tym rozdziale czeka na was coś, o co często mnie upominaliście!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pomimo swojego wieku lubił tam wracać.
Pamiętał, jakby było to wczoraj. Gdy przemierzał te alejki po raz pierwszy życiu z półolbrzymem u boku. Wszystko było wtedy takie niezwykłe i magiczne. Teraz… nic się nie zmieniło. Po drugiej bitwie o Hogwart ulica Pokątna wróciła do swojej dawnej świetności.
Obejrzał się na resztę swojej rodziny. Szli pełną zgrają. On, Ginny i ich dzieci, Aria, Mike, Victorie, Teddy, Ron, Hermiona ze swoimi pociechami. Al i Rose szli obok siebie, wymieniając jakieś uwagi. W tym roku mieli zostać pierwszoklasistami. A pomyśleć, że niedawno to on sam, Harry, płynął w łódce ku przybliżającemu się zamkowi, który zapierał dech w piersiach.
Aria, Mike i James wyglądali na lekko zamroczonych. Zachowywali się tak od tego wypadku z hipogryfem. Co tym razem narozrabiali? Coś wyraźnie nie dawało im spokoju.
Najpierw zaszli do Ollivandera. Al wciąż obawiał się, że żadna różdżka go nie zechce, co James regularnie mu przypominał. Jednak gdy trzęsącymi się rękoma uniósł pierwszą z różdżek, wystarczyło tylko jedno machnięcie, by drzwi od sklepu zatrzasnęły się, a stary mężczyzna krzyknął:
-Tak! To ona! Wierzba, pióro feniksa, 9 i ¾ cala!
Z Rose natomiast nie poszło tak gładko. Żadna ze wskazywanych różdżek nie pasowała do młodej czarownicy. Harry pomyślał, że albo to one były bardzo wybredne, albo Rose nie jest wystarczająco miła. I ona i Hermiona były poddenerwowane. Kobieta kibicowała swojej córce, co chwila powtarzając: „To na pewno ta!”, lecz za każdym razem okazywało się to kłamstwem. W końcu pan Ollivander ze zmęczeniem wymalowanym na twarzy wyjął jeszcze jedno pudełko.
-Niech będzie, spróbujmy.- westchnął, jakby sam w to nie wierzył.
Gdy tylko dziewczynka dotknęła różdżki, wystrzeliły z niej zielone iskry. Pan Ollivander wydał z siebie triumfalny okrzyk, a Hermiona głośno wypuściła powietrze. Lily z całej siły uściskała kuzynkę, która wyglądała na zdezorientowaną.
Włos z ogona jednorożca, ostrokrzew, 10 i ¾ cala.
W Esach i Floresach Harry zauważył grupkę gapiów, która wytrzeszczając oczy obserwowała każdy jego krok. Mężczyzna uśmiechnął się do dzieci, a jedno z nich z przejęcia wypuściło książkę, która z głuchym tąpnięciem opadła na podłogę.
Zawitali też oczywiście do szat Madame Malkin, która szybko zabrała się do pracy. Harry zawsze zastanawiał się, czy kobieta ta nie ma przypadkiem miarki w oczach. Szybkimi ruchami odmierzała i spinała odpowiednie fragmenty materiału, tak, że już po chwili wychodzili ze sklepu z naręczem nowych szat.
Odwiedzili Magiczne Dowcipy u Weasley’ów. Harry poczuł smutek na same wspomnienie Freda majaczące gdzieś w jego podświadomości. Jednak wspaniałe gadżety, które tam zobaczył, szybko poprawiły mu humor. Bombonierki Lesera wciąż były numerem jeden wśród uczniów Hogwartu. Mike, Aria i James zaśmiewali się z miniaturowego szkieletu tańczącego sambę. Gdy tylko Ron i Harry go zobaczyli, szybko do nich dołączyli, ściągając na siebie zaciekawione spojrzenia, co Hermiona przyjęła z dezaprobatą. George pochylał się nad Lily, która szeptała coś mu do ucha. Na twarzy wujka malowało się takie rozbawienie, że Harry nawet nie chciał wiedzieć, jaki demoniczny plan tym razem uformował się w głowie jego córki. Rose i Hugo wkładali ręce do głębokiej beczki, by po chwili odejść od niej najdalej jak się tylko da, co chwila spoglądając za siebie niepewnie. Ginny i Hermiona chichotały teraz z czegoś w kącie, a Victorie i Teddy mierzyli śmieszne kapelusze, co chwila zaśmiewając się do rozpuku.
Gdy wychodzili, na chwilę zatrzymali się przed wystawą z miotłami do quidditcha. James i Aria stanęli obok siebie, ramię w ramię, z rozmarzeniem malującym się w oczach. Harry wiedział, co ta dwójka myśli: są teraz w drugiej klasie, więc chcą dostać się do drużyny quidditcha. Roześmiał się pod nosem i nachylił do najstarszego syna.
-Jak już się dostaniesz, to kupię ci taką.
Pozostawił go tam, z osłupieniem malującym się na twarzy.
Mieli ruszać dalej, gdy Harry ujrzał go. Na początku niedowierzał, jednak wystarczyło kilka chwil i już był tego pewien. Miał wrażenie, że czas się cofnął. Tik, tak, tik, tak. Znów był małym, chudym chłopcem mieszkającym w komórce pod schodami. Niemal czuł ten zapach stęchlizny, który towarzyszył mu z każdym mijającym dniem. Na wierzch jego świadomości wypłynął obraz sufitu, w który wpatrywał się każdej nocy, próbując zasnąć.
Dudley.
Nie zmienił się za bardzo. Wciąż był wielki i gruby, blond włosy były poczochrane, a świńskie oczka rozbiegane. Obok niego szła kobieta, niska i też puszysta o czarnych jak smoła włosach i zielonych tęczówkach. A między nimi biegał chłopiec. Na oko 11-letni. Był dokładną, mniejszą kopią Dudleya.
Nim Harry zdążył poukładać to sobie w głowie, jego kuzyn także go zauważył. Nabrał głęboko powietrza i chyba chciał zawrócić.
Co to, to nie, grubasie.- pomyślał Harry.- Masz mi sporo do wyjaśnienia.
Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia ruszył do przodu, a Hermiona i Ron natychmiast pognali za nim. Przyjaciele spojrzeli na Harry’ego współczująco, jednocześnie dając mu znać, że są z nim i go wspierają. Ginny już miała ruszyć za nimi, by pomóc swojemu mężowi, gdy przypomniała sobie, że jest teraz jedyną dorosłą i musi się zająć dziećmi. Na Brodę Merlina. Nienawidziła być odpowiedzialna.
-Dudley!- zawołał Harry, a kuzyn zwrócił na niego swoje świńskie oczka. Nim któryś z nich zdążył powiedzieć coś więcej, kobieta obok krzyknęła:
-Na Brodę Merlina, to Harry Potter!- złapała blondyna za rękę.- Dudley, skąd go znasz? Przecież jesteś mugolem…
-To mój kochany kuzyn.- oznajmił z przekąsem Harry, splatając ręce na piersi.- I mamy sobie sporo do wyjaśnienia.
Kobieta przez chwilę wpatrywała się w czarodzieja, aż w końcu wydała z siebie jedno: „Och!” i oddaliła się, ciągnąc za sobą swojego synka. Hermiona uścisnęła rękę Harry’ego, Ron po raz ostatni poklepał go po plecach i oni także odeszli.
Harry nabrał głęboko powietrza:
-A więc to dlatego rodzicie się ciebie wyrzekli. Masz za żonę… czarodziejkę. I magicznego syna.
-Tak.- wymamrotał niezbyt bystro mężczyzna. Harry niecierpliwie przystępował z nogi na nogę.
-Więc dlaczego nie odpisałeś na mój list? Najpierw żalisz mi się, jak bardzo rodzicie cię nie kochają i że chcesz ze mną porozmawiać, a gdy ja odpisuję, kontakt się urywa. Dlaczego?
-Stchórzyłem.- powiedział cicho Dudley.
-No cóż, nic nowego.- oznajmił z goryczą Harry. Cóż za ironia. Kochany Dudziaczek, oczko w głowie rodziców, nagle stał się ich zwyrodniałym synem.
Zapanowała niezręczna cisza. W końcu Dudley jakby wygrał wewnętrzną walkę, która się w nim toczyła i wymamrotał:
-Od początku miałeś rację. Magia jest… fajna.
Harry prychnął z niedowierzaniem. Cóż za mądre stwierdzenie. Wiedział jednak, ile wysiłku kosztowało Dudleya to wyznanie, więc oszczędził sobie tych wszystkich ciętych uwag cisnących mu się na usta. Powiedział po prostu:
-No cóż, może w końcu przejrzałeś. Powodzenia, Dudley. Gdy w końcu się odważysz, możesz w końcu ze mną porozmawiać. Chyba że jednak wciąż uważasz mnie za wariata i jesteś ponad to, by się ze mną spotkać.

Nie wiedział, skąd w nim ta cała złość. Po tych słowach oddalił się, zostawiając za sobą swoją przeszłość, jaką był Dudley. Czy jeszcze kiedykolwiek go spotka? Nie wie. Sam nie był pewien, czy jest gotów na kolejne twarzą w twarz ze swoim smutnym dzieciństwem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

19 komentarzy:

  1. No no no.Dudley Dursley i magia.Tego się nie spodziewałam ale pomysł świetny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowling prawie umieściła w epilogu insygnia śmierci Dudleya ze swoim magicznym dzieckiem

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Zastanawiałam się kiedy Dudley spotka się z Harrym, ale nie sądziłam, że na ulicy Pokątnej! Życzę duuużo weny twórczej i z niecierpliwością czekam na następną sobotę ❤
    Olciaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa sytuacji między Alem a synem Dudleya. Ciekawe w jakim będzie domu.
    Dużo weny życzę
    Rudek8

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam już kilka spekulacji co do syna Dudley'a... Rozdział super, trzymasz poziom ;) Strasznie nie mogę się doczekać aż Albus i Rose pójdą do Hogwartu. Ciekawa jestem w jakich domach ich umieścisz :p
    Młody Dursley też mnie zastanawia pod tym kątem...
    PozdrO :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny, ale trochę dziwny... Super, że w końcu spotkał Dudley'a ;)
    Sorki za uwagę, ale kobieta nie może być puszysta, no chyba że ma włosy na całym ciele...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być.Określenie że kobieta jest"puszysta"a nie gruba czy otyła wymysliła ze 20 lat temu polska piosenkarka Danuta Rinn i weszło na stałe do języka potocznego...

      Usuń
  6. Świetny! Nareszcie Dudziaczek! Na to czekałam... >:)
    Nie mogąc się zalogować na swoje konto
    ~Hamster Lover

    OdpowiedzUsuń
  7. Domyśliłam się odkąd napisałeś o liście że Dudley ożenił się z czarownicą. Jak tylko przeczytałam wstęp do tego rozdziału wiedziałam że się spotkają. Jednak nie spodziewałam się że syn Dudleya pójdzie do Hogwartu z Alem i Rosę. Ciekawe w jakich będą domach. O tym wypadku to żartowałaś prawda Zuziu?
    Hermiona♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju kocham Cię za to *-* :')

    OdpowiedzUsuń
  9. I kolejny komentarz długi w ciul przepadł...
    Ej ludzie, da się jakoś zabić umarłego? Jak tak, to błagam ZABIJCIE MNIE!!!!!
    W skrócie co napisałem:
    - Al gryfonem lub ślizgonem
    - Rose gryfonem lub krukonem
    - Syn Dudleya (nazwij go śmiesznie np. pigley czy Smelly) puchon bądź Gryfon
    - Hugo i Lily 100 pro gryfoni
    Kocham wszystkie sprzęty z Magicznych Dowcipów Wesleyów i mam nadzieję, że.bedzie ich więcej.
    Gdy dałaś Big D. większość twoich fanów przestała ostrzyć noże i pewnie zaczęła destrukcyjny taniec euforii z ogromnym bananem na twarzy i w chwili obecnej zostali odprowadzeni do psychologa i psychiatry. Co starsi pewnie dostali zawału, a Hamster Love pewnie zaczęła lewitować ;-)
    Pozdrowienia z mojej dziury i czekam na następny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. A, i jeszcze coś; chyba nie dawno zmieniłaś nazwę na Pottermore, prawda? Bo jeśli dawno, to jestem albo głupi, albo ślepy... Albo jedno i drugie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy wstawisz rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się że Al będzie gryfonem lub ślizgonem . Rose gryfonka na 100% na a Syn Dudleya będzie puchonem lub gryfonem . albo okaże się że on jest charłakiem .

      Usuń
    2. Przy dobrych wiatrach, pojawi się za kilka minut! :)

      Usuń
  12. Hej,
    no i się już wszystko wyjaśniło Dudley ma za żonę czarodziejkę, może jednak kiedyś się spotkają...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń