sobota, 29 sierpnia 2015

78. Gumowe ucho.

Ten rozdział dedykuję Alicji Lenc, która jest aktywna zarówno na blogu Potterowskim, jak i Igrzyskowym. Dziękuję za wszystkie komentarze, które dodają mi otuchy i chęci. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Gdzie Hermiona i Ron?- spytała Ginny, nerwowo przygryzając wargę.
-Jak zwykle się spóźniają…- mruknął z dezaprobatą Harry.
Dzisiaj do domu Potterów miała przyjechać Luna, wraz ze swoim mężem, Rolfem Scamanderem i ich dziećmi- Lysonderem i Lorcanem.  To bliźniacy, mają po 7 lat.
Harry i Ginny, podobnie jak Weasleyowie mieli już okazję poznać Rolfa.
Wcześniej myśleli, że Luna jest lekko zbzikowana. Jak się okazało, jej mąż jest pięć razy dziwniejszy. Nie mieli pojęcia, co nowego tym razem wymyślą Scamanderowie.
Al i Lily wymieniali szeptem jakieś uwagi. Bardzo lubili ciocię Lunę, jednak obawiali się jej odwiedzin. Często kończyło się to źle. Kiedyś Alowi wymsknęło się, że Akwawirusy nie istnieją. Przez pół godziny musiał wysłuchiwać, że się myli, a Lysonder i Lorcan wyglądali na śmiertelnie urażonych.
Usłyszeli miarowe pukanie do drzwi. Harry wziął głęboki oddech i przybrał pogodny wyraz twarzy.
Luna miała na sobie swój słynny naszyjnik z kapsli po Piwie Kremowym. Swoje kolczyki z rzodkiewek najwyraźniej zostawiła w domu. Nałożyła żółtą, zwiewną sukienkę.
Rolf ubrał się w garnitur takiego samego koloru co strój jego żony. Na nosie miał Widmokulary.
Za nimi stali Lysonder i Lorcan, ubrani tak samo- żółte koszulki z krótkim rękawem i spodenki do kolan. Jeden z bliźniaków nie miał butów. Obaj dzierżyli w dłoniach najnowsze numery „Żonglera”.
Wszyscy zaczęli się witać, ściskać i nawoływać. Ginny właśnie podawała rękę Rolfowi, gdy ten zbliżył się do jej ucha i wyszeptał:
-Pełno tu Gnębiwtrysków. Widzę to. Wyczuwam złą aurę.
Rudowłosa posłała znaczące spojrzenie swojemu mężowi, po czym zaprosiła gości do salonu. Lily wraz z bliźniakami poszli na górę. Al sam nie wiedział, czy woli zostać tutaj, czy pójść w ślady swojej siostry. Zdecydował się iść za nią i już ruszył w stronę schodów, gdy Luna zawołała:
-Hej, Al! Jak ja Cię dawno nie widziałam.
Zawrócił i szczerząc zęby zajął miejsce obok swojego ojca.
Z początku rozmowa toczyła się normalnie, było naprawdę miło. Harry trochę opowiedział o swojej pracy, Ginny o swojej, przekazali też pozdrowienia od Jamesa. Wtedy Rolf oznajmił:
-Ja i Luna jesteśmy redaktorami „Żonglera”, jak pewnie wiecie. Czy czytaliście nasz najnowszy numer, opowiadający o Narglach?
-Te stworzenia są niesamowite.- wtrąciła Luna.- Na dobre zasiedliły się w naszym ogrodzie. Czy wiecie…?
Nie dokończyła. Do salonu wpadł Ron, za nim dreptała Hermiona. Przywitali się z gośćmi, rzucając przepraszające spojrzenia w stronę Potterów. Weasleyowie skutecznie odwrócili uwagę Scamanderów. Ginny zapytała, zmieniając temat:
-Może się czegoś napijecie?
Usłyszeli dziewczęcy pisk. Wszyscy z niepokojem unieśli głowy do góry, patrząc w sufit, jakby szukali tam odpowiedzi na niezadane pytanie. Tylko Rolf i Luna zachowali stoicki spokój, wciąż wpatrując się w twarze swoich przyjaciół.
Al znalazł pretekst, by się wyrwać.
-Pójdę zobaczyć, co się stało.
Energicznie poderwał się z kanapy i pobiegł na górę. Wpadł do pokoju swojej siostry, rozglądając się z roztargnieniem.
Lysonder i Lorcan stanęli po obuch stronach Lily, ciągnąc za jej rude włosy. Dziewczynka miała już łzy w oczach, ale dzielnie je hamowała, zaciskając usta, by nie krzyknąć.
-Hej, zostawcie ją!- krzyknął wzburzony Al.- Przestańcie!
Złapał jednego z braci w pasie i bez problemu go odciągnął. Drugi natychmiast puścił włosy Lily, patrząc na jej brata ze zdenerwowaniem.
-Powiedziała, że Chrapaki Krętorogie nie istnieją! Powiedziała tak!
-Ależ oczywiście, że istnieją.- odparł spokojnie Al.- Nawet widzieliśmy jednego.
Oczy bliźniaków powiększyły się do rozmiarów spodków.
-Naprawdę? Są bardzo, ale to bardzo rzadkie i żyją w ukryciu.
-Taak…- mruknął z zakłopotaniem młody Potter.- Mieliśmy duże szczęście.
                                      ***
-Nienawidzę Transmutacji.- stwierdziła Aria, gdy razem z przyjaciółmi wracała do Wieży Gryffindoru.
-Ja też.- zawtórował jej Mike.
-I ja.- dołączył się James. Na dzisiejszej lekcji musieli transmutować wodę w rum. Udało się to tylko Spencer Houck. Rozgoryczona Profesor McGonagall zadała im tonę pracy domowej.
Nagle Aria przystanęła, zostając w tyle. Zdezorientowani chłopcy popatrzyli na nią przez ramię. Ich przyjaciółka gwałtownie chwyciła się za lewy nadgarstek, tam, gdzie widniała jej blizna w kształcie przekrzywionego krzyża. Wydała z siebie zduszony okrzyk, zaciskając oczy i usta. James i Mike natychmiast zawrócili. Młody Potter złapał ją za ramię i spytał:
-Wszystko w porządku?
Otworzyła oczy i popatrzyła na niego wzrokiem mówiącym: jak-widzisz-nic-nie-jest-w-porządku.
Po chwili uspokoiła się, wciąż jednak dyszała ciężko. Zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć, usłyszeli hałasy dochodzące z piętra niżej. Natychmiast udali się w to miejsce.
Zobaczyli tam grupkę uczniów, składającą się głównie z Ślizgonów z 5 klasy. Przybiegli nauczyciele z profesor McGonagall na czele. James już wiedział, co się stało.
Na podłodze leżał Ślizgon, prawdopodobnie z 5 klasy. Potter nie znał go osobiście, lecz z widzenia. Nawet nie wiedział, jak ma na imię. Był blady i trochę siny. Oczy miał szeroko otwarte, patrzył na nich  pustym wzrokiem. Na jego lewym nadgarstku zebrało się sporo krwi. Wypływała z rany, która przedstawiała ten sam krzyż z przekrzywioną poziomą linią. Taki sam, jaki mają Aria i Lucy.

Teddy zdał sobie sprawę, że w Wieży Gryffindoru zrobiło się strasznie cicho. Gdzie są wszyscy?- to pytanie kołatało mu się po głowie, gdy schodził po schodach do Pokoju Wspólnego. Nagle portret Grubej Damy rozsunął się i do środka weszli James, Aria i Mike. Teddy odetchnął z ulgą. Już miał do nich wybiec, gdy usłyszał o czym rozmawiają.
-Kolejny atak…- szeptał gorączkowo Mike, chodząc w tą i z powrotem po pokoju.- Jak myślicie, dlaczego on?
-Myślę, że to przypadek.- stwierdził James.- Pewnie był sam na korytarzu i… stało się. Aria, dlaczego wtedy chwyciłaś się za tę swoją bliznę? Czy… Ty coś poczułaś?
-Chyba tak…- Aria zawahała się.- Spójrzcie, jest bardziej wyrazista niż zwykle. Zaczęła mnie strasznie piec…
-Czy Lucy czuła to samo, gdy Ciebie zaatakowano?
-Nie wiem. Nie rozmawiamy o tym.- Aria pokręciła głową. Znów się zawahała. Potem wzięła głęboki oddech i zaczęła:- Chłopaki, muszę Wam o czymś powiedzieć.
Spojrzeli na nią pytająco.
-Od kiedy zostałam zaatakowana czuję się jakoś dziwnie…- chłopcy unieśli brwi, więc doprecyzowała:- Jak w transie. Czasem robię to, czego nie chcę robić, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Na przykład, raz w nocy znalazłam się na korytarzu przed portretem Grubej Damy, a jestem pewna, że nie wychodziłam z dormitorium. Miewam też dziwne napady bólu. To mnie… kontroluje.
Wytrzeszczyli oczy. Teddy poczuł gulę w gardle. Nie mógł przełknąć śliny, a nagle zaschło mu w gardle.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś?- zdenerwował się James.- Przecież teraz znamy odpowiedź na nurtujące nas pytanie: Kishan nie chce nas zabić, on chce… wykorzystać. Dlatego nikt nie zginął.
-Mogłaś nam powiedzieć…- mruknął Mike z dezaprobatą.
Nagle Aria wybuchnęła płaczem. A był to niecodzienny widok. Zazwyczaj była silną i dzielną dziewczyną, nieraz mężniejszą niż niejeden chłopak. Teddy nie mógł uwierzyć własnym oczom. James i Mike poczuli się zakłopotani. Wymienili bezradne spojrzenia. Nie wiedzieli, jak mają się zachować. Pierwszy raz zobaczyli jak ich przyjaciółka szlocha.
W końcu podeszli bliżej, a James położył jej rękę na ramieniu.
-W porządku. Wszystko będzie dobrze. Nic się nie stało, serio…
-Właśnie.- dopowiedział Mike.- Razem damy radę.
-Musimy wymyśleć plan działania. Trzeba znaleźć drugi element.- Aria otarła łzy i przybrała stanowczy wyraz twarzy.
Teddy zmarszczył czoło, przysłuchując się uważnie:

- O czym oni mówią?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com

15 komentarzy:

  1. WOW!!! Super rozdział :) Czy Teddy coś podejrzewa? I czy Harry dowie się, ze James razem z przyjaciółmi próbuje rozwikłać zagadkę napaści, jak on razem z Ronem i Hermioną w 2 klasie ? Zobaczymy w najbliższym czasie
    czekam na next
    Lily
    Ps: Uwielbiam twoje opowiadania, szkoda, że nie piszesz częściej

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział,super fabuła,ogólnie całe opowiadanie jest super :-)


    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedykację, nawet nie wiesz, jak miło się poczułam gdy ją przeczytałam :)
    Trochę boję się dzieci Luny i Rolfa, są lekko agresywni :/
    Widziałaś wszystkie części Harry'ego w telewizji? Ja widziałam.
    Rozdział jak zwykle super, nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że widziałam- nie wybaczyłabym sobie, gdybym przegapiła choć jedną część :)

      Usuń
  4. Interesujący i tajemniczy rozdział takie lubie najbardziej :D Tylko mam jedną prośbe dodawaj rozdziały częściej a nie tylko co sobote PROSZE. A i jeszcze jedno co mam zrobić żeby dostać dedykacje????
    Tuśka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o częstotliwość pojawiania się rozdziałów- przepraszam, ale to nie możliwe. :( Bo:
      1. Napisanie jednego rozdziału zajmuje PRZYNAJMNIEJ godzinę. Serio, to nie jest takie hop-siup.
      2. Gdybym musiała pisać dwa rozdziały w tygodniu robiłabym to z większym pośpiechem, a to wpłynęłoby na ich jakość; a zależy mi na jakości rozdziałów, a nie na ilości.
      3. Prowadzę blog o Igrzyskach, na którym też mi zależy.
      4. Większość rozdziałów wymyślam w przeddzień napisania. Nawet nie wiem, co pojawi się w kolejnym, serio. Po prostu kończą mi się pomysły i jeślibym dodawała więcej rozdziałów niż jeden tygodniowo, to wkrótce straciłabym całą wenę.
      5. Rozdział musi przejść przez korektę (interpunkcja, ortografia, gramatyczność, powtórzenia; korekta nie wpływa na fabułę) więc nie jest to wszystko zależne tylko ode mnie.
      6. Czas. Nie mam go zbyt wiele, a rozdziały piszę po nocach. Naprawdę, staram się jak mogę.
      Mam nadzieję, że wyjaśniłam. Przepraszam, mam nadzieję, że z czasem to się zmieni :( Po prostu musicie zrozumieć, że jak na razie nie ma takiej możliwości.
      Jeśli chodzi o dedykację- wystarczy kreatywnie komentować i udzielać się :)

      Usuń
    2. Oczywiście że Cię rozumiem i przepraszam za to że marudze poprostu twoje opowiadania są takie ciekawe że nie mogę się od nich oderwać i mam nadzieje że nie stracisz pomysłów na rozdziały. Bardzo Cię podziwiam. A i dziękuje za odpowieć w związku z dedykacjami . :) :D

      Usuń
    3. W porządku :>
      Swoją drogą przepraszam, nie chciałam być nie miła. Po prostu pomyślałam, że wyjaśnię Wam to raz i porządnie- bo dostaję całą masę takich pytań... :)

      Usuń
    4. Spokojnie nie byłaś nie miła i bardzo dobrze że to wyjaśniłaś wszystkim ( także mi ) dlaczego robisz tak a nie inaczej :)

      Usuń
  5. Dotej pory podpisywałam się Tuśka :* teraz jestem poprostu Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisz coś jeszcze bardzo mi się ten blog podoba. Bardzo cię przepraszam ale ja jestem największą fanką Harry'ego Pottera. Mam nawet różdżkę,list z Hogwartu,sowę śnieżną (prawdziwą!!!😃🐦) wszystkie książki i filmy, piżamę z Harry'ego Pottera. Pozdrawiam serdecznie
    Ola skrzypaczka i czarownica.z Żyrardowa spod warszawy
    PS. na koloniach z moimi kolegami w tym roku stworzyłam Gwardię Dumbledore'a. Ja w grupie jestem Ginny bo mam rude włosy 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój blog jest cudowny .Masz bardzo ciekawe pomysły i wiesz jak je wykorzystać. Mam propozycję może dodawaj w każdą sobotę i co trzecią niedzielę .Przemyśl to , proszę. :),;3
    <3,<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    droga autorko trafiłam tutaj niedawno, no cóż niestety nie przeczytałam całości, jedynie fragment i opowiadanie mi się bardzo spodobało, i jak tylko znajdę czas aby usiąść i czytać to nadrobię wszystkie zaległości, a teraz powiem masz nową czytelniczkę ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    o nie już jest kolejna ofiara, Teddy wszystko słyszał o czym rozmawiali, może im pomoże, nagle ten znak zaczął palić...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń