sobota, 1 sierpnia 2015

74. Pierwszy element.

Harry siedział w swoim domowym gabinecie, przeglądając protokoły karanych czarodziejów. Ostatnio miał dużo na głowie. Ron pomagał mu, jak tylko mógł, za co był mu wdzięczny. Hermiona i Ginny także oferowały swoją pomoc, ale mężczyźni stanowczo odmówili. Obowiązywała ich tajemnica aurorska.
Harry nie mógł się powstrzymać, aby nie wyjrzeć przez okno. Była połowa listopada, a pobliskie uliczki i dachy domów pokrył biały puch.
Teraz także prószył delikatny śnieg. Mężczyzna poczuł, jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
Na ławce siedziała Hermiona, zupełnie pogrążona w lekturze. Lily i Rose zawzięcie obrzucały się śnieżkami. Hugo właśnie kończył lepić bałwana, gdy znikąd pojawił się Al. Podszedł od tyłu swoją siostrę, objął ją w pasie, a po chwili oboje runęli w białą zaspę. Lily piszczała radośnie, gdy jej brat delikatnie wcierał śnieg w jej włosy. Ona nie pozostała mu dłużna.
Rose, wykorzystując całą sytuację, napadła na swojego brata, który podziwiał efekt końcowy swojej pracy. Na początku wydawał się zirytowany, gdy dostał śnieżką w głowę, zaraz jednak cała czwórka tarzała się we śniegu, walcząc zapalczywie. Jedna śnieżka przeleciała tuż nad lewym ramieniem Hermiony, która wcześniej nie mogła oderwać się od czytania. Na początku przybrała zmartwioną minę, po chwili jednak zorientowała się, że dzieciaki świetnie się bawią. Ze śmiechem pokręciła głową.
Do ogrodu wkroczyła Ginny, ubrana w zimowy płaszczyk. Na głowie miała puchowe nauszniki, szyję omotała  oplotła szalikiem w barwach Gryffindoru. Przed nią leciała taca, na której stało sześć kubków z parującą gorącą czekoladą.
Harry mógłby napawać się tym widokiem jeszcze długo, gdyby do jego gabinetu nie wpadł Ron. Zrzucił na jego biurko ogromny stos papierów.
-Uzupełnione.- powiedział z wyraźną ulgą, opadając na fotel przez biurkiem Harry’ego.
-Muszę Cię zmartwić…- odezwał się jego przyjaciel.- To jeszcze nie koniec.
Harry podszedł do najwyższej szafki w całym pokoju. Otworzył ją, machnął różdżką, a z kredensu wyleciał kolejny plik dokumentów, proszących się o wypełnienie.Opadły prosto na kolana Rona, który jęknął przeciągle.
-Błagam, stary… Jeszcze chwila i będą musieli amputować mi rękę, od tego całego wypełniania protokołów nie czuję już… Coś się stało?
Harry wpatrywał się w otwartą szafkę marszcząc brwi.
-Mapa Huncwotów.- odezwał się po chwili.- Była tu. Teraz jej nie ma.
                                                      ~*~
James nerwowo bawił się rąbkiem swojej szaty. W dłoni ściskał Mapę Huncwotów. Czekał na Mike’a, który miał się zaraz pojawić.
Gdy tylko James ujrzał słowa zagadki od razu do głowy wpadł mu Pokój Życzeń. Jednak cała trójka zgodnie odrzuciła tę myśl. Przecież ten element nie miał prawa przetrwać pożaru, który został tam  wzniecony kilkanaście lat temu. Może dlatego tak odwlekali decyzję z wybraniem się do Pokoju Życzeń. Bali się, że stracili pierwszy element na zawsze. To była jednak ich ostatnia deska ratunku. Jeżeli nie znajdą tam owego krzyża, bardzo możliwe, że przepadł on bezpowrotnie.
Przybył Mike. Chłopiec nerwowym gestem przeczesał dłonią włosy, niepewnie spoglądając na przyjaciela.
-Co tak długo?- syknął James.
-Wybacz.
Potter przyłożył różdżkę do Mapy Huncwotów, mówiąc:
-Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.
Wyszli na korytarz. Szybko przedostali się na siódme piętro, intensywnie wpatrując się w mapę. Nikt im nie przeszkadzał.
James zobaczył gobelin z Barnabaszem Bzikiem i trollami. To musi być tu. Tak przynajmniej wynikało z opowiadań jego ojca.
-Jesteśmy na miejscu.- szepnął do Mike’a, który zaczął świecić wokoło swoją różdżką, najwyraźniej szukając drzwi. James natomiast, czując się niezwykle głupio, przeszedł trzy razy wzdłuż ściany, myśląc: „Proszę o pokój, w którym wszystko jest ukryte… Proszę o pokój, w którym wszystko jest ukryte… Proszę o pokój, w którym wszystko jest ukryte.”.
Pojawiły się drzwi. James otworzył je nieśmiało, po czym przywołał ruchem ręki oniemiałego ze zdumienia Mike’a. Razem weszli do pomieszczenia.
Pierwsze, co zwróciło ich uwagę, to ogrom regałów. Wszystkie wypełnione książkami. Krocząc przed siebie, mijali najróżniejsze szafy, komody, klatki, zabawki ze sklepu Zonka i inne niezidentyfikowane przedmioty. Panował tu nieład, nie można było określić, co gdzie się znajduje. James pomyślał, że pomimo tego, że przedmiotów jest o wiele mniej niż przed pożarem, to i tak szukanie jednego, małego elementu zajmie im całe wieki.
Chłopiec już miał wypowiedzieć swoje obawy na głos, gdy zobaczyli białego kota. Przeszywał ich magnetycznym spojrzeniem niebieskich ślepi. Zrozumieli, że mają za nim podążać.
Lawirowali pomiędzy pułkami. Wydawało się, że ta wędrówka nie ma końca. Aż nagle…zwierzę rozpłynęło się. James natychmiast zaczął przeszukiwać pobliską komodę. W pierwszych trzech szufladach nic nie znalazł. Ale w czwartej znajdowało się to, czego szukał.
Niewielki drewniany krzyż, gdzieniegdzie powyszczerbiany, cały zakurzony. Wyglądał na naprawdę stary. Młody Potter w triumfalnym geście uniósł go do góry, po czy  zmarszczył brwi.
-Jakim cudem przetrwał pożar?
-Magia?- Mike wzruszył ramionami, uśmiechając się nerwowo. James parsknął lekko wymuszonym śmiechem.
-Mamy pierwszy element. Jeszcze dwa.
Gnani nieokreśloną siłą wrócili do dormitorium. Wypełniało ich wspaniałe uczucie.
Nadzieja, że wszystko będzie dobrze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com

7 komentarzy:

  1. Świetne. Naprawdę super!! Czytając te opowiadania czuję się jakbym czytała książkę. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sucoi :) ciekawe czy Harry sie dowie, ze to James ma jego mape i co mu zrobi jak sie dowie :)
    czekam na next
    Lily

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuu czyżby Harry się wkurzy? :D
    Rozdział fenomenalny, jak zawsze i więcej nie napiszę, bo wena na jakiekolwiek w miarę oryginalne komentarze się skończyła :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, przeczytałam wszystko i muszę powiedzieć, że miałaś świetny pomysł:).
    Bardzo fajnie poprowadziłaś akcję, trzyma w napięciu. Masz dobry styl, ale zwracaj więcej uwagi na błędy językowe, bo parę się znalazło. Ale czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny. Kiedy czytam te opowiadania czuje jakbym przeżywała ich przygody z nimi , jakbym była jedną z nich
    Tuśka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Po prostu uwielbiam opisy bitw na śnieżki i bitw na poduszki *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    Harry już zauważył, że nie ma mapy huncwotów, jednak pokój istnieje, znaleźli to co szukali...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń