DZISIAJ PREMIERA POLSKIEGO WYDANIA "HP i PRZEKLĘTE DZIECKO"!
Ja już mam swój egzemplarz. A Wy? :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hermiona spojrzała surowym okiem na swój gabinet.
Typowo. Poprzewracane książki, które pozostawiła w chaosie
pracy na pastwę losu. Kurz, który pojawiał się znikąd. Stare kubki po herbacie,
których nigdy nie lubiła wynosić.
Co się z nią działo?
Ostatnia sytuacja nieco ją przytłoczyła- to fakt. Latająca
szuflada to jednak trochę za wiele, nawet jak na nią. Czy czuła się jakoś
inaczej? Niespecjalnie. Wciąż miała nadzieje, że jej podejrzenia odnośnie
wysysacza magii były błędne.
Jestem demonem,
jakiego jeszcze nie znałeś. Wysysam magię z każdego czarodzieja, by móc
powrócić. A wy, moi drodzy, będziecie kolejni.
Taa, warto mieć nadzieję.
Próbowała znaleźć jakiś lek, cokolwiek, co mówiłoby o
demonie, który wysysa magię z czarodziejów. Czuła się winna, że tego nie
przewidziała. Nie mogła znaleźć żadnych odpowiedzi na pytania. Jej frustracja
się pogłębiała. Nie mogła skupić się na pracy.
Czy wkrótce będzie tak słaba i pomarszczona, jak ten
mężczyzna, którego zmuszeni byli tam zostawić. Nie, to niemożliwe. Przecież
czuła się ZUPEŁNIE NORMALNIE.
Odetchnęła. Te myśli zakrzątały niepotrzebnie jej głowę. Nie
dzieje się nic złego.
Skup się, Granger.
To zawsze pomagało się w Hogwarcie, gdy miała problemy z
koncentracją.
Po prostu skup się,
Granger. A raczej Weasley- Granger.
Wyjęła różdżkę z szaty i bardzo sprytnie zaczęła nią
wymachiwać. Zaklęcia czyszczące nigdy nie sprawiały jej problemów. Raz, dwa i
nie ma kurzu. Żegnaj rozlana herbato. Książki, stójcie prosto. Cudownie.
Połowa za nią.
Ruszyła do kolejnej biblioteczki. Wypowiedziała szybko
zaklęcie i książki wzniosły się do góry- jednak nieco zbyt mozolnie. Tylko
jedna dotarła na półkę, pozostały padły jak długie z powrotem na ziemię.
Hermiona zdumiała się. Żachnęła się i jeszcze raz wypowiedziała zaklęcie- na
marne. Książki tylko lekko podskoczyły jak pod wpływem impulsu elektrycznego.
Westchnęła z irytacją.
Skup się, skup się,
skup się.
-Chłoszczyć!
Kurz podskoczył do góry, po czym szarą chmurą opadł na nią.
Filiżanka, która powinna do niej przylecieć na komendę „Accio!” tylko upadła na
podłogę i się pobiła. Papiery, które miały ułożyć się w równy stosik
porozlatywały się na wszystkie strony. Kobieta warknęła ze złości.
I wtedy coś do niej dotarło.
Zupełnie, jakby… ktoś powoli odbierał jej magię. Nagle
poczuła bezsilność w ramionach i niemoc w dłoniach. Jakież to wszystko było
męczące. I była już pewna:
COŚ. WYSYSA. Z NIEJ. MAGIĘ.
Opuściła różdżkę, która z głośnym brzdękiem odbiła się od
podłogi. Spojrzała na swoje roztrzęsione dłonie, jakby doszukiwała się skazy.
Jak wiele magii jeszcze jej pozostało?
~*~
Miesiąc.
Tyle czasu zajęło Alowi i Aleksowi zamaskowanie gitary.
Chłopcy nieraz pragnęli poprosić o pomoc Rosie- albo chociaż Rachel lub Annie-
ale nie mogli. Alex z jakichś powodów chciał na razie utrzymać w tajemnicy to,
że umie grać na gitarze. Może się wstydził. A może się bał, że dziewczyny przez
przypadek komuś powiedzą o jego mugolskim zainteresowaniu? Kto wie.
Al próbował mu wytłumaczyć, że przecież nikt nie wywali go
ze szkoły za to, że gra na gitarze- ale Alex wtedy zaczynał swoją przemowę,
która była tak przekonująca, że Al nawet w nią czasem wierzył.
Tego dnia w końcu mieli wdrożyć swój plan. Byli już po
lekcjach. Kilka razy upewnili się, że zaklęcia są dobrze rzucone. Nie było co
tu wiele sprawdzać. Gitara jest albo jej nie ma.
Al nie widział ogromnej trumny, którą miał na plecach jego
kumpel.
Razem spokojnie wyszli z Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie
przyciągając większej uwagi. Rosie tak była zaaferowana wypracowaniem z Zielarstwa, że nawet nie
zauważyła, jak wychodzili. Alex zahaczył po drodze niewidzialną gitarą o próg i
rozległ się głuchy brzdęk, jednak nie wzbudziło to większej sensacji. Tylko
kilku uczniów uniosło sennie głowy, po czym wróciło do swoich podręczników,
które spoczywały na ich kolanach.
-Uważaj!- syknął odruchowo Albus, ignorując przeszywające
spojrzenie Grubej Damy. Chłopcy ruszyli do przodu. Al wciąż utykał na jedną
nogę, co przyprawiało go o białą gorączkę. Nie to, że każdy ruch bolał go jak
mała eksplozja w kościach, to jeszcze na dodatek człapał się z tyłu za Aleksem,
który był najwyraźniej poddenerwowany całą sytuacją. Ten ostatni odwrócił się
do kolegi:
-Al, proszę cię, szybciej!
Młody Potter spojrzał sceptycznie na Gryfona. Na jego twarzy
odbiła się uraza.
-No jasne, łatwo ci mówić!
Alex zatrzymał się z wyraźnymi wyrzutami sumienia.
-Przepraszam.
Po czym ruszyli równym tempem, ramię w ramię.
Al przeklinał w głowie to coś, co go zraniło w nogę. Gdyby
jeszcze wiedział, co to. Przyszedł w obiecane odwiedziny do Hagrida na
herbatkę, była z nim Rosie. I co dostał zamiast herbatki? Dziwne gnomo-podobne
coś, co wybiegło z chatki pół-olbrzyma. Sięgało Alowi najwyżej do połowy łydki.
Miało długie rączki i patykowate nóżki. To wystarczyło, żeby naskoczyć na nogę
chłopca i zanurzyć w niej swoje pazurki i ząbki. Rose zdążyła tylko krzyknąć: „Och nie, przecież to…”. Al nawet nie
poczuł bólu, taki zszokowany był. Wszystko stało się tak szybko. Po chwili
przybiegł Hagrid, który oderwał to coś z nogi Gryfona. Stwór pobiegł w stronę
Zakazanego Lasu, podczas gdy Hagrid po stokroć przepraszał Ala: „Cholibka, ja nie wiedziałem, że to takie
dzikie…”, „Chciałem tylko przeprowadzić badać kilka…”. Dopiero wtedy Albus
się zorientował, że całą nogę ma poranioną i poszatkowaną- wyglądała jak jedna,
wielka masa mięsa mielonego.
W Skrzydle Szpitalnym szybko załatwiono sprawę. Teraz noga
Ala awansowała na poziom schabu. Nie zmienia to faktu, że głupia dalej boli jak
grom z jasnego nieba.
W końcu doszli do pożądanego miejsca. Alex uniósł brwi.
-Jesteś pewien, że to na pewno działa?
-Tak, tata mi opowiadał. I James też tutaj był.
Alex zagryzł wargę, jakby bał się tego, co zaraz powie.
-Ale… czy na pewno cię nie okłamał?
Albus przewrócił oczami.
-Nie. A teraz chodź.
Chłopiec bardzo zapragnął takiego przyjemnego miejsca, gdzie
będzie mógł odpocząć w cieple, a jego przyjaciel poćwiczyć spokojnie grę na
gitarze. I tak oto otworzyły się wrota do Pokoju Życzeń.
Alex przyglądał się wszystkiego ze zdumieniem wymalowanym na
twarzy. Wszystko było takie, jak opowiadał Alowi ojciec- i w tej właśnie chwili
chłopiec poczuł taką dziwną melancholię. Gdy był mały, słuchał jak najęty tych
wspaniałych opowieści o szkole magii. A teraz tutaj był. I wszystko było tak
piękne, jak w opowieściach. A może i jeszcze piękniejsze.
Chłopcy zobaczyli nieduży, przytulny pokój z dużą, miękką sofą
i wielkimi poduszkami. Z przodu w kominku wesoło trzaskał ogień. Prawie tak,
jak w Wieży Gryffindoru. Na ścianach wisiały nastrojowe lampki. W pokoju
panował półmrok. Wszystko to wprawiało w nastrój wspaniałego spokoju i lekkości
ducha.
Albus opadł na sofę i wyciągnął swoją poranioną nogę. Od
razu poczuł się lepiej, chociaż tępy ból wciąż pulsował wewnątrz jego mięśni.
Alex natomiast zajął miejsce w jednej z puf, która zapadła się pod nim niczym
miękka chmurka. Ogień przyjemnie ogrzewał ich skóry. Al już wiedział, że będzie
tutaj wracał- nie raz i nie dwa. Poczuł senny nastrój.
Kilka skomplikowanych, aczkolwiek wyćwiczonych zaklęć i
gitara znów stała się sprawna. Było to dziwne urządzenie. Długa deska, do
której przyczepione było pudło z dziurą w środku i metalowe sznurki, które
napięte były do granic wytrzymałości i biegły przez całość konstrukcji. Al coś
takiego nawet kiedyś widział.
-No. To zaczynaj.
Jego kolega pokręcił głową, uśmiechając się lekko jednym
kącikiem ust. Ogień tańczył w jego oczach.
-Nie tak szybko.
Po czym wyciągnął jeszcze coś, co uczepił na końcu deski. Po
czym zaczął brzdąkać na każdej strunie po kolei.
Al zmarszczył czoło.
-Co ty robisz?
-Stroję ją.
-Że co?
-Że co?
Alex nie odpowiedział. Powrócił do swojego twórczego
zajęcia.
-Ale…
-Cśśśśśś!
Al już nic nie powiedział.
Po 10 minutach Alex schował ustrojstwo i przybliżył gitarę
do swojej piersi. Po czym… zaczął grać. Z początku dźwięki brzmiały nijako, ale
wystarczyła sekunda, by Al to poczuł- muzyka tańczyła w jego zmysłach. Otulała
serce ciepłym szalem. Dawała spokój ducha. Albus chciał coś powiedzieć, ale
naprawdę nie mógł- tak dobrze mu było. Zahipnotyzowany wpatrywał się w ruch
ręki Aleksa, która poruszała się w górę i dół, górę, górę, dół i dół…
Nie czuł bólu w nodze. Zupełnie. Wręcz przeciwnie. Ogień
ogrzewał ją przyjemnie.
Alex, który wyglądał na nieco speszonego całą sytuacją,
otworzył usta, by śpiewać:
Słuchać w pełnym słońcu, jak pulsuje ziemia,
Uspokoić swoje serce, niczego już nie zmieniać,
I uwierzyć w siebie, porzucając sny,
To twój bunt przemija- a nie ty!
I nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic,
Naprawdę nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic. *
Alex miał 11 lat, ale brzmiał dziwnie poważnie- jego głos
nabierał innej, pięknej barwy, która wpływała osłupiająco na Ala. Przybijała go
do kanapy i nie pozwalała mu się ruszyć. Ale w dobrym sensie. Gryfonowi zrobiło
się cieplej w środku. Wpatrywał się w migoczący ogień, podczas gdy Alex kontynuował:
Widzieć parę bobrów przytulonych nad potokiem,
Nie zabijać ich więcej; Cieszyć się widokiem,
Nie wyjadać ich wnętrzności, nie wchodzić w ich skórę,
Stępić w sobie instynkt łowcy, wtopić w naturę.
I nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic,
Naprawdę nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic.*
Al czuł się zahipnotyzowany. Jego umysł był ospały. Było mu
tak dobrze. Przeniósł wzrok na skupionego Aleksa, któremu nieśmiały uśmiech nie
znikał z twarzy. Popatrzył na struny drgające pod wpływem jego palców. Następnie
spojrzał przed siebie; na swoją nogę. I się zdumiał.
Podczas gdy Alex zaczynał trzecią zwrotkę:
Wybrać to, co dobre z mądrych starych ksiąg,
Uszanować swoją godność, doceniając ją,
A gdy wreszcie uda się, własne zło pokonać,
Żeby zawsze mieć przy sobie czyjeś ramiona.
I nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic…*
-Alex!
Chłopiec natychmiast przestał grać.
-Co jest?
Al bez słów wskazał na swoją lewą nogę, którą otaczała złota
aura. Jak się okazało, to ona ogrzewała mu skórę, a nie ogień. Natomiast po
ranach nie było ani śladu. Chłopiec bez problemu giął, machał i wywijał nogą.
-Czy… Ty właśnie…?
W oczach Aleksa odbił się lekki strach.
-Nie wiem!
_______________________________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga [ZAKOŃCZONY]: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Ha! Jestem pierwsza!!! Jakże bym mogła nie mieć Przeklętego Dziecka w pierwszy dzień? Już o 12:00 stałam w księgarni i kupowałam tą najcudowniejszą książeczkę. Którą już kończę:-) Rozdział GENIALNY. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńLunia
Pięknie opisane! Serio! Ja raz zrobiłam dłuuuugąa przerwę w gitarze, ale jak do niej wróciłam, to zrozumiałam, że jak się zacznie, to się nie skończy:-)
OdpowiedzUsuńLunia
Dzisiaj rano kupiłam 8 część. I powiem, że fajnie się czytało i nawet ciekawa historia, ale zniszczyła mi moje wyobrażenia o przydziale Albusa. Zawsze wyobrażałam sobie, że tak jak Harry poprosi tiarę przydziału o inny dom. Bez sensu jest trochę to, że Al był wyśmiewany za przydział i za brak zdolności do quidditcha. Szkoda, że w książce brakuje informacji o Jamesie. o Lili, że nie jest bardziej rozbudowana ta otoczka, cały czarodziejski świat. W internecie znaleziono też błąd merytoryczny; eliksir wielosokowy powinien ważyć się miesiąc, a bohaterowie mogli go wypić od razu. Ogólnie książkę bardzo dobrze mi się czytało, ale wolę chyba pozostać przy zakończeniu z ostatniej części.
OdpowiedzUsuńTwój rozdział jak zwykle świetny
Rozdzialik jak zwykle super. Jak przeczytałam, że wokół nogi Ala powstała złota poświata skojarzyło mi się to ze sceną z HP i CO gdy różdżki Harry'ego i Voldemorta się złączyły a wokół nich powstała złota poświata i wydobył się śpiew Feniksa. To było super, jedna z moich ulubionych scen z tej książki. A Przeklęte dziecko już przeczytałam i książka jest naprawdę dobra, ale bardzo brakowało mi tych wszystkich dokładnych opisów miejsc, w których bohater się znajduje i przede wszystkim szczegółów, które znajdują się we wszystkich książkach Rowling o HP. I książka też krótka. Chociaż to była sztuka, więc można było się spodziewać. Nie chcę spojlerować i mówić co znajduje się w książce, ale nie spodobało mi się, że prawie w ogóle nie było opisu ceremonii przydziału i w całej książce jest bardzo mało informacji o Jamesie, Hugo i Lily. Napisalabym dużo więcej ale nie chcę psuć frajdy czytania. I bardzo szczuple były opisane trzy pierwsze lata. Ale tak to to książka jest fantastyczna. Bardzo wiele nauczyłam się z książek Rowling, nie tylko w sposobie pisaniaia ale również w codziennym życiu. Dzięki temu też zaczęłam troszkę pisać. W moim zwyczaju jest, że zawsze życzę dużo weny, więc życzę i teraz.
OdpowiedzUsuńHW
Jeszcze nie mam, jeszcze pewnie kupie, ale trochę się boje tego co tam będzie. Rozdział jak zwykle świetny. Co będzie z herminioną co z jej mafią i Harrego i Ron'a. I tajemnicza moc Alexa czyżby uzdrowiciel. I byś pisała jak najdłużej
OdpowiedzUsuńJa czekam, aż mi przyjdzie pocztą XD. Świetny rodział, ta piosenka tak dobrze znana :-)
OdpowiedzUsuńPewnie kupię gdzieś za tydzień lub 2 lub 3 lub na gwiazdkę... ;_;_;_;_;;_;
OdpowiedzUsuńMnie gitara nie rusza. Fajnie jest jej posłuchać, czasami nawet fajnie wziąć do ręki i pograć chwilę. Ale to nie jest to. Nie czuję jej rytmu, nie czuję jej tonu, nie posiadam wspomnień z nią. Oczywiście, na wielu obozach moich była gitara, ale ona nie przypomina mi ich. Przypominają mi je głosy przyjaciół, wspominanie i śmianie się z rzeczy, które tam się wydarzyły. Do gitary zmuszano mnie, abym zagrał. Tak samo jak do tych fletów piccolo.Znaczy, na gitarze jeszcze fajnie pobrzdękać. Więc i tak jest lepsza...
UsuńAle ja ogólnie wolę swój instrument. Swoje utwory. Przypominają mi, że w coś włożyłem pracę. Że coś mam. Dziwne, co? Nie ważne.
Kotlety kotlety kotlety.
Tak fajnie wszystko opisałeś. Ogólnie, to fajny komentarz. Te kotlety zepsuły wszystko...:-D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUsuń tego koma, bo zabije...
Usuńok XD
UsuńBuu, nie zdążyłam przeczytać :( XD
UsuńHej, w wakacje zaczęłam czytać twojego bloga. Bardzo mi się podoba. Dziś założyłam własnego. Tu masz link jakbyś chciała wpaść: http://potterheadsfornow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCiekawe.... Ja nie wchodzę! XD
UsuńDla mnie śmierdzi reklamą, ale ok.
Ja też kupiłam nowego H.P. od razu w sobotę... A skończyłam czytać w niedzielę. 😋
OdpowiedzUsuńBosze kocham tą piosenkę, konarzy mi się z moją druhną która już odeszła.. W sensie z drużyny
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńAlex co tak właściwie zrobił, że noga Albusa się wyleczyła? no i tak jakby Hermiona traciła magię...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia