Ten rozdział dedykuję CzarodziejceKoral, która wciąż czaruje mnie swoimi cudownymi komentarzami :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Harry czuł niezwykłą ulgę, gdy w końcu wziął dzień wolnego.
Pogoda igrała z nim, wpuszczając do jego gabinetu ciepłe promienie słoneczne,
podczas gdy on sam musiał pracować. Dzisiaj jednak miał zamiar wykorzystać
piękną pogodę na coś innego niż uzupełnianie raportów. Siedział na kanapie,
przeglądając Proroka Codziennego. Nie skupiał się jednak na tekście przed jego
oczami. Myślał nad wspólnym rozpaleniem ogniska w ogródku- jednak jego
rozmyślania zostały przerwane.
Do domu wkroczył Ron, najwyraźniej zapominając o pukaniu.
-Hej, Harry!- zawołał, kierując się w stronę kuchni.- Gdzie
Ginny?
-Na górze, pracuje.- odparł Harry, odkładając gazetę na
stół.
-Świetnie. To znaczy…- Ron otworzył lodówkę i wyciągnął z
niej kawałek kiełbasy. Wziął gryza i kontynuował z pełnymi ustami:- Nie ma co
siedzieć w domu. Jest tak ciepło, że tyłek mi się poci od siedzenia na kanapie.
Ginny i Hermiona zostaną z dziećmi, a my zorganizujemy sobie jakiś męski wypad.
Wchodzisz w to?
Przyjaciel wrócił do salonu i opadł na fotel naprzeciwko
Harry’ego, w dłoni dzierżąc ten sam kawałek kiełbasy. Czarnowłosy uniósł
sceptycznie brwi.
-Męski wypad, tak?- Ron pokiwał głową.- Co masz konkretnie
na myśli?
-Możemy pójść do Hogsmeade i kupić paczkę fasolek wszystkich
smaków Bertiego Botta. Pamiętasz, jak Hermiona się zawsze denerwowała, gdy je
jedliśmy? Dzisiaj to nie jest ważne!
Harry roześmiał się: przed oczami stanęła mu oburzona twarz
Hermiony, gdy z obrzydzeniem mówiła:
-To obleśne! Przestańcie.
Propozycja Rona wydała się Harry’emu dziwnie dziecinna i
absurdalna. Ich męski wypad miał polegać na jedzeniu fasolek w sekrecie przed
ich żonami. Jednak… czy nie tego właśnie potrzebowali? Poczuć się jak te
dzieci, które jechały pociągiem do Hogwartu?
-Dobra, niech będzie. Wchodzę w to.
Ron wstał, zadowolony.
-No i świetnie!- zawołał, po czym krzyknął głośniej:- Siostra,
wychodzimy! Nie czekaj z obiadem!
Mężczyźni wyszli na zewnątrz, a na ich twarze padły pierwsze
promienie słoneczne. Harry wziął głęboki wdech i z zadowoleniem stwierdził, że
w powietrzu wyczuwalne jest lato.
Tego dnia bawili się świetnie; jak powiedzieli, tak zrobili.
W Miodowym Królestwie kupili cały stos słodyczy, w tym kilka paczek fasolek
wszystkich smaków. Przysiedli na ławce na uboczu, od czasu do czasu przyciągając
zaciekawione spojrzenia. Często wybuchali śmiechem, gdy któryś z nich natrafił
na jakiś obleśny smak fasolki. Potem po prostu delektowali się resztą słodyczy,
a na koniec tradycyjnie zaszli na Kremowe Piwo.
Harry już nie pamiętał, kiedy ostatni raz mógł poczuć się
jak dziecko- na pewno było to bardzo dawno temu. Teraz jednak zdał sobie
sprawę, że niewiele się zmieniło- upodobania, poczucie humoru. Ich przyjaźń.
~*~
Egzaminy pisemne i praktyczne dobiegły końca.
Poczucie ulgi wypełniło pierś Jamesa, gdy było już po
wszystkim. Nie miał pojęcia, jak tego dokonał, ale liczyło się tylko to, że
tego dokonał- zdał! Wysłał listy do swojej rodziny, po czym wziął się za
świętowanie.
Okazało się, że Mike, Aria, Ren, Matt, Emily i Lucy
poradzili sobie równie dobrze. James jeszcze nigdy nie czuł się tak szczęśliwy.
Ostatnie dni spędzali ciesząc się piękną pogodą. Często
przesiadywali na błoniach. James obserwował wtedy zamek i zastanawiał się, jak
to będzie go opuścić aż na 2 miesiące. Przywiązał się do tego miejsca; do
długich korytarzy, odoru eliksirów, trzaskania ognia w kominku w Pokoju
Wspólnym Gryffindoru.
Tęsknił za domem i swoją rodziną. Czuł też jednocześnie ucisk
w żołądku na samą myśl o tym, że będzie musiał opuścić to magiczne miejsce.
-Nie wiem, czy wrócę do domu.- oświadczyła pewno słonecznego
dnia Aria, gdy siedzieli pod wielkim drzewem, chowając się przed gorącem.- Może
znów pojadę do dziadków. Oni mnie przynajmniej chcą.
Ostatnie zdanie wypowiedziała z takim dojmującym smutkiem,
że James aż stracił mowę. Z całego serca współczuł swojej przyjaciółce.
-Nie mów tak.- odezwał się Mike.- Przecież tego nie wiesz…
Aria posłała mu ponure spojrzenie.
-Nie kontaktowali się ze mną od czasu, gdy dowiedzieli się,
że zostałam przydzielona do Gryffindoru. Gdyby chcieli, już dawno by to
zrobili.
Zapadła niezręczna cisza. James mimowolnie przyznawał rację
Arii, chociaż nie chciał tego robić. Chciał wierzyć, że wcale tak nie jest, że
tak naprawdę rodzice na nią czekają.
Podczas uroczystości zakończenia roku Profesor McGonagall
oświadczyła, że Puchar Domów wygrywa Gryffindor. Cóż to za była radość. Wszyscy
Gryfoni wznieśli do góry zaciśnięte pięści w geście triumfu, rycząc
ogłuszająco.
Co prawda, inne domy nie pozostały daleko w tyle. Slytherin
nadrabiał sprytem, Ravenclaw inteligencją, Hufflepuff uprzejmością. Jednak to
Gryfoni zdobyli Puchar Quidditcha, co dało im masę dodatkowych punktów, dzięki
którym ostateczni to oni wygrali.
James, Aria i Mike także w pewien sposób się do tego
przyczynili. Zdobyli punkty od McGonagall za walkę z Kishanem. Teraz cała
trójka wiwatowała razem z innymi Gryfonami, będąc dumni, że mogą się nimi
nazywać.
Dyrektorka podczas przemowy wspomniała o ich bohaterskim
czynie. Nie zdradzała też jednak za wiele- wiedziała, że i bez tego przyjaciele
ściągają na siebie zbyteczną uwagę. James był jej za to wdzięczny.
Powrót do domu minął szybko. Zbyt szybko. James po raz
ostatni spoglądał na zamek, machając Hagridowi na pożegnanie, który po chwili zniknął za rogiem. Następnie skupił
się na swoich przyjaciołach, z którymi miał spędzić tak niewiele czasu. To był rok pełen wrażeń i niezwykłych przygód.
Jednak to moment pożegnań był najtrudniejszy. Po prostu
stali i patrzyli się na siebie nawzajem, najwyraźniej wciąż niedowierzając.
Nagle Aria wyszeptała:
-To niemożliwe. Przyszli.
Spoglądała na coś, a raczej na kogoś ponad ramieniem Jamesa.
Gdy ten powędrował tam wzrokiem, ujrzał dwójkę dorosłych ludzi-kobietę i mężczyznę
o tak samo ciemnych włosach jak Aria. Wyglądali na lekko zniecierpliwionych. To
na pewno byli jej rodzice.
-Widzisz.- powiedział Mike z uśmiechem.- Mówiłem.
Jednak Aria nie wyglądała na zadowoloną.
-Nie wiem, czy chcę z nimi jechać.
-Nie martw się. Będzie dobrze.- James złapał dziewczynę za
ramię w pokrzepiającym geście.-Na pewno wszystko sobie wyjaśnicie.
Dziewczyna podeszła i uściskała chłopaka. James odwzajemnił
uścisk, czując w głowie dziwną pustkę. Co powinno się mówić podczas pożegnań?
Nie był w stanie wyrazić swojego żalu, więc tylko powiedział:
-Będziecie musieli mnie odwiedzić. Oboje, tak jak się
umawialiśmy. I koniecznie piszcie.
A w następnej chwili Aria porwała w objęcia Mike’a, który
wyglądał na niezwykle smutnego. James w tłumie ludzi zauważył swoich rodziców,
którzy machali do niego radośnie. Chłopiec odwzajemnił uśmiech, na tę chwilę
zapominając o nieszczęściu.
Uściskał Mike’a na pożegnanie. I dobry humor prysł jak
mydlana bańka. Czuł w piersi dojmujący żal. Już za nim tęsknił. Za swoim
przyjacielem. Powtarzał sobie w myślach, że to tylko dwa miesiące. Tylko… dwa
miesiące. A nawet mniej. Przecież obiecali, że odwiedzą go w wakacje.
-Do zobaczenia.
Ostatni raz spojrzał na twarze swoich przyjaciół. Po czym
każdy poszedł we swoją stronę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Rozdział jak zwykle genialny :) w końcu Harry wziął wolne i znów poczuł się jak dziecko :) Rok szkolny tak szybko mija nim się obejrzysz już wakacje :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na next
Lily
Chyba po raz pierwszy byłam pierwsza :)
UsuńLily
Super. Nie ma co się rozpisywać. Masz duży talent.
OdpowiedzUsuńMiramo
Jestem głupia bo cały dzień myślę że jest niedziela i zapomniałam o twoim blogu... ale i tak jestem przed mister crayzolkiem. Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCały tydzień na to czekała.Będziesz opisywać wakacje czy zaczniesz od razu od nowego roku szkolnego?Już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńCzarodziejkaKoral
Hej
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że nigdy nie pisałam komentarzy bo o nich zapomniałam
Jeżeli chodzi o całe opowiadanie to jest
świetne. Wiem że wiele osób już ci to mówiło ale dziewczyno napisz książkę!
Niedawno trafiłam na ten blog i dzięki niemu przypomnam sobie jak jako dziewięciolatka
czytałam Harry'ego Potter'a. Kocham twoje opowiadanie bo dzięki niemu dalej mam nadzieję że trafię do Hogwartu (w lipcu będe miała 11 lat)
Czekam next
Marchewka
PS: Przezwisko wymyśliła mi koleżanka
Super♥ Jak zwykle;)
OdpowiedzUsuńSiemaneczko! Bosko, pięknie, niezwykle i... Nie wiem ile masz lat, ale umiesz się wcuc w klimat i dorosłego i dziecka. Przeczytałem już wczoraj, ale dzisiaj zostawiam komentarz ;)
OdpowiedzUsuńO tak! MisterCrayzolek ma rację. Czyta się niesamowicie, potrafisz tak pisać że podoba się wszystkim. I 11 letniej dziewczynce i mi 27 letniej przyszłej mamie ;) Pozdrawiam serdecznie! Bura88
OdpowiedzUsuńSuper notka/tak jak i cały blog/.Niecierpliwie czekam na następną.Ile jeszcze rozdziałów do końca.Mam nadzieję że jeszcze dużo.Kiedy następna notka???
OdpowiedzUsuńParę dni temu przez przypadek weszłam na twojego bloga i zakochałam się.Pasuje tu cytat z takiej jednej ksiazki:Niczym najczęstszy ton płynący ze strun harfy dotarła do mych uszu opowieść o.....dalszych losach Harrego Pottera.Przeczytałam inne komentarze i zgadzam się ze powinnaś napisać książkę gdyż cudownie Ci to wychodzi.Masz prawdziwy talent.Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńJagodowaWróżka
Co prawda czytam dopiero rozdział 83, ale piszę tutaj, bo ta notka jest najświeższa i istnieje większa szansa, że przeczytasz mój komentarz:)
OdpowiedzUsuńOtóż mężczyźni czytają Twoje opowiadania, nawet tacy mężczyźni będący sporo po 20. jak choćby ja:)
Miło po latach wrócić do jednego z moich ulubionych uniwersów literackich, HP nie stracił swojej magii a rozdziały Twojego autorstwa mają to "coś". Chce się je czytać, masz świetną wyobraźnię i oby tak dalej:-) Sprawiasz mi wiele radości swoimi wpisami, dla nich wieczorami rezygnuję z normalnej książki a to się wcześniej nie zdarzało.
Pozdrawiam serdecznie
Tomasz
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń15 lat...piękny wiek:-) moje dwudzieste urodziny były już dość dawno a czytając wpisy Zuzy choć na chwilę poczułem się jak Wasz rówieśnik wciąż oczarowany magią Hogwartu:-) Czekam na kolejny rozdział
UsuńPozdrawiam serdecznie
Tomasz
Jeju, tak bardzo się cieszę, że mogę dotrzeć zarówno do tych młodszych, jak i starszych czytelników <3 Wszystkich Was cenię i uwielbiam tak samo :)
UsuńJa mam 41 lat i czytam to opowiadaanie z przyjemnością...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper że jest nas więcej :D Zuza zobacz ile pokoleń czyta bloga! Szczerze to jestem w szoku, ale bardzo się cieszę :) Pozdrawiam wszystkich! Bez względu na wiek ;) Bura88
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ha Ron czuje się jak u siebie, męski wypad to taki powrót do tego jak się było dzieckiem, zżyli się i ciężko im jest się rozstać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia