Ten rozdział dedykuję Natce S, która ostatnio bardzo wytrwale komentowała moje rozdziały. Dziękuję bardzo! <3
I wiem, wiem, rozdziały są krótkie :( Ale wierzcie mi, że staram się jak mogę, by były one dobrej jakości ♥
P.S. dziś bez podziału na perspektywy, bo Harry, Ginny i James znajdują się w tym samym miejscu: Hogwarcie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
James wpatrywał się w wejście z lekkim niedowierzaniem, gdy
jego rodzice wbiegali do środka. Chłopiec kątem oka zauważył, że Aria nieco się
spięła, jak zawsze, gdy widziała jego ojca.
-James, wszystko dobrze!?- Ginny przyłożyła rękę do czoła
swojego syna.- Nie masz gorączki?
-Mamo…-wymamrotał zawstydzony Gryfon. Miał świadomość, że
jego przyjaciele obserwują całą sytuację, zapewne powstrzymując śmiech.
-No to może my sobie pójdziemy. Trzymaj się, Jam.- Mike
ruszył w stronę wyjścia.
-Tak…więc, no… cześć…- Aria jeszcze raz rzuciła okiem na
Harry’ego, po czym ruszyła za swoim przyjacielem. Zabawne było to, jak nagle
uleciała z niej cała pewność siebie.
Harry wyglądał na zmartwionego.
-Przepraszam, James. Już dawno podejrzewaliśmy, że możesz
być w jakiś sposób związany ze sprawą Kishana. Powinienem był coś zrobić,
porozmawiać z tobą…
-Spoko, tato. I tak bym tobie nie powiedział.- James
wzruszył ramionami, na co jego matka parsknęła ironicznie.
-No jasne, i jak niby mamy się nie martwić! To wszystko było
takie niebezpieczne, podobno prawie utonąłeś! A co z twoją nogą? Słyszałam, że
zahamowano postęp zakażenia…
-Tak.- urwał chłopiec.- Tylko trochę poboli i przejdzie.
Jego prawa noga drgnęła, jakby w odpowiedzi, co przyprawiło
go o kolejne fale tępego bólu.
Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas. Rodzice wręczyli mu
listy od Ala i Lily, którzy niestety nie mogli przyjechać. Hermiona i Ron także
kazali uściskać rannego, żałując, że zostali w domu.
Jeszcze tego dnia Pani Pomfrey pozwoliła chłopcu opuścić
Skrzydło Szpitalne. James po raz ostatni uściskał swoich rodziców i
wysłuchał narzekań ze strony Ginny. Ojciec powiedział mu tylko:
-Jestem dumny. Uważaj na siebie.
Te słowa rozbrzmiewały w jego głowie, gdy wracał do
dormitorium Gryfonów. W kieszeni swojej szaty trzymał listy od Lily i Ala,
ściskając je niczym koło ratunkowe. Utykał na prawą nogę, która eksplodowała przeszywającym
bólem, za każdym razem, gdy stawiał kolejny krok. Już po kilku minutach czuł
potworne zmęczenie i tępe pulsowanie w każdej możliwej części jego ciała. W
końcu stanął pod portretem Grubej Damy. Wymamrotał hasło, a ona posłusznie
ukazała wejście. Wcześniej jednak, skomentowała:
-Jesteś taki jak twój ojciec. Lekkomyślny i odważny, jak
prawdziwy Gryfon.
James nie wiedział, czy właśnie został obrażony, czy też
może pochwalony, więc zignorował ten fakt.
Gdy wkroczył do Pokoju Wspólnego, Gryfoni umilkli. Jedyny
dźwięk, jaki dosłyszał, to trzaskanie ognia w kominku. A potem nagle wszyscy
zaczęli wiwatować, bić brawo, klepać go po plecach. Ktoś nawet wystrzelił kolorowe
iskry z różdżki.
Pierwszy dopadł go Teddy.
-To musiało być niezłe, James. Wiedziałem, że coś knujesz!
Po czym przyjaźnie zmierzwił jego fryzurę.
Po chwili do życzeń dołączyli się Victorie, Ren, Matt,
Emily, Lucy… A nawet osoby ze starszych klas, których nie znał. Wszyscy mu
gratulowali, pytali, jak się czuje. On uśmiechał się i odpowiadał coś krótko,
jednak znów powróciło do niego uczucie, że jego umysł spowija mgła. Już po
chwili nie pamiętał, o czym tak właściwie rozmawiał, ani co takiego robił.
Uczucie otępienia zawładnęło nim nagle, jakby za machnięciem różdżki. Nie miał
pojęcia, czym jest to spowodowane. Wiedział natomiast, że teraz chce pobyć sam.
Mówiąc, że chce odpocząć, podziękował za poczęstunek (który zabrano z kuchni) i
ruszył do dormitorium. Po drodze chwycił pytające spojrzenia Mike’a i Arii,
jednak tylko pokręcił głową.
Usiadł na swoje łóżko, na moment zamykając oczy. Irytujące
pulsowanie w jego głowie ustało, zastąpione dziwną pustką. Poczekał, aż mgła z
jego umysłu opadnie, po czym wyjął z kieszeni pomięte listy. Otworzył pierwszą,
śnieżnobiałą kopertę. Tak jak podejrzewał, list był od Lily. Chłopiec
uśmiechnął się na widok znajomych skreśleń, błędów ortograficznych i kleksów z
atramentu.
James!
Nawet nie wiesz, jak bardzo się martwiłam!
Mam nadzieję, że z Twoją nogą wszystko okey. Bardzo Cię boli?
Jestem na Ciebie zła, bo nic mi nie
powiedziałeś. Jestem Twoją siostrą, mi morzesz możesz wszystko powiedzieć. O co tak
właściwie chodzi z tym Kinanem? Kihsanem? Kishanem? Mam nadzieję,
że wszystko mi wyjaśnisz!
Przez chwilę myślałam, że nie rzyjesz żyjesz rzyjesz. Z tego co
słyszałam, to podobno stoczyłeś walkę z jakimś demonem, po czym się hyba
topiłeś… Czy to prawda? Jeśli tak, to wiedz, że jesteś wariatem. Nigdy więcej
mi tego nie rub! rób! Wysłałabym
wyjca, ale tata mi nie pozwolił.
Bardzo
się o Ciebie boję i tęsknię. Nie rub nic głupiego i nie daj się zabić, bo ftedy
ja zabiję Ciebie drugi raz. Odpisz szybko!!!
Lily.
Chłopiec powstrzymywał śmiech, jednocześnie czując
wzruszenie. To, że jego siostra wygrażała mu się, miało w sobie pewien urok.
Chwycił drugi list, w nieco pożółkłej kopercie.
James,
Coś Ty znowu narobił? Wszyscy się martwimy,
rodzice dostali jakiegoś obłędu. Nie mówiąc o babci Molly. Wstydź się! Jak
możesz im to robić?
A najgorsze jest to, że ja także się o to
obwiniam. Obarczam winą, chociaż właściwie nie powinienem. Ale ja przecież
wszystkim wiedziałem. Mogłem temu zapobiec. Jednak nie zrobiłem tego. W końcu,
obietnica to obietnica, tak? Masz u mnie dług.
Gdybyś wtedy utonął (bo słyszałem, że była ku
temu okazja; Lily wciąż o tym nawija) to nawet nie wiesz, jaką krzywdę
wyrządziłbyś rodzicom, dziadkom, cioci i wujkowi. I Lily, naszej małej
siostrze!
Ale przede wszystkim wyrządziłbyś krzywdę
mnie. Bo gdybyś zginął, ja nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Fakt, kłócimy
się, ale na Brodę Merlina, jesteś moim jedynym bratem! Nie poradzę sobie bez
Ciebie. Pamiętaj o tym.
Al.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Fajnie , że jestem pierwsza! Rozdział super jak zwykle. Podziwiam talent , na serio.
OdpowiedzUsuńI co się chwalisz.... *chlip* XD
UsuńŚwietne! Czekam na kolejny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńJa też♥
UsuńSuper rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
*Wika*
Sorki, że tak krótko, ale jest chora i nie mam siły.
Super♥♥♥
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Świetne!Nie mogę się doczekać następnego! Mam dwa pytania: Czy będzie jeszcze opowiadanie z Dudleyem? Ile Harry ma w tej chwili (u Ciebie w opowiadaniu) lat?
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa...
UsuńOkoło 34-35 lat... Szczerze mówiąc, to dawno się już pogubiłam :P
UsuńI tak, będzie Dudley, PAMIĘTAM O NIM! Pojawi się w swoim czasie...
Nie spodziewałam się tak wcześnie! O tej godzinie się śpi(ją tęż nie spałam:)). Wzruszyłam się listem Ala.
OdpowiedzUsuńJulkaa22
Jak zawsze PETARDA!:D Pozdrawiam i uściski zostawiam ;) Życzę weny :) Bura88
OdpowiedzUsuńŚwietnie........nie mam nic innego do powiedzenia
OdpowiedzUsuńJestem uzależniona od Twojego bloga.Sobota kojarzy mi się z kolejnym wpisem i cały tydzień jej wyczekuje.Byłam właśnie ciekawa co Harry i Ginny powiedzą Jamesowi.Pozdrawiam i czekam na następny rozdział CzarodziejkaKoral
OdpowiedzUsuńTo było słodkie *-*
OdpowiedzUsuńPo prostu brak mi słów. Pocisnęłaś. :)
OdpowiedzUsuńHania di Angelo
Super. Nie ma co pisać bo po prostu wszystko świetnie
OdpowiedzUsuńJak zwykle; epicko, bombowo, drastycznie, dramatycznie, zabawnie, niezwykle, samowystarczalnie, moralnie, karykaturalnie, superowo, odlotowe, niezwyciężenie- rozdział marzenie. Ciekawe... Jak to się wszystko w twojej głowie układa, jakoby pomysłów masz nielada, czekam na kolejny, nasza pisarko, jeśli wytrzymam- będzie to warto. Nie mogę myśli swych rozjątrzonych poskładać, ani lepszych emocji tutaj wykazać, gdyż takowe nieistnieją, bo opisać nie można tego piejąc!
OdpowiedzUsuńNo to następnym razem będę nr.1 w komentarzach! Waitin' for next i pozdrowienia z mojej dziury!
Super ! ❤ Czytam blog od niedawna. To nie znaczy, że całego nie przeczytałam. Bo przeczytałam.:) Każdy rozdział- coraz lepszy. Byś mogła zrobić dłuższy? Wesołych Swiąt i Mokrego Dungusa. Pozdrawiam, Samanta
OdpowiedzUsuńJeśli znowu się spóźnię z komentarzem... Niedługo powinien być 108... Czekam...
OdpowiedzUsuńŁączmy się w czekaniu :p
UsuńCześć ! Super rozdział :) Fragment z listami od Lily i Albusa WYMIATA :D. Pozdrawiam Kacper ∆
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo tak stał się bohaterem, a te listy cudowne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia