Ten rozdział dedykuję Kedziorowi50. Dziękuję za wszystkie miłe słowa i rady :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miał wrażenie, jakby to było wczoraj. Wciąż pamiętał każdy
szczegół.
Nie wiedział, co może go czekać. Był jednocześnie
przeprażony i podekscytowany. Przemieszczał się wąskim korytarzem między przedziałami, z
nadzieją zaglądając w każdą szyb. Niektóre z nich były pozasłaniane kotarami,
które chroniły przed takimi intruzami, jakim on się czuł. Doskwierała mu
samotność, a widok roześmianych nastolatków tylko piętnował to uczucie. I wtedy
zauważył chłopca i dziewczynkę, chyba w jego wieku. Coś mu powiedziało, by tam
wszedł; tak więc też zrobił. I nie żałował. Wystarczyło jedno spojrzenie tych
pięknych, błękitnych oczu dziewczyny i nieśmiały uśmiech chłopca, by wiedział,
że chce tam zostać, choć na początku nie było to takie klarowne.
Nie wiedział wtedy, że przyjaźń przyjdzie tak szybko. Że
będą się rozumieć bez słów. No i oczywiście, że przez najbliższy rok będą
nawzajem ratować się przed śmiercią i poświęcać dla innych.
Ale tak właśnie było. Jakie więc czuł szczęście, gdy Mike
stał obok niego, a Aria stała na dole z walizką w ręku i… mężczyzną u swego
boku?
James wcześniej go nie zauważył. Najwyraźniej był zbyt
zaślepiony radością. Teraz jednak, im dłużej przyglądał się tej scenerii,
dojrzał więcej szczegółów. Twarz dziewczyny wykrzywiona była w wściekłym
grymasie. Nerwowo zaciskała dłonie na walizce. Mężczyzna- pewnie jej ojciec-
był równie niezadowolony. Mierzył palcem w swoją córkę, krzycząc do niej
oskarżycielsko. W jego oczach tlił się gniew.
Następnie obrócił się i zniknął. Aria wciąż patrzyła w
miejsce, gdzie przed chwilą stał jej ojciec. Wyglądała, jakby miała wybuchnąć
głośnym płaczem. A James uznał, że to zupełnie w porządku.
Ruszyli biegiem na zewnątrz, gdzie zastali swoją
przyjaciółkę, która najwyraźniej już się opanowała i przybrała postawę twardzielki.
Na widok Jamesa i Mike’a uśmiechnęła się szeroko, a do błękitnych oczu powrócił
blask. Zamknęła przyjaciół w grupowym uścisku, mówiąc z rozbawieniem:
-Moje durnie. Wygląda na to, że w ogóle się nie
zmieniliście.
James zabrał jej walizkę, która musiała ważyć co najmniej z
tonę. Spojrzał na swoją przyjaciółkę, która wzruszyła ramionami. Postanowił, że
nie może wyjść na kompletną łajzę, więc skumulował siły i z trudem pociągnął
pakunek za sobą.
-No, zuch chłopak.- skwitowała Aria, ruszając za nimi.
Jednak po chwili zatrzymała się, spoglądając niepewnie na Jamesa.- James…? Czy
twój tata… jest w domu?
Chłopak zmarszczył brwi. Dziewczyna zarumieniła się.
-Nie.
Wyglądało, jakby trochę jej ulżyło. Zawsze zachowywała się
dziwnie, gdy w grę wchodził Harry.
-Ale jest moja mama.
Napięcie powróciło.
Szybko ruszyli na górę, do pokoju Jamesa. Chłopiec na
wszelki wypadek zamknął drzwi na klucz. Gdyby tylko mógł rzucić zaklęcie
przeciw podsłuchiwaczom, takim jak Al czy Lily…
Rozmowa płynęła sama; godziny mijały, a oni nie zwracali
na to kompletnie uwagi. Raz zajrzała do nich Ginny, niosąc tacę z ciastkami i
witając się z rozdygotaną Arią.
Dziewczynka śmiała się razem z nimi, opowiadała o ostatnim
miesiącu z równym entuzjazmem jak chłopcy, jednak coś wyraźnie ją trapiło. I
James chyba nawet wiedział, co.
Przecież nie mogli cały czas odkładać tego tematu, udawać,
że nic się nie stało. Więc zapytał, jakby od niechcenia:
-Ten facet, który stał na zewnątrz razem z tobą… to był
twój ojciec?
Aria przeniosła wzrok na swoje buty, uśmiech momentalnie
zniknął z jej twarzy. Wyraźnie nie chciała o tym rozmawiać.
-Mhm.
Chłopcy czekali na coś więcej, jednak zapadła między nimi
grobowa cisza. Cała luźna atmosfera wyleciała przez otwarte okno. Mike podjął
się kontynuacji:
-Czy… coś się stało?
Dziewczyna westchnęła i przez chwilę zdawało im się, że
nic nie powie. W końcu jednak nabrała powietrza i wykręcając sobie palce,
zaczęła:
-Jak już wiecie, moja mama to Ślizgonka, a tata Krukon. I
mówiłam wam też, że mają bzika na punkcie tych domów. Tak więc gdy trafiłam do
Gryffindoru, kompletnie się ode mnie odwrócili. Gdy wróciłam na wakacje, nie
było aż tak źle. Po prostu traktowali mnie jak cień, nie zwracali na mnie
uwagi. Pewnego jednak dnia wywiązała się kłótnia i wtedy rozpoczęło się
piekło.- w oczach dziewczyny zapłonął gniew.- Do tego jeszcze Diana, ta lepsza
córka. Była nie do zniesienia. Na początku nie chcieli, bym tu przyjeżdżała- bo
w końcu to dom Harry’ego Pottera, a oni jako nastolatkowie popierali
Voldemorta. Później chyba przypomnieli sobie, że mnie nienawidzą i chcą się
mnie pozbyć. Tak więc zgodzili się i oto jestem.- rozparła szeroko ramiona,
jakby chciała objąć otoczenie, w którym się znajdowali.
James czuł takie współczucie, że nie był w stanie nic
powiedzieć. Zastanawiał się, jak to jest: nie być kochanym przez własnych
rodziców, nic dla nich nie znaczyć. Chciał zapytać, co dziewczynka miała na
myśli, mówiąc: „…i wtedy rozpoczęło się
piekło…”, jednak widział, że rozmowa
ta przyszła jej z trudem, więc szybko zmienił temat.
Po obiedzie oprowadził swoich przyjaciół po okolicy, a
dobre humory znów do nich wróciły. Chłopiec wściekł się, gdy mama kazała mu
zabrać ze sobą Ala i Lily, jednak okazało się, że nie było tak źle. Jego
rodzeństwo i przyjaciele szybko znaleźli wspólny język, co przyniosło mu
ogromną falę ulgi. Spacer minął w miłej atmosferze, a ciepłe promienie
słoneczne ogrzewały im skórę.
Wrócili wieczorem, cała piątka z szerokimi uśmiechami
malującymi się na twarzy. James zastanawiał się, czy tak właśnie wygląda
szczęście. Bo pragnął zatrzymać te chwile tylko dla siebie.
Pomógł przenieść walizkę Arii do pokoju swojej siostry,
gdzie miały razem spać. Lily była niezwykle podekscytowana tą myślą, a Gryfonka
także wyglądała na dosyć zadowoloną. Zapewne wolałaby dzielić pokój z Jamesem i
Mikem, jednak z małą panią Potter także dogadywała się nieźle. Choć dzieliło ich
kilka lat różnicy, to najwyraźniej „dziewczyńska gadka” nie miała ograniczeń
wiekowych.
Zatrzymali się przed drzwiami.
-Bardzo mi przykro, z powodu twoich rodziców…- wymamrotał
niepewnie James.- Musiałaś się czuć taka samotna we własnym domu.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
-To nic takiego.
Jednak gdy późno w nocy James zmierzał w kierunku
łazienki, przechodząc obok pokoju dziewczyn, usłyszał cichy szloch tłumiony
poduszką.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Jej nareszcie mi się Internet zaladowal .Jestem na działce i z nerek słabo kocham twoje rozdziały
OdpowiedzUsuńCzarodziejkaKoral
*z netem
UsuńCzarodziejkaKoral
Super rozdział
OdpowiedzUsuńJezu jak pięknie! Chcę następny! Życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, ale jak już wcześniej pisałam to czekam na sceny akcji. Wiem że masz swoje życie i mało czasu, ale rozdziałki wydają mi się nieco za krótkie :) ale mimo wszystko super ^.^ pozdrawiam US ;*
OdpowiedzUsuńSuper, jak zwykle!!! Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńNo to tak...
OdpowiedzUsuń"Moje ciało oszalało, gdy ten post przeczytało, chyba sobie zapisze słowa te...
Wiem, że jestem dość spóźniony oraz trochę też znużony, bo godzina 1:15 jest...
Ogólnie Bosko itp. Itd. Już nie będę pisał Tobie pochwal, bo staje się to nudne i co raz mniej wkładam w to emocji...
Tak poza tym, ja nie umiem pisać opowiadań... A ty to robisz bosko! Za mało książek się naczytałem... Ale ty to wypożyczyłas bibliotekę! Dobra, zabieram się za pisanie...
Życzę wszystkim dobrej nocy (oprócz mnie) i spokojnego końca roku szkolnego... No dobra, żartuję XD to jest tak możliwe jak wygrana w tym roku Polaków na Eurowizji...
Papapapapapappapapapapapapapapapapapaalalapalalallalapapaappapaappapappappapaaaaa!!!!!!!!!!'''!!!!!!!!!!!!
Nareszcie !
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie ever! *-*
OdpowiedzUsuńWitaj !
OdpowiedzUsuńNa twojego bloga trafiłem już jakiś czas temu czytałem codziennie po 2-3 rozdziały, aż w końcu doczytałem do ostatniego posta. Cieszę się bardzo, że podjęłaś się pisania dalszych losów bohaterów Harrego Pottera. Dorastałem na filmach o czarodziejach z Hogwartu i cała seria jest moją ulubioną. Serię książkową przeczytałem dopiero po premierze ostatniego filmu sam nie wiem dlaczego tak późno, ale muszę przyznać że gdy skończyłem czytać całą serię zrobiło mi się żal, że to koniec już na ostatnim filmie gdy jest ostatnia scena opisana w Epilogu wzruszyłem się bo uświadomiłem sobie jak szybko to przeleciało zżyłem się bardzo z bohaterami Harrego Pottera. Często wracam do książek i do filmów i na nowo zachwycam się światem magii. Twój blog także mi w tym bardzo pomaga cieszę się, że go prowadzisz i życzę tobie, abyś prowadziła go jak najdłużej oraz jak najwięcej nowych pomysłów
Pozdrawiam
Bardzo fajny rozdział i wgl cały blog!
OdpowiedzUsuńTen blog zainspirował minie do stworzenia własnego ;)
Mój blog:http://life-hogwart.blogspot.com/
Polecam się, miłego czytania;)
Czy przypadkiem ty to nie Nataska S?
UsuńPrzeczytałam ten rozdział dopiero dzisiaj ( wiem dosyć późno ale to przez różne.sprawy osobiste) i uważam że jest świetny. Dziś spodziewam się kolejnego zaskakującego rozdziału
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
~Hamster Lover
Kolejna spokojna noc i kolejne dwa rozdziały a do tego dedykacja :-) Szalenie mi miło:)
OdpowiedzUsuńCały czas pracuj nad językiem, bo zdarzają Ci się babolki typu źle dobrane słowo czy zła odmiana. Jeszcze trochę i dojdziesz do perfekcji, wierzę w to.
Życzę dalszej weny, bo wyobraźnię masz niesamowitą, czekam na następne wpisy:-)
Pozdrawiam
Tomasz
Hej,
OdpowiedzUsuńbiedna Aria, rodzice jej nie kochają i jak się okazuje popierali Voldemorta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia