sobota, 27 lutego 2016

104. Ramię w ramię.

Ten rozdział dedykuję wszystkim harcerkom i harcerzom.
22 lutego obchodziliśmy Dzień Myśli Braterskiej, więc przesyłam wam spóźnione życzenia i przekazuję wyimaginowane węzełki przyjaźni.
Życzę Wam powodzenia na dalszej drodze harcerskiej. I żebyście tak ja ja czuli, że harcerstwo to najlepsze, co Was w życiu spotkało.
Jedyne słowa, które jeszcze cisną mi się na usta to:
Ramię pręż, słabość krusz. I nie zawiedź w potrzebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tego dnia Ginny została dłużej w pracy. Czekała w swoim gabinecie, sama sobie się dziwiąc, że to robi. Usłyszała, że drzwi lekko się uchylają i zobaczyła błysk blond włosów.
Allie weszła do środka, od stóp do głów ubrana na czarno. Ginny parsknęła śmiechem, na co jej przyjaciółka w odpowiedzi przyłożyła palec do ust, nakazując ciszę.
-Wybacz.- wyrzuciła rudowłosa, zginając się wpół, by powstrzymać wstrząsający nią chichot.- Po prostu… ubrałaś się…jakbyśmy miały zamiar okraść Bank Gringotta…
Allie nasunęła na uszy czarną czapkę.
-Po prostu wczułam się w rolę.- uniosła przedmiot, który przykryty był czarną płachtą.- Patrz, co mam.
Gryfonka uniosła brwi, gdy jej przyjaciółka zdjęła materiał, odsłaniając słoik, w którym znajdowała się niewielka górka czegoś czarnego.
-Co to?- zapytała z zaciekawieniem Ginny, podchodząc bliżej. Pochyliła się, po czym natychmiast odskoczyła do tyłu.- Fuj, Allie! Co to ma być!?
-Żuki.- odparła rzeczowo Puchonka, jakby było to najnormalniejszą rzeczą w świecie.- Przecież Rita uwielbia żuki.
-O czym ty…?
Ginny gwałtownie urwała, gdy w jej głowie nagle zaświtała pewna myśl. Hermiona kiedyś jej opowiadała, że Skeeter zmieniła się w żuka, by podsłuchiwać swoje ofiary.
Kobieta ponownie parsknęła śmiechem.
-Jesteś geniuszem zła…- wymamrotała. Znów czuła się, jakby robiła coś niedozwolonego, jakby miała 16 lat. Przeszedł ją dreszcz podniecenia.
Wyruszyła za Alyson na korytarz, kierując się prosto do gabinetu Rity Skeeter. Korytarze o tej porze były puste, jednak Ginny pozostała czujna, wciąż rozglądając się nerwowo. Allie przywarła gwałtownie do ściany, więc jej przyjaciółka z bijącym sercem zrobiła to samo.
Po 10 sekundach Gryfonka zapytała:
-Słyszałaś coś?
-Nie, po prostu uznałam, że zawodowi włamywacze właśnie tak robią.
Po czym ruszyła dalej, podczas gdy Ginny przewróciła oczami.
Dotarły pod drzwi, które oczywiście zamknięte były na klucz.
-Alohomora.- wyszeptała Allie, po czym usłyszały ciche kliknięcie. Ginny parsknęła z niedowierzaniem, na co odpowiedział jej uciszający syk przyjaciółki. Czy Skeeter naprawdę była na tyle naiwna, by nie zabezpieczać dodatkowo drzwi?
Wtargnęły do środka. Nie zapalały światła, by nie przykuwać niczyjej uwagi, więc Ginny nie mogła rozejrzeć się uważniej. Co rusz jednak potykała się, wyczuwając kolejne przedmioty: krzesło, biurko, regał…
-Czas na was, szkarady.- wyszeptała Allie, wyciągając żuki z słoika i kładąc je na biurku. Ginny patrzyła na to z obrzydzeniem, przyświecając różdżką, podczas gdy jej przyjaciółka ustawiała robaki w rządku.
-A teraz… Engorgio!
Ginny zatkała sobie usta, powstrzymując jęk obrzydzenia, gdy pierwszy z żuków gwałtownie się powiększył. Już po chwili przybrał rozmiar jeża. Gdy to się stało, Allie skierowała swoją różdżkę na kolejnego robaka.
                                      ~*~
Ciemność wyciągnęła swoje ramiona, by zagarnąć w nie Jamesa. Chłopiec już się poddał, jednak ten ktoś, kto ciągnął go w drugą stronę, z dala od czerni, nie dawał za wygraną.
Potter poczuł, że płynie, a w zasadzie jest przez kogoś ciągnięty w stronę drzwi, jednak nie miał pojęcia, kto to taki. Poddał się jednak temu zupełnie, ufając, że ten ktoś uratuje go przed całkowitym opadnięciem w niebyt.
Zobaczył światło. Płuca paliły go żywym ogniem, czuł, jak woda je zalewa. Czy to już koniec?
Zbliżał się do jasności, w uszach dudniła mu krew. Rozchylił szerzej powieki, co przyszło mu z wielkim trudem. Nie był w stanie zobaczyć, kto go ciągnie; ujrzał tylko zamazaną sylwetkę. Zamiast tego zdał sobie sprawę, że światło, do którego się zbliża ma swoje źródło za brązowymi drzwiami.
Coraz bliżej i bliżej. James miał wrażenie, że jasność go oślepia. Wpadł w nią, czując pod sobą coś twardego. Beton.
Zaczerpnął gwałtownie powietrza, którego tak desperacko pragnęły jego płuca. Znów mógł oddychać!
Leżał na wznak, łapczywie nabierając kolejnych haustów powietrza. Mokra szata kleiła mu się do ciała, słyszał jakby z daleka. Dobiegały go stłumione głosy:
-JAMES! JAMES!?
Moja noga, pomyślał nagle chłopiec. Przecież zranił się w nią. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo go boli.
To uczucie zawładnęło nim całym, sprawiając, że na chwile znów zabrakło mu powietrza. Jego umysł był wstanie skupić się tylko i wyłącznie na bólu pożerającym jego nogę.
Ktoś się nad nim pochylał- z pewnym trudem to zarejestrował. Czyjeś ręce przekręciły go na plecy, potrząsając nim bezwiednie.
Przestań, pomyślał James, zaciskając powieki. Pragnął tylko jednego: oddać się w ramiona ciemności, które tak desperacko do niego sięgały.
Postanowił jednak na chwilę uchylić powieki. Zrobił to i zobaczył ciemne oczy swojego przyjaciela, gdy pochylał się nad nim; było w nich coś w rodzaju desperacji, paniki, która szybko zmieniła się w ulgę.
James wodził wzrokiem po jego twarzy. Zauważył, że włosy Mike’a są dziwnie poczochrane i całe mokre. To takie bez sensu.
-James!- było to bardziej westchnienie, niż słowo.- Wszystko dobrze!? Błagam, powiedz coś.
Chłopiec otworzył usta by odpowiedzieć, jednak poczuł, że w gardle kompletnie mu zaschło. Kolejne słowa przyszły mu z niemałym trudem:
-Moja… noga.
-James?- zza pleców Mike’a wychyliła się dziewczynka; James z początku jej nie poznał. Jej szata były namoknięta, włosy do suchej nitki przesiąknięte wodą, a oczy podpuchnięte. Dopiero po barwie tęczówek poznał, że to Aria. Wszędzie poznałby ten błękit.
Mike odchylił się do tyłu, pomagając Jamesowi wstać. Chłopiec oparł się o ścianę, omiatając pomieszczenie i zaniepokojone twarze swoich przyjaciół szybkim spojrzeniem.
Znajdowali się w pierwszym pomieszczeniu; tam, gdzie umieścili elementy na swoje miejsca, otwierając przejście. James szybko spojrzał na otwarte drzwi i ogarnęła go fala paniki, która w następnej chwili zmieniła się w zdezorientowanie.
Drzwi było otwarte- dlaczego więc nie zalazła ich powódź?
Woda zatrzymała się dokładnie w miejscu, gdzie kończył się próg brązowych wrót. Tak, jakby oddzielała ją niewidzialna tarcza. James przez chwilę patrzył na to jak zahipnotyzowany, aż w końcu z otępienia wyrwał go głos Mike’a.
-James, co się stało?
-Ja… po prostu zahaczyłam o coś szatą i zraniłem sobie nogę, nie mogłem się wyrwać. Ale wtedy ktoś przypłynął i podał mi rękę… Czy to byłeś ty, Mike?
Chłopiec szybko skinął głową.
-Dzięki, stary. Serio. Uratowałeś mi życie.- James patrzył prosto w oczy przyjaciela, starając się przelać w swoje spojrzenie całą wdzięczność. Przez chwilę tylko patrzyli sobie w oczy, aż w końcu Mike odwrócił wzrok.
-Wynośmy się stąd.- wymamrotał.- James, pomożemy ci wstać.

Po czym podciągnęli go do góry, by wyjść razem z tego przeklętego pomieszczenia, ramię w ramię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

27 komentarzy:

  1. Mimo, że tak późno to i tak Cię kocham <3
    Pisz dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez jestem harcerka wiec zycze ci sukcesow na drodze harcerstwa :* opowiadanie super tylko mam pytanie kiedy znowu pojawi sie Harry ;) ???

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedykację.Kocham harcerstwo i twój talent.Najlepszego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej!Kolejny rozdział!Przez cały dzień wyczekiwałam kolejnego.Myśl o rozdziale pomagała niemyśleć o bólu gardła i katarze.Weny życze.
    Zofia Weasley

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział!!! Czekam tydzień! Prawie umarłam z podekscytowania. Lepiej było ,kiedy znalazłam tego bloga i miałam 101 rozdziałów do przeczytania (cała noc nieprzespana)czytanie jeden po drugim.
    Julkaa22

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak samo tylko ja znalazłam bloga jak miał 100 rozdziałów i czytałam też na lekcjach.

      CzarodziejkaKoral

      Usuń
    2. Mnie by zabili gdybym miała telefon w szkole.A z moim zapominalstwem na pewno bym go nie wyciszyła.Dlatego lepiej czytać w nocy jeżeli nie ma nic śmiesznego;-) Można w wtedy kogoś obudzić i "dlaczego ty nie śpisz jest 1:00,a ty jutro idziesz do szkoły" (naszczęście takiej sytuacji jeszcze nie było:-) )
      Julkaa22

      Usuń
  6. Super rozdział. Jestem ciekawa czy Rita się zorientuje, że to Ginny i Allie podrzuciły jej żuki, a może nakryje je na gorącym uczynku? Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Powiedz mi, za jakie grzechy muszę czekać cały tydzień. Pozdrawiam i życzę weny.
    ~Wika~

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuwaj! Również życzę ci sukcesów w harcerstwie ;) Świetny rozdział, bardzo fajnie "urządziłaś" Rite, zresztą ponownie xD Pozdrawiam TheGoldStar

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały! Czekałam całą sobotę i kiedy się pojawił telefon się rozładowal i wyłączył! Co za pech!!! A w ciemnościach nie mogłam znaleźć ładowarki!
    A teraz z innej beczki:
    Czy to przypadek że AG to pierwsze litery imion Ally i Ginny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, faktycznie :D
      AG oznacza Anonimowy Gnębiciel, nawet się nie zorientowałam, że to pierwsze litery imion Ally i Ginny :D

      Usuń
    2. Ja przez przypadek się zorientowałam i nie wiedziałam czy to ma jakiś związek XD uznajmy to jako przypadek;)

      Usuń
    3. A ja myślałam,że to od pierwszych liter imion! Pierwszy raz coś zauważyłam :-) Ale źle!!
      Julkaa22

      Usuń
  9. Extra!!!! Bardzo mnie ciekawi jak zareaguje Skeeter na żuki wielkości jerzy ;-). Masz super pomysł z AG. Bardzo podoba mi się ten wątek. A co do drugiej części.... hmmm Jest tu coś podejrzanego. Mam nadzieje, że wkrótce to się wyjaśni
    Zonia

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział!!! A teraz znowu tydzień czekać..������
    ~Minnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Znowu wspaniale. Czekałam cały tydzień i jest. Co tu dużo pisać...

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz bardzo ciekawy styl pisania i widać, że przemyślałaś tę historię. Oby tak dalej tylko pisz dłuższe posty i częściej bo już nie mogę się doczekać zakończenia

    OdpowiedzUsuń
  13. Nic dodać nic ująć! Dobre zakończenie podróży... I jeszcze jedno, przepraszam że cię skrytykuję, ale... Robale?! Na serio? Rita nie powinna mieć z tym problemu, a taki łatwy włam do M.M. to po prostu niemożliwe, nawet dla pracowników... Przepraszam, gonemasai! Przepraszam, że tak późno komentarz, ale... W sumie to nie mam dobrego alibi (zapomniałem, bo zrobiłem sobie maraton z Bleacha...). PRZEPRASZAM harcerko nasza, pisarko nasza, pocieszycielko nasza... No cóż, weny ci nie życzę, bo ją masz i nie zmarnuj tego!!! Pozdro z mojej dziury!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze jedno. Prowadzę spis blogów. Może chciałabyś by znalazł się tam Twój blog?

    OdpowiedzUsuń
  15. Uzaleznilam się od twojego bloga ciągle bym to czytała jak tak dalej pójdzie będę znała każdy rozdział na pamięć.Ten rozdział super zresztą jak każdy czekam na więcej

    CzarodziejkaKoral

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy następny rozdział?!

    OdpowiedzUsuń
  17. Harcerką nie jestem, ale mamy sporo wspólnego. Gram na gitarze, jeżdżę konno, uwielbiam Harry'ego Pottera, i moją ulubioną częścią także są Insygnia Śmierci!!! Pozdrawiam, i weny życzę,
    Lily Potter

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem harcerką więc dzięki za życzenia.

    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej,
    pomysł dobry, ale Rita może jeszcze bardziej się uprzeć aby odnaleźć kto za tym stoi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń