sobota, 11 czerwca 2016

119. Trzepot skrzydeł.

Pierwszy rozdział, który napisałam od... 2 tygodni? Mam nadzieję, że nie zapomniałam, jak się pisze. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziły go hałasy za oknem.
Nie miał pojęcia, co to takiego. Nie otwierając oczu, wsłuchał się w dźwięki. Na samym początku usłyszał głośny trzepot, a potem dwa głosy, damski i męski. Jednak poduszka była tak miękka, a perspektywa dalszego snu kusząca, że postanowił oddać się w ramiona błogiego zapomnienia.
Na próżno. Już po chwili hałas wzmógł się, rozbrzmiewając pełną kakofonią w jego głowie. Głosy zaczęły się kłócić i przekrzykiwać, a ponad wszystko przebijał się trzepot. Nagle cała powaga sytuacji uderzyła do Mike’a z pełnym impetem i chłopak aż wyskoczył z łóżka. Całkowicie rozbudzony, spojrzał na okno zakryte granatową zasłoną.
Na łóżku obok James wciąż spokojnie spał, mamrocząc coś cicho o zakażeniu w nodze. Mike spojrzał na niego z pobłażaniem, a potem z powrotem przeniósł wzrok na okno. Bał się tego, co może kryć się z zasłonami. Dlaczego więc nie odpuścić?
Już zawracał, gdy do jego podświadomości przedarła się myśl: „No nie, nie będzie mi jakiś przypadkowy koleś turkotał pod oknem”, po czym rozsunął zasłony.
Przywitała go nieprzebita ciemność. Chłopiec z pewnym zdumieniem przyglądał się próżni za oknem. Latarnie nie działają. Zepsuły się? A może znów wujek Ron bawił się wygaszaczem, karząc tym jednocześnie mieszkańców Doliny Godryka?
Wtem na niebie zamigotały gwiazdy, mieniąc się srebrem. Chłopiec wytężył wzrok i ujrzał zarysy domów malujące się na ciemnym tle. Następnie natomiast przez mrok przebił się błysk zielonych oczu. Pojawiły się tak nagle, że aż odskoczył do tyłu, upadając na ziemię z krótkim wrzaskiem. Poczuł nieprzyjemne rwanie w łokciu. No świetnie, pomyślał. Podejrzliwie wpatrywał się w okno. Usłyszał znajomy, damski głos:
-Mike!? Wszystko okej!?
Natychmiast się podniósł. Tym razem nie popełnił jednak tego samego błędu i chwycił niewielką latarkę, która leżała na szafce nocnej Jamesa. Nie wiedział, czemu się tam znalazła, ale stwierdził, że zapewne była Jamesowi potrzebna do jego kolejnego głupiego pomysłu. A może nie był on aż taki głupi, skoro teraz latarka ta bardzo mu pomogła.
Oświetlił okno i zobaczył czarnego hipogryfa o zielonych oczach, którego miał już okazję poznać w lesie. Trzepotał skrzydłami, mrużąc oczy z niezadowoleniem.
-Zabieraj to światło, wstręciuchu! Moje ooooczyyyy! Ja ślepnę!- zawodził zwierz, parskając z wyrzutem.
Na jego grzbiecie siedziała Aria, której mina mówiła: Nie-wiem-co-tutaj-robię-ani-dlaczego-więc-nawet-nie-pytaj. Mike przez chwilę wpatrywał się w cały ten obrazek z roztargnieniem, po czym przeniósł wzrok na Jamesa, który wciąż smacznie spał.
-No zgaś to, łachudro, oprawco, bezduszna istoto! GAAAAAŚ TOOO!- ryknął hipogryf. I choć nie słyszał go nikt poza tą trójką, to chłopiec natychmiast się posłuchał, bojąc się, że zwierzę zaraz kogoś obudzi. Znów zapanowała ciemność, a hipogryf świetnie wtopił się w tło.
-Co… Co wy tutaj robicie?- zdołał wykrztusić Mike, lekko zachrypniętym głosem. Odchrząknął, po czym zarumienił się na myśl, jak wywrócił się na widok zielonych oczu stwora.
-Też chciałabym to wiedzieć.- odparła Aria, która mocno wbijała swoje palce w grzbiet hipogryfa. Jej nogi się lekko trzęsły, co świadczyło o tym, że była przerażona swoja pozycją, jednak jej mina pozostała niezbita.
Hipogryf najpierw spojrzał na nią, a potem na Mike. Parsknął, jakby chciał przez to powiedzieć: idioci.
-Przecież jeszcze niedawno płakaliście, że chcielibyście się czegoś o mnie dowiedzieć. Więc proszę bardzo, oto jestem i mam wam coś do powiedzenia. Zatem pakuj na mnie swój tyłek, łajdaku. I przy okazji obudź tego królewicza. Naprawdę nie wiem, co jest nie tak z tymi…
Zaczął mamrotać pod nosem obraźliwe słowa pod ich adresem- a przynajmniej Mike’owi tak się zdawało- podczas gdy chłopiec posłusznie wypełniał jego polecenie. Krótko potrząsnął Jamesem, który otworzył zaspane oczy. Gdy jego pytający wzrok zatrzymał się na twarzy przyjaciela, chłopiec wyrzucił z siebie:
-No, my… Musimy iść.
-O czym ty mówisz, wariacie?- wymamrotał James, na powrót zamykając oczy.- Nie wiem, co brałeś, ale jest środek nocy, a my…
-WSTAWAJ W TEJ CHWILI, ŁAJZO, ALBO JUŻ NIEDŁUGO BĘDZIESZ WĄCHAŁ KWIATKI OD SPODU!
Chłopiec natychmiast rozwarł powieki, a zdumienie malowało się w jego brązowych oczach. Szybko wstał z łóżka i spojrzał w stronę okna, nie mówiąc już ani słowa.
-No wsiadać, wsiadać. Nie będę tu wisiał cały dzień.- oznajmił hipogryf, potrząsając grzbietem tak, że siedząca na nim Aria zsunęła się niżej. Dziewczyna mocniej zacisnęła dłonie na piórach i wydała z siebie stłumiony krzyk w grzbiet stwora.
-Dobra, dobra, już idziemy!- wykrzyknął James, wystawiając rękę w stronę okna. Stanął na parapecie i ze zwinnością godną kota zasiadł na zwierzu. Mike patrzył na to z podziwem. Na grzbiet dostał się dopiero przy pomocy przyjaciela, który podał mu dłoń. Chłopiec był wściekły sam na siebie, gdy w końcu się usadowił, lecz to uczucie szybko wyparowało. Hipogryf gwałtownie wzbił się w górę, a cała trójka zaczęła zgodnie wrzeszczeć, chwytając się siebie nawzajem, by się utrzymać na grzbiecie. Ich krzyki niknęły między chmurami, gdy dławili się powietrzem. Czarny zwierz ryknął natomiast radośnie, jakby świetnie się bawił.
Wysiedli na polanie, na której ostatnio piknikowali. W świetle gwiazd wyglądała jeszcze lepiej niż w ciągu dnia. Zsiedli na trzęsących się nogach, zataczając się na pobliskie drzewa. Opadli na ziemię, dysząc ciężko. Ta podróż przyprawiła Mike’a o mdłości.
Hipogryf spojrzał na nich z pobłażaniem.
-Jeśli macie puścić pawia, to tam są krzaki.- wskazał pazurem na prawo.- No. W każdym bądź razie nie mamy dużo czasu, więc od razu przejdę do rzeczy. Nazywam się Deoscopidesempérides.
Cała trójka na moment przestała oddychać, wpatrując się w stwora z niedowierzaniem. Ten, widząc ich wzrok, prychnął ze znudzeniem, jakby myślał: No tak, znowu to samo.
-A niech stracę, możecie mi po prostu mówić Perides. Wysłał mnie Pan, jak już mówiłem. Kojarzycie takiego białego, małego? O niebieskich oczach? Tak, to on.
Aria zmarszczyła nos.
-Mówisz o tym białym kocie, który pomagał nam w zagadce z Kishanem?
-Z SZACUNKIEM, SZUMOWINO!- ryknął zwierz.- To jest Pan, a nie jakiś tam zwykły, biały kot. Ma wielką moc i tragiczną historię za sobą. Ale na to nie ma czasu. Kishan to jego odwieczny wróg, a wy podobno możecie mu stawić czoła, w co wciąż swoją drogą nie mogę uwierzyć. Z kolei nasz kochany Per Kishan znów coś knuje, a ja zostałem tym nieszczęśnikiem, który ma was ochraniać. Przerąbane, co?
-Kishan znów coś knuje!?- wykrzyknął ze zgrozą James. Cała trójka poczuła, że w ich brzuchach coś właśnie się przewróciło. Więc to nie koniec.
-No przecież właśnie to powiedziałem, królewiczu!- odparł sarkastycznie Perides.- Zero myślenia. Ale spoko, macie mnie. Będę miał was na oku. Macie swojego osobistego ochroniarza, i to za free. Super, co? No, a teraz wracamy do łóżeczek i idziemy grzecznie lulu! Gdyby nie fakt, że jakiś mugol mógłby mnie zauważyć, rozmawiałbym z wami przez okno, a nie zabierał aż tutaj. Wiecie, ile wy ważycie, łajdaki? Zbyt dużo. Moje skrzydło i noga wciąż nie są do końca zdrowe… no dobra, powiem to: bolą jak cholera.
Dopiero teraz James zauważył, że Perides utyka na przednią nogę, a jego lewe skrzydło jest nieco opadnięte. Czuł wyrzuty sumienia, gdy zasiadał na jego grzbiecie. Nie zamierzał jednak mówić tego na głos, bo wiedział, że hipogryf odpowiedziałby wiązanką przekleństw, że nie chce litości. Gdy wznosili się w górę, nie bali się już tak bardzo. Trudno jednak było im cieszyć się podróżą i wiatrem we włosach, gdy w ich myślał formowała się jedna, jedyna czarna myśl:

Kishan żyje i chce ich dopaść.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

33 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Nareszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam z mej dziury i duszy!!!

      Usuń
    2. Dobra, a teraz na serio. Fajne, po prostu boskie, talentu nie straciłaś, a nawet go powiększyłaś, bo chyba ostatnie rozdziały są jedynymi z taką dozą sarkazmu, ironii i wredoty w czystej postaci. Osobiście kocham ten rodzaj humoru (czy ktoś lubi House M.D., Lucifera, Niekrytego Krytyka, Batmana itp.? ;-D).
      Jedyne, co mogę zarzucić, to imię Hipogryfa... Takie jakieś wyrafinowane, poważne... Choć w sumie to może być powodem, dlaczego tak bardzo nienawidzi wszystkiego i wszystkich... No cóż... Hmmm... Chciałbym coś jeszcze napisać, ale nie mam pomysłu... Wierszyka nie będzie (co chyba wszyscy przyjmą z ulgą), ale może za tydzień...(teraz większość zaczyna poważnie myśleć, gdzie mieszkam)... Może... Dobranoc?
      -See u later, aligator
      ~ bye Bye, crocodile

      Usuń
    3. Tak, jakby ktoś się zastanawiał, skąd we mnie ta nagła doza ironii- obecnie czytam "Percy'ego Jacksona", więc udziela mi się jego nastrój. A tam aż się roi od ironii. ;)

      Usuń
    4. Jeeeeeeeeeeeej!!!!! Czytasz Percy'ego!!!! Która cześć? Są już bliźniacy H.?

      Usuń
    5. kończę 4 :) nie, nie ma bliźniaków :v

      Usuń
  2. Pierwsza. Rozdział genialny. Ciekawi mnie tylko historia kota czy Pan jak kto tam woli. Następny jest mi potrzebny od zaraz. Dużo weny
    Rudek8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *druga ;-D
      I am DEVIL 🔥 🔥 🔥

      Usuń
    2. Naucz się odmieniać! Pan to nie imię!
      M.pan. Panowie
      D.pana. Panów
      C.panu. Panom
      B.pana. Panów
      N.(z) panem. (z) panami
      Ms.(o)panu. (o) panach
      W. Panie! Panowie!
      Mam nadzieję że odmieniłam w miarę dobrze
      ~Hamster Lover

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Genialny, weny nie straciłaś☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ten cały Deoscopidesempérides XD proszę cię tylko, pisz na początku rozdziału kto, już myślałam że to Jamesa obudziły te hałasy za oknem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się podobało rozkminianie z czyjej to perspektywy XD
      Ale każdy może mieć inne zdanie :d XD

      Usuń
    2. Też tak myślałam...

      Usuń
  5. Rozdział super, jak zwykle XD
    DeoscopidesemPérides to mój ulubieniec :3
    Jak mi się zachce to go nawet narysuję *§§* O tak, to świetny pomysł XD
    To czekanie na kolejny rozdział jest dołujące ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to zrobisz to koniecznie podeślij zdjęcie na fb *o*

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ołówek wiernie podąża
      Za mą ręką
      Zakaz rysowania
      Byłby udręką
      Rysuję od małego
      Raczej nic złego
      Nawet dobrze mi
      To wychodzi
      Wejdźże, nic Ci
      Nie szkodzi,
      Na mojego bloga
      Artysty tam droga

      Kreatywności nigdy za wiele XDD

      Usuń
  6. Bardzo fajny ciekawy rozdział, życzę jeszcze wielu nowych pomysłów na losy Harrego i jego najbliższych.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym żeby Harry tez miał jakies przygody '-' mógłby na przykład rozwiązywać tajemnice jakiejś tajnej organizacji ktora służy Kishanowi i chce mu przywrócić ciałko XD. Przy okazji mogła by być jakaś hierarchia z jakimiś dziwnymi nazwami. Czekam na zwierzaka rodzinnego ^^
    Jakoś tak teraz nie dbam o gramatykę i ortografię ale mam nadzieję że da się jakoś to przeczytać
    ~Hamster Lover

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę się, że jako zwierzaka rodzinnego chciałabys Różowego Magicznego Chomika Walczącego o Wolność i Równość we Wszechświecie, w skrócie RMCWWRW XD

      Usuń
    2. Tak, a najlepiej takiego puchatego XD

      Usuń
    3. Jeju, jak ja kocham te Wasze dziwaczne komentarze <3

      Usuń
    4. Dziwaczność mym znakiem XD

      Usuń
    5. Crayzolku, czekam na twego tuba '-'

      Usuń
    6. Crayzolku, czekam na twego tuba '-'

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. Hej,
    och wspaniale, czyli ten kot jest kimś potężnym, i ma na pieńku z Kishanem, który znów coś knuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń