Pierwszy rozdział, który napisałam od... 2 tygodni? Mam nadzieję, że nie zapomniałam, jak się pisze. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziły go hałasy za oknem.
Nie miał pojęcia, co to takiego. Nie otwierając oczu,
wsłuchał się w dźwięki. Na samym początku usłyszał głośny trzepot, a potem dwa
głosy, damski i męski. Jednak poduszka była tak miękka, a perspektywa dalszego
snu kusząca, że postanowił oddać się w ramiona błogiego zapomnienia.
Na próżno. Już po chwili hałas wzmógł się, rozbrzmiewając
pełną kakofonią w jego głowie. Głosy zaczęły się kłócić i przekrzykiwać, a
ponad wszystko przebijał się trzepot. Nagle cała powaga sytuacji uderzyła do
Mike’a z pełnym impetem i chłopak aż wyskoczył z łóżka. Całkowicie rozbudzony,
spojrzał na okno zakryte granatową zasłoną.
Na łóżku obok James wciąż spokojnie spał, mamrocząc coś
cicho o zakażeniu w nodze. Mike spojrzał na niego z pobłażaniem, a potem z
powrotem przeniósł wzrok na okno. Bał się tego, co może kryć się z zasłonami.
Dlaczego więc nie odpuścić?
Już zawracał, gdy do jego podświadomości przedarła się
myśl: „No nie, nie będzie mi jakiś
przypadkowy koleś turkotał pod oknem”, po czym rozsunął zasłony.
Przywitała go nieprzebita ciemność. Chłopiec z pewnym
zdumieniem przyglądał się próżni za oknem. Latarnie nie działają. Zepsuły się?
A może znów wujek Ron bawił się wygaszaczem, karząc tym jednocześnie
mieszkańców Doliny Godryka?
Wtem na niebie zamigotały gwiazdy, mieniąc się srebrem.
Chłopiec wytężył wzrok i ujrzał zarysy domów malujące się na ciemnym tle. Następnie
natomiast przez mrok przebił się błysk zielonych oczu. Pojawiły się tak nagle,
że aż odskoczył do tyłu, upadając na ziemię z krótkim wrzaskiem. Poczuł
nieprzyjemne rwanie w łokciu. No
świetnie, pomyślał. Podejrzliwie wpatrywał się w okno. Usłyszał znajomy,
damski głos:
-Mike!? Wszystko okej!?
Natychmiast się podniósł. Tym razem nie popełnił jednak
tego samego błędu i chwycił niewielką latarkę, która leżała na szafce nocnej
Jamesa. Nie wiedział, czemu się tam znalazła, ale stwierdził, że zapewne była Jamesowi
potrzebna do jego kolejnego głupiego pomysłu. A może nie był on aż taki głupi,
skoro teraz latarka ta bardzo mu pomogła.
Oświetlił okno i zobaczył czarnego hipogryfa o zielonych
oczach, którego miał już okazję poznać w lesie. Trzepotał skrzydłami, mrużąc
oczy z niezadowoleniem.
-Zabieraj to światło,
wstręciuchu! Moje ooooczyyyy! Ja ślepnę!- zawodził zwierz, parskając z
wyrzutem.
Na jego grzbiecie siedziała Aria, której mina mówiła: Nie-wiem-co-tutaj-robię-ani-dlaczego-więc-nawet-nie-pytaj.
Mike przez chwilę wpatrywał się w cały ten obrazek z roztargnieniem, po czym
przeniósł wzrok na Jamesa, który wciąż smacznie spał.
-No zgaś to,
łachudro, oprawco, bezduszna istoto! GAAAAAŚ TOOO!- ryknął hipogryf. I choć
nie słyszał go nikt poza tą trójką, to chłopiec natychmiast się posłuchał,
bojąc się, że zwierzę zaraz kogoś obudzi. Znów zapanowała ciemność, a hipogryf
świetnie wtopił się w tło.
-Co… Co wy tutaj robicie?- zdołał wykrztusić Mike, lekko
zachrypniętym głosem. Odchrząknął, po czym zarumienił się na myśl, jak wywrócił
się na widok zielonych oczu stwora.
-Też chciałabym to wiedzieć.- odparła Aria, która mocno
wbijała swoje palce w grzbiet hipogryfa. Jej nogi się lekko trzęsły, co świadczyło
o tym, że była przerażona swoja pozycją, jednak jej mina pozostała niezbita.
Hipogryf najpierw spojrzał na nią, a potem na Mike.
Parsknął, jakby chciał przez to powiedzieć: idioci.
-Przecież jeszcze
niedawno płakaliście, że chcielibyście się czegoś o mnie dowiedzieć. Więc
proszę bardzo, oto jestem i mam wam coś do powiedzenia. Zatem pakuj na mnie
swój tyłek, łajdaku. I przy okazji obudź tego królewicza. Naprawdę nie wiem, co
jest nie tak z tymi…
Zaczął mamrotać pod nosem obraźliwe słowa pod ich adresem-
a przynajmniej Mike’owi tak się zdawało- podczas gdy chłopiec posłusznie
wypełniał jego polecenie. Krótko potrząsnął Jamesem, który otworzył zaspane
oczy. Gdy jego pytający wzrok zatrzymał się na twarzy przyjaciela, chłopiec
wyrzucił z siebie:
-No, my… Musimy iść.
-O czym ty mówisz, wariacie?- wymamrotał James, na powrót
zamykając oczy.- Nie wiem, co brałeś, ale jest środek nocy, a my…
-WSTAWAJ W TEJ
CHWILI, ŁAJZO, ALBO JUŻ NIEDŁUGO BĘDZIESZ WĄCHAŁ KWIATKI OD SPODU!
Chłopiec natychmiast rozwarł powieki, a zdumienie malowało
się w jego brązowych oczach. Szybko wstał z łóżka i spojrzał w stronę okna, nie
mówiąc już ani słowa.
-No wsiadać,
wsiadać. Nie będę tu wisiał cały dzień.- oznajmił hipogryf, potrząsając
grzbietem tak, że siedząca na nim Aria zsunęła się niżej. Dziewczyna mocniej
zacisnęła dłonie na piórach i wydała z siebie stłumiony krzyk w grzbiet stwora.
-Dobra, dobra, już idziemy!- wykrzyknął James, wystawiając
rękę w stronę okna. Stanął na parapecie i ze zwinnością godną kota zasiadł na
zwierzu. Mike patrzył na to z podziwem. Na grzbiet dostał się dopiero przy
pomocy przyjaciela, który podał mu dłoń. Chłopiec był wściekły sam na siebie,
gdy w końcu się usadowił, lecz to uczucie szybko wyparowało. Hipogryf
gwałtownie wzbił się w górę, a cała trójka zaczęła zgodnie wrzeszczeć,
chwytając się siebie nawzajem, by się utrzymać na grzbiecie. Ich krzyki niknęły
między chmurami, gdy dławili się powietrzem. Czarny zwierz ryknął natomiast
radośnie, jakby świetnie się bawił.
Wysiedli na polanie, na której ostatnio piknikowali. W
świetle gwiazd wyglądała jeszcze lepiej niż w ciągu dnia. Zsiedli na trzęsących
się nogach, zataczając się na pobliskie drzewa. Opadli na ziemię, dysząc
ciężko. Ta podróż przyprawiła Mike’a o mdłości.
Hipogryf spojrzał na nich z pobłażaniem.
-Jeśli macie puścić
pawia, to tam są krzaki.- wskazał pazurem na prawo.- No. W każdym bądź razie nie mamy dużo czasu, więc od razu przejdę do
rzeczy. Nazywam się Deoscopidesempérides.
Cała trójka na moment przestała oddychać, wpatrując się w
stwora z niedowierzaniem. Ten, widząc ich wzrok, prychnął ze znudzeniem, jakby
myślał: No tak, znowu to samo.
-A niech stracę,
możecie mi po prostu mówić Perides. Wysłał mnie Pan, jak już mówiłem.
Kojarzycie takiego białego, małego? O niebieskich oczach? Tak, to on.
Aria zmarszczyła nos.
-Mówisz o tym białym kocie, który pomagał nam w zagadce z
Kishanem?
-Z SZACUNKIEM,
SZUMOWINO!- ryknął zwierz.- To jest
Pan, a nie jakiś tam zwykły, biały kot. Ma wielką moc i tragiczną historię za
sobą. Ale na to nie ma czasu. Kishan to jego odwieczny wróg, a wy podobno możecie
mu stawić czoła, w co wciąż swoją drogą nie mogę uwierzyć. Z kolei nasz kochany
Per Kishan znów coś knuje, a ja zostałem tym nieszczęśnikiem, który ma was
ochraniać. Przerąbane, co?
-Kishan znów coś knuje!?- wykrzyknął ze zgrozą James. Cała
trójka poczuła, że w ich brzuchach coś właśnie się przewróciło. Więc to nie
koniec.
-No przecież właśnie
to powiedziałem, królewiczu!- odparł sarkastycznie Perides.- Zero myślenia. Ale spoko, macie mnie. Będę
miał was na oku. Macie swojego osobistego ochroniarza, i to za free. Super, co?
No, a teraz wracamy do łóżeczek i idziemy grzecznie lulu! Gdyby nie fakt, że
jakiś mugol mógłby mnie zauważyć, rozmawiałbym z wami przez okno, a nie
zabierał aż tutaj. Wiecie, ile wy ważycie, łajdaki? Zbyt dużo. Moje skrzydło i
noga wciąż nie są do końca zdrowe… no dobra, powiem to: bolą jak cholera.
Dopiero teraz James zauważył, że Perides utyka na przednią
nogę, a jego lewe skrzydło jest nieco opadnięte. Czuł wyrzuty sumienia, gdy
zasiadał na jego grzbiecie. Nie zamierzał jednak mówić tego na głos, bo
wiedział, że hipogryf odpowiedziałby wiązanką przekleństw, że nie chce litości.
Gdy wznosili się w górę, nie bali się już tak bardzo. Trudno jednak było im
cieszyć się podróżą i wiatrem we włosach, gdy w ich myślał formowała się jedna,
jedyna czarna myśl:
Taaaa! #1
OdpowiedzUsuńNareszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam z mej dziury i duszy!!!
UsuńDobra, a teraz na serio. Fajne, po prostu boskie, talentu nie straciłaś, a nawet go powiększyłaś, bo chyba ostatnie rozdziały są jedynymi z taką dozą sarkazmu, ironii i wredoty w czystej postaci. Osobiście kocham ten rodzaj humoru (czy ktoś lubi House M.D., Lucifera, Niekrytego Krytyka, Batmana itp.? ;-D).
UsuńJedyne, co mogę zarzucić, to imię Hipogryfa... Takie jakieś wyrafinowane, poważne... Choć w sumie to może być powodem, dlaczego tak bardzo nienawidzi wszystkiego i wszystkich... No cóż... Hmmm... Chciałbym coś jeszcze napisać, ale nie mam pomysłu... Wierszyka nie będzie (co chyba wszyscy przyjmą z ulgą), ale może za tydzień...(teraz większość zaczyna poważnie myśleć, gdzie mieszkam)... Może... Dobranoc?
-See u later, aligator
~ bye Bye, crocodile
Tak, jakby ktoś się zastanawiał, skąd we mnie ta nagła doza ironii- obecnie czytam "Percy'ego Jacksona", więc udziela mi się jego nastrój. A tam aż się roi od ironii. ;)
UsuńJeeeeeeeeeeeej!!!!! Czytasz Percy'ego!!!! Która cześć? Są już bliźniacy H.?
Usuńkończę 4 :) nie, nie ma bliźniaków :v
UsuńPierwsza. Rozdział genialny. Ciekawi mnie tylko historia kota czy Pan jak kto tam woli. Następny jest mi potrzebny od zaraz. Dużo weny
OdpowiedzUsuńRudek8
*druga ;-D
UsuńI am DEVIL 🔥 🔥 🔥
Naucz się odmieniać! Pan to nie imię!
UsuńM.pan. Panowie
D.pana. Panów
C.panu. Panom
B.pana. Panów
N.(z) panem. (z) panami
Ms.(o)panu. (o) panach
W. Panie! Panowie!
Mam nadzieję że odmieniłam w miarę dobrze
~Hamster Lover
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń*licentia poetica
UsuńGenialny, weny nie straciłaś☺
OdpowiedzUsuńŚwietny ten cały Deoscopidesempérides XD proszę cię tylko, pisz na początku rozdziału kto, już myślałam że to Jamesa obudziły te hałasy za oknem :/
OdpowiedzUsuńA mnie się podobało rozkminianie z czyjej to perspektywy XD
UsuńAle każdy może mieć inne zdanie :d XD
Też tak myślałam...
UsuńRozdział super, jak zwykle XD
OdpowiedzUsuńDeoscopidesemPérides to mój ulubieniec :3
Jak mi się zachce to go nawet narysuję *§§* O tak, to świetny pomysł XD
To czekanie na kolejny rozdział jest dołujące ;-;
Jeśli to zrobisz to koniecznie podeślij zdjęcie na fb *o*
UsuńDobrze ^^
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOłówek wiernie podąża
UsuńZa mą ręką
Zakaz rysowania
Byłby udręką
Rysuję od małego
Raczej nic złego
Nawet dobrze mi
To wychodzi
Wejdźże, nic Ci
Nie szkodzi,
Na mojego bloga
Artysty tam droga
Kreatywności nigdy za wiele XDD
Fajny ;)
OdpowiedzUsuńOo coś się święci xdd
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ciekawy rozdział, życzę jeszcze wielu nowych pomysłów na losy Harrego i jego najbliższych.
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby Harry tez miał jakies przygody '-' mógłby na przykład rozwiązywać tajemnice jakiejś tajnej organizacji ktora służy Kishanowi i chce mu przywrócić ciałko XD. Przy okazji mogła by być jakaś hierarchia z jakimiś dziwnymi nazwami. Czekam na zwierzaka rodzinnego ^^
OdpowiedzUsuńJakoś tak teraz nie dbam o gramatykę i ortografię ale mam nadzieję że da się jakoś to przeczytać
~Hamster Lover
Założę się, że jako zwierzaka rodzinnego chciałabys Różowego Magicznego Chomika Walczącego o Wolność i Równość we Wszechświecie, w skrócie RMCWWRW XD
UsuńTak, a najlepiej takiego puchatego XD
UsuńJeju, jak ja kocham te Wasze dziwaczne komentarze <3
UsuńDo usług ;-)
UsuńDziwaczność mym znakiem XD
UsuńCrayzolku, czekam na twego tuba '-'
UsuńCrayzolku, czekam na twego tuba '-'
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch wspaniale, czyli ten kot jest kimś potężnym, i ma na pieńku z Kishanem, który znów coś knuje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia