sobota, 23 kwietnia 2016

112. Szkarłatny płomień.

Ten rozdział dedykuję Uli Byk, która z tego co widziałam, to niecierpliwie czekała na ten rozdział :D
Przepraszam, że tak późno. Ale ważne, że już jest!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
James siedział przy stole, a jego nozdrza wypełniało tysiące pięknych zapachów. Byli tego dnia u Hermiony i Rona na obiedzie. I choć wszystko wyglądało naprawdę smakowicie, to on sam nie był głodny.
Wciąż myślał o tym, co wydarzyło się kilka dni temu w lesie. Naprawdę chciał wierzyć, że po prostu oszalał i miał zwidy. Wydawało mu się to świetnym rozwiązaniem. I właśnie to wszystkim mówił- że po prostu coś mu się zdawało. Jednak w głębi serca znał prawdę.
Irytowało go z jaką troską i litością wszyscy na niego spoglądali. I gdy usłyszał po raz setny pytanie:
-Na pewno wszystko w porządku?
W końcu nie wytrzymał i wybuchnął. Stał się oschły i nawrzeszczał na wszystkich, by dali mu wreszcie spokój, bo nie potrzebuje wsparcia. James naprawdę wolał być uważany za czubka niż słabeusza.
Dlatego też nie napisał o tym do Arii i Mike’a. Poczucie winy zalewało go gęstymi falami, bo wiedział, że mają prawo wiedzieć, ale bał się, że oni także zaczną go traktować z pobłażaniem. A tak poza tym, nie chciał ich straszyć. Bo przecież to mogły być tylko głupie figle jego nadwyrężonej wyobraźni.
-James, nie zjesz nic?
Chłopiec spojrzał w oczy swojej cioci, która patrzyła na niego z irytującą troską. To sprawiło, że poczuł kolejny przypływ wściekłości, powoli zakradającej się do jego umysłu na palcach. Przełknął złość, zanim zdążył powiedzieć coś, czego będzie potem żałować. Nie chciał nikogo ranić. Czasem po postu nie był w stanie panować nad swoim temperamentem. A z jakiś powodów to Al obrywał wtedy najbardziej.
-Ja… hmmm…
Wpatrzył się na kominek za plecami cioci, w którym nagle szkarłatne płomienie zmieniły kolor na zieleń. Rzucały one szmaragdową poświatę na wszystko, co znajdowało się wokoło: fotele, stolik, obraz na ścianie. James pomyślał, że ktokolwiek przybył, właśnie uratował mu skórę przed niepotrzebnymi wyjaśnieniami.
Przybyszem okazał się wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o brązowych oczach. Uśmiechnął się promiennie, jednak już po chwili uśmiech zastąpił wyraz niepewności i zmieszania.
-Roger!- zawołała radośnie Hermiona.- Miło, że wpadłeś. Chodź, znajdzie się miejsce.
-Ja… nie chciałem się narzucać…- wydukał Roger, przyglądając się każdej twarzy po kolei. Jego wzrok zatrzymał się trochę dłużej na Harrym, a konkretnie na jego czole, ale w porę to opanował, znów wpatrując się w Hermionę.- Nie wiedziałem, że macie rodzinne spotkanie. Przepraszam. Ja już…
-Daj spokój.- prychnęła z uśmiechem kobieta, wstając.- I tak miałam go wam przedstawić. Harry, Ginny- to Roger Downson. To on był tym policjantem, który pomógł Hugo, gdy niechcący znalazł się w domku tej mugolki. Przyprowadził go z powrotem do nas. Roger, to Harry i Ginny Potterowie, oraz ich dzieci: James, Albus i Lily.
James patrzył, jak jego ojciec wymienia uścisk dłoni z Rogerem. Ten drugi zachowywał się nieco nerwowo, ale w końcu usiadł do stołu.
Hermiona opowiadała już Harry’emu i Ginny o Rogerze, jednak tamci nie mieli okazji go jeszcze spotkać, pomimo tego, że Downson czasem się pojawiał w domu Weasleyów na herbatkę.
James przeniósł wzrok na wujka Rona, który aż pozieleniał z zazdrości, cicho przeżuwając posiłek. Aria pewnie powiedziałaby, że to słodkie.
Ale nie, wcale takie nie było. Chłopiec bał się, że może tu dojść do jakiejś niepotrzebnej wymiany zaklęć.
Zapadła nieco niezręczna cisza, od czasu do czasu przerywana stukiem sztućców o talerz. W końcu jednak odezwał się Harry, przerywając pasmo milczenia:
-No więc, Roger… Powiedz, na czym polega twoja praca jako policjant?
Policjant? James już kiedyś słyszał to słowo. Wytężył wszystkie swoje szare komórki, by przypomnieć sobie, co to takiego. Można by pomyśleć, że z jego uszu zaraz wyleci ciemna para. Wreszcie trybiki zaczęły się kręcić, uruchamiając małą żarówkę w jego głowię, która rozbłysła najjaśniejszym światłem.
Policjant to coś na kształt aurora. Tylko że u mugoli. Łapią oni przestępców i pomagają w razie potrzeby. Zupełnie jak aurorzy.- James usłyszał cichy głos swojego ojca gdzieś daleko w podświadomości. Był z siebie dumny. Jego trybiki wreszcie zaczęły dobrze działać. Szkoda, że dopiero po zakończeniu roku szkolnego.
-W zasadzie, to pracuję dla Ministra Magii.- głos Rogera był chorobliwie nerwowy. Jego ciało napięte było niczym struna, która po chwili miała pęknąć z brzdękiem. Widać, że chciał wypaść dobrze.- Jestem charłakiem, więc to właśnie ja zostałem do tego wybrany. Przekazuję raporty dla Ministra o tym, co się dzieje w świecie mugoli. To czasem naprawdę przydatne informacje.
Harry uśmiechnął się lekko.
-Rozumiem, że pomaganie małym zagubionym czarodziejom wykracza poza zakres twoich obowiązków.
Wszyscy roześmiali się krótko, nawet Downson.. Co prawda, był to lekko nerwowy śmiech, ale wyglądało na to, że mężczyzna już rozluźnił.
-Zawsze to coś nowego. Przebywanie z mugolami dwadzieścia cztery godziny na dobę bywa męczące. Czasem palnę coś głupiego, zapominając o tym, że mam do czynienia z mugolami, więc uważają mnie za lekkiego czubka.- wyznał Roger, wzruszając ramionami. Znów rozbrzmiały śmiechy. James także się uśmiechnął, choć nie do końca uważał to za zabawne. W zasadzie, to wcale nie było to śmieszne. Ostatnio sam czuł się jak wariat, a nie był to zbyt radosny stan.
-O tak, wiem coś o tym.- odparł Harry.
Reszta obiadu minęła w miłej atmosferze. Dorośli rozmawiali, dzieci wymieniały co jakiś czas między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
Wszystko szło świetnie, dopóki do domu Weasleyów nie przybyło kolejnych trzech gości.
Kominek rozbłysnął niespodziewanie na zielono. Z między szmaragdowych płomieni wyłoniło się trzech ludzi ubranych na czarno. Byli to mężczyźni, których rozświetlone na zieleń twarze nie wyglądały zbyt wesoło. Downson poderwał się gwałtownie z miejsca, wywracając filiżankę z herbatą. Jego widelec upadł na podłogę z głuchym brzdękiem. Sam mężczyzna ruszył bez słowa wyjaśnienia do wyjścia. Otworzył gwałtownie drzwi, rozpościerając je szeroko i wybiegł na świeże powietrze. Ludzie w czarnych szatach pognali sprintem za nim, wyciągając z kieszeni różdżki.
Rodzina patrzyła na to zdarzenie w niemym szoku. Nikt się nie odezwał, każdy kierował swój wzrok na drzwi. James po chwili otrząsnął się z ogłupienia i spojrzał na kominek, jakby spodziewał się, że ujrzy tam kolejnych przybyszy. Ale nie, tańczące płomienie znów przybrały szmaragdowe szaty.
Wbił więc wzrok w rozlaną herbatę. Czuł się zmieszany i dziwnie przytłoczony narastającą ciszą. Donośny stukot w szybę zwrócił jego uwagę. Sowa.
Harry wstał i podbiegł do niej, by otworzyć okno. Szybko zabrał list, który był chyba zaadresowany do niego, bo nerwowymi ruchami zaczął go otwierać. James rozpoznał sowę Ministra Magii. Często pojawiała się ona w ich domu. Zazwyczaj oznaczała ona, że jego tata musiał się gdzieś wybrać, zostawiając ich z pytaniami cisnącymi się na usta.
Tak było też teraz.
-Na Merlina!- zawołał Harry kierując się do drzwi. W mgnieniu oka wybiegł z nich tak samo, jak kilka chwil temu Downson i ludzie w czerni.

-Harry!- zawołała Ginny, wstając. Jednak czarnowłosy już zniknął, pozostawiając ich z zamętem w głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

28 komentarzy:

  1. Nie umiem pisać tak jak Ty więc opiszę to jednym słowem :CUDOWNE


    CzarodziejkaKoral

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak nie pierwszym...3 minuty opóźnienia:)) Następnym razem będę szybszy :)

      Usuń
    2. Czarodziejko, trzeba było się pochwalić #nr.1! Xd

      Usuń
  2. Miło być pierwszym komentującym:) Z każdym kolejnym wpisem widać progres, jest coraz lepiej :) Rozdział może mniej "Potterowski", ale bardzo ciekawy i tajemniczy. Już czekam na kolejny:)
    Pozdrawiam serdecznie
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom. Rozchodzi się to we wszystkich kierunkach, ale może to i Lepiej?

      Usuń
  3. BRAKUJE MI RELACJI ginny harry i hermiona Ron

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle Genialny. Strasznie ale to strasznie ciekawi mnie co ma minister do Harry'ego. Będę ci wdzięczna jak w następnym rozdziale powiesz o co chodzi. Niestety moment przekazania peleryny niewidki jeszcze nie nadszedł (powtarzam się) ale pisz dalej.

    Twoja oddana czytelniczka
    Marchewka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yyyyyyyyy... Raczej wyjaśni o co chodzi, przecież to część powieści, prawda -_-

      Usuń
  5. Witam.Super tyko co z Dudziaczkiem?Pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dudziaczek musi być! Osobiście lubię tego zmienionego Big D., ale tego starego bym odsączył z tłuszczu i zaczął pięć ma wolnym ogniu...

      Usuń
  6. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Jestem bardzo zaciekawiona tym co będzie dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracam dzisiaj i czytam ten rozdział jeszcze raz... I patrze ze dedyk dla mnie!(wcześniej uwagi na to nie zwróciłam) Dziękuję bardzo za niego. A co do rozdziału -jak zawsze wspaniały. Niemoge się doczekać,aby się dowiedzieć, co tak nagle się stało że Harry musiał wyjść z domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zobacz, gdzie napisałaś komentarz? Jakoś się pogubiłem i Go nie zobaczyłem...

      Usuń
  8. Po chwili wybiegł z nich tak samo, jak kilka chwil temu Downson i ludzie w czerni.Downson się gwałtownie z miejsca, wywracając filiżankę z herbatą.Wszyscy roześmiali się krótko, Downson także.A tak poza tym, nie chciał ich straszysz.
    Znajdź błędy :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym ja to pisał, to byś się chłopie nie pokapowal o co chodzi. Ma składnia jest na poziomie Romea i Julii...

      Usuń
    2. Jakbym była chłopem to byś już dawno nie żył :p

      Usuń
    3. No przepraszam, już poprawione ._. Zdarza mi się odlatywać myślami za daleko i oto właśnie rezultaty.

      Usuń
    4. A tak mniej więcej około której godziny mamy się spodziewać kolejnego wspaniałego rozdziału?

      Usuń
  9. WOW ciekawe dlaczego ci ludzie ścigali Downson'a?
    Rodział super!!!
    ~Nelly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie zapłacił podatku? XD Albo alimentów :# Albo go nie ścigają tylko byli sygnałem do działania Downsona?

      Usuń
  10. Napisałem komentarz długi w **** pisałem go prze 15 minut i internet mi scielo i wszystko się usunelo ZABIJCIE MNIE!!!!! Proszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AVADA KEDAVRA! PS nie dziękuj ;) zawsze do usług:)

      Usuń
  11. Po jutrze rozdział! Radujmy się tralalalala!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ten jest taki że od razu chcę następny! I nie z powodu że głupi itp., tylko wręcz przeciwnie!
      ~Sucharo_Ziemniak

      Usuń
  12. Super:) Dzisiaj jestem u koleżanki, więc pisze jako anonim.
    Nastka S

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    ale o co chodzi? dlaczego ci zaczęli gonić Rogera i ten list od Harrego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń