Ten rozdział dedykuję Patigol, która pisała do mnie na facebooku. Dziękuję za miłe słowa i za to, że czytasz mojego bloga :)
Harry stał wraz ze swoją rodziną na peronie 9 i ¾. Żegnali
się z Jamesem, który tego dnia wyjeżdżał do Hogwartu.
-Uważaj na siebie.- powiedział ściskając syna.- I nie wpakuj
się znów w jakieś kłopoty.
Chłopiec kiwnął głową.
Znikąd pojawili się Victorie i Teddy. Harry uściskał
dziewczynę, po czym zwrócił się do swojego chrześniaka:
-Powodzenia, prefekcie.
Chłopak uśmiechnął się krótko, po czym powiedział z poważną
miną:
-Powinniśmy porozmawiać.
Przygryzał wargę. Widać było, że coś dręczyło go już od
dłuższego czasu. Oddalili się nieco od reszty. Włosy Teddy’ego przybrały nagle
bardzo ciemny kolor. Były tak samo czarne, jak włosy Harry’ego. To znak, że się
czymś martwił. Zawahał się tylko przez chwilę, po czym wziął głęboki oddech i
wypalił:
-W Hogwarcie dzieją się złe rzeczy. Dochodzi do napaści. Nie
są śmiertelne, ale pozostawiają blizny… takie dziwne krzyże na nadgarstku.
Ofiary nic nie pamiętają.
Harry zmarszczył czoło, lekko przestraszony. Tego się
kompletnie nie spodziewał.
-Kto został zaatakowany?
-Dwie Gryfonki z pierwszych klas: Lucy Cullen i Aria
Hastings.
Mężczyzna zamarł. Znał tę drugą dziewczynkę, widział ją.
Przyjaźniła się z Jamesem. Dlaczego nic nie zauważył?
-Wujku?- zapytał niepewnie Teddy.
-Tak?- Harry wyrwał się z rozmyślań.
-Zastanawia mnie jedno: dlaczego nie piszą o tym w Proroku
Codziennym? Przecież to poważna sprawa.
Od razu powróciły wspomnienia związane z Komnatą Tajemnic.
Wtedy też prasa nie pisnęła ani słowem o atakach. Zatuszowano to.
-By nie budzić podejrzeń i paniki. Nie martw się Teddy,
wyślę aurorów do Hogwartu. Dziękuję, że mi zaufałeś.
Włosy chłopca zmieniły kolor na łagodny turkus.
James właśnie miał wejść do pociągu Express Hogwart, gdy
poczuł, że ktoś dotyka jego ramienia. Obrócił się i zobaczył Mike’a,
uśmiechającego się pogodnie. Obaj ogromnie ucieszyli się na swój widok. Dopiero
gdy się uścisnęli na powitanie, chłopcy zdali sobie sprawę, jak bardzo za sobą
tęsknili. Już mieli wsiadać, gdy James zapytał:
-Gdzie Aria?
-Chyba widziałem jak wchodziła do pociągu.- powiedział
niecierpliwie Mike. Zrobił się już niezły korek i zniecierpliwieni uczniowie
wydawali z siebie okrzyki niezadowolenia.- No, rusz się.
Zaczęli szukać wolnych miejsc, ciągnąc za sobą swoje kufry.
Mijali kolejne przedziały, aż w końcu w jednym z nich znaleźli samotnie
siedzącą Arię, marszczącą brwi i intensywnie nad czymś rozmyślającą. Gdy tylko
stanęli w progu, podniosła głowę i rzuciła im się na szyje, co dla nich było
dosyć niezręczne. Następnie rozsiedli się wygodnie, a przez resztę drogi
rozmawiali o tym, jak spędzili święta. W pewnym momencie Mike oświadczył:
-Wybrałem się z rodzicami na łyżwy.
James i Aria wymienili zdumione spojrzenia. Ich przyjaciel,
widząc to, wyjaśnił im na czym polega ten sport. Oboje wybuchnęli śmiechem.
„Jakież to
idiotyczne.- pomyślał James.- Nakładać buty z żelazną końcówką, żeby ślizgać
się po lodzie…”.
Młody Potter opowiedział im także o kolejnej
wskazówce. Cała trójka głowiła się o jakim miejscu mowa, aż do momentu
pojawienia się wózka ze słodyczami.
James przyglądał się białemu krajobrazowi za oknem, przegryzając
czekoladową żabę i zastanawiając się nad tym, gdzie może być ukryty kolejny
fragment. „Drugi element znajdziesz tam,
gdzie kryje się nieznane i groza”… Oh, w Hogwarcie może być cała masa
takich miejsc. Chociażby sala od eliksirów. To miejsce zawsze przyprawia go o
ból żołądka.
Ta szkoła to jedna wielka zagadka. Ale cieszył się, że tu
wraca. Brakowało mu wspólnych posiłków w Wielkiej Sali, zabaw w pokoju wspólnym
Gryffindoru, a nawet nauczycieli. Choć sama myśl o stercie prac domowych
wprawiała go w przygnębienie.
Z rozmyślań wyrwał go dziwny odgłos, coś pomiędzy
chrząknięciem, a kaszlnięciem. To Mike. Właśnie wziął do buzi jedną z fasolek
wszystkich smaków Bertiego Botta. Chyba nie smakowała najlepiej, bo chłopiec
prawie wymiotował, a Aria zwijała się ze śmiechu.
***
Gryfoni i Krukoni z pierwszych klas wchodzili do jednej ze
szklarni na Zielarstwo. Jak zwykle po wejściu panował ogólny chaos, więc
Neville skorzystał z sytuacji i zwrócił
się do Jamesa:
-Cześć, James. Jak tam święta?
-Dobrze, dziękuję. Masz pozdrowienia od całej rodziny.
James nie zwracał się do Neville’a „panie profesorze”, a
jego wujkowi chyba to nie przeszkadzało. Oboje czuliby się nieswojo.
Po pięciu minutach uczniowie zostali już podzieleni na
trzyosobowe grupy.
-Każda grupa dostanie dwanaście doniczek.- zaczął Neville.-
Waszym zadaniem jest zasadzić drzewka.
Po szklarni przeszedł szmer. Na zajęciach Zielarstwa często
mieli do czynienia z dziwnymi, wręcz niebezpiecznymi roślinami. A dzisiaj? Tak
po prostu mają zasadzić drzewka?
-Nie tak szybko.- upomniał ich z podejrzanym uśmiechem
nauczyciel.- To nie będą zwykłe rośliny. Każdy z was dostanie po cztery
nasionka. Nie wiadomo co z nich wyrośnie. I to jest w tym najlepsze- są jak
fasolki wszystkich smaków. Tylko uważajcie- potrafią nieźle dać w kość.
Profesor przebiegł rozentuzjazmowanym spojrzeniem po
uczniach. Nikt jednak nie podzielał jego radości. Nie mieli pojęcia, co ma na
myśli nauczyciel.
Po chwili jednak ich wątpliwości zostały rozwiane.
Nasionka były wielkości fasolek, miały różnorodne barwy.
Wyglądały bardzo niepozornie, ale gdy tylko się ich dotknęło…
Niektóre z nich krzyczały w niebogłosy. Jeszcze inne pluły
kwasem. Były też takie, co gryzły, rozdzierając rękawiczki, które uczniowie
założyli dla ochrony.
-Jak ja…. nienawidzę…. roślin!- wycedził Mike, gdy jedna z
sadzonek eksplodowała, bryzgając na jego twarz brązowym śluzem.
Aria siłowała się z nasionkiem, które owinęło się wokół jej
palca. Próbowała je zdjąć i zasadzić, ale zacisnęło się niczym imadło.
James właśnie wrzucił do doniczki „fasolkę”, która parzyła
go niczym rozgrzany metal. Przesypał ją ziemią i uśmiechnął się triumfalnie,
ale mina mu zrzedła, gdy dowiedział się, że Spencer Houck uporała się już ze
wszystkimi czteroma sadzonkami.
-Jak ona to zrobiła?- warknęła Aria, spoglądając spode łba
na Krukonkę, która zawsze była we wszystkim najlepsza.
-Zastanawiam się, co wyrośnie z tych fasolek…- mruknął Mike,
ignorując pytanie koleżanki. Wziął do ręki nasionko, które zaczęło wrzeszczeć. Chłopiec
czym prędzej wrzucił je do doniczki, obrzucając ziemią, wówczas gdy inni
zatykali uszy.- Może z tego wyrośnie drzewo, które będzie krzyczało, gdy tylko
się do niego podejdzie.
-A może…- James przechwycił jedną z sadzonek, oczekując
katastrofy. Nic się jednak nie stało. Bez najmniejszego trudu wrzucił ją do doniczki.-…
z tej wyrośnie zwykłe drzewo, takie jakie mamy w Zakazanym Lesie.
Powiedział to i zamarł. Spojrzał z podekscytowaniem na
swoich przyjaciół, oni jednak, zbyt
pochłonięci pracą, nie zwracali na niego najmniejszej uwagi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
P.S. Kolejne rozdziały będę dedykować poszczególnym osobom, które będą aktywnie udzielały się na moim blogu :)
SUPER notka :) Fajny pomysł z fasolkami i ciekawa jestem czy to naprawdę w zakazanym lesie będzie drugi element.
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Lily
Takie pytanko na początek:
OdpowiedzUsuńCzy Bruno i Emma się jeszcze pojawią? Bardzo lubiłam te postacie,a dawno ich nie było :(
Biedne dzieciaczki, takie pokiereszowane ;)
Fajnie, że pokazałaś lekcję zielarstwa,Neville bardzo dobrze uczy :)
Tak, prawdopodobnie się jeszcze pojawią :)
UsuńTen rozdział był bardzo fajny. Ja także zastanawiam się czy kolejny element będzie w Zakazanym lesie. Jednak najnardziej nie moge doczekać rozdziałów w których All będzie chodził do Hogwartu :D
OdpowiedzUsuńTuśka :*
Super rozdział dziękuje za dedykacje :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńRozdziały pojawiają się co sobotę :)
UsuńDzienki bo jestem tu nowy, 3dni temu zacząłem czytać twoje opowiadanie i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. P.S przepraszam za błędny. pisze na telefonie
UsuńDziewczyno zdolna ile Ty masz lat ;) wracam dzieki Tobie do dzieciństwa ;) Dzieki ogromne i trzymam kciuki za Ciebie ;) Buziole ogromne ���� Wolaja na mnie Dzika ;)
OdpowiedzUsuńProszę, pisz częściej niż 1 raz w tygodniu, bo masz na tym blogu wiele fanów ( w tym ja ) i wszyscy chcą abyś częściej pisała. Są wakacje ;)
OdpowiedzUsuńPS. Przeczytałam wszystkie rozdziały. Piszesz jak J. K. Rowling
Hinny
No właśnie! Zgadzam się!
UsuńPlissss pisz dalej bo sie nie mogę doczekać co dalej
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział !! ;-) :-D
OdpowiedzUsuńHejka, kiedy będzie kolejny rozdział? Piszesz serio genialnie i nie mogę się już doczekać. Dzięki Tobie czuję się lepiej, bo na same wakacje dopadła mnie choroba, a czytając twojego bloga czuję się dużo lepiej :* Buziaczki i pisz szybciutko póki jeszcze są wakacje ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jutro. Pojawiają się regularnie, co sobotę :)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńkocham to po prostu kocham
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńciekawe te sadzonki, Teddy powiedział o tym co dzieje się w Hogwarcie... haha James właśnie pomyślał o zakazanym lesie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia