sobota, 24 września 2016

134. Super, co?

UWAGA, pytanie na dziś!
Wasz ulubiony rozdział?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ginny wiedziała, że przed nią jeszcze dużo pracy. Ale nie sądziła, że aż tak dużo.
Właśnie redagowała jeden ze swoich artykułów, pod nosem nucąc swoją ulubioną piosenkę. Myślała o tym, co wydarzyło się tego wieczora.
A mianowicie- kolejne działanie AG. Ostatnimi czasy Rita Skeeter wydała bardzo zgryźliwy artykuł. Allie i Ginny postanowiły jej odpowiedzieć, pisząc podobny artykuł, ale wyrażając się zupełnie inaczej na ten sam temat. Skeeter pisze okropny- AG cudowny. Beznadziejny- najlepszy. Brzydki- przepiękny. Nie zabrakło też kilku zabawnych uwag na temat samej Rity. Następnie podrzuciły cały stos egzemplarzy gazet z tym właśnie artykułem do jej gabinetu.
Niechcący zwaliły porcelanowego słonika. Ups.
Sprawa AG ciągnie się już długi czas- Ginny naprawdę nie była w stanie pojąć tego, że ona i Allie wciąż pozostawały anonimowe. Że nikt ich nie przyłapał. Czy czuła wyrzuty sumienia? Może trochę. Ale wtedy przypominała sobie wszystko, co Skeeter zrobiła dla niej i jej bliskich. Ba, co robi dla każdego czarodzieja, którego napotka. Jak gładko idzie jej kłamstwo. Ta kobieta nawet nie wie, jak bardzo zepsuła życie dla wielu ludzi. Zasługuje na nauczkę.
Ginny wiedziała, że robiąc to, co robi zachowuje się dziecinnie. Ale tego jej właśnie brakowało. Tego dreszczyku emocji, gdy łamała zasady w Hogwarcie. Adrenaliny, gdy sprzeciwiała się komuś. Przecież mogła jednocześnie być AG i odpowiedzialną matką, prawda?
Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Ucieszyła się, bo każdy pretekst by oderwać się od pracy jest dobry. W szparze w drzwiach zobaczyła blond czuprynę Allie, która jak zawsze się uśmiechała.
Ale nie był to jej zwykły. zabawowy uśmiech. Jej kąciki ust drgały nerwowo. Przygryzała wargi.
-Ekhm, Ginny.- odezwała się dziwnie wysokim głosem.- Szef prosi nas do siebie.
Serce jej niecko podskoczyło.
-Po co?
Kobieta zawahała się, po czym odpowiedziała po prostu:
-Mamy przerąbane.
Ginny westchnęła i podniosła się zza biurka. Bez słowa wyszła za swoją przyjaciółką, która zaczęła opowiadać:
-Skeeter wypowiedziała jakiś kilka ultra-zaklęć i voilà! Dowiedziała się, że to my podrzuciłyśmy jej te gazety. I pobiłyśmy jej słonika.- Allie spojrzała na Ginny zgnębionym wzrokiem.- I wie, że to my jesteśmy AG.
Kobieta przetarła sobie skronie. Za dużo informacji jak na jeden raz. Czy jeszcze przed chwilą myślała o tym, że wciąż ich nie przyłapano?
Szły w milczeniu. Allie co chwila zerkała na swoją przyjaciółkę, aż w końcu wypaliła rozhisteryzowanym głosem:
-No powiedz coś!
-Mamy przerąbane.- odarła ponuro Ginny.
Allie więcej nie prosiła jej o rozmowę.
Zapukały nieśmiało do gabinetu Aarona Broke’a- ich nowego szefa. Ginny nie wiedziała, jak może się on zachować w takiej sytuacji. Na ogół był naprawdę w porządku.
Ale dzisiejsza sytuacja chyba nie pasowała do ogółu.
Skeeter już tam była. Mierzyła ich NAPRAWDĘ nienawistnym wzrokiem spod swoich okularów. Zazwyczaj kryła się za fasadą uprzejmego uśmieszku. Dzisiaj? Nie kryła furii.
Mimo to Ginny i Allie uśmiechnęły się z nadzieją.
Skeeter odpowiedziała grymasem.
Przestały się uśmiechać.
Broke wskazał na krzesła stojące przed biurkiem.
-Usiądźcie.- jego głos nie wyrażał żadnych uczuć. Twarz miał kamienną. Ginny spojrzała w jego oczy i natychmiast pożałowała. Były one nieco przerażające- tak czarne, że w pierwszej chwili nie dało się odróżnić źrenic od tęczówek. Teraz zdawały się być jeszcze ciemniejsze, jeszcze bardziej złowieszcze.
Kobieta pomyślała, że chciałaby mieć przy sobie Harry’ego. Może on załagodziłby tę sprawę?
Ale go tutaj nie ma. Zapewne udaje, że pracuje, choć tak naprawdę wydurnia się z jej głupkowatym bratem.
Nic nowego.
Skeeter wybuchła:
-WY SZUMOWINY! WIEDZIAŁAM, ŻE TO WY! NIE UJDZIE WAM TO PŁAZEM, ZNISZCZĘ WAS!- wskazała na nie oskarżycielko palcem zakończonym długim, czerwonym paznokciem.
Broke nerwowo zmierzwił swoją miodową czuprynę i wstał. Najwyraźniej nie przywykł do tego typu sytuacji.
Tymczasem Allie nie próżnowała.
Zazwyczaj przekonywała wszystkich do tego, by się na nią nie złościli swoim urokiem. Do tego była naprawdę ładna, więc wszyscy przymykali na nią oko, gdy się spóźniła lub zrobiła coś źle.
Wszyscy mężczyźni. Nie z Ritą takie numery.
Skoro więc nie mogła nic zdziałać uśmiechem, postanowiła ukazać rogi.
Podniosła się na nogi niczym torpeda.
-Nie masz dowodu!
Skeeter także pozwoliła odpocząć swojemu krzesłu.
-A właśnie, że mam, i to dobrze wiesz, jaki!
Kobieta wojowniczo pokręciła głową.
-Nieprawda!
-PRAWDA!
-Cholera, prawda.- mruknęła Allie, na powrót zajmując swoje miejsce.
Broke uniósł ręce.
-Spokojnie, moje panie. Jestem pewien, że…
-Nie będę spokojna!- odwarknęła Skeeter tak groźne, że sam Broke jakby się skurczył.- Te dwie pannice ośmieszały mnie publiczne! Zastraszały! Zbiły mojego PORCELANOWEGO SŁONIKA! Raz nawet podrzuciły wielkie chrabąszcze do mojego gabinetu!
-To były żuki.- wymamrotała mimowolnie Ginny, nim zdążyła ugryźć się w język. Bo, hej, przecież Skeeter poniekąd sama jest żukiem, no nie? Rita zmierzyła ją takim wzrokiem, że odechciało jej się żukowania. Mimo wszystko kontynuowała.- I myślę, że zasłużyła na to Pani.
-Zasłużyłam!?- twarz dziennikarki oblała się purpurą.- Dziecko, co ty wiesz o życiu!?
-Akurat dużo.- Ginny stłumiła falę wspomnień. W jej uszach świszczały niczym pociski wystrzeliwane zaklęcia. Krzyk ludzi i widok zawalającego się budynku. Trzask płomieni trawiących kolejne centymetry Hogwartu. Blada twarz jej brata, Freda, który miał już nigdy nie przemówić.- Naprawdę dużo. I znam Panią od najmłodszych lat. Jest Pani nieuczciwą, starą dziennikarką, która wyżywa się na innych.- teraz nie panowała nad głosem, który wznosił się coraz wyżej.- Kłamie Pani jak z nut, by wywołać sensację. Nie przejmuje się Pani tym, co czują Pani ofiary. Nawet nie wie Pani, ile żyć zniszczyła swoim brakiem litości i jakichkolwiek skrupułów! JEST PANI POTWOREM! ZBYT WIELE RAZY WTYKAŁA PANI NOS W ŻYCIE MOJE I MOICH NAJBLIŻSZYCH!
Ginny chciała powiedzieć coś jeszcze, ale zabrakło jej tchu. Cała złość, jaką w sobie tłumiła nagle znalazła ujście. Już brała oddech, gdy nagle Allie odzyskała odwagę.
-I teraz wie Pani, jak się czuły Pani ofiary przez wszystkie te lata! Może w końcu da to Pani do myślenia! Nie fajnie być po tej drugiej stronie, prawda?
Rita ze złością odrzuciła krzesło, które upadło na ziemię. Złapała w dłoń różdżkę, która wystrzeliła, zamieniając ten sam nieszczęsny mebel w górę pyłu.
Biedne krzesło.
-BĘDZIECIE ODPOWIADAĆ PRZED SAMYM WIZENGAMOTEM! ZGNIJECIE W AZKABANIE ZA PRZEŚLADOWANIA I OSZCZERSTWA!- spojrzała wyczekująco na Broke’a.- No, już! POWIEDZ IM!
Ginny i Allie chwyciły różdżki.
Aaron przez cały ten czas przyglądał się im. Teraz przeniósł wzrok na stos pyłu, który w pierwotnej wersji był krzesłem i zmarszczył brwi.
-Panno Skeeter.- jego głos był ostry i zimny niczym brzytwa.- Nie usprawiedliwiam zachowania Pani Ginewry i Alyson…
-Tylko nie Alyson!
-…ale uważam, że Pani także ma co nieco za uszami.- splótł ręce na piersi.- Słyszałem na przykład, że jest Pani niezarejestrowanym animagiem. Jest Pani pewna, że wciąż chce Pani stanąć przed Wizengamotem?
Skeetr otworzyła usta w niemym zdumieniu. Ginny przybiła mentalną piątkę ze swoim szefem.
Mentalną, bo mężczyzna zwrócił teraz wzrok na nią i Allie.
-Nie zmienia to faktu, że odpowiecie na swoje czyny. I to srogo. Zawiodłem się na was. Miałem was za odpowiedzialne osoby.
Ginny poczuła, jakby ktoś uderzył ją w twarz. Dwa razy.
-A teraz rozejść się. I nie chcę więcej o tym słyszeć.
Jak powiedział, tak zrobiono. Pierwsza wyszła Skeeter, mrucząc pod nosem coś w stylu: „zniszczę was wszystkich”. Ginny ruszyła za nią, czując mieszankę uczuć. Powinna się cieszyć, czy może smucić?
Allie właśnie poszła w jej ślady, gdy nagle usłyszały głos Aarona:
-Allie, zaczekaj.
Z jego czarnych oczu nie dało się nic wyczytać. Minę miał lekko srogą. Czyżby złościł się na nią jakoś szczególnie? W końcu to właśnie Alyson była pomysłodawcą całej tej akcji.
Wzrok kobiety wyrażał tylko jedno: „Wypraw mi dostojny pogrzeb”.
Ginny odpowiedziała jej spojrzeniem mówiącym: „A jakie kwiaty wybierasz?”
                                                                                    ~*~
James czuł się beznadziejne. U swoich boków miał Arię i Mike’a. Cała trójka siedziała po turecku, podczas gdy czarny hipogryf przechadzał się przed nimi po trawie niczym jakiś dziwaczny nauczyciel.
Potter zauważył, że jego przyjaciółka zachowuje się lekko nerwowo. Śledziła wzrokiem Peridesa, który wciąż milczał. Znajdowali się na szkolnych błoniach. Wieczór był chłodny, więc byli praktycznie sami, skryci pod cieniem drzewa. Mike lekko dygotał, szczelnie obejmując się rękoma.
Siedzieli tak piętnaście minut, a Perides wciąż nic nie powiedział.
W końcu Mike nie wytrzymał. Szczęka drgała mu tak mocno, że ciężko było zrozumieć jego słowa.
-Co my tutaj robimy?
Hipogryf zatrzymał się. Wbił kopyta w ziemię.
-Otrzymałem pewne informację od Pana i muszę się nimi z wami podzielić, miernoty.
James uniósł w proteście ręce.
-Nie mogłeś tak od razu!? Jest zimno!
-Nie. A teraz słuchajcie.- zastukał kopytami w ziemię kilka razy, jakby stepował.- Hej, czy ta gleba jest zlodowaciała? Jakoś tak dziwnie się na niej ślizgam…
-Jeszcze chwila i będziemy jak ta gleba.
Peirdes zmierzył ich zirytowanym wzrokiem.
-I bardzo dobrze, głupie łachudry. Może miałbym w końcu trochę spokoju w tym moim marnym życiu.- udeptał kupkę trawy.- A teraz słuchajcie, bo opowiem wam historię. Jeśli macie pokonać Kishana…- tu odchrząknął, jakby powstrzymywał śmiech.-…to musicie wiedzieć, dlaczego tak w ogóle stał się demonem i tak dalej.- westchnął, wyraźnie znudzony.- No więc zaczęło się od tego, że gościu chciał sobie przywłaszczyć Hogwart. Godryk, Salazar, Helga i Rowena kazali mu spadać, więc ten dostał szału. Wyczarował magiczne tygrysy, które słuchały tylko jego i no cóż… Codziennie je wysyłał, by zabijały jednego, losowego ucznia.
James poczuł dreszcze na całym ciele. Perides podskoczył radośnie.
-Ale to dopiero początek, moje nędzne robaczki. Zaraz zacznie się najlepsze. Bo znalazł się czarodziej, który potrafił zapanować nad tygrysami Kishana. I tak właśnie ukochane pupilki naszego głównego bohatera rozerwały go na strzępy.
Zapanowało milczenia. Perides patrzył na nich wyczekująco.
-No? Jakieś wnioski? Brawa? Ewentualnie zażalenia? ŁĄCZCIE PÓŁKULE, SZUMOWINY.- odpowiedziała mu jeszcze większa cisza. Hipogryf tupnął gniewnie.- Cholera, rzucam tę robotę. Chcę dobrze, ale te małe skurczybyki chyba specjalnie…
Począł rozkładać skrzydła, jakby przygotowywał się do odlotu, gdy nagle Mike zawołał:
-Tygrysy! Gdy ostatnio walczyliśmy z Kishanem, wyczarowaliśmy tygrysy, które go pokonały. Czyli, żeby się go pozbyć raz na zawsze potrzebujemy… prawdziwych tygrysów?
-Nie.- odparł Perides, jakby była to najzwyczajniejsza rzecz na świecie.- Potrzebujecie drugiego demona.
James poczuł, że braknie mu tchu, jakby coś zdzieliło go porządnie w klatkę piersiową. Zapomniał o zimnie.
-Że… co?- zapytał.- Mówisz serio?
-A CZY WYGLĄDAM, JAKBYM ŻARTOWAŁ, CIEMNOTO!?
James spojrzał na jego ptasi dziób.
-Emmm…
-No właśnie! Nie żartuję. Demona może zabić tylko demon. Istota równie zła. Taka, której nie przyjęło nawet piekło.
-Tą są jakieś inne demony?- zapytała Aria, odzywając się tego wieczora po raz pierwszy. James zmarszczył czoło. Coś wyraźnie ją gryzło.
Perides spojrzał na nią z politowaniem.
-No jasne, że są. Ale nie uczycie się o nich w szkole, bo to temat tabu. Zupełnie zakazany. Omijany.
-Jak horkruksy…- wymamrotał James.
-No właśnie. Brawo! Zabłysnąłeś inteligencją na poziomie parapetu. Etap pierwszy za nami. Sam w swojej wspaniałości nie wiem zbyt wiele o demonach, jednak Pan opowiedział mi o jeszcze jednym. Layla. Ukochana Kishana. Gdy się zmienił… To znaczy odbiło mu i zaczął zabijać bezbronne dzieciaki, trochę się na niego wkurzyła, bo przestała być dla niego najważniejsza. Zwyczajnie ją olał. Więc ta w furii zabijała każdego mężczyznę, jaki jej się nawinął na drogę. Tak w ramach zemsty, wiecie. Żeby wyładować jakoś złość. ALE, UWAGA, TO NIE WSZYSTKO! Zatrzymywała ich wnętrzności, super, co? A następnie…
Mike uniósł dłoń.
-Wystarczy.
James zgadzał się z nim w stu procentach. Poczuł mdłości. W głowie się mu kręciło.
Więc to dopiero początek.
Perides wyglądał na zawiedzionego.
-Właśnie dochodziłem do najlepszego. Jak zwykle nie pozwalacie mi na odrobinę zabawy.- odparł oskarżycielsko.- No dobra, łajdaki, w każdym bądź razie mężczyźni zbuntowali się i zadusili Laylę w nocy. Piekło nie chciało jej przyjąć, więc stała się demonem. A mówię wam o niej, bo Pan twierdzi, że rośnie w siłę. Coś tam mówił, że wysysa magię z czarodziei w Ministerstwie Magii…- zmrużył oczy.- E tam, nie pamiętam. Ale musicie zrobić wszystko, by ze sobą walczyli. Tylko tak możecie pokonać Kishana. Layla musi go zabić. Chyba, że wytrzaśniecie jakiegoś nowego demona.
-To chyba nie będzie trudne.- stwierdził Mike.- Przecież ona go nienawidzi.
-Nie byłbym tego taki pewny, tępaku. A teraz idźcie sobie. Muszę odpocząć.
Powiedziawszy to, padł na ziemię jak długi. Mike i James posłusznie wstali, choć czuli pewny opór. W głowie im się kręciło od nadmiaru informacji. Wiedzieli, że jeśli teraz nie odejdą, hipogryf zwyczajnie zacznie rzucać obelgami w ich stronę.
Popatrzyli wyczekująco na Arię.
-Idziesz?
-Dogonię was.
Chłopcy wymienili zdziwione spojrzenia, po czym odeszli, szepcząc coś do siebie.
Perides zmierzył ją krytycznym wzrokiem.
-I co? Pewnie chcesz mnie błagać, bym nic nie mówił tym pachołkom? POCAŁUJ SIĘ W CZTERY LITERY, MOJA DROGA! MÓJ LIMIT DOBREGO HIPOGRYFA ZOSTAŁ WYCZERPANY Z DNIEM TWOJEJ WYPRAWY DO ZAKAZANEGO LASU!
-Nie. Chcę ci podziękować. Uratowałeś mnie.
-To, że raz powstrzymałem twój upośledzony tyłek przed autodestrukcją, nie znaczy, że będę robił to zawsze. Daję ci ostatnie szansę. ZAKAZUJĘ CI spotykać się z tym całym Charlesem, czy jak mu tam. Kiedy dowiem się, że znów się z nim kontaktujesz, powiem wszystko twoim chłopaczkom. I urwę ci łeb, tak swoją drogą.
Aria przełknęła ślinę.
-Okej.

Cóż, wygląda na to, że straci głowę, bo Charles odwiedził ją we śnie kilka dni później.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

30 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ulubiony? Raczej seria ulubionych ;-> to te pierwsze z Harry + Ginny ;-)
      Aaron Broke... Aaron Stone.... Było coś takiego...
      Aaron Broke... Aaron Zepsuty, Zniszczony, Złamany... Czy to jakaś sugestia? ;-D
      Dziękuję. Już wiesz za co XDDD
      Za rozdział ;-)
      Później będzie dłuższy i z wierszykiem ;->
      A tak w ogóle to skopiowałem idealnie swój kom, który się usunął XDDD
      Pozdrawiam i żegnam.

      Usuń
    2. Jeez, jak mi się nie chce nic robić...

      Co raz częściej ludzie mnie pytają skąd pomysły na komy. Jakie pomysły?! Piszę co mi do głowy przyjdzie, a tylko czasami ma to sens. Osobiście uważam, że HW, Lilly/lunatyczka lub Hamsterlover (GDZIE JESTEŚ?!) są o niebo ode mnie lepsze. Nie wiem czemu mnie się pytają. Robią lepiej, skuteczniej, ciekawiej i na pewno bardziej do tematu ;-D
      Dobra. Szczerze uwielbiam tu być i pisać, uwielbiam czytać komentarze, uwielbiam każdy aspekt na tym blogu (no, prawie każdy; ŚMIERĆ KISHANOWI i może psom) i nie umiem wyobrazić sobie późniejszej egzystencji bez niego. Ostatnio stał się on moim życiem. I pewnie wielu, wielu innym ludziom także. Co nie jest zdrowe. Ale resztę pominę.
      Chciałbym poznać wszystkich ludzi na tym blogu, wszystkich z osobna. Jednak samemu się nie pokaże NIKOMU. Taka mała hipokryzja. Chciałbym poznać Lilly, Hamster, HW, Zuzmenkę i innych, ale wiem że to głupie i bezsensowne. Przecież po to nazywamy się pseudonimami, aby w razie problemu być nietykalnymi... Jakbym nazwał się np. Roman Kowalewski i gdzieś przypadkiem napisał, np. Jestem z Mokrawia na Podlasiu koło Białegostoku, to od razu każdy wie kim jestem. Taki los.
      Czasami mam wrażenie, że jak opublikuje tego typu post, to zrobię z siebie debila. I chyba mam rację. Gadam kilometry od tematu.

      Lubię lody
      Lubię placki
      A najbardziej lubię...
      Kotlety
      A dość tej bzdety,
      Bo zaraz w słowach się zgubie

      Nie mam pomysłu na wierszyk,
      Bo pisząc bez namysłu,
      Wyjdę niosąc pusty koszyk
      Pusty jak moja głowa
      W tej chwili tylko na jedno gotowa-
      Aby pójść już spać
      I smutki zażegnać

      Wszystkie błędy interpunkcyjne są celowe. W sensie nie chciało mi się szukać przecinka...
      Cóż, taki los leniwego człowieka

      Usuń
    3. Szczerze mowiac yo tez bym chciala wszystkich zobaczyc na zywo. Myslalam o tym juz dlugo ale balam sie o tym napisac bo... no powiedzmy ze wygladaloby to jakbym byla jakims żulem spod aldika😀 nudzi mi sie i jest mi niedobrze🐶

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Głupio trochę z tym AG. Ale super wymyślone, że to Layla była w tym biurku, czymś tam, już się trochę pogubiłam. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem 3!!! Hej! Sorry że ja tak późno, ale byłam w Krakowie na Greenlight for girls, i ogólnie spędziłam tam cały dzień od 9. I niedawno wróciłam. Super to wszystko wymyśliłaś. I te demony... Robi się tak mrocznie...;-) Zuziu mam pytanie: Ty przez jakiśtam czas pisałaś rozdziały bardzo często (chodzi mi o początki bloga), a ja czytałam je bez przerwy. I kiedyś zrobiłaś chyba dłuższą przerwę prawda? Ja myślałam że kończysz z blogiem. Niewiem, czy ta przerwa była aż tak długa, chyb nie. W każdym razie mam dziwne wrażenie, że był jakiś dziwny przeskok, w którym twój styl pisanie się bardzo zmienił (oczywiście na lepsze) :-) Może się mylę. Jeśli ktokolwiek da radę wyjaśnić mi moje dziwne wrażenie, niech odpisze. Pozdrawiam,
    Lunatyczka<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem 4 jest 20.00 i cima na dworze a ja wracam z zawodów pływackich. Ale mi sie chce spać! I ciesze się z tego nowego rodziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentowałaś kiedykolwiek tego bloga? Nie pamiętam cie...
      A, i jak tam zawody? ;-)

      Usuń
  5. Piąta!!! Rozdzialik super, ciekawe co będzie z Charles'em i w ogóle czy Aria przestanie się z nim spotykać. Nie potrafię określić jaki jest mój ulubiony rozdział XD. Eh....powinnam odrabiać lekcje bo jestem chora, ale co tam :). #CzarnaPani

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentowałaś kiedyś? Nie mogę sobie Ciebie przypomnieć...

      Usuń
    2. Nie, nigdy :). Ale zdecydowałam że zacznę :). Dzięki, że pytasz :D. #CzarnaPani

      Usuń
  6. no nareszcie coś ciekawe się zacznie walki demonów tylko jak ich do siebie zwabić James będzie musiał pogadać ze swoim ojcem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najleprzy rozdział to ten :p a mój ulubiony to w którym Hugo wylądował na komisarjacie nie pamiętam tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie ty też pojawiłas się tak z dnia na dzień...

      Usuń
    2. Crayzol, kurde przestań podsumowywać ludzi
      Bez podpisu [bydumc]

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. to nie byłam ja. nie używam anonimka a jak już to się podpisuje

      Usuń
    5. Pewnie Voldek i tajna ekipa jego fanuf☺

      Usuń
    6. Nie pojawiłam się z dnia na dzień po prostu niem mniałam wcześniej konta a pisanie z anonimka do mnie nie prrzemawia

      Usuń
    7. W pisaniu komentarzy pojawiłas się nagle.
      A jak pisałaś z anonimka, to z jakiego? Ogólnie kojarzę ludzi, ale ciebie jakoś nie mogę sobie przypomnieć...

      Usuń
  8. Elo, nie było mnie, ale jestem.Jeżeli będą jakieś błędy w komentarzu to sory ale jest poniedziałek, chyba wszyscy to rozumieją? A jak jakieś pretensję to spoko. Jestem przyzwyczajona. Dopiero dzisiaj mogłam wejść na bloga, bo byłam odcięta od neta.... W sumie to chyba nie umyślnie, ale i tak:'((( Chyba nie powiem, który rozdział jest moim ulubionym, ale jak już bym miała wybrać, to ten gdzie Teddy zostaje porwany, jak Malfoy próbuje zabić Harry'ego, ale jest słaby i coś mu nie wychodzi, jak na świat przychodzi Rose i Al, ten rozdział "10 lat później, czy jakoś tak, jak Hugo trafia do domu jakiejś mugolki, jak Aria, Mike i James poznają Perideska i jak Perides nazwał Hermionę kupą łajna(nigdy mu tego nie odpuszcę....)i wiele, wiele innych. Wszystkie są na strasznie wysokim poziomie i po prostu trudno jest wybrać. A tak wgl to rozdział super i... nie wiem co napisać. Fajna ta Layla, jestem pewna, że bym się z nią zakolegowała. Zgadzam się z Crayzolem, w tym rozdziale sporo nowych osób napisało koma. Kurde, co jeszcze napisać ??? Ja piernicze ostatnio kompletnie nie mam pomysłu na komentarze. Tego Ci właśnie zazdroszczę Crayzol. Zdecydowanie nie jestem fanem romansideł, ale coś mi sie wydaje, że Alyson(tylko nie Alyson!) wpadła szefowi w oko. Jestem głodna. Skeeter dochodzi na moją listę(której zresztą nie mam) znienawidzonych postaci z HP. Zaczęłam oglądać Igrzyska Śmierci i tak szczerze to wolę jednak HP, ale nie mówię, że IŚ też nie są fajne. Później zacznę se czytać Percy'ego Jacksona.
    Serdecznie pozdrawiam i weny życze.
    HW

    OdpowiedzUsuń
  9. O której jutro rozdział? Sorry, ale po całym tygodniu tortur w szkole mam dość, i chcę mieć jedną, jedyną przyjemność, nie licząc treningu (tańca), i zajęć dodatkowych (gitara). :-) NUUUDZI MI SIĘ. PRÓBUJĘ WSTAWIĆ UIZ NA SAMEUIZY, ALE SIĘ NIE DA WSTAWIĆ MINIATURKI. LUDZIE! DLACZEGO JAK SIĘ STARAM, TO NIE WYCHODZI? ZAWSZE TAK JEST:-( Ja to mam po prostu pecha (ta skromność:-D NIE)Pozdrawiam, i mam wielką nadzieję, że wy nie macie w swojej klasie chłopaka, który jest tak wnerwiający, ciągle trzeba się z nim użerać, a ja mam dodatkowo więcej roboty, bo jestem wiceprzewodniczącą. I BRAWO JA! Niedawno się dowiedziałam, że dostałam się do samorządu uczniowskiego, a jak przed rokiem wydawało mi się, że to fajnie jest tam być, tak teraz jestem tym faktem MEGA ZESTRESOWANA , i nie mam pojęcia co z tym zrobić. Nie umiem się nauczyć piruetu, a na wtorek jak zwykle tylko ja się angażuję w naszą klasę, której reputacja spadłaby do zera, gdyby nie nasza przefodniczonca, która załatwia wszystko, oprócz plakatów, które MUSZĘ zrobić ja. I jeszcze tylko ja mam ochotę (właściwie to nie mam, ale nie chcę, aby patyczaki wyginęły) zajmować się hodowlą. Dobra koniec żalenia się. Pozdrawiam raz jeszcze, bo odeszłam od tematu,
    Lunatyczka<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkurzajacy typek w szkole? Hmmm... Ja? XD
      Nie narzekaj... Ja (jak już mówiłem) nienawidzę tańca. Bez samychquizów powinnaś wytrzymać.
      Powiedzieć Tobie mój ostatni tydzień? Albo zapytaj się o ostatni tydzień naszego blogowego BOGA ZUZMENKĘ? Założę się, że nie miała łatwiej. Ja chodzę do szkoły muzycznej i praktycznie codziennie jeżdżę 30 km do niej. Zuzia jest harcerką, więc pewnie ma tych spotkań w tygodniu wiele. I jeszcze pisze bloga i rozdział dla nas.
      Daj jej odpocząć. Nie. DAJCIE jej odpocząć. Pomimo, że sam jestem psychofanem tego bloga, to rozumiem zapracowanie. Nie można przesadzać, a jeśli chcesz aby twoja radość z czytania tego bloga trwała dłużej, to daj jej pisać rzadziej rozdziały. Wiem, może brzmi to nielogicznie, ale zaraz wyjaśnię. Otóż zauważ, że nic nie ciągnie się w nieskończoność. Wszystko ma swój koniec. Ten blog również. Ale już usłyszeliśmy, że autorka wie w jakim momencie chce skończyć. Czy nie lepiej mieć więcej czasu szczęścia i trochę poczekać (najwyżej popisać że mną lub innymi) na kolejny rozdział, niż żyć że świadomością, że kolejnych nie będzie? Co według Ciebie jest lepsze?
      A, i gratuluję bycia w samorządzie. Ja jakoś nigdy nie chciałem być murzynem innych ;-D. Taka prawda. W naszej klasie od 3 lat jest jeden przewodniczący, bo nie chce nam się wybierać innego (tak samo zastępca i skarbnik), a on prawie dobrze spełnia swoją funkcję. Czyli zazwyczaj daje nam kartki, które miała dać nam pani. Zazwyczaj. Czasami. No dobra, dość rzadko. Ale i tak jest najlepszą osobą do wykorzystywania ;-D
      Tak to naprawdę działa.
      I serio, patyczaki? Już wolałbym hodować Akromantule... Przynajmniej coś robi XD

      Usuń
    2. Nie... Nie ty... Serio patyczaki. Nienawidzę wszelkiego rodzaju robactwa, nawet brzydzę się motyli bleeee. Ale gdybym ja się nimi nie zajęła z BFF to już dawno by pozdychały. Smutna prawda... I tak... Kocham taniec. Nie będę pisać komentarza typu ,,dlaczego nie lubisz tańca, przecież to jest świętosć'' bo każdy ma różne gusta. Ale dzięki za dość filozoficzne wytłumaczenie mi wszystkiego. Może i masz rację...:-)
      Lunatyczka

      Usuń
  10. Hej,
    czyli to ukochana Kishina w ministerstwie działa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń