sobota, 30 stycznia 2016

100. Finite.

Rozdział 100! Wow! Jestem taka dumna ♥
Zgodnie z obietnicą- jest dłuższy niż zwykle.
Co mogę powiedzieć? Chyba mogę tylko podziękować. Bez Was nie miałoby to sensu. Dawaliście mi motywację, która podnosiła mnie w trudnych chwilach, zwanych inaczej brakiem weny.
Czego Wam życzę? Wytrwałości w czytaniu moich dalszych wpisów. A sobie? Kolejnych 100 rozdziałów!

Rozdział 100-wyjątkowy- dedykuję Patrykowi, który bardzo mi pomógł. Moje rozdziały stały się lepsze, tylko dzięki Tobie. Jestem Ci dozgonnie wdzięczna, bo BARDZO, BARDZO mi pomogłeś, choć wiem, że sam nie zawsze miałeś na to czas. Ale mimo to zawsze poświęcałeś mi kilka chwil, by doradzić, co i jak. Dziękuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hugo jeszcze nigdy nie miał okazji jechać samochodem- oczywiście wiele razy widział, jak jego sąsiedzi-mugole takimi podróżowali, ale sam nie miał z tym styczności.
Z ciekawością wglądał przez okno, obserwując kolejne to mijane budynki, które rozmazywały się w kolorowe smugi. Wsłuchiwał się w miarowy warkot silnika, nie zwracając uwagi na policjantów, którzy właśnie dyskutowali, co z nim zrobią. Wszystko to było dla niego fascynujące, mógł choć na chwilę zapomnieć o strachu.
Zastanawiał się, czy jego rodzice się już zorientowali, że go nie ma. Na pewno po mnie przyjadą- powtarzał sobie, choć czuł coraz większą niepewność. A jeśli wcale im na nim nie zależy? Mają przecież jeszcze Rose, która jest pod każdym względem od niego lepsza: mądrzejsza, grzeczniejsza, która zawsze wie jak się zachować.
Nieraz czuł się zazdrosny o swoją siostrę, która w jego mniemaniu przewyższała go pod każdym względem. Nie czas było mu jednak o tym teraz myśleć, bo do jego podświadomości wdarł się warkliwy głos Barczystego:
-Jesteśmy na miejscu, wysiadaj.
Hugo posłusznie uchylił drzwi i wyszedł na zewnątrz. Poczuł zimny wiatr na swojej skórze. No tak, jest tylko w pidżamie. Musi wyglądać jak niezły czubek.
Jeszcze raz obejrzał się na samochód policjantów, który lśnił zalany blaskiem księżyca. Chciałby to kiedyś powtórzyć.
Poczuł, że na jego ramieniu niczym imadło zaciska się ręka Barczystego. Skrzywił się. Znacznie bardziej wolałby, żeby to Drobna go prowadziła.
Przemierzał białe korytarze, pachnące cytrynowym środkiem do czyszczenia i kawą. Z początku starał się zapamiętywać gdzie skręcają, ale już po chwili zupełnie się pogubił. W końcu dotarli do pokoju oznaczonego numerem 107.
Hugo zasiadł na krześle naprzeciwko Barczystego. Oddzielało ich tylko biurko. Drobna stanęła z tyłu.
Chłopiec rozejrzał się po pokoju: na biurku stał kubek z niedopitą kawą, zdjęcia przedstawiające Barczystego z kobietą i małą dziewczynką, piętrzył się też stos papierów, porozrzucanych po całym pomieszczeniu i coś, czego  Hugo nigdy nie widział: czarne urządzenie z zakręconym kablem. Na ścianie wisiało kilka brzydkich obrazów, przedstawiające niezrozumiałe bohomazy.
-Gdzie jesteśmy?
Barczysty wyglądał na zaskoczonego, ale jeszcze bardziej się naburmuszył.
-Żarty sobie robisz? Bo mi nie jest do śmiechu. A teraz powiedz mi, jak nazywają się twoi rodzice. Muszę się z nimi skontaktować i wyjaśnić tę niedorzeczną sprawę.- Barczysty prychnął z pogardą.
Coś w jego postawie, gestach i głosie sprawiło, że chłopiec nie chciał mu zaufać. Przygryzł ze zdenerwowaniem wargi.
-Hmmm…. ja… nie pamiętam….
Mężczyzna nagle się poderwał.
-Nie udawaj głupiego, chłopcze. A może ty po prostu uciekłeś z domu i myślisz, że ujdzie ci to na sucho? Otóż nie: bardzo się mylisz. A teraz lepiej gadaj, bo…
-Spokojnie…- zaczęła Drobna, lecz nagle w powietrze uniósł się przedziwny dźwięk. Był on bardzo nieprzyjemny, Hugo skrzywił się ze złością. Czy to mają być jakiegoś rodzaju tortury?
Barczysty podniósł podłużne urządzenie zakończone kręcącym się czarnym kablem, który łączył je z większym pudełkiem. Przyłożył je sobie do ucha. Hugo wytrzeszczył oczy, jednocześnie powstrzymując śmiech. Dziwne urządzenie umilkło.
-Tak?- odezwał się Barczysty. Przez chwilę młody Weasley nie miał pojęcia, do kogo on mówi. Dopiero po chwili zorientował się, że mężczyzna mówi do tego dziwnego urządzenia. Przecież to bez sensu…-Teraz nie mogę, mam…
Umilkł, przewracając z poirytowaniem oczami.
-Niech będzie. Zaraz będę.
Odłożył czarne urządzenie na miejsce, po czym odezwał się do Drobnej:
-Musimy iść, ten idiota znowu nas wzywa. Co za niedorajda. Przyślij kogoś do tego dzieciaka, może być Dawson, on pewnie jak zwykle nic nie robi.
Drzwi zatrzasnęły się za nimi z trzaskiem. Hugo milczał, odliczając kolejne to minuty samotności. Rozważał też możliwość ucieczki, jednak po niecałych dziesięciu minutach drzwi znów się otworzyły. Stanął w nich wysoki, uśmiechnięty mężczyzna, będący na oko w wieku jego ojca.
-Cześć, jestem Roger Dawson, przyszedłem z tobą porozmawiać. A ty, jak się nazywasz?
Hugo zawahał się. Czy może mu zaufać? Wygląda na to, że zna się z Barczystym. Może udaje tylko miłego?
Ale jego szeroki uśmiech wyglądał tam szczerze, że chłopiec postanowił zaryzykować:
-Hugo.
Dawson usiadł na poprzednim miejscu Barczystego. Z jego twarzy nie znikał uśmiech.
-Słyszałem, co się stało. Może chciałbyś powiedzieć mi coś więcej?
Chłopiec znów się zawahał. Już próbował być szczery, został wtedy wyśmiany.
-Ale… ale musi Pan obiecać, że nie będzie się Pan śmiać…- wyjąkał po chwili Hugo.
-Spokojnie, nie będę. Obiecuję.- uniósł rękę i przyłożył dłoń do swojego serca.
Hugo jeszcze raz opowiedział, jak to wziął w rękę garść proszku Fiuu i za pomocą kominka pojawił się w tamtym mieszkaniu. Wciąż obserwował twarz Rogera, oczekując jego reakcji. Gdy w końcu skończył, zapadło milczenie.
-Więc mówisz…- zaczął niepewnie Dawson.-… że jesteś czarodziejem?
Chłopiec skinął niepewnie głową.
-Rozumiem. Pomogę dostać się do domu.
-Pan też…?- poczuł gulę w gardle. Bardzo chciałby, żeby policjant skinął głową. On jednak się zawahał.
-Tak jakby… jestem charłakiem.- widząc niezrozumiały wraz twarzy Hugo, wyjaśnił:- Czyli że urodziłem się w czarodziejskiej rodzinie, ale nie posiadam wystarczających umiejętności magicznych. Co nie zmienia faktu, że znam się na rzeczy.- na twarz Dawsona powrócił promienisty uśmiech.
Hugo odetchnął z ulgą. Więc jednak ma do czynienia z człowiekiem, który naprawdę może mu pomóc.
-Czy może mi Pan powiedzieć, gdzie jesteśmy?
-Na posterunku policji. Policja to tak jakby… mugolscy aurorzy.
Chłopiec poczuł, że zalewa go fala gorąca. Mugolscy aurorzy? Czyli gdyby nie Roger, byłby w niezłych tarapatach.
-Ja… dziękuję.
-Nie ma sprawy. Proszek Fiuu bywa zdradliwy. Zastanawia mnie tylko, dlaczego trafiłeś do domu mugola. Przecież ich kominki nie są podłączone do sieci Fiuu… Będę musiał porozmawiać z Kings… Ministrem Magii.
-Ma Pan kontakt z Ministrem Magii?
-Tak. W zasadzie, to dla niego pracuję. Przekazuję mu informacje i nowości z komisariatu policji. No, koniec pogaduszek. Rodzice na pewno się martwią. Chodź za mną.
Znów ruszyli korytarzem, tym razem do pokoju numer 46. Ten był znacznie mniejszy od poprzedniego i śmierdziało w nim stęchlizną. Stał tam jednak kominek, który mógł być jego ratunkiem.
Dawson wyciągnął z zakurzonej szafki Proszek Fiuu.
-Pójdę z tobą, żebyś się nie zgubił.- mężczyzna uśmiechnął się porozumiewawczo.- Jak nazywają się twoi rodzice?
-Ronald i Hermiona Weasley’owie.- odpowiedział już bez zawahania Hugo. Dojrzał zdumienie na twarzy policjanta, które jednak szybko pohamował.
-A…aha. No dobrze.
Mężczyzna rzucił do kominka garść Proszku Fiuu. Płomienie natychmiast zmieniły kolor na szmaragdowy.
-Ty pierwszy. Tylko tym razem uważaj, żeby nie zakrztusić się sadzą.
Hugo niepewnie skinął głową i ruszył przed siebie, nabierając wcześniej więcej powietrza.
-Dom Weasley’ów.
Obrazy migały mu przed oczami, a on zaklinał, by tym razem się udało.
Na początku nie był pewny, czy to jest jego dom. Po chwili jednak widok przysłoniła mu burza brązowych włosów jego mamy i już wiedział, że dobrze trafił. Wydał z siebie westchnienie ulgi.
-Hugo!- zawołała Hermiona, chwytając swojego syna w objęcia.
                                            ~*~
James poczuł, że serce wyrywa mu się z piersi. Przełknął ślinę, czując, że nogi mu się trzęsą. Nagle poczuł, że może wcale nie zasługuje na to, by być nazywany Gryfonem. Gdyby rzeczywiście nim był, nie drżał by teraz ze strachu jak osika.
Spojrzał kątem oka na swoich przyjaciół. Chyba czują to samo, bo ich twarze wyrażają plątaninę najróżniejszych uczuć, które wciąż w nich kiełkują: strach, podniecenie, ciekawość…
Przed ich oczami pojawiły się brązowe drzwi. Dopiero, gdy poczuł ucisk na ręce zdał sobie sprawę, że wciąż ujmuje dłoń Arii. To dodało mu otuchy.
-Ruszajmy.- wydusił, robiąc krok naprzód. Ku jego zdumieniu, drzwi było otwarte.
Niepewnie uchylił wrota, zaglądając do środka. I nagle poczuł ucisk w głowie.
Jego najgorszy koszmar właśnie się spełnia.
Nieraz śnił mu się ten betonowy, surowy korytarz. Biegł do przodu, ale drzwi na jego końcu wciąż się oddalały. Gdy padał na ziemię ze zmęczenia, coś chwytało go od tyłu swoimi zimnymi palcami. I już nie puszczało.
-To ten korytarz… z mojego snu.
Tu pochodnie także przybrały kolor czerwony. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny.
Ruszyli biegiem do przodu, jednak srebrne drzwi wcale się nie przybliżały. Wręcz przeciwnie: oddalały. Zdawało się, że drwią z nich, coraz bardziej się zmniejszając.
Biegli jednak dalej, czując, że powoli opadają z sił.
-Stójcie!- zawołał James.- To bez sensu. Musi być jakieś inne rozwiązanie.
Spojrzeli po sobie bezradnie.
-Śmierdzi tu magią…- stwierdziła Aria.- Znacie może jakieś zaklęcie, które kończy działanie innych zaklęć?
Wlepili błagalny wzrok z Mike’a, którzy obrzucił ich poirytowanym spojrzeniem.
-No co?- mruknął, wpatrując się w swoje stopy.
-Ty jesteś najlepszy z Zaklęć!- przypomniała Aria.- Może znasz jakieś zaklęcie…?
Chłopiec ukrył twarz w dłoniach. Pozostała dwójka niemal słyszała, jak w jego głowie powoli zaczynają kręcić się poszczególne trybiki.
Minęło dobre 10 minut, przepełnione niezręczną ciszą. Czy to tak zakończy się ich wspaniała przygoda? Przecież są Wybranymi! Ich misją jest pokonanie Kishana. Muszą podołać.
Mike nagle się zerwał, wydając z siebie zduszony okrzyk. Przyjaciele spojrzeli na niego z nieskrywaną nadzieją.
-Mam!- chłopiec odchrząknął, po czym zawołał:- Finite!
Nic się nie stało.
-Czy to… już?- podjął James.
-Przekonajmy się.
Ruszyli niepewnie przed siebie. Wrota zostały na tym samym miejscu. Wydali z siebie triumfalne okrzyki, przyspieszając.
Te drzwi jednak nie chciały się otworzyć. Znikąd pojawił się melodyjny głos:
-Kto mówi we wszystkich językach świata?
Zagadka. Aby przejść dalej, trzeba na nią odpowiedzieć.
Przyjaciele spojrzeli na siebie z nieskrywanym zmęczeniem. Jednak poprzedni sukces dał im nadzieję, która była znacznie silniejsza niż strach.
Nagle jednak ściany korytarza zaczęły się przybliżać. Czas. To zagadka na czas.
Cała trójka w milczeniu wytężała swe mózgi, spoglądając niepewnie na wciąż przybliżające się ściany. Rozpraszało ich to, nie pozwalając przeanalizować na spokojnie powierzonej im zagadki.
Nawet nie zorientowali się, gdy korytarz stał się tak mały, że musieli stać ściśnięci w jednym kącie. Czy to właśnie tak zakończy się ich żywot? Zostaną zgnieceni jak robaki i już nigdy ich nie znajdzie?
Czarne myśli zalały umysł Jamesa nie pozwalając się skupić. Jak przez mgłę dotarł do niego krzyk Arii. Wcześniej, gdy rozmawiali pomieszczenie było tak wielkie, że niosło się po nim echo. To takie niedorzeczne, że jest ono teraz mniejsze niż schowek na miotły.
Nie ma echa. Nawet ono nas opuściło… echo…
-ECHO MÓWI WE WSZYSTKICH JĘZYKACH ŚWIATA!- wrzasnął rozpaczliwie James. Drzwi się uchyliły, a cala trójka rzuciła się do nich, obsesyjnie pragnąć choć trochę więcej przestrzeni.
Dyszeli ciężko. Znaleźli się w przestronnym pomieszczeniu, na środku którego stała tylko jedna pochodnia żarząca się na szkarłat. Przyjaciele ruszyli do przodu, wymijając ją nieufnie. Wlepili wzrok w złote drzwi na drugim końcu pokoju.
Nagle pochodnia opadła, podpalając podłogę z drewna. James mógłby przysiąc, że jeszcze przed chwilą była ona betonowa, tak jak ściany, które nagle także zmieniły swą postać.
Szkarłatne płomienie wypełniły całe pomieszczenie, buchając gorącem. James, Aria i Mike wycofali się do tyłu, wytrzeszczając ze strachu oczy.
-Aquamenti!- podjął Mike, jednak to na nic. Takie zaklęcia tu nie działają.
-Musi być jakieś inne rozwiązanie!
Ogień trawił napotkane na swojej drodze drewno. Rozprzestrzeniał się szybko. Zbyt szybko. Teraz otaczał ich z każdej strony. Ich umysły przysłoniła fala ciepła, paląc ich w oczy, ręce i nogi. Do nosa dotarł dokuczliwy zapach dymu, sprawiając, że zakręciło im się w głowie.
Jamesowi widok przysłoniły czarne plamy. Serce łomotało mu jak szalone, w głowie pojawił się niemy krzyk.
Nagle w powietrze wzbiło się kilka iskierek, które utworzyły wyraźny napis.

-Ofiara…- przeczytała Aria, mrużąc oczy. Zanim ktokolwiek zdołał ją powtrzymać, ruszyła przed siebie, znikając między płomieniami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

40 komentarzy:

  1. A Emma i Bruno kiedyś wrócą?

    OdpowiedzUsuń
  2. No ty sobie chyba żartujesz! W takim momencie? Naprawdę?!
    Gratuluję 100 rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, teraz się rozpiszę. Hugo zachował się idiotycznie w ogóle wskakując do tego kominka. Ma szczęście, iż trafił na charłaka. Aria, biedna Aria. Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. I jeszcze raz gratulacje z okazji 100 rozdziałów!

      Usuń
  3. Przepraszam,że nie komentowałam...wytrwałam do tego rozdziału i jestem z tego bardzo zadowolona.Dobrze się skończyło z Hugo :).Zastanawia mnie co się stało z Arią?Jak to się potoczy? A co tym czasem robili al rose i lily?No i co y tym dudleyem?Ogólnie świetny rozdział.
    Twoja fanka Natasza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluje 100 rozdziału !!!
    Po prostu kocham część Hogwartowską. <3
    Czy tylko mi się zdaje że ten "Barczysty" to Dudley?
    Ciekawe co się stało z Arią?

    Gratuluje

    Natala22

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa co się stanie Ari mam nadzieję że nic poważnego.Oczywiście jak zawsze musiałaś zakończyć w takim momencie.Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością od 12.Nie mogłam się skupić na n olauce na chemie a ona już we środę.Jak ci mijają ferie?
    Pozdrawiam twoja wierna czytelniczka patigol
    Ps Czy mogę polecieć twojego bloga na facebooku na grupie Potterowskie Opowiadania?
    PSS Gratuluję 100 wspaniałych rozdziałów i życzę dużo weny przy pisaniu następnych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, możesz i dziękuję :)
      A jeśli chodzi o ferie- za szybko mi mijają :c

      Usuń
  6. Ty to umiesz wprowadzić napięcie!!!
    Bardzo ci gratuluję 100 rozdziału :)
    Najbardziej jestem chyba ciekawa, gdzie pobiegła Aria i czemu Hugo wylądował w domu mugoli. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! I życzę ci kolejnych stu rozdziałów, a nawet więcej. I nie zmieniaj się !

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje 100 rozdziałów !
    Przepraszam ze nie pisalam komentarzy ale mialam ferie i bylam na zimowisku i nie mialam internetu.
    Ciesze sie ze Hugo znów jest z rodzina ... To bylo takie wzruszające...<3
    I jedno pytanie....
    Czemu przerwałaś w tym momencie ???
    A tak wogule to supi rozdzial .. :3
    Życzę weny i duuuzo pomysłów na dalsze losy ;*
    Edyta G :**

    OdpowiedzUsuń
  8. BOOOOSKIE! Trochę zamieszania części 1,2,5 i 7 XD nie będę się rozpisywał, bo mi się nie chce XD przepraszam Cię też, że nie zostawiłem posta pod ostatnim twoim wpisem.GRATULUJĘ!!!
    Pozdrawiam z mojej dziury i czekam na następny!!! Pozdro od moich kolegów i DZIEWCZYNO, WYDAJ RZESZ WREŚCIE WERSJĘ KSIĄŻKOWĄ BO ZAMORDUJE I SAM TO ZA CIEBIE ZROBIĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pozdrów kolegów XD

      A no i nie zabijaj mnie, pls .-.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. A no dobra to wydam ;-;

      Usuń
  9. O matko! Aria przeżyje?! Czy uśmierciłaś moją ulubioną bohaterkę?!


    Tak ogólnie to meega rozdział. Kocham twój blog. Jesteś najlepsza! Gratki 100 rozdziałów. Jesteś królową xd. Mogę udostępnić link do twojego bloga na mojej stronie? Pozdrawiam Zuzia M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, tak, możesz :)

      Usuń
    2. Ale mam nadzieję, że Aria przeżyje.. Bo jak uśmierciłaś ją to.. nie, wtedy i tak będę czytać twojego bloga xd

      Usuń
  10. Poczekam się pod wszystkie komentarze na gorze super rozdział.Gratulacje 100 rozdziałów
    Rudek8

    OdpowiedzUsuń
  11. Wielbie Cię dziewczyno gratulacje setki
    Narcyza

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję 100 rozdziałów! ��
    Zaczęłam czytać wczoraj od 1 rozdziału i już nagle jestem na 100 czekam z nie cierpliwością na następne sto!!!
    Emilia ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. JAK-MOGŁAŚ-SKOŃCZYĆ-W-TAKIM-MOMENCIE?!
    Gratuluję 100 rozdziałów!
    Jak zawsze świetny i bardzo się cieszę, że taki długi! Oby było takiej długości więcej!
    Zawsze wierna czytelniczka...
    ~Minnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Sto rozdziałów sto rozdziałów!!!! Niech pisze pisze nam!!!! Dwieście rozdziałów dwieście rozdziałów!!! Niech pisze pisze nam!!!!!
    A kto??? ZYZMENKA!!!!!
    Dziękuję za to że piszesz i za to że się tym z nami dzielisz!!!!! DZIĘKUJĘ!!!!!!
    BRAWOOOOOOOO!!!! Nawet mój tata cię podziwia a to żadkość!!!
    Twoja fanka
    Hermiona R.

    OdpowiedzUsuń
  15. Super! Gratulacje to już 100 rozdziałów mało kto tyle dotrwa. Teraz czekamy na 200 rozdziałów. Fajnie że rozdział taki długi.
    Czekam na nowy.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy wiesz że połowa ludzi którzy piszą bloga kończą na 2 3456i tak dalej . A Ty dotrwalas do setki brawo należy Ci się uznanie możemy spokojnie nazywać Cię J.K.Rowling.Jr.BRAWO
    Narcyza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ją tak nazywam od... Chyba od ok.70 ;) pozdro, że nie tylko ja XD

      Usuń
  17. Piąteczka mistercrayzolek

    OdpowiedzUsuń
  18. Piąteczka mistercrayzolek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. XD piateczka, piąteczka ;) sorki, że nie odpowiedziałem, ale byłem e szkole zwykłej jak i muzycznej i dopiero wróciłem XD pozdrowienia od mojej siostry

      Usuń
  19. Serdeczne gratulacje! Wybacz, że nie komentowałam, ale chciałam poczekać do dobrej okazji. Twój blog jest najlepszy z tych, które czyyałam, a czytałam dużo. Jestem ogromnie ciekawa co stanie się z Arią, Dudley'em i co będzie z Liamem. Myślę, że okaże się, że pójdzie do Hogwartu.
    Jeszcze raz gratuluję wytrwałości i życzę Ci weny, kolejnych 100 rozdziałów i wielu czytelników. :-)
    Pozdrawiam, QueenRavenclaw.

    OdpowiedzUsuń
  20. GRATULACJE!!! Wiem, że komentuje w piątek, ale jutro jest kontynuacja i nie mogę się doczekać! WYDAJ KSIĄŻKĘ, BO TO JEST ZAJEBISTE!!!!!


    pozdrawiam xd ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Super piszesz! Przeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu nocy bo nie mogłam się oderwać.Czekam na alszy ciąg

    CzarodziejkaKoral

    OdpowiedzUsuń
  22. SUPER!!!♥
    Fajne, że Hugo się znalazł:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj.. �� Nie uśmiercaj Ari �� Super. Czytam bloga twojego jakoś od teraz i tak się wkręciłam, że szok! Zrobią kiedyś z tego film? Mamy tu jakiegoś reżysera? Samanta

    OdpowiedzUsuń
  24. Cześć! Gratuluję 100 rozdziałów i życzę kolejnych 100. Jak dla mnie Hugo zachował się niewłaściwie. No ale to Hugo- syn Rona i Hermiony, największych łamaczy prawa w Hogwarcie i poza nim oraz bratanek Harrego Pottera. To po kim innym miał odziedziczyć cevhy? XD

    Życzę duuuuuuuużo weny i kolejnych 100 rozdziałów.

    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć ! Super rozdział :) Gratulacje 100 rozdziałów trochę spóźnione.....ale zasłóżone :D. Pozdrawiam Kacper

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej,
    trafił całe szczęście kogoś kto zna magię, są już bliżej rozwiązania...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń