Rozdział o godzinie 10? To oznacza tylko jedno- wyjechałam!
Obóz harcerski, Bieszczady. Nadchodzę! A w zasadzie to jestem tutaj już od środy.
Moja drużynowa obiecała mi zorganizować Hogwart, bo to moje marzenie, a za dwa dni (od kiedy to czytacie) mam urodziny, więc może, może...?
Jeśli rozdziały nie będą się pojawiały, to znaczy, że odnalazłam powołanie i jestem czarodziejką. Albo znów zorganizowali dla naszego zastępu Igrzyska Śmierci w środku nocy (tak, już kiedyś to zrobili).
W każdym bądź razie... Miłej połowy wakacji!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lily i Hugo siedzieli w cieniu drzewa, rozkoszując się piękną pogodą. Jako, że całe ich rodzeństwo wyjechało, byli zdani tylko na siebie. Całe popołudnia spędzali razem, nigdy nie byli sobie tak bliscy. Okazało się, że we dwójkę także można się świetnie bawić- na każdym kroku napotykali nowy pomysł, który świetnie wykorzystywali.
Obóz harcerski, Bieszczady. Nadchodzę! A w zasadzie to jestem tutaj już od środy.
Moja drużynowa obiecała mi zorganizować Hogwart, bo to moje marzenie, a za dwa dni (od kiedy to czytacie) mam urodziny, więc może, może...?
Jeśli rozdziały nie będą się pojawiały, to znaczy, że odnalazłam powołanie i jestem czarodziejką. Albo znów zorganizowali dla naszego zastępu Igrzyska Śmierci w środku nocy (tak, już kiedyś to zrobili).
W każdym bądź razie... Miłej połowy wakacji!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lily i Hugo siedzieli w cieniu drzewa, rozkoszując się piękną pogodą. Jako, że całe ich rodzeństwo wyjechało, byli zdani tylko na siebie. Całe popołudnia spędzali razem, nigdy nie byli sobie tak bliscy. Okazało się, że we dwójkę także można się świetnie bawić- na każdym kroku napotykali nowy pomysł, który świetnie wykorzystywali.
Gdy więc tak sobie siedzieli i rozmawiali o wszystkim, co się
ostatnio wydarzyło, byli naprawdę szczęśliwi. Słoneczne promienie oświetlały
okolice, załamując się w koronie drzew. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie…
trzeci przybysz.
Przybył, zarzucając swoją czarną grzywą. Utkwił wzrok w
Lily. Jego niebieskie oczy znów miały w sobie ten łobuzerski błysk, którego
dziewczynka tak nie znosiła.
-Hej, Płoszku! Dawno się nie widzieliśmy, co?
Liam Schreave był synem mugoli, miał tyle samo lat, co Lily
i Hugo- 9. Dziewczynka nie wiedziała czemu, ale obrał on sobie jako obiekt kpin
i wyśmiewań właśnie ją. Lily wiele razu chciała postawić się mu, ale za każdym
razem pojawiał się jeden problem: bała się, że w chwili nieuwagi niechcący
użyje magii i zrobi mu poważną krzywdę. A tego przecież nie chciała. Nie była
złym człowiekiem. Dlatego, za każdym razem, gdy on się pojawiał, jak
najszybciej uciekała. Liam czuł się więc niesamowicie wspaniale- to, że budził
postrach w małej dziewczynce dawało mu swego rodzaju dziwną satysfakcję. Zaczął
nazywać ją „Płoszkiem”.
Lily widziała go ostatni raz może… 2 miesiące temu? Wtedy
nie wytrzymała, w chwili zapomnienia magia dała o sobie znać i… BUM. Liam spadł
z drzewa, raniąc się w nogę. Był wściekły i nazywał przerażoną dziewczynę
czarownicą i dziwakiem. Od tego czasu nie widziała go ani razu. Jakby zapadł
się pod ziemię. A ją na samo to wspomnienie szargały wyrzuty sumienia, choć
James często powtarzał jej, że chłopak sam sobie na to zasłużył.
Nie było go. Aż do dzisiaj.
Lily zacisnęła usta.
-Daj nam spokój.- wymamrotała, bawiąc się źdźbłami trawy.
Piękna pogoda nagle przestała być taka zachwycająca.- Odejdź, proszę.
Chłopiec oparł się o drzewo.
-Co jest? Ostatnim razem byłaś bardziej bojowa. Straciłaś
swoją moc, czy jak?
Hugo spojrzał gniewnie na Liama.
-Jeśli nie chcesz, żeby to się powtórzyło, lepiej daj nam
spokój.
Schreave zaśmiał się, mierząc krytycznym wzrokiem młodego
Weasleya.
-Och, doprawdy? Wojownik od siedmiu boleści.- chłopiec
wyciągnął z kieszeni pistolet na kulki.- Masz pojęcie, co to takiego, czy w
jaskini, z której wypełzłeś, nigdy o tym nie słyszano?
Twarz Hugo oblała się rumieńcem. Prawdą jest, że nigdy nie
miał czegoś takiego w dłoni- choć czasem widział, jak mugolscy chłopcy bawili
się tym pod swoimi domami. Ten czarny przedmiot strzelał małymi, żółtymi kuleczkami.
Jak to się nazywało… pilot?
Liam pociągnął za spust i kulka ugodziła Lily w ramię.
Dziewczynka skrzywiła się i potarła tamto miejsce. W jej oczach zapłonęła
złość.
-Hej, to naprawdę boli!
-Dosyć tego!- wrzasnął Hugo z furią wymalowaną na twarzy.-
Rzuć broń, Schreave! Będziemy walczyć jak prawdziwi mężczyźni.
Oczy chłopca zwęziły się, ale posłusznie wykonał polecenie.
Broń leżała teraz na trawie. Uśmiech spełzł mu z twarzy.
-W porządku.
Napięcie w powietrzu sięgnęło zenitu. Gniew, który jeszcze
przed chwilą odczuwała Lily, zupełnie się ulotnił. Na jego miejsce pojawiły się
strach i panika.
-Chłopcy, nie!
Ale było za późno.
~*~
Aria miała sen. Przemierzała korytarze biblioteki,
zaglądając z zaciekawieniem na kolejne to półki. W ręce dzierżyła lampę ze
świecą. Kolorowe tytuły niemal błyszczały na grzbietach, jeden jaśniej od
drugiego, jakby mówiły: „Weź mnie!”, „Nie,
wybierz mnie. Moje kartki są mniej poniszczone”, „Ale ja lepiej pachnę!”.
Mózg Arii podsuwał jej dziwne pomysły.
I wtedy nagle usłyszała głos:
-Aria? Możemy zacząć. Potrzebuje cię. Proszę.
Skądś znała ten głos. Oderwała wzrok od kolorowych okładek i
z uwagą rozejrzała się wokół. Jednak wszędzie panowała zupełna cisza. Nikt już nic
nie powiedział.
Aria obudziła się. Otworzyła oczy i zmarszczyła czoło, wpatrując
się w sufit. Coś jej podpowiadało, że to nie był zwykły sen. Bez chwili wahania
ubrała kapcie, zarzuciła szlafrok i wyszła na korytarz szkolny, śledzona
pogardliwym spojrzeniem Grubej Damy.
W każdej innej sytuacji prawdopodobne bałaby się, że
zostanie przyłapana. Ale nie tej nocy. Coś jej podpowiadało, że jest
bezpieczna.
Gnana tą myślą ruszyła do biblioteki, gdzie- tak jak się
tego spodziewała- drzwi były otwarte.
Przywitał ją zimny dreszcz na plecach. Wiedziała, że nie jest
tam sama i ta właśnie myśl była najbardziej przerażająca, ale również
ekscytująca. Aria nie potrafiła opisać tych uczuć. Cokolwiek mąciło jej tak w
głowie, musiało mieć spore poczucie humoru i skłonność do urządzania imprez.
I wtedy usłyszała ten głos, tuż obok siebie. Był taki
radosny i pełen ekscytacji.
-Aria! Przyszłaś!
Dziewczyna spojrzała w tamtą stronę.
-Charles?
-Otóż to!- chwila ciszy.- Ekhm, właśnie się ukłoniłem, ale
zgaduję, że tego nie widziałaś.
-Prawidłowa odpowiedź.
-No tak.
Aria czuła się dziwnie, rozmawiając z powietrzem, ale cóż
mogła więcej zrobić? Patrzyła w stronę, z której dobiegał głos i miała
nadzieje, że Charles się z niej nie śmieje.
-Jak zdołałeś dostać się do mojego snu?- spojrzała w stronę
wejścia.- I dlaczego drzwi były otwarte…?
-Och, to taka moja moc, czy coś w tym rodzaju. Byłem… Ekhm,
JESTEM czarodziejem, więc mogę co nieco zmajstrować. To moja zasługa, że nikt
cię nie przyłapał, gdy tutaj szłaś.
-Naprawdę? A myślisz, że mógłbyś wyczarować naleśniki z
czekoladą?
-Hej, nigdy o tym nie pomyślałem!- odparł z podekscytowaniem
Charles. Jednak ono nagle ulotniło się.- No nie ważne, może kiedy indziej.
-Okej.- odparła dziewczyna, lecz czuła się trochę
zawiedziona.
Napięcie unosiło się w powietrzu.
-Aria… czy ty wciąż chcesz mi pomóc?- zapytał, wyraźnie się
stresując. Aria mogłaby przysiąc, że przestąpił z nogi na nogę.
Zastanowiła się. To, co robiła było co najmniej dziwne. A
jej osobisty ochroniarz- Perides- zakazał jej spotykać się z Charlesem. Jednak
z dziwnych powodów czuła, że może mu zaufać. Tak samo jak czuła, że drzwi do
biblioteki będą otwarte- coś jej to podpowiadało, kojąc jej nerwy. A do tego,
chciała się wykazać odwagą i pomóc 12-letniemu Charlesowi, który utknął
pomiędzy życiem i śmiercią, trwając w stanie dziwnego zawieszenia. Jego młodsza
siostra go potrzebuje, tak jak on potrzebuje Arii. Nie ważne, co będzie musiała
zrobić, zrobi to. Chciała być odważna.
Chciała być prawdziwą Gryfonką. Utrzeć nosa swojej głupiej
siostrze, która cudem stała się Krukonką i rodziców, którzy się jej wyrzekli.
-Tak. Pomogę ci.
Napięcie uleciało.
-Dziękuję!- wyczuła, że Charles uśmiecha się.- Och, tak
bardzo ci dziękuję! Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny.
-Przecież jeszcze nic nie zrobiłam.
-Uściskałbym cię, ale to chyba będzie nieco przerażające,
co?
-Mhm, nie rób tego.
Oboje się roześmiali. Aria naprawdę była szczęśliwa, że może
pomóc temu biednemu chłopakowi, którego przygniotła szafa. Niezły pech, swoją drogą.
-Okej, więc powiedziano mi, że żeby wrócić, trzeba wykonać
swego rodzaju… magię.- zawahał się.- I potrzeba do tego kilku składników.
Aria uniosła brwi.
-Coś w rodzaju eliksiru?
-Nie, niezupełnie. To coś innego. Trudno mi to wyjaśnić, bo
do końca sam nie jestem pewien, jak to ma działać. W każdym bądź razie potrzeba
czterech składników.
-Nie ma sprawy.- Aria machnęła lekceważąco ręką, lecz po
chwili ją opuściła.- Ale… Chyba nie będę musiała nikogo zabić, co?
-Co!? N-nie, nigdy nie poświęciłbym czyjegoś życia, by
powrócić na ziemię.
-To dobrze. Więc czym jest pierwszy składnik?
-Jad akromantuli.
-O-och….- dziewczyna pobladła. Akromantule to nic innego jak
przerośnięte pająki. Niebezpieczne, dzikie, wielkie pająki żyjące w Zakazanym
Lesie.- Mhm.
-Wciąż możesz się wycofać.
Wyprostowała się.
-Nie. Pomogę ci.
Chwila ciszy.
-Prawdziwa z ciebie Gryfonka.- odparł w końcu cicho Charles, jakby był wzruszony jest niezłomną postawą. Aria czuła, że się rumieni.- Będę starał się cię ochraniać. Jeśli chcesz,
możesz już wracać. Przepraszam, że cię obudziłem w środku nocy. I… nie mów
nikomu, dobrze? Jeśli za dużo osób będzie wiedziało, zrobi się niezłe
zamieszanie tam na górze, w niebie.
Aria wracała do wieży Gryffindoru, wiedząc, że nic jej nie
grozi. Przecież Charles nad nią czuwał.
Już miała kłaść się do łóżka, gdy obok siebie usłyszała przytłumiony
głos:
-HA, WSZYSTKO WIDZIAŁEM!
Podskoczyła. Z bijącym sercem popatrzyła na okno i zobaczyła
czarną kreaturę unoszącą się w powietrzu.
-Perides!
Otworzyła okno.
-Co ty tutaj robisz?
-ZAKAZAŁEM CI SIĘ Z NIM SPOTYKAĆ!
Spojrzała na dziewczyny śpiące na łóżkach obok.
-Ciszej, bo je obudzisz.
-PRZECIEŻ ONE MNIE NIE SŁYSZĄ!- fuknął hipogryf.
-Więc pomyślą, że gadam z hipogryfem. To jeszcze gorzej.
-Wypraszam sobie! Przed chwilą rozmawiałaś z powietrzem,
dziwaczko.
Aria westchnęła.
-Błagam, nie mów nikomu. Zwłaszcza Jamesowi i Mike’owi.
-Och, oczywiście, że im powiem.
-Proszę, nie.
-Ależ tak.
-Perides, proszę…
-Powiem im wszystko.
-Wysłuchaj mnie chociaż…
Hipogryf zakręcił się w kółko, jakby gonił swój ogon.
-Będą wiedzieli wszyściusieńko!
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu śledzę Twojego bloga i jestem zachwycona! Rozdział jak zwykle wspaniały. Ciekawe dlaczego Perides uważa, że Charles jest zły...
Pozdrawiam i życzę dużo weny! ;)
~OK
druga ^^
OdpowiedzUsuńku**a! i przepadł komeg długi w dupe :(
Usuń1)KOBITO! CZEMU W TAKIM MOMENCIE?! CZEMU!!! NAPISZĘ JAK (WG,MNIEM) POWINNO SIE SKOŃCZYĆ:...
CZEKAJ! JESZCZE NIE CZAS NA MOJE ZAKOŃCZENIE! TERAZ TRZEBA SIĘ UŻALAĆ NAD MYM KOMEM ;(((
żal mi go. :( był dłuższy od twojego rozdziału, i co? Gówno! pieprzona wtyczka się popierdzieliła czy co kurde. A już wysyłałam! tylko sekunde dłużej i byście go mieli! godzinę go pisałam! Teraz dla uspokojenia mnie: GUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUNWO O SMAKU CZOKAPIKUFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF JEST DOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO DUUPYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY!
DOBRA, WYSYŁAM BO JESZCZE MI KURDE UTNIE I GÓWNO BĘDZIE Z TEGO!
Treść powinna być poddana cenzurze. Umieram. Jeszcze mnie nie pobiła w ilości i w przekazaniu złości, ale blisko... Cholernie blisko...
UsuńRozdział genialny. Tajemniczy, i bardzo ciekawy. Jestem tu mniej więcej od początku bloga, ale wtedy jeszcze nie miałam swojego konta, i nie komentowałam. Zapraszam do mnie: www.lilypoter.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lunatyczka (lilypotter)
Czwarty. Pod poprzednim tematem było tyle spamu, że nie trzeba dzisiaj dużo pisać
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńjesteś w województwie myyyym! XD ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSzósta! Pierwszy raz jestem w pierwszej dziesiątce!! Rozdział super ale trochę mało akcji, czekam aż się rozwinie!!! Huhuhu! Już podwijam rękawki! Gdzie Malfoy? Tak się stęskniłam! Hurra, spełniło się moje życzenie, jest Lily i Hugo. Ktoś mnie w końcu wyprowadził z błędu, bo myślałam, że Hugo ma dziesięć lat. Mogłabyś napisać coś z perspektywy Rose, Rachel, Perideska(mojego ulubieńca)lub kogoś innego, żeby nie było tylko z perspektywy Potterów. Teraz już chyba nie dam rady czekać do następnej notki, nie dam rady, skocze z mostu( żarcik kosmonaucik) niech ktoś ma jakieś zwierzę! Prooooooszę!!! Najlepiej kotka, albo pieska, albo ropuchę, albo nie wiem skończyły mi się pomysły:-( Życzę dużo, dużo, dużo weny i nowych pomysłów. Hermiona Weasley ;-)
OdpowiedzUsuńPS Daj jakąś wzmiankę o Victoire i Teddym, prooooooszę!
PSS Też gram na gitarze :-)
Bardzo ciekawy kolejny rozdział, Hugo zachował się bardzo honorowo powinien dać mu nauczkę. Życzę jeszcze wiele pomysłów.
OdpowiedzUsuńAkropina ;-;
OdpowiedzUsuńZdrowia szczęścia pomyślności, niechaj żyje nam. Zdrowia szczęścia pomyślności, niechaj żyje nam.
OdpowiedzUsuńNiech żyje nam ~Ho Ho!~ Niech żyje Nam.~ A tak!~
w zdrowiu, szczęściu, pomyślności niechaj żyje nam!
Sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam!
Niechaj gwiazdka pomyślnooooosci nigdy nieee zagasnie, nigdy nieee zagasnie.
A kto z naaami nie wypiiije, niech się pod stół skryje.
A kto z naaami nie wypiiije, niech się pod stół skryje.
Niechaj gwiazdka pomyślnooooosci nigdy nieee zagasnie, nigdy nieee zagasnie.
A kto z naaami nie wypiiije niech go piorun trzasnie.
A kto z naaami nie wypiiije niech go piorun trzasnie!
Hejej! Wszystkiego najlepszego Zuzmenko Zuzanno, rodowita Giżyczanko!!!
Będę oryginalna i podpiszę się pod życzeniami tego pana.
UsuńPozdrawiam.
Nie nazywaj mnie Panem!!!!! Jestem gimbusiarskim idiotą pedofilem, który nie jest humanista i nie umie plastyki!
UsuńNIE JESTEM PANEM. NAJWYŻEJ MISTER CRAYZOLKIEM! (wiem ze Mr. Znaczy "Pan" ale po angielsku fajnie brzmi, a po Polskiemu postarza i nadaje powagi. A ja piszę swoje posty po to, by trochę z powagi zejść i dodać humoru ;-P a że jestem młodą osobą, to nie przypada mi określenie "Pan")
UsuńJuż dobrze, rozumiem.
UsuńTo wcale nie było celowe. Wcale.
Wiem, że dopiero środa, ale nie mogę się doczekać następnej notki, więc proszę, proszę, proszę, jeśli dasz radę i dostaniesz wene to proszę, proszę, proszę, proszę żebyś wstawiła notkę przed sobotą. Czekam tylko, aż się dowiem, że ten wstrętny prześladowca Lily, Liam trafi w stanie krytycznym do szpitala(tak wiem jestem okropna, po prostu go nie lubię)hiehiehie. A i jeszcze spóźnione życzenia urodzinowe ��! Sto lat, sto lat, niechaj żyje nam. Czeko sobie tylko wymarzysz i wszystkiego, wszystkiego najlepszego! Serdeczne pozdrowionka, Hermiona Weasley ;-)
OdpowiedzUsuńPowiem tak. To jest sto, nie, co ja mówię, tysiące razy lepsze od Przeklętego Dziecka!!! <3
OdpowiedzUsuńRozdział ŚWIETNY! W końcu coś o Lily! Niech Liam trafi na oiom! I niech Lilka dostanie pieska!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!
Przy okazji: hej, jesteś świetna! Potrafisz stworzyć postać, której nie nawidzą wszyscy twoi czytelnicy! Patrząc na innych autorów i blogerów to dużo osiągnięcie (większość złych charakterów bardzo lubimy)!
OdpowiedzUsuńPoprawię troszkę, bo jestem wredny dupkiem.
Usuń*nienawidzić piszemy łącznie
*większość złych charakterów większość ludzi nienawidzi
*założę się, że ktoś na blogu lubi Liama i nienawidzi Lily (aczkolwiek taki człowiek musi mieć baaaardzo smutne życie)
Jej doczekałam piątku i nie skoczyłam z mostu, huuurrraaa! Prooooooszę, proszę, proszę, proszę, proszę wstam jutro nowe opowiadanko bo nie wytrzymam! Muszę wiedzieć czy Liam przeżył po bójce z Hugo, czy trafił na OITDMI (oddział intensywnej terapii dla mugolskich idiotów):-P hiehiehie! Życzę (jak to w moim zwyczaju) dużo, dużo, dużo(i jeszcze milion razy) weny i jeszcze raz prooooooszę o nowiutką notkę, która zaspokoi mniechociaż na chwilę obecną. Pozdrowienia od Henia z więzienia (nie chcę urazić żadnego Henia z więzienia, żeby nie było)!!! PS O której godzinie będzie można się spodziewać notki?????????? Jeszcze raz pozdrawiam Hermiona Weasley ;-)
OdpowiedzUsuńJest już sobota HAAALLLOOO!!!!!!!!!! Naprawdę strasznie przepraszam, że jestem taka natrętna, ale już nie mogę się doczekać następnej notki :-) Daj znać czy notka będzie dzisiaj czy kiedy indziej ;-) Czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam, jak to w moim zwyczaju, Hermiona Weasley :-D
OdpowiedzUsuńHej Zuzia ♥
OdpowiedzUsuńchciałabym Ci podziękować. Ostatnie dni nie należały do najlepszych, wszystko było przeciwko mnie :( jakoś w dziwny sposób trafiłam tutaj, przeczytałam cały blog i szczęśliwie przeżyłam zeszły tydzień. Czytałam najwolniej jak tylko mogłam, ale nie mogło być inaczej i w końcu bum i jestem tutaj :)
Uwielbiam twoją Arie, ma taki "mój" charakter :)))
Komentarze też czytałam i bardzo polubiłam Was wszystkich!
Buziaki i uściski!
Miłej reszty wakacji kochani ♥
mam nadzieję że zostanę z Wami na dłużej ;*
@Arianka
Zostań, Arianko, bo brakuje kogoś, z kim można by SMS-ować, jak to starzy czytelnicy mają w zwyczaju. Taki np. Crayzolek, Hermiona Weasley, czy Hamster Lover. Dołącz proszę do SS. O to pytaj Crayzola:-)
OdpowiedzUsuńLunatyczka
Hej,
OdpowiedzUsuńCharles wydaje mi się podejrzany, jakby coś knuł, a ten hipogryf haha...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia