sobota, 27 czerwca 2015

69. Wskazówka.


Al, Lily, Rose i Hugo byli u zmartwionej Molly. Harry, Ron, Hermiona i Ginny musieli porozmawiać.
Minął zaledwie jeden dzień, więc Hermiona wciąż była słaba. Siedziała naprzeciwko nich, popijając herbatę, wtulona w Rona. Harry i Ginny siedzieli naprzeciwko i spoglądali na nich wyczekującym wzrokiem.
-No więc…?- zagadnął Harry, a Ron obrzucił go piorunującym spojrzeniem.- Powiesz nam, co tam się działo.
Hermiona wzięła głęboki, urywany wdech i zaczęła:
-Oni czyszczą pamięć każdemu, kto był świadkiem porwania mugolaka, więc nie tylko wy nic nie pamiętacie…
Zamilkła. Ginny spojrzała na nią zachęcającym wzrokiem, a Ron mocniej uścisnął.
-Zamknęli nas w celach. Codziennie przybywało coraz więcej więźniów. Każdego dnia karano wszystkich za to, że jesteśmy mugolakami… Gdyby nie Wy, to nie wiem, jak by się to skończyło…
Znów urwała. Jednak Harry nie zamierzał naciskać. Poczuł niesamowity żal i współczucie, a jakieś bliżej nieokreślone siły ściskały jego wnętrzności.
Hermiona uśmiechnęła się do nich lekko.
W ogniu rozbłysły szkarłatne płomienie, a z nich wysypali się Al, Lily, Rose i Hugo, a za nimi rządna informacji Molly.
-No to jak?- zapytała Molly, łapiąc się w charakterystyczny dla siebie sposób pod boki.- Powiecie mi, o co w tym wszystkim chodzi?
                                                                         ~*~
James obudził się niesamowicie podekscytowany.
Dzisiaj pierwszy raz zobaczy mecz quidditcha w Hogwarcie. Gryfoni przeciw Puchonom.
Podczas śniadania trwał gwar, a zewsząd napływały podniecone głosy. James spojrzał na zaczarowane sklepienie i z zadowoleniem stwierdził, że świeci dziś słońce, a na niebie nie ma ani jednej chmurki. Uznał to za dobry omen i usiadł przy stole Gryfonów, gdzie górowały złoto i czerwień. James, Aria i Mike także ubrali się w barwy swojego domu. Puchoni przybrali barwy żółci i czerni.
Gdy James siadł na trybunach obok Arii i Mike’a, poczuł dominujący żal. Sam chciałby wzbić się w powietrze na miotle, wiedział jednak, że to drużyny zazwyczaj nie przyjmuje się pierwszoroczniaków. Jego ojciec był wyjątkiem, miał wielki talent. James obiecał sobie, że w drugiej klasie postara się o miejsce w drużynie.
Z rozmyślał wyrwał go spokojny głos Victorie, która dołączyła do nich:
-Cześć, James. Jak tam, podekscytowany?
James spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem, po czym kiwnął nerwowo głową. W następnej chwili wszyscy Gryfoni poderwali się z miejsc, witając swoją drużynę. Weszli też Puchoni, po czym kapitanowie uścisnęli dłonie. Kapitanem drużyny Gryfonów była Gwen White- jedna ze ścigających, siódmoklasistka.
Wzbili się w powietrze, ale James z przejęciem obserwował Teddy’ego, który poleciał wyżej niż reszta. Był szukającym.
Gwen White z siódmej klasy, Cinna Mellark, także z siódmej klasy i Katniss Montrose z piątej klasy były ścigającymi i już podawały kafla. Peter Wilson z trzeciej klasy był obrońcą, a Prim Dale z czwartej klasy i Gabe Hay z drugiej byli pałkarzami.
Puchoni natychmiast odebrali Gryfonom kafla i ruszyli w stronę ich słupków. Zewsząd rozchodził się głos Kelsey Trinkt, Krukonki z piątej klasy, która komentowała mecz:
-Teraz Puchoni zbliżają się w stronę obrońcy Gryfonów… Peeta już rozkłada ręce iiii…. Prawie Ci się udało, Peeta! 10:0 dla Puchonów.
Gryfoni westchnęli głośno.
Katnnis podała kafla do Cinny, który podał jej Gwen, ta znów do Katniss, która zgrabnie rzuciła kafla w stronę pętli Puchonów. Ich bramkarz wyciągnął ręce po piłkę, jednak było za późno. 10:10, Gryfoni wydali z siebie zgodny ryk radości.
-Puchoni znów przejmują inicjatywę…- mówiła Kelsey Trinkt.-
Zbliżają się do gryfonów, strzelają iii…. Peeta świetnie to obronił! Kafla przejmuje Cinna Mellark, podaje do Katnnis Montrose, teraz ma go Gwen, chyba będzie strzelać… TŁUCZEK! Brawo, Gale, odbiłeś go w ostatniej chwili! Teraz Peeta próbuje strzelać… 20:10 dla Gryfonów! Och, Puchoni już są przy ich słupkach! Iii… 20:20, to było świetnie zagranie!
Kelsey była najwyraźniej bezstronna, chociaż James wyczuwał, że z większym entuzjazmem przyjmuje ona klęski Puchonów.
-Gwen White zdobyła bramkę! 30:20 dla Gryfonów… Teraz znów kafla  mają Puchoni… Och, Teddy Lupin chyba coś zauważył!
I rzeczywiście. Teddy wystrzelił w powietrze, a za nim ruszyła szukająca Puchonów. Zaczęli się lekko przepychać, a szukający gryfonów prawie dostał tłuczkiem, na szczęście Prim odbiła go w inną stronę. Latają obok słupków, raz wyżej, raz niżej, wciąż nie spuszczając z oczu złotej piłeczki.
W tym czasie Gryfoni wygrywali już 70:50.
Teddy dalej latał jak oszalały po całym boisku, a obok cisnęła się szukająca Puchonów, która wyciągnęła rękę w stronę znicza. Jej przeciwnik natychmiast zrobił to samo. Całe trybuny wstrzymały oddech, mówiła tylko Kelsey:
-Lecą łeb w łeb, ramię w ramię. Są coraz bliżej, za chwilę wszyscy się dowiemy, kto wygrał ten mecz… Iiii…. GRYFONI WYGRYWAJĄ 220:50!
Gryfoni ryknęli ogłuszająco, a Teddy wniósł w górę rękę, zaciskając kurczowo palce na zniczu.

W pokoju wspólnym Gryfonów jeszcze długo panowała uciecha. Wszyscy bawili się świetnie, świętując wygraną Gryffindoru. Gdy James szedł spać, czuł, że jego powieki są strasznie ciężkie. Już miał rzucić się na łóżko, gdy zobaczył, leżący na nim kawałek pergaminu. Wziął go do ręki i zobaczył zdanie wyklejone z liter z „Proroka Codziennego”:

PIERWSZY ELEMENT JEST TAM, GDZIE WSZYSTKO JEST UKRYTE.

James zmrużył oczy, zastanawiając się nad sensem tych słów. Pierwsze co mu przyszło do głowy to Pokój Życzeń, ale przecież komnata, w której wszystko było ukryte spłonęła kilkanaście lat temu. To przynajmniej wynikało z opowieści jego ojca.
Już miał pokazać to Mike’owi, gdy do ich dormitorium niespodziewanie wparowała zdyszana Aria, cała czerwona z przejęcia na twarzy:

-Lucy się obudziła.

18 komentarzy:

  1. Czytałaś może "Igrzyska Śmierci"? Jak tak to fajnie, bo uwielbiam tą serię:3. Co do rozdziału, to chyba będzie jeden z moich ulubionych. Kocham quidditcha! Nie zauważyłam żadnych błędów,a to dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w dziesiątkę, właśnie jestem w połowie "Kosogłosa"! Zakochałam się w tej serii <3 I niech los zawsze Wam sprzyja!

      Usuń
    2. Super rozdział! :D I Alicja Lenc wyprzedziłaś mnie z pytaniem. ;) Znaczy dopiero przeczytałam ten rozdział i spodziewałam się, że ktoś napisze, czy czytała lub chociaż oglądała Igrzyska Śmierci xd ;) Ale i tak xd

      Usuń
    3. Haha, rozumiem, że zdemaskowały mnie imiona? :D No cóż, cieszę się, że mamy tu fanów Igrzysk <3

      Usuń
  2. super rozdział :) uwielbiam Quidditcha zwłaszcza jak Gryfoni wygrywają :)
    czekam na next
    Lily

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez imiona z Igrzysk trochę mi się mieszało :D ale rozdział super ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super :) mam pytanie: czy w ciągu wakacji będziesz dodawać notki czesciej niż raz na tydzień czy nie nie ma na to szans?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach te imiona. Nie da się nie zauważyć że jesteś fanką Igrzysk

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Fabuła jest trochę 'odgapiona' od KOMNATY TAJEMNIC. Sorry, że tak piszę, ale to po prostu moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. oooooooooo niedawno skończyłam po raz drugi czytać trylogię i grzysk śmierci i popłakałam się jak zobaczyłam te imiona tym bardziej że prim i cinna nie żyją a tak swoją drogą to super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    mecz fascynujący, Gryfindor wygrał, ciekawe kto podrzucił mu tą wiadomość...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zdania,że fabuła ściągnięta od Komnaty Tajemnic. Blog oceniam na 2/10. Dobrze ci radzę: miej więcej własnych pomysłów, a nie odgapiaj
    Twoja NIE- najwierniejszy fanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyno. Od tamtego czasu napisałam kolejne 84 rozdziały. Czy wiesz, jak bardzo mój styl pisania zmienił się od tamtego czasu? 😂

      Usuń
  10. Jejku, widzę, że imiona i nazwiska z Igrzysk Śmierci! Lubię tą serię... I jest to najlepszy blog jaki czytałam!

    OdpowiedzUsuń