Ten rozdział dedykuję Koko Wariatce. Oby więcej takich komentarzy jak Twoich!
P.S. Na asku zostałam poproszona o dodanie spisu treści, więc oczywiście to zrobiłam. Pamiętajcie, że jestem otwarta na Wasze sugestie :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To był naprawdę piękny wieczór.
Jak na tę porę roku było naprawdę ciepło. A nawet jeśli tak
nie było, to im to nie przeszkadzało. Przepełniała ich wewnętrzna radość ściśle
związana ze wspólnym spędzaniem czasu. To ogrzewało ich od środka.
Poza tym rozpalili ognisko. Usadowili się obok niego i
grzali sobie dłonie. Wbijali wzrok w żarzący się ogień, a po ich twarzach
błąkał się lekki uśmiech.
Gwiazdy świeciło mocno, całe niebo było nimi upstrzone. Potterowie
mieli wrażenie, że nad nimi czuwają.
Dzieci poszły już spać, więc wreszcie mieli czas dla siebie.
Harry niemal pokładał się ze śmiechu, gdy jego żona opowiadała mu o AG.
-Gdy tylko przeczytałem ten artykuł już myślałem, że macie z
tym coś wspólnego.- wydusił.
-To było coś wspaniałego. Skeeter nie może się dowiedzieć,
że to Allie. Miałaby wtedy spory problem.
Harry wbrew własnej woli zaczął rozmyślać o tym jak okropna
byłaby zemsta Rity. Wzdrygnął się na samą tą myśl.
Ryzykowały bardzo dużo. To było czyste szaleństwo.
-Dziękuję.- powiedział mężczyzna po chwili ciszy.
-Za co?- zapytała z rozkojarzeniem Ginny.
-Wiem, że robiąc to wszystko nie myślałaś tylko o sobie.
Myślałaś o Allie, Ronie, Hermionie i reszcie tych niewinnych ludzi, którzy
zostali zaatakowani przez Skeeter. I o mnie. Dziękuję.
Kobieta mimowolnie się zarumieniła. Zbeształa się za to w
myślach.
-Nie ma sprawy. Kocham cię, wiesz?
Harry z rozbawieniem przewrócił oczami. Jak zawsze w takich
chwilach, puls mu lekko przyspieszył.
-Wiem. Ja ciebie też.
Uśmiech nie schodził mu z ust już do końca wieczora. Ciepłe
wargi jego żony tylko to przypieczętowały.
Ogień radośnie trzaskał, oświetlając ich złączone sylwetki.
~*~
Już dawno po szkole chodziły plotki, że kolejną ofiarą
Kishana będzie Puchon.
Nikt jednak nie sądził, że to będzie TEN Puchon.
Profesor Harris, nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, a
jednocześnie opiekun domu Hufflepuffu został zaatakowany. Znalazła go Profesor
McGonagall, która akurat wracała z wieży Gryffindoru.
Profesor Harris był powszechnie lubianym nauczycielem, więc
wielu uczniów poszło go odwiedzić, gdy tylko się obudził. James, Aria i Mike
także chcieli to zrobić, ale wiedzieli, że teraz nie mieliby szans z nim
porozmawiać. Zbyt dużo ludzi kręci się obok niego.
Obmyślili jednak plan: przeczekali, aż wszyscy uczniowie
pójdą już spać. Po cichutku wymknęli się z wieży Gryffindoru, po czym od razu
wybrali się do gabinetu nauczyciela.
Zapukali trochę niepewnie, w myślach zaklinając, by jeszcze
nie spał. Po chwili drzwi się otworzyły; stanął w nich ten sam mężczyzna, którego
znali, ale w znacznie gorszej formie. Włosy miał poczochrane, oczy straciły
swój blask. Był trupioblady i wyraźnie zmęczony życiem.
Ale mimo wszystko uśmiechnął się na ich widok.
-Nie powinniście już spać?- zapytał z nutą żartobliwej
nagany w głosie.
-Może…
Harris roześmiał się i wpuścił ich do środka.
-Jak się pan czuje?- zapytał Mike, rozglądając się z
zaciekawieniem po środku.
Gabinet sprawiał wrażenie nieskazitelnego; książki na
półkach były równo poustawiane, obrazy na ścianach wisiały nienaturalnie prosto.
Jednak było coś, co mogło zdradzać jego ostatnie nerwowe ruchy: kartki
porozrzucane gdzieniegdzie po podłodze, rozlana kawa powoli sącząca się z
białego kubka.
Profesor czym prędzej wyciągnął różdżkę, by sprzątnąć cały bałagan,
jednak zaklęcie nie zadziałało. Nauczyciel westchnął, przetarł twarz wierzchem
dłoni i wymusił uśmiech.
-Bywało lepiej. Potrzebuję trochę snu.
-Przepraszamy, że tak pana nachodzimy. Ale naprawdę musimy
coś profesorowi powiedzieć.- zapewnił James.
Harris oparł się o biurko.
-Słucham więc.
Teraz głos zabrała Aria:
-Ja też zostałam zaatakowana przez Kishana. I też mam na
nadgarstku bliznę.- Złapała się w tamto miejsce, natomiast Harris odruchowo
obciągnął rękaw szaty.- Musi pan coś wiedzieć. Blizna mnie boli, gdy ktoś inny
zostaje zaatakowany. Czasem budzę się w dziwnych miejscach, jakby wyrwana z
transu. I zazwyczaj ściskam wtedy w dłoni różdżkę, z ukrycia kierując ją w
stronę nauczycieli. Na podstawie tych zdarzeń i legendy myślimy… myślimy, że…
-Kishan chce stworzyć małą armię, by zgładzić profesorów i
przejąć Hogwart.- dokończył dzielnie Mike.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Harris ich nie
wyśmiał, co James bardzo docenił. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak
absurdalnie to brzmi. W końcu profesor się odezwał:
-To kompletne szaleństwo.
-Wiemy.
-Ale przecież… Kishan już nie żyje.
-Ale wciąż tu jest. I atakuje.
James naprawdę chciałby mu wszystko opowiedzieć: o tym, że
Aria widziała Kishana w Zakazanym Lesie, że dowiedzieli się na podstawie książek,
że jest on demonem oraz o tym, że są wybranymi i mają już dwa elementy.
Ale wiedział, że nie może.
-Czy inni też mają takie ataki, zaniki pamięci?
-Nie wiemy.
-Aria, nie pytałaś się Lucy? Przecież mieszkacie razem w
dormitorium.
Dziewczynka pokręciła głową.
-Nie dogaduję się najlepiej z dziewczynami…- wymamrotała, a
James i Mike wymienili zaciekawione spojrzenia. Nigdy im o tym nie opowiadała.
-Myślę, że to wszystko mało prawdopodobne. Ale tego nie
wykluczam.- przyznał Harris.- Muszę się nad tym zastanowić. A teraz zmykajcie,
zanim ktoś was przyłapie.
Cała trójka skinęła pokornie głowami i wyszła z gabinetu, po
cichu udając się z powrotem do wieży Gryffindoru. Bez słowa ruszyli do swoich
dormitorium.
Na Jamesa czekał krótki liścik.
To już prawie koniec tej przygody,
Już niedługo Kishan zostanie unicestwiony.
Ostatni element kryje się niedaleko,
Stąpasz po nim codziennie, kolego.
Wystarczy głowa na karku, by odkryć gdzie go ukryto,
Wystarczy głowa na karku, by odkryć gdzie go ukryto,
I zapewnić, by nikogo nie zabito.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na mojego drugiego bloga: dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
Oraz na aska: ask.fm/SmallMockingjay
Wow, Kishan nieźle gra ;o
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!!!! Kurcze ja ci nie odpuszczę ( jak na ślizgonke przystało )chce rozdzial o Wealeyach.
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj nie będę anonimowa i mam nazwę (wcześniej podpisywalam się ~ Rose Weasley)
życzę weny! PAMIĘTAJ O WEASLEYACH♡♡
Mam pytanko z którego domu jesteś? Ja slitherin czekam na odpowiedź! ♧♢♡♤
Gryffindor :)
UsuńNo to łczmy się gryfonko! <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział. Dzieki za dedykację :)
W sumie to nie wiem, gdzie moż ebyc ostatni element, ale chyba coś mi mówi, że w lochach, bo stąpasz poi nim codziennie. Albo jest "wtoiony" w podłogę.
Oczywiście też pragnę Her i Rona!
Jej! Czyli nie tylko ja! Robimy gwardie Weasleyów♡ja najbardziej chce Rose ! Nie przywyklam zgadzać się z gryfonami ale w takim wypadku jak się nie zgodzić? ♡♡♡♡
UsuńLudzie, spokojnie XD Będą Weasley'owie.
Usuń♡♡♡♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
UsuńDlaczego Ty tylko raz w tygodniu to dodajesz??? Nie wytrzymam!!!
OdpowiedzUsuńJa jestem Krukonką
Ravenclaw!
Super!!!!!!!!!! Kurcze ja ci nie odpuszczę ( jak na ślizgonke przystało )chce rozdzial o Wealeyach.
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj nie będę anonimowa i mam nazwę (wcześniej podpisywalam się ~ Rose Weasley)
życzę weny! PAMIĘTAJ O WEASLEYACH♡♡
Mam pytanko z którego domu jesteś? Ja slitherin czekam na odpowiedź! ♧♢♡♤
Kurcze znowu to samo. Wysłało się 2 razy sorki!!!
UsuńKurcze znowu to samo. Wysłało się 2 razy sorki!!!
UsuńI znowu OMG
UsuńSuper rozdział. Za 2 tyg (19.12.2015) mam urodziny i z koleżankami mamy zamiar przeczytać od deski do deski cały Twój blog.
OdpowiedzUsuńEmi, Pauli, Zuzu, Zo, Zola- do boju
Naprawdę? Ohhhh, to takie miłe! <3 Uściskałabym Was, ale nie wiem, gdzie mieszkacie <3
UsuńBardzo Ci dziękuję za to, że odpowiedziałaś na moją prośbę na asku i dodałaś spis treści <3
UsuńNawet sobie nie wyobrażasz jak ułatwiło mi to czytanie twojego bloga ^_^
A co do rozdziału to oczywiście fantastyczny. Nie spodziewałam się, że to profesor Harris mógłby zostać zaatakowany. Bardzo mnie tym zaskoczyłaś. Sądzę, że Rita odkryje, że to Ginny i Allie zrobiły przykrą niespodziankę Ricie i ta będzie się chciała zemścić na którejś :/
Profesor Harris nie spodziewałam się. Rozdział wręcz genialny
OdpowiedzUsuńCiekawe co z tym Kishanem, mam nadzieję, że Jamesowi uda się go pokonać.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :) Nie spodziewałam się, ze to Harris, współczuje mu :( Ostatni element chyba jest ukryty gdzieś w salonie Gryfonów, albo w Lochach albo gdzieś pod podłoga sypialni :) Zobaczymy za tydzień :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Lily
Ja myślę, że ostatni element ukryty będzie w Wielkiej Sali. Nie spodziewałam się, że zaatakowany zostanie nauczyciel.Liczyłam raczej na Puchona, ale na ucznia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny rozdział.
~Wika~
PS. Ja jestem z Ravenclawu.
Czy mogła byś jeszcze raz napisać Kiedy dodajesz notki na 2 bloga bo w którymś rozdziale czytałam ale nie pamiętam :)
OdpowiedzUsuńDobra z tego co rozkminiłam to w środy luz
OdpowiedzUsuńPiszesz tak pięknie, że
OdpowiedzUsuńJ.K.Rowling się zlęknie,
Zobaczy w Tobie przeciwnika,
I tylko patrzeć, jak znika...
Zaprawdę to opowiadanie,
A jest to wielka cnota,
Otworzyło nieskalane
Serca mego wrota
I niech passa dobra
Nigdy nie ustanie,
Ponieważ niczym królewska kobra
Rządzić dobrze będzie w stanie
Mam nadzieję, że to przeczytasz-
- Mrs.Crayzolek
dodam tylko:
Usuń-GRYFINDOOOR!!!
Serio profesor Harris?!?! ;(
OdpowiedzUsuńTak ogółem fajny rozdział
POZDROWIONKA
Nieźle...♥,ale czy Kishan nie chciał zabić nauczycieli?....
OdpowiedzUsuńOjoj. Ależ się porobiło. Profesor Harris napadnięty. Dobrze że nie McGonagall. A tak ogólnie to rozdział cudowny. Uwielbiam te sceny z Harrym i Ginny. To takie słodkie gdy się całują. A jeszcze jedno: fajnie by było gdybyś wplotła w historię wątek Teddiego i Victorie. Ale to tylko taka moja zachcianka. Jak zwykle zresztą. Chyba się zakochałam w tym rozdziale XD szalona jestem no cóż zrobić? ;)
OdpowiedzUsuńVeronica
PS. Zadedykujesz mi jakiś rozdział. Pleeeeese
Cześć ! Kolejny super rozdział :) W końcu jakaś mała chwila dla Harrego i Ginny sam na sam :D Pozdrawiam Kacper
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch, tym razem to nauczyciel został zaatakowany, może im pomoże...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia