Ten rozdział dedykuję wszystkim harcerkom i harcerzom.
22 lutego obchodziliśmy Dzień Myśli Braterskiej, więc przesyłam wam spóźnione życzenia i przekazuję wyimaginowane węzełki przyjaźni.
Życzę Wam powodzenia na dalszej drodze harcerskiej. I żebyście tak ja ja czuli, że harcerstwo to najlepsze, co Was w życiu spotkało.
Jedyne słowa, które jeszcze cisną mi się na usta to:
Ramię pręż, słabość krusz. I nie zawiedź w potrzebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
22 lutego obchodziliśmy Dzień Myśli Braterskiej, więc przesyłam wam spóźnione życzenia i przekazuję wyimaginowane węzełki przyjaźni.
Życzę Wam powodzenia na dalszej drodze harcerskiej. I żebyście tak ja ja czuli, że harcerstwo to najlepsze, co Was w życiu spotkało.
Jedyne słowa, które jeszcze cisną mi się na usta to:
Ramię pręż, słabość krusz. I nie zawiedź w potrzebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tego dnia Ginny została dłużej w pracy. Czekała w swoim
gabinecie, sama sobie się dziwiąc, że to robi. Usłyszała, że drzwi lekko się
uchylają i zobaczyła błysk blond włosów.
Allie weszła do środka, od stóp do głów ubrana na czarno.
Ginny parsknęła śmiechem, na co jej przyjaciółka w odpowiedzi przyłożyła palec
do ust, nakazując ciszę.
-Wybacz.- wyrzuciła rudowłosa, zginając się wpół, by
powstrzymać wstrząsający nią chichot.- Po prostu… ubrałaś się…jakbyśmy miały
zamiar okraść Bank Gringotta…
Allie nasunęła na uszy czarną czapkę.
-Po prostu wczułam się w rolę.- uniosła przedmiot, który
przykryty był czarną płachtą.- Patrz, co mam.
Gryfonka uniosła brwi, gdy jej przyjaciółka zdjęła materiał,
odsłaniając słoik, w którym znajdowała się niewielka górka czegoś czarnego.
-Co to?- zapytała z zaciekawieniem Ginny, podchodząc bliżej.
Pochyliła się, po czym natychmiast odskoczyła do tyłu.- Fuj, Allie! Co to ma
być!?
-Żuki.- odparła rzeczowo Puchonka, jakby było to
najnormalniejszą rzeczą w świecie.- Przecież Rita uwielbia żuki.
-O czym ty…?
Ginny gwałtownie urwała, gdy w jej głowie nagle zaświtała
pewna myśl. Hermiona kiedyś jej opowiadała, że Skeeter zmieniła się w żuka, by
podsłuchiwać swoje ofiary.
Kobieta ponownie parsknęła śmiechem.
-Jesteś geniuszem zła…- wymamrotała. Znów czuła się, jakby
robiła coś niedozwolonego, jakby miała 16 lat. Przeszedł ją dreszcz
podniecenia.
Wyruszyła za Alyson na korytarz, kierując się prosto do
gabinetu Rity Skeeter. Korytarze o tej porze były puste, jednak Ginny pozostała
czujna, wciąż rozglądając się nerwowo. Allie przywarła gwałtownie do ściany,
więc jej przyjaciółka z bijącym sercem zrobiła to samo.
Po 10 sekundach Gryfonka zapytała:
-Słyszałaś coś?
-Nie, po prostu uznałam, że zawodowi włamywacze właśnie tak
robią.
Po czym ruszyła dalej, podczas gdy Ginny przewróciła oczami.
Dotarły pod drzwi, które oczywiście zamknięte były na klucz.
-Alohomora.- wyszeptała Allie, po czym usłyszały ciche
kliknięcie. Ginny parsknęła z niedowierzaniem, na co odpowiedział jej uciszający
syk przyjaciółki. Czy Skeeter naprawdę była na tyle naiwna, by nie zabezpieczać
dodatkowo drzwi?
Wtargnęły do środka. Nie zapalały światła, by nie przykuwać
niczyjej uwagi, więc Ginny nie mogła rozejrzeć się uważniej. Co rusz jednak
potykała się, wyczuwając kolejne przedmioty: krzesło, biurko, regał…
-Czas na was, szkarady.- wyszeptała Allie, wyciągając żuki z
słoika i kładąc je na biurku. Ginny patrzyła na to z obrzydzeniem,
przyświecając różdżką, podczas gdy jej przyjaciółka ustawiała robaki w rządku.
-A teraz… Engorgio!
Ginny zatkała sobie usta, powstrzymując jęk obrzydzenia, gdy
pierwszy z żuków gwałtownie się powiększył. Już po chwili przybrał rozmiar jeża.
Gdy to się stało, Allie skierowała swoją różdżkę na kolejnego robaka.
~*~
Ciemność wyciągnęła swoje ramiona, by zagarnąć w nie Jamesa.
Chłopiec już się poddał, jednak ten ktoś, kto ciągnął go w drugą stronę, z dala
od czerni, nie dawał za wygraną.
Potter poczuł, że płynie, a w zasadzie jest przez kogoś
ciągnięty w stronę drzwi, jednak nie miał pojęcia, kto to taki. Poddał się
jednak temu zupełnie, ufając, że ten ktoś uratuje go przed całkowitym
opadnięciem w niebyt.
Zobaczył światło. Płuca paliły go żywym ogniem, czuł, jak woda
je zalewa. Czy to już koniec?
Zbliżał się do jasności, w uszach dudniła mu krew. Rozchylił
szerzej powieki, co przyszło mu z wielkim trudem. Nie był w stanie zobaczyć,
kto go ciągnie; ujrzał tylko zamazaną sylwetkę. Zamiast tego zdał sobie sprawę,
że światło, do którego się zbliża ma swoje źródło za brązowymi drzwiami.
Coraz bliżej i bliżej. James miał wrażenie, że jasność go
oślepia. Wpadł w nią, czując pod sobą coś twardego. Beton.
Zaczerpnął gwałtownie powietrza, którego tak desperacko
pragnęły jego płuca. Znów mógł oddychać!
Leżał na wznak, łapczywie nabierając kolejnych haustów
powietrza. Mokra szata kleiła mu się do ciała, słyszał jakby z daleka.
Dobiegały go stłumione głosy:
-JAMES! JAMES!?
Moja noga,
pomyślał nagle chłopiec. Przecież zranił się w nią. Dopiero teraz zdał sobie
sprawę, jak bardzo go boli.
To uczucie zawładnęło nim całym, sprawiając, że na chwile
znów zabrakło mu powietrza. Jego umysł był wstanie skupić się tylko i wyłącznie
na bólu pożerającym jego nogę.
Ktoś się nad nim pochylał- z pewnym trudem to zarejestrował.
Czyjeś ręce przekręciły go na plecy, potrząsając nim bezwiednie.
Przestań, pomyślał
James, zaciskając powieki. Pragnął tylko jednego: oddać się w ramiona
ciemności, które tak desperacko do niego sięgały.
Postanowił jednak na chwilę uchylić powieki. Zrobił to i
zobaczył ciemne oczy swojego przyjaciela, gdy pochylał się nad nim; było w nich
coś w rodzaju desperacji, paniki, która szybko zmieniła się w ulgę.
James wodził wzrokiem po jego twarzy. Zauważył, że włosy
Mike’a są dziwnie poczochrane i całe mokre. To takie bez sensu.
-James!- było to bardziej westchnienie, niż słowo.- Wszystko
dobrze!? Błagam, powiedz coś.
Chłopiec otworzył usta by odpowiedzieć, jednak poczuł, że w
gardle kompletnie mu zaschło. Kolejne słowa przyszły mu z niemałym trudem:
-Moja… noga.
-James?- zza pleców Mike’a wychyliła się dziewczynka; James
z początku jej nie poznał. Jej szata były namoknięta, włosy do suchej nitki
przesiąknięte wodą, a oczy podpuchnięte. Dopiero po barwie tęczówek poznał, że
to Aria. Wszędzie poznałby ten błękit.
Mike odchylił się do tyłu, pomagając Jamesowi wstać.
Chłopiec oparł się o ścianę, omiatając pomieszczenie i zaniepokojone twarze
swoich przyjaciół szybkim spojrzeniem.
Znajdowali się w pierwszym pomieszczeniu; tam, gdzie
umieścili elementy na swoje miejsca, otwierając przejście. James szybko
spojrzał na otwarte drzwi i ogarnęła go fala paniki, która w następnej chwili
zmieniła się w zdezorientowanie.
Drzwi było otwarte- dlaczego więc nie zalazła ich powódź?
Woda zatrzymała się dokładnie w miejscu, gdzie kończył się
próg brązowych wrót. Tak, jakby oddzielała ją niewidzialna tarcza. James przez
chwilę patrzył na to jak zahipnotyzowany, aż w końcu z otępienia wyrwał go głos
Mike’a.
-James, co się stało?
-Ja… po prostu zahaczyłam o coś szatą i zraniłem sobie nogę,
nie mogłem się wyrwać. Ale wtedy ktoś przypłynął i podał mi rękę… Czy to byłeś
ty, Mike?
Chłopiec szybko skinął głową.
-Dzięki, stary. Serio. Uratowałeś mi życie.- James patrzył
prosto w oczy przyjaciela, starając się przelać w swoje spojrzenie całą
wdzięczność. Przez chwilę tylko patrzyli sobie w oczy, aż w końcu Mike odwrócił
wzrok.
-Wynośmy się stąd.- wymamrotał.- James, pomożemy ci wstać.
Po czym podciągnęli go do góry, by wyjść razem z tego
przeklętego pomieszczenia, ramię w ramię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Mimo, że tak późno to i tak Cię kocham <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej!!!
Tez jestem harcerka wiec zycze ci sukcesow na drodze harcerstwa :* opowiadanie super tylko mam pytanie kiedy znowu pojawi sie Harry ;) ???
OdpowiedzUsuńNa pewno niedługo się pojawi :)
UsuńDziękuję za dedykację.Kocham harcerstwo i twój talent.Najlepszego <3
OdpowiedzUsuńJej!Kolejny rozdział!Przez cały dzień wyczekiwałam kolejnego.Myśl o rozdziale pomagała niemyśleć o bólu gardła i katarze.Weny życze.
OdpowiedzUsuńZofia Weasley
Super rozdział!!! Czekam tydzień! Prawie umarłam z podekscytowania. Lepiej było ,kiedy znalazłam tego bloga i miałam 101 rozdziałów do przeczytania (cała noc nieprzespana)czytanie jeden po drugim.
OdpowiedzUsuńJulkaa22
Miałam tak samo tylko ja znalazłam bloga jak miał 100 rozdziałów i czytałam też na lekcjach.
UsuńCzarodziejkaKoral
Mnie by zabili gdybym miała telefon w szkole.A z moim zapominalstwem na pewno bym go nie wyciszyła.Dlatego lepiej czytać w nocy jeżeli nie ma nic śmiesznego;-) Można w wtedy kogoś obudzić i "dlaczego ty nie śpisz jest 1:00,a ty jutro idziesz do szkoły" (naszczęście takiej sytuacji jeszcze nie było:-) )
UsuńJulkaa22
Super rozdział. Jestem ciekawa czy Rita się zorientuje, że to Ginny i Allie podrzuciły jej żuki, a może nakryje je na gorącym uczynku? Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Powiedz mi, za jakie grzechy muszę czekać cały tydzień. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuń~Wika~
Czuwaj! Również życzę ci sukcesów w harcerstwie ;) Świetny rozdział, bardzo fajnie "urządziłaś" Rite, zresztą ponownie xD Pozdrawiam TheGoldStar
OdpowiedzUsuńWspaniały! Czekałam całą sobotę i kiedy się pojawił telefon się rozładowal i wyłączył! Co za pech!!! A w ciemnościach nie mogłam znaleźć ładowarki!
OdpowiedzUsuńA teraz z innej beczki:
Czy to przypadek że AG to pierwsze litery imion Ally i Ginny?
O kurczę, faktycznie :D
UsuńAG oznacza Anonimowy Gnębiciel, nawet się nie zorientowałam, że to pierwsze litery imion Ally i Ginny :D
Ja przez przypadek się zorientowałam i nie wiedziałam czy to ma jakiś związek XD uznajmy to jako przypadek;)
UsuńA ja myślałam,że to od pierwszych liter imion! Pierwszy raz coś zauważyłam :-) Ale źle!!
UsuńJulkaa22
Extra!!!! Bardzo mnie ciekawi jak zareaguje Skeeter na żuki wielkości jerzy ;-). Masz super pomysł z AG. Bardzo podoba mi się ten wątek. A co do drugiej części.... hmmm Jest tu coś podejrzanego. Mam nadzieje, że wkrótce to się wyjaśni
OdpowiedzUsuńZonia
Wspaniały rozdział!!! A teraz znowu tydzień czekać..������
OdpowiedzUsuń~Minnie
Znowu wspaniale. Czekałam cały tydzień i jest. Co tu dużo pisać...
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ciekawy styl pisania i widać, że przemyślałaś tę historię. Oby tak dalej tylko pisz dłuższe posty i częściej bo już nie mogę się doczekać zakończenia
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć! Dobre zakończenie podróży... I jeszcze jedno, przepraszam że cię skrytykuję, ale... Robale?! Na serio? Rita nie powinna mieć z tym problemu, a taki łatwy włam do M.M. to po prostu niemożliwe, nawet dla pracowników... Przepraszam, gonemasai! Przepraszam, że tak późno komentarz, ale... W sumie to nie mam dobrego alibi (zapomniałem, bo zrobiłem sobie maraton z Bleacha...). PRZEPRASZAM harcerko nasza, pisarko nasza, pocieszycielko nasza... No cóż, weny ci nie życzę, bo ją masz i nie zmarnuj tego!!! Pozdro z mojej dziury!
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno. Prowadzę spis blogów. Może chciałabyś by znalazł się tam Twój blog?
OdpowiedzUsuńByłoby fajnie ;)
UsuńUzaleznilam się od twojego bloga ciągle bym to czytała jak tak dalej pójdzie będę znała każdy rozdział na pamięć.Ten rozdział super zresztą jak każdy czekam na więcej
OdpowiedzUsuńCzarodziejkaKoral
Super!!!
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?!
OdpowiedzUsuńHarcerką nie jestem, ale mamy sporo wspólnego. Gram na gitarze, jeżdżę konno, uwielbiam Harry'ego Pottera, i moją ulubioną częścią także są Insygnia Śmierci!!! Pozdrawiam, i weny życzę,
OdpowiedzUsuńLily Potter
Jestem harcerką więc dzięki za życzenia.
OdpowiedzUsuńVeronica
Hej,
OdpowiedzUsuńpomysł dobry, ale Rita może jeszcze bardziej się uprzeć aby odnaleźć kto za tym stoi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia