piątek, 5 czerwca 2015

66. Tajemnica białego kota.


Harry siedział w swoim gabinecie w Ministerstwie Magii. Było już późno, większość urzędników już dawno była w domu. Ale on nie mógł.
Na biurku leżały tysiące papierów, lecz Harry myślami był gdzieś indziej. Gdzie jest Hermiona? Dlaczego on nic nie pamięta?
To jasne, że Lily, Al, Hugo i Rose złożyli swoje zeznania, ale niewiele to dało. Mugolaki dalej znikają w niewyjaśnionych okolicznościach, a najbliżsi nic nie pamiętają.
Gdzie są Ci wszyscy mugolacy? Co oni z nimi zrobią? Dlaczego tak musi być?
Harry w przypływie furii zrzucił papiery, które spoczywały na jego biurku. Trzeba działać. Ale co robić?  
Wziął się w garść. Powinien być już w domu z rodziną. Ale nie, musi tu tkwić. Robi to, bo boi się o tych wszystkich mugolaków... o Hermionę!
Do jego gabinetu wszedł Ron, ze strapioną miną.
-Kolejne zaginięcie.-powiedział i padł na fotel.
Ron bardzo się martwił. Harry miał wrażenie, że jest on tylko cieniem człowieka.
-Co robimy?- zapytał Harry, przyglądając mu się bacznie.- Jak mamy temu zapobiec?!
-Nie mam pojęcia.- mruknął zrezygnowany Ron, patrząc w swoje dłonie.- W Hogwarcie... są mugolacy...
-No jasne!- zawołał Harry.- Wyślemy tam aurorów.
Ron spojrzał na niego z wyrzutem.
-No dobra, Hogwart będzie bezpieczny...- powiedział Ron wstając gwałtownie.- Ale co z tymi poza Hogwartem?! CO Z DOTYCHCZAS PORWANYMI?!
Ron był mocno zdnerwowany.
-Wyślemy aurorów, którzy będą...- zaczął spokojnie Harry, ale Ron mu przerwał.
-Jasne! Wszędzie wyślemy aurorów, to takie łatwe! A im wszystkim wyczyszczą pamięć! Harry, musimy pomóc tym porwanym! Nawet wole nie myśleć, co oni im robią!
Harry przełknął z goryczą ślinę. Postanowił się nie denerwować.
-Ron, zrozum, że nic na razie nie poradzimy! Wyślemy aurorów, którzy będą obserwować uliczki przy domach mugolaków z ukryć. Podstępem nakryją szmalcowników, schwytają ich, a potem użyjemy Veritaserum, żeby dowiedzieć się, gdzie ich trzymają!
-NA MIŁOŚĆ BOSKĄ, HARRY!- ryknął Ron.- WIESZ, ILE CZASU MOŻE TO POTRWAĆ!?
-A masz jakiś lepszy pomysł!?- krzyknął Harry, teraz już zirytowany.- Myślisz, że to wszystko jest mi całkowicie obojętne!? NIE! Otóż ja też chcę coś zrobić, odnaleźć ich i im pomóc.. Ale co my możemy zrobić? Powiedz mi, Ron! Przecież nawet nie pamiętamy twarzy tych szmalcowników, a ich jest na pewno więcej niż dwóch!
Ron ciężko opadł na fotel. Złapał się za głową i mruknął:
-Wybacz, stary, ja po prostu..
-Tak, wiem.
Harry dobrze wiedział, dlaczego Ron jest tak nerwowy. On sam też się martwi.
                                                         ~*~
James siedział w Wielkiej Sali, dłubiąc widelcem w jajecznicy. Martwił się. Przez jego głowę przelatywało tysiące myśli. Zauważył, że Mike i Aria przyglądają mu się bacznie i z niepokojem. Gdy tylko podniósł wzrok, oni szybko spojrzeli w innym kierunku.
Do Sali wleciały sowy. James z przerażeniem zobaczył Nereidę. A jeśli... jakieś kolejne złe wiadomości? Jeśli znowu kogoś schwytali?...Albo zabili!?
Aria i Mike wstrzymali oddech, gdy James odwiązywał list z nóżki sowy i wręczał jej kawałek tosta. Drżącymi palcami rozwinął pergamin i zobaczył pismo, którego jeszcze nie znał.

James!
   Wpadnij dzisiaj do mnie na herbatkę po lekcjach, jeśli masz ochotę. Jestem ciekaw, jak minęły Ci pierwsze tygodnie w Hogwarcie. Możesz zabrać przyjaciół.
                                                                                                  Hagrid.


 James odetchnął.
-Hagrid mnie zaprasza do siebie po lekcjach.- powiedział.- Idziecie ze mną?
-Hagrid?- Mike zmarszczył czoło.- Ten wielki gość, który nas przeprowadzał przez jezioro?
-Tak. Jest tu gajowym, to naprawdę fajny gość. Przyjaźni się z moim tatą.
-Możemy iść.- Aria wzruszyła ramionami.
Tak więc, po całym dniu lekcji i narzekań na ilość pracy domowej, ruszyli w stronę Zakazanego Lasu. Zapukali do małej, drewnianej chatki Hagrida. W drzwiach stanął wielki, brodaty mężczyzna. Uśmiechnął się na ich widok.
-Sie masz, James!- zawołał.- Wchodźcie, wchodźcie.
Weszli do środka małej chatki i usiedli przy stole.
Hagrid już się krzątał po 'kuchni' przygotowując im herbatę. Chwilę później postawił przed nimi cztery kubki i talerz swoich domowych wypieków. James postanowił nie ryzykować i nie próbować ich, bo wiedział, że to grozi złamaniem zęba.
Młodzieniec przedstawił Hagridowi Arię i Mike'a. Aria radośnie podała mu rękę, jednak chwilę później skrzywiła się, gdy ten odwzajemnił swój silny uścisk. Mike był trochę bardziej nieśmiały, ale po jakimś czasie najwyraźniej uznał, że Hagrid to równy gość i rozluźnił się, wdając się w dyskusję.
Najpierw oni opowiedzieli mu o swoich pierwszych dniach w Hogwarcie. Hagrid z przyjemnością ich słuchał i śmiał się, gdy James i Aria zaczęli opowiadać o Klubie Ślimaka. Cała trójka postanowiła nie ryzykować opowieściami o białym kocie, ograniczając się tylko do jednego pytania:
-Hagridzie?- zaczął nieśmiało Mike.- Czy... widziałeś może tego białego kota, który kręcił się ostatnio po Hogwarcie?
-Co? Białego kota?- zdziwił się Hagrid.- Nie, nie widziałem..
Cała trójka spojrzała po sobie z niepokojem. James szybko zmienił temat, pytając, co tam u Hagrida.
Gajowy zaczął im opowiadać o swoich lekcjach Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Następnie opowiedział im o olbrzymie Graupie i trollu Tobym, którzy mieszkali w głębi Zakazanego Lasu.
-Czasem się biją…- śmiał się Hagrid.- Ale to są dobre chłopy, cholibka…
Jamesowi i Mike'owi nie było do śmiechu, natomiast Aria była wyraźnie zaciekawiona. Jeszcze trochę opowiadał o Graupie i Tobym, aż rozmowa weszła na niebezpieczne sfery:
-A co tam u Harry'ego i reszty? Musisz im koniecznie nakazać, by w końcu do mnie napisali.
James zmarkotniał.
-Och, u nich w porządku...
-Na pewno? Wyglądasz na zmartwionego.
-On i tak się dowie..- szepnął Mike, a James westchnął.
-No dobra... Szmalcownicy. Znów działają. Porywają mugolaków, a świadkom czyszczą pamięć. Mają ciocię Hermionę.
Hagrid zachłysnął się herbatą.
-Że co?!- wykaszlał po chwili.
Wziął kawałek pergaminu i wyskrobał na nim kilka pośpiesznych zdań.
-Muszę to wysłać.- mruknął Hagrid, otwierając drzwi.- Cholibka! Późno już, no, musicie już iść.
Ruszyli w stronę zamku. Hagrid szedł bardzo szybko, a miał kroki cztery razy dłuższe od nich, więc całą trójka musiała biec, aby zdążyć za nim. W zamku się rozstali. Hagrid ruszył do sowiarni, a James, Aria i Mike do wieży Gryffindoru, gdy nagle na drodze stanął im biały kot. Przeszył ich spojrzeniem swoich niebieskich ślepi.
Jak zahipnotyzowani ruszyli za nim bez słowa. Znów prowadził ich w to samo miejsce, do biblioteki. James poczuł rosnące podniecenie. Wreszcie dowie się, jaką tajemnice kryje biały kot. Zwierzę wślizgnęło się do środka, a oni za nim. Znaleźli się w ciemnej bibliotece. Zapalili różdżki, a kot zaprowadził ich do regału stojącego pod ścianą po drugiej stronie pomieszczenia. Nie wiedząc co robić, stanęli przed półką. W następnej chwili Aria wydała z siebie zduszony okrzyk, a James i Mike wytrzeszczyli oczy.
Regał rozstąpił się, ukazując przejście. Kot ruszył schodami w dół, a oni po chwili wahania ruszyli za nim. Zdawało się, że niebieskie oczy kota promieniują w otaczającej ich ciemności. Gdy tylko przekroczyli próg tajnego wejścia, regał za nimi od razu przybrał swoją dawną formę. Szli z zapalonymi różdżkami, lecz ich światło niewiele dawało. Po jakimś czasie, Jamesowi wydawało się, że trwało to całe wieki, doszli do podziemnej komnaty, rozświetlonej pochodniami. Ogień żarzył się na zielono. Na końcu komnaty ujrzeli ścianę z cegieł. Gdy podeszli, zobaczyli, że ma ona w sobie trzy spore zagłębienia w kształcie krzyża. Pozioma linia była jednak przekrzywiona, więc nie był to zwykły krzyż. Podskoczyli, gdy usłyszeli za sobą niski, męski głos:
-Witajcie, Wybrani.
Odwrócili się gwałtownie, trzymając różdżki w pogotowiu. Ale przed nimi stał tylko... biały kot, który znów przemówił:
-Witajcie, Wybrani.
-Kim jesteś?- pisnęła Aria.- Czemu nas tu zaprowadziłeś?!
-Ja jestem tylko tym, co ma Was ostrzec. Jesteście Wybranymi- czarodziejami, którzy będą mogli położyć temu kres.
-Czemu mamy położyć kres?- zapytał nerwowo Mike.
-W Hogwarcie będą się działy straszne rzeczy.- ciągnął kot.- Naprawdę straszne. A wy możecie położyć temu kres i pokonać Tego, który jest tego sprawcą. Musicie znaleźć elementy, by otworzyć przejście. On na Was będzie czekał.
-Ale... jakie elementy? Kto będzie na nas czekał?- zapytał James.
Ale kot już zmienił się w białą mgiełkę i zniknął. Cała trójka z przerażeniem ruszyła w stronę schodów, po czym pobiegła na górę. Regał rozstąpił się między nimi, a oni pobiegli prosto do wieży Gryffindoru, już nie przejmując się tym, czy ktoś ich zobaczy. Wpadli do pokoju wspólnego i spojrzeli po sobie ze strachem.
Wybrani.



6 komentarzy:

  1. Wow... Super rozdział, naprawdę boski!!! Jestem baaaaardzo ciekawa co będzie dalej i o co chodzi z tymi elementami, które dzieci mają znaleźć i co się będzie działo w Hogwarcie.... I co będzie z Hermioną mam nadzieję, że szybko ją odnajdą :) Z niecierpliwością i zaciekawieniem czekam na następny rozdział.
    Serdecznie pozdrawiam
    Lily

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Jestem pod ogromnym wrażeniem :). Nawet nie wiem co mogłabym napisać. Po prostu rozdział wspaniały. Obyś pisała tak dalej bo z każdym rozdziałem jest ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Genialny! Rozdział pozostawia wiele pytań i mam nadzieję, że wszystko niedługo się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super uwielbiam twoje opowiadania!PS:super gif

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale gif wygląda to tak jakby oni mówili hau

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    oby szybko odnależli Hermionę jak i innych mugoli, coś się wyjaśniło z tym kotem, ale kogo mają pokonać?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń