sobota, 14 maja 2016

115. To nic takiego.

Ten rozdział dedykuję Kedziorowi50. Dziękuję za wszystkie miłe słowa i rady :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miał wrażenie, jakby to było wczoraj. Wciąż pamiętał każdy szczegół.
Nie wiedział, co może go czekać. Był jednocześnie przeprażony i podekscytowany. Przemieszczał się  wąskim korytarzem między przedziałami, z nadzieją zaglądając w każdą szyb. Niektóre z nich były pozasłaniane kotarami, które chroniły przed takimi intruzami, jakim on się czuł. Doskwierała mu samotność, a widok roześmianych nastolatków tylko piętnował to uczucie. I wtedy zauważył chłopca i dziewczynkę, chyba w jego wieku. Coś mu powiedziało, by tam wszedł; tak więc też zrobił. I nie żałował. Wystarczyło jedno spojrzenie tych pięknych, błękitnych oczu dziewczyny i nieśmiały uśmiech chłopca, by wiedział, że chce tam zostać, choć na początku nie było to takie klarowne.
Nie wiedział wtedy, że przyjaźń przyjdzie tak szybko. Że będą się rozumieć bez słów. No i oczywiście, że przez najbliższy rok będą nawzajem ratować się przed śmiercią i poświęcać dla innych.
Ale tak właśnie było. Jakie więc czuł szczęście, gdy Mike stał obok niego, a Aria stała na dole z walizką w ręku i… mężczyzną u swego boku?
James wcześniej go nie zauważył. Najwyraźniej był zbyt zaślepiony radością. Teraz jednak, im dłużej przyglądał się tej scenerii, dojrzał więcej szczegółów. Twarz dziewczyny wykrzywiona była w wściekłym grymasie. Nerwowo zaciskała dłonie na walizce. Mężczyzna- pewnie jej ojciec- był równie niezadowolony. Mierzył palcem w swoją córkę, krzycząc do niej oskarżycielsko. W jego oczach tlił się gniew.
Następnie obrócił się i zniknął. Aria wciąż patrzyła w miejsce, gdzie przed chwilą stał jej ojciec. Wyglądała, jakby miała wybuchnąć głośnym płaczem. A James uznał, że to zupełnie w porządku.
Ruszyli biegiem na zewnątrz, gdzie zastali swoją przyjaciółkę, która najwyraźniej już się opanowała i przybrała postawę twardzielki. Na widok Jamesa i Mike’a uśmiechnęła się szeroko, a do błękitnych oczu powrócił blask. Zamknęła przyjaciół w grupowym uścisku, mówiąc z rozbawieniem:
-Moje durnie. Wygląda na to, że w ogóle się nie zmieniliście.
James zabrał jej walizkę, która musiała ważyć co najmniej z tonę. Spojrzał na swoją przyjaciółkę, która wzruszyła ramionami. Postanowił, że nie może wyjść na kompletną łajzę, więc skumulował siły i z trudem pociągnął pakunek za sobą.
-No, zuch chłopak.- skwitowała Aria, ruszając za nimi. Jednak po chwili zatrzymała się, spoglądając niepewnie na Jamesa.- James…? Czy twój tata… jest w domu?
Chłopak zmarszczył brwi. Dziewczyna zarumieniła się.
-Nie.
Wyglądało, jakby trochę jej ulżyło. Zawsze zachowywała się dziwnie, gdy w grę wchodził Harry.
-Ale jest moja mama.
Napięcie powróciło.
Szybko ruszyli na górę, do pokoju Jamesa. Chłopiec na wszelki wypadek zamknął drzwi na klucz. Gdyby tylko mógł rzucić zaklęcie przeciw podsłuchiwaczom, takim jak Al czy Lily…
Rozmowa płynęła sama; godziny mijały, a oni nie zwracali na to kompletnie uwagi. Raz zajrzała do nich Ginny, niosąc tacę z ciastkami i witając się z rozdygotaną Arią.
Dziewczynka śmiała się razem z nimi, opowiadała o ostatnim miesiącu z równym entuzjazmem jak chłopcy, jednak coś wyraźnie ją trapiło. I James chyba nawet wiedział, co.
Przecież nie mogli cały czas odkładać tego tematu, udawać, że nic się nie stało. Więc zapytał, jakby od niechcenia:
-Ten facet, który stał na zewnątrz razem z tobą… to był twój ojciec?
Aria przeniosła wzrok na swoje buty, uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy. Wyraźnie nie chciała o tym rozmawiać.
-Mhm.
Chłopcy czekali na coś więcej, jednak zapadła między nimi grobowa cisza. Cała luźna atmosfera wyleciała przez otwarte okno. Mike podjął się kontynuacji:
-Czy… coś się stało?
Dziewczyna westchnęła i przez chwilę zdawało im się, że nic nie powie. W końcu jednak nabrała powietrza i wykręcając sobie palce, zaczęła:
-Jak już wiecie, moja mama to Ślizgonka, a tata Krukon. I mówiłam wam też, że mają bzika na punkcie tych domów. Tak więc gdy trafiłam do Gryffindoru, kompletnie się ode mnie odwrócili. Gdy wróciłam na wakacje, nie było aż tak źle. Po prostu traktowali mnie jak cień, nie zwracali na mnie uwagi. Pewnego jednak dnia wywiązała się kłótnia i wtedy rozpoczęło się piekło.- w oczach dziewczyny zapłonął gniew.- Do tego jeszcze Diana, ta lepsza córka. Była nie do zniesienia. Na początku nie chcieli, bym tu przyjeżdżała- bo w końcu to dom Harry’ego Pottera, a oni jako nastolatkowie popierali Voldemorta. Później chyba przypomnieli sobie, że mnie nienawidzą i chcą się mnie pozbyć. Tak więc zgodzili się i oto jestem.- rozparła szeroko ramiona, jakby chciała objąć otoczenie, w którym się znajdowali.
James czuł takie współczucie, że nie był w stanie nic powiedzieć. Zastanawiał się, jak to jest: nie być kochanym przez własnych rodziców, nic dla nich nie znaczyć. Chciał zapytać, co dziewczynka miała na myśli, mówiąc: „…i wtedy rozpoczęło się piekło…”, jednak widział, że rozmowa ta przyszła jej z trudem, więc szybko zmienił temat.
Po obiedzie oprowadził swoich przyjaciół po okolicy, a dobre humory znów do nich wróciły. Chłopiec wściekł się, gdy mama kazała mu zabrać ze sobą Ala i Lily, jednak okazało się, że nie było tak źle. Jego rodzeństwo i przyjaciele szybko znaleźli wspólny język, co przyniosło mu ogromną falę ulgi. Spacer minął w miłej atmosferze, a ciepłe promienie słoneczne ogrzewały im skórę.
Wrócili wieczorem, cała piątka z szerokimi uśmiechami malującymi się na twarzy. James zastanawiał się, czy tak właśnie wygląda szczęście. Bo pragnął zatrzymać te chwile tylko dla siebie.
Pomógł przenieść walizkę Arii do pokoju swojej siostry, gdzie miały razem spać. Lily była niezwykle podekscytowana tą myślą, a Gryfonka także wyglądała na dosyć zadowoloną. Zapewne wolałaby dzielić pokój z Jamesem i Mikem, jednak z małą panią Potter także dogadywała się nieźle. Choć dzieliło ich kilka lat różnicy, to najwyraźniej „dziewczyńska gadka” nie miała ograniczeń wiekowych.
Zatrzymali się przed drzwiami.
-Bardzo mi przykro, z powodu twoich rodziców…- wymamrotał niepewnie James.- Musiałaś się czuć taka samotna we własnym domu.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
-To nic takiego.

Jednak gdy późno w nocy James zmierzał w kierunku łazienki, przechodząc obok pokoju dziewczyn, usłyszał cichy szloch tłumiony poduszką.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay

16 komentarzy:

  1. Jej nareszcie mi się Internet zaladowal .Jestem na działce i z nerek słabo kocham twoje rozdziały


    CzarodziejkaKoral

    OdpowiedzUsuń
  2. Rose Weasley14 maja 2016 18:13

    Jezu jak pięknie! Chcę następny! Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, ale jak już wcześniej pisałam to czekam na sceny akcji. Wiem że masz swoje życie i mało czasu, ale rozdziałki wydają mi się nieco za krótkie :) ale mimo wszystko super ^.^ pozdrawiam US ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, jak zwykle!!! Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. No to tak...
    "Moje ciało oszalało, gdy ten post przeczytało, chyba sobie zapisze słowa te...
    Wiem, że jestem dość spóźniony oraz trochę też znużony, bo godzina 1:15 jest...

    Ogólnie Bosko itp. Itd. Już nie będę pisał Tobie pochwal, bo staje się to nudne i co raz mniej wkładam w to emocji...
    Tak poza tym, ja nie umiem pisać opowiadań... A ty to robisz bosko! Za mało książek się naczytałem... Ale ty to wypożyczyłas bibliotekę! Dobra, zabieram się za pisanie...

    Życzę wszystkim dobrej nocy (oprócz mnie) i spokojnego końca roku szkolnego... No dobra, żartuję XD to jest tak możliwe jak wygrana w tym roku Polaków na Eurowizji...
    Papapapapapappapapapapapapapapapapapaalalapalalallalapapaappapaappapappappapaaaaa!!!!!!!!!!'''!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsze opowiadanie ever! *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj !
    Na twojego bloga trafiłem już jakiś czas temu czytałem codziennie po 2-3 rozdziały, aż w końcu doczytałem do ostatniego posta. Cieszę się bardzo, że podjęłaś się pisania dalszych losów bohaterów Harrego Pottera. Dorastałem na filmach o czarodziejach z Hogwartu i cała seria jest moją ulubioną. Serię książkową przeczytałem dopiero po premierze ostatniego filmu sam nie wiem dlaczego tak późno, ale muszę przyznać że gdy skończyłem czytać całą serię zrobiło mi się żal, że to koniec już na ostatnim filmie gdy jest ostatnia scena opisana w Epilogu wzruszyłem się bo uświadomiłem sobie jak szybko to przeleciało zżyłem się bardzo z bohaterami Harrego Pottera. Często wracam do książek i do filmów i na nowo zachwycam się światem magii. Twój blog także mi w tym bardzo pomaga cieszę się, że go prowadzisz i życzę tobie, abyś prowadziła go jak najdłużej oraz jak najwięcej nowych pomysłów
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział i wgl cały blog!
    Ten blog zainspirował minie do stworzenia własnego ;)

    Mój blog:http://life-hogwart.blogspot.com/

    Polecam się, miłego czytania;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam ten rozdział dopiero dzisiaj ( wiem dosyć późno ale to przez różne.sprawy osobiste) i uważam że jest świetny. Dziś spodziewam się kolejnego zaskakującego rozdziału
    Pozdrawiam i weny życzę
    ~Hamster Lover

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejna spokojna noc i kolejne dwa rozdziały a do tego dedykacja :-) Szalenie mi miło:)

    Cały czas pracuj nad językiem, bo zdarzają Ci się babolki typu źle dobrane słowo czy zła odmiana. Jeszcze trochę i dojdziesz do perfekcji, wierzę w to.
    Życzę dalszej weny, bo wyobraźnię masz niesamowitą, czekam na następne wpisy:-)

    Pozdrawiam
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    biedna Aria, rodzice jej nie kochają i jak się okazuje popierali Voldemorta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń