Ten rozdział dedykuję Uli Byk, która z tego co widziałam, to niecierpliwie czekała na ten rozdział :D
Przepraszam, że tak późno. Ale ważne, że już jest!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
James siedział przy stole, a jego nozdrza wypełniało
tysiące pięknych zapachów. Byli tego dnia u Hermiony i Rona na obiedzie. I choć
wszystko wyglądało naprawdę smakowicie, to on sam nie był głodny.
Wciąż myślał o tym, co wydarzyło się kilka dni temu w
lesie. Naprawdę chciał wierzyć, że po prostu oszalał i miał zwidy. Wydawało mu
się to świetnym rozwiązaniem. I właśnie to wszystkim mówił- że po prostu coś mu
się zdawało. Jednak w głębi serca znał prawdę.
Irytowało go z jaką troską i litością wszyscy na niego
spoglądali. I gdy usłyszał po raz setny pytanie:
-Na pewno wszystko w porządku?
W końcu nie wytrzymał i wybuchnął. Stał się oschły i
nawrzeszczał na wszystkich, by dali mu wreszcie spokój, bo nie potrzebuje
wsparcia. James naprawdę wolał być uważany za czubka niż słabeusza.
Dlatego też nie napisał o tym do Arii i Mike’a. Poczucie
winy zalewało go gęstymi falami, bo wiedział, że mają prawo wiedzieć, ale bał
się, że oni także zaczną go traktować z pobłażaniem. A tak poza tym, nie chciał
ich straszyć. Bo przecież to mogły być tylko głupie figle jego nadwyrężonej
wyobraźni.
-James, nie zjesz nic?
Chłopiec spojrzał w oczy swojej cioci, która patrzyła na
niego z irytującą troską. To sprawiło, że poczuł kolejny przypływ wściekłości,
powoli zakradającej się do jego umysłu na palcach. Przełknął złość, zanim
zdążył powiedzieć coś, czego będzie potem żałować. Nie chciał nikogo ranić.
Czasem po postu nie był w stanie panować nad swoim temperamentem. A z jakiś
powodów to Al obrywał wtedy najbardziej.
-Ja… hmmm…
Wpatrzył się na kominek za plecami cioci, w którym nagle
szkarłatne płomienie zmieniły kolor na zieleń. Rzucały one szmaragdową poświatę
na wszystko, co znajdowało się wokoło: fotele, stolik, obraz na ścianie. James
pomyślał, że ktokolwiek przybył, właśnie uratował mu skórę przed niepotrzebnymi
wyjaśnieniami.
Przybyszem okazał się wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o
brązowych oczach. Uśmiechnął się promiennie, jednak już po chwili uśmiech
zastąpił wyraz niepewności i zmieszania.
-Roger!- zawołała radośnie Hermiona.- Miło, że wpadłeś. Chodź,
znajdzie się miejsce.
-Ja… nie chciałem się narzucać…- wydukał Roger,
przyglądając się każdej twarzy po kolei. Jego wzrok zatrzymał się trochę dłużej
na Harrym, a konkretnie na jego czole, ale w porę to opanował, znów wpatrując
się w Hermionę.- Nie wiedziałem, że macie rodzinne spotkanie. Przepraszam. Ja
już…
-Daj spokój.- prychnęła z uśmiechem kobieta, wstając.- I
tak miałam go wam przedstawić. Harry, Ginny- to Roger Downson. To on był tym
policjantem, który pomógł Hugo, gdy niechcący znalazł się w domku tej mugolki.
Przyprowadził go z powrotem do nas. Roger, to Harry i Ginny Potterowie, oraz
ich dzieci: James, Albus i Lily.
James patrzył, jak jego ojciec wymienia uścisk dłoni z
Rogerem. Ten drugi zachowywał się nieco nerwowo, ale w końcu usiadł do stołu.
Hermiona opowiadała już Harry’emu i Ginny o Rogerze,
jednak tamci nie mieli okazji go jeszcze spotkać, pomimo tego, że Downson
czasem się pojawiał w domu Weasleyów na herbatkę.
James przeniósł wzrok na wujka Rona, który aż pozieleniał
z zazdrości, cicho przeżuwając posiłek. Aria pewnie powiedziałaby, że to
słodkie.
Ale nie, wcale takie nie było. Chłopiec bał się, że może
tu dojść do jakiejś niepotrzebnej wymiany zaklęć.
Zapadła nieco niezręczna cisza, od czasu do czasu
przerywana stukiem sztućców o talerz. W końcu jednak odezwał się Harry, przerywając
pasmo milczenia:
-No więc, Roger… Powiedz, na czym polega twoja praca jako
policjant?
Policjant? James już kiedyś słyszał to słowo. Wytężył
wszystkie swoje szare komórki, by przypomnieć sobie, co to takiego. Można by
pomyśleć, że z jego uszu zaraz wyleci ciemna para. Wreszcie trybiki zaczęły się
kręcić, uruchamiając małą żarówkę w jego głowię, która rozbłysła najjaśniejszym
światłem.
Policjant to coś na
kształt aurora. Tylko że u mugoli. Łapią oni przestępców i pomagają w razie
potrzeby. Zupełnie jak aurorzy.- James usłyszał cichy głos swojego ojca
gdzieś daleko w podświadomości. Był z siebie dumny. Jego trybiki wreszcie
zaczęły dobrze działać. Szkoda, że dopiero po zakończeniu roku szkolnego.
-W zasadzie, to pracuję dla Ministra Magii.- głos Rogera
był chorobliwie nerwowy. Jego ciało napięte było niczym struna, która po chwili
miała pęknąć z brzdękiem. Widać, że chciał wypaść dobrze.- Jestem charłakiem,
więc to właśnie ja zostałem do tego wybrany. Przekazuję raporty dla Ministra o
tym, co się dzieje w świecie mugoli. To czasem naprawdę przydatne informacje.
Harry uśmiechnął się lekko.
-Rozumiem, że pomaganie małym zagubionym czarodziejom
wykracza poza zakres twoich obowiązków.
Wszyscy roześmiali się krótko, nawet Downson.. Co prawda,
był to lekko nerwowy śmiech, ale wyglądało na to, że mężczyzna już rozluźnił.
-Zawsze to coś nowego. Przebywanie z mugolami dwadzieścia cztery
godziny na dobę bywa męczące. Czasem palnę coś głupiego, zapominając o tym, że
mam do czynienia z mugolami, więc uważają mnie za lekkiego czubka.- wyznał
Roger, wzruszając ramionami. Znów rozbrzmiały śmiechy. James także się
uśmiechnął, choć nie do końca uważał to za zabawne. W zasadzie, to wcale nie
było to śmieszne. Ostatnio sam czuł się jak wariat, a nie był to zbyt radosny
stan.
-O tak, wiem coś o tym.- odparł Harry.
Reszta obiadu minęła w miłej atmosferze. Dorośli
rozmawiali, dzieci wymieniały co jakiś czas między sobą porozumiewawcze
spojrzenia.
Wszystko szło świetnie, dopóki do domu Weasleyów nie
przybyło kolejnych trzech gości.
Kominek rozbłysnął niespodziewanie na zielono. Z między
szmaragdowych płomieni wyłoniło się trzech ludzi ubranych na czarno. Byli to
mężczyźni, których rozświetlone na zieleń twarze nie wyglądały zbyt wesoło.
Downson poderwał się gwałtownie z miejsca, wywracając filiżankę z herbatą. Jego
widelec upadł na podłogę z głuchym brzdękiem. Sam mężczyzna ruszył bez słowa
wyjaśnienia do wyjścia. Otworzył gwałtownie drzwi, rozpościerając je szeroko i
wybiegł na świeże powietrze. Ludzie w czarnych szatach pognali sprintem za nim,
wyciągając z kieszeni różdżki.
Rodzina patrzyła na to zdarzenie w niemym szoku. Nikt się
nie odezwał, każdy kierował swój wzrok na drzwi. James po chwili otrząsnął się
z ogłupienia i spojrzał na kominek, jakby spodziewał się, że ujrzy tam
kolejnych przybyszy. Ale nie, tańczące płomienie znów przybrały szmaragdowe szaty.
Wbił więc wzrok w rozlaną herbatę. Czuł się zmieszany i
dziwnie przytłoczony narastającą ciszą. Donośny stukot w szybę zwrócił jego
uwagę. Sowa.
Harry wstał i podbiegł do niej, by otworzyć okno. Szybko
zabrał list, który był chyba zaadresowany do niego, bo nerwowymi ruchami zaczął
go otwierać. James rozpoznał sowę Ministra Magii. Często pojawiała się ona w
ich domu. Zazwyczaj oznaczała ona, że jego tata musiał się gdzieś wybrać, zostawiając
ich z pytaniami cisnącymi się na usta.
Tak było też teraz.
-Na Merlina!- zawołał Harry kierując się do drzwi. W mgnieniu oka wybiegł z nich tak samo, jak kilka chwil temu Downson i ludzie w czerni.
-Harry!- zawołała Ginny, wstając. Jednak czarnowłosy już
zniknął, pozostawiając ich z zamętem w głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Nie umiem pisać tak jak Ty więc opiszę to jednym słowem :CUDOWNE
OdpowiedzUsuńCzarodziejkaKoral
A jednak nie pierwszym...3 minuty opóźnienia:)) Następnym razem będę szybszy :)
UsuńCzarodziejko, trzeba było się pochwalić #nr.1! Xd
UsuńMiło być pierwszym komentującym:) Z każdym kolejnym wpisem widać progres, jest coraz lepiej :) Rozdział może mniej "Potterowski", ale bardzo ciekawy i tajemniczy. Już czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tomasz
Nom. Rozchodzi się to we wszystkich kierunkach, ale może to i Lepiej?
UsuńBRAKUJE MI RELACJI ginny harry i hermiona Ron
OdpowiedzUsuńI pisze to NARCYZA XD
UsuńRozdział jak zwykle Genialny. Strasznie ale to strasznie ciekawi mnie co ma minister do Harry'ego. Będę ci wdzięczna jak w następnym rozdziale powiesz o co chodzi. Niestety moment przekazania peleryny niewidki jeszcze nie nadszedł (powtarzam się) ale pisz dalej.
OdpowiedzUsuńTwoja oddana czytelniczka
Marchewka
Yyyyyyyyy... Raczej wyjaśni o co chodzi, przecież to część powieści, prawda -_-
UsuńWitam.Super tyko co z Dudziaczkiem?Pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńDudziaczek musi być! Osobiście lubię tego zmienionego Big D., ale tego starego bym odsączył z tłuszczu i zaczął pięć ma wolnym ogniu...
UsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zaciekawiona tym co będzie dalej. :)
Krótki zwięzły komentarz... Każdy dobry ;)
UsuńWracam dzisiaj i czytam ten rozdział jeszcze raz... I patrze ze dedyk dla mnie!(wcześniej uwagi na to nie zwróciłam) Dziękuję bardzo za niego. A co do rozdziału -jak zawsze wspaniały. Niemoge się doczekać,aby się dowiedzieć, co tak nagle się stało że Harry musiał wyjść z domu.
OdpowiedzUsuńA zobacz, gdzie napisałaś komentarz? Jakoś się pogubiłem i Go nie zobaczyłem...
UsuńPo chwili wybiegł z nich tak samo, jak kilka chwil temu Downson i ludzie w czerni.Downson się gwałtownie z miejsca, wywracając filiżankę z herbatą.Wszyscy roześmiali się krótko, Downson także.A tak poza tym, nie chciał ich straszysz.
OdpowiedzUsuńZnajdź błędy :p
Jakbym ja to pisał, to byś się chłopie nie pokapowal o co chodzi. Ma składnia jest na poziomie Romea i Julii...
UsuńJakbym była chłopem to byś już dawno nie żył :p
UsuńNo przepraszam, już poprawione ._. Zdarza mi się odlatywać myślami za daleko i oto właśnie rezultaty.
UsuńA tak mniej więcej około której godziny mamy się spodziewać kolejnego wspaniałego rozdziału?
UsuńWOW ciekawe dlaczego ci ludzie ścigali Downson'a?
OdpowiedzUsuńRodział super!!!
~Nelly
Może nie zapłacił podatku? XD Albo alimentów :# Albo go nie ścigają tylko byli sygnałem do działania Downsona?
UsuńNapisałem komentarz długi w **** pisałem go prze 15 minut i internet mi scielo i wszystko się usunelo ZABIJCIE MNIE!!!!! Proszę...
OdpowiedzUsuńAVADA KEDAVRA! PS nie dziękuj ;) zawsze do usług:)
UsuńPo jutrze rozdział! Radujmy się tralalalala!!
OdpowiedzUsuńAle ten jest taki że od razu chcę następny! I nie z powodu że głupi itp., tylko wręcz przeciwnie!
Usuń~Sucharo_Ziemniak
Super:) Dzisiaj jestem u koleżanki, więc pisze jako anonim.
OdpowiedzUsuńNastka S
Hej,
OdpowiedzUsuńale o co chodzi? dlaczego ci zaczęli gonić Rogera i ten list od Harrego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia