Tak jak obiecałam- blog o Igrzyskach Śmierci. Liczę na Waszą aktywność:
dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
dalsze-losy-nieszczesliwych-kochankow.blogspot.com
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Harry, marszcząc brwi, czytał list, który przysłała mu
Profesor McGonagall z Hogwartu. Ginny przyglądała mu się, nerwowo tupiąc
nogą i trzymając się pod boki. Hermiona była nieco spięta, natomiast Ron
rozbawiony. Harry odłożył list i spojrzał po wszystkich. Ciszę przerwał Ron:
-No co? Wdał się w rodziców!
Hermionie zadrgały kąciki ust. Ginny widząc to, odgryzła
się:
-Nie martwcie się, po chrzestnych też coś odziedziczył.
Hermiona natychmiast spoważniała, a Harry przewrócił oczami,
lekko się uśmiechając:
-Nie oszukuj się, Hermiono. Wszyscy wiemy jak jest.
Ginny westchnęła głośno, opadając na kanapę, natomiast Harry
poderwał się z niej i podszedł do szuflady,
by wyciągnąć pergamin i pióro. Jego żona wstała i złapała go za rękę.
-Poczekaj.- powiedziała cicho, a na
jej twarzy malował się przebiegły uśmiech.- Wyślijmy mu wyjca.
~*~
W Wielkiej Sali panował codzienny gwar. Każdy coś mówił,
śmiał się, dowcipkował. James natomiast nie miał humoru do żartów.
Mike jest na niego obrażony. Na Arię też był, ale
najwyraźniej stwierdził, że to bardziej wina Jamesa, niż jej. No cóż, to
prawda, przecież to właśnie on namawiał ich na nocną wyprawę.
Mike bardzo przejął się utratą tych punktów i
szlabanem. Siedzi teraz pomiędzy ich kolegami z dormitorium- Mattem Campbellem
i Renem Millerem. Nie odzywa się jednak ani słowem, czasem rzuca ukradkowe
spojrzenia na Jamesa, który przyłapał się na robieniu tego samego.
Aria nie mogąc zdecydować, kogo ma wspierać w tym trudnym
okresie, postanowiła, że wda się ożywioną rozmowę z jej koleżankami z
dormitorium- Lucy Cullen i Emily Kent. Widać, że udaje entuzjazm i wymusza
śmiech.
Do Wielkiej Sali wleciały sowy. Jedna przysiadła na ramieniu
Arii, ta zmarszczyła brwi, przyglądając się jej uważnie. W mgnieniu oka
przechwyciła list, rozdarła kopertę, po czym prychnęła z pogardą. Widząc
pytające spojrzenie Jamesa, wyjaśniła:
-List od mojej siostry. Nie znoszę jej.
Jamesowi stanęło w gardle to, co właśnie przełykał.
-Masz SIOSTRĘ? Dlaczego nic nie powiedziałaś?
-Bo to idiotka.- Aria wzruszyła obojętnie ramionami.- Jest niesamowicie upierdliwa i natrętna, nie daje mi spokoju.
Dziewczyna zaczęła czytać dalej. Teraz wybuchnęła kpiącym
śmiechem. Gdy spojrzenia jej i Jamesa się skrzyżowały, wyjaśniła:
-Powiedziałam moim rodzicom, że się z Tobą…- tu zawahała
się, jakby nie była pewna, czy może to tak już nazwać.-…no, zaprzyjaźniłam.
Pewnie się o tym dowiedziała. Ma na imię Diana.
Jest o rok młodsza. Ona tak jak ja, jest wielką fanką Harry’ego Pottera, więc
teraz mnie o Ciebie wypytuje. Nawet jej nie odpiszę, co ona sobie…
Aria nagle ucichła, wpatrując się w Nereidę, która
przyniosła Jamesowi szkarłatną kopertę. Chłopak obejrzał się, po czym jęknął:
-Och, nie!- zrobił to głośniej, niż zamierzał, więc teraz
prawie wszyscy Gryfoni wpatrywali się w wyjec, któremu delikatnie dymiły rogi.
Mike, który pochodził z mugolskiej rodziny, nie
miał pojęcia co to jest, więc nie rozumiał ogólnego poruszenia. Po chwili się
jednak przekonał.
-Otwórz go, James.- powiedział niespodziewanie Teddy, który
siedział naprzeciwko, obok Victorie.- Bo inaczej wybuchnie i będzie jeszcze
gorzej.
James, czując, jak trzęsą mu się ręce, otworzył wyjca.
Natychmiast usłyszeli głos Ginny, który był ostry, a z każdym słowem stawał się
coraz głośniejszy:
-Jamsie Syriuszu Potter! Dostaliśmy list od Profesor
McGonagall, wiemy, co zrobiłeś! Czy ja Cię nie prosiłam, żebyś nie pakował się
w kłopoty!? Zasłużyłeś na karę, co Ty sobie w ogóle wyobrażałeś, idąc sobie w
środku nocy do biblioteki!? Przecież panuje ZAKAZ! Narobiłeś nam wstydu, ciekawa
jestem jak bardzo ucierpiał Gryffindor! Ty powinieneś
się wstydzić, nie my! TO MA SIĘ NIE POWTÓRZYĆ!
Wydawało się, że to już koniec, ale niespodziewanie
usłyszeli głos Harry’ego, spokojny, ale z nutką przygany. Niektóre dziewczyny
pisnęły, chłopcy wstrzymali oddech, a łyżka Arii opadła z brzękiem na ziemię.
Przecież to głos TEGO Harry’ego Pottera.
-James, jeżeli to się powtórzy, to przyjadę do Hogwartu
osobiście, jako auror i będę Cię śledził pod pretekstem ochrony.
To już na pewno koniec. W Wielkiej Sali rozbrzmiały śmiechy,
po czym stopniowo powracał codzienny gwar. Odezwał się Ren Miller:
-Twoja mama musi być ostra, co?
-Nie.- James pokręcił głową.- Wiedziała, że zrobi mi wstyd,
normalnie nie krzyczałaby tak.
Ci, którzy to usłyszeli, roześmiali się. James spojrzał na
Mike, któremu po twarzy błądził uśmiech, ale patrzył w swój talerz.
Aria najwyraźniej dalej była w szoku, po usłyszeniu głosu
Harry’ego Pottera, bo z lekko rozchylonymi ustami, bez zmrużenia oka, patrzyła
w jeden punkt, gdzieś ponad ramieniem Jamesa.
Wieczorem przyszła pora ich szlabanu. James musiał zgłosić
się do McGonagall, nie wiedział co będzie robił. Arii przypadł
Hagrid- to byłoby w porządku, gdyby nie perspektywa prawdopodobnego odwiedzenia
Zakazanego Lasu. Powiedziała mu, że Mike ma karę u Filcha- James współczuł mu
dyskretnie.
O podanej godzinie James stawił się w gabinecie dyrektorki.
Okazało się, że będzie musiał przepisywać kartoteki karanych. „To nie
najgorsze”- pomyślał. Ku ironii- kazała mu zacząć od litery „P”. Już po 15
minutach natrafił na jedną z kartotek swojego ojca- towarzyszył mu wujek Ron.
Karani byli za przylecenie latającym samochodem na rozpoczęcie roku,
uszkadzając przy tym Bijącą Wierzbę. Z trudem powstrzymał śmiech. Zobaczył też
inne kartoteki Harry’ego Pottera-wciąż towarzyszyli mu Ron Weasley i Hermiona
Granger. Często byli karani za wymykanie się w nocy z dormitorium. „I on mi
robią wymówki…”- pomyślał James.
Zrobiło mu się dziwnie smutno, gdy natrafił na kartoteki swojego
dziadka. Zazwyczaj towarzyszył mu Syriusz Black, często jednak też Remus Lupin
i Peter Pettigrew.
Nagle wpadł na pomysł- „Tam,
gdzie wszystko jest ukryte…”! Może chodzi o gabinet dyrektorki, gdzie są
ukryte wszelkie informacje na temat uczniów, czasem nawet ich tajemnice…
Kurczowo złapał się tej nadziei.
Gdy wrócił do wieży Gryffindoru, ogień w kominku już
dogasał. Mike siedział przed nim w fotelu. W pokoju nie było już innych
uczniów. Ich spojrzenia się skrzyżowały, James szybko odwrócił wzrok. Zawahał
się, a po chwili ruszył na drugi koniec pokoju, jak najdalej od Mike. Czuł do
niego żal, że tak się wściekł za ten szlaban i punkty. Czy to jest
najważniejsze? Nie powinien obwiniać tylko Jamesa, przecież on sam zgodził się
na udział w tej akcji.
Po chwili do Pokoju Wspólnego wpadła Aria. Zawahała się, nie
wiedząc, do kogo ma podejść. James jednak zawołał:
-Aria! Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
Usiadła obok niego, rzucając nerwowe spojrzenia na Mike.
-Pomyślałem, że pierwszy element może być gabinecie
dyrektorki. Przecież tam są ukryte wszystkie informacje na temat uczniów,
Hogwartu, nauczycieli… Trzeba wykurzyć stamtąd McGonagall, a wtedy te, które
będzie miało akurat u niej szlaban, przeszuka gabinet.
Aria przytaknęła cicho. Nic nie powiedziała.
-Przekażesz Mike’owi?- zapytał niepewnie James.
Ponownie skinęła głową, milcząc. Teraz dopiero James
zauważył, że kurczowo trzyma się za nogę. Wzdrygnął się, widząc, że szata na
jej łydzce jest rozerwana i nasiąknięta krwią.
-Co się stało?
-Szukaliśmy z Hagridem Nieśmiałków, które będą mu powtrzebne
na lekcje Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Strasznie się wściekały. Kilka z
nich wbiło w moją nogę pazury… a może kły, sama już nie wiem.
-Hagrid nie zareagował?- zapytał z lekkim niedowierzaniem i
złością.
-Słyszał, jak krzyczę, ale powiedziałam mu, że się tylko
przestraszyłam. Nie zauważył mojej rany, bo było ciemno. Nie chciałam robić
szumu wokół małej rany.
James lepiej się przyjrzał jej łydce i nie zobaczył „małej
rany”, tylko potężną szramę, z której sączyła się krew. Wokół niej było jeszcze
kilka głębokich zadrapań.
-Powinnaś iść do Skrzydła Szpitalnego- powiedział z wyraźną
troską w głosie.
-Daj spokój. To nic takiego.
I zanim James zdążył coś powiedzieć, wstała i kulejąc,
podeszła do Mike. Chyba opowiedziała mu o planie wykurzenia McGonagall z
gabinetu.
Aria pokuśtykała z powrotem do Jamesa.
-Zgodził się.
-Pewnie z niechęcią.- mruknął James.
-Och, daj spokój.- burknęła Aria.
-Powiedz mu, że jeżeli nie chce, to nie musi brać w tym
udziału. A co jeżeli znów dostanie szlaban?- zapytał ironicznie James.
-Nic nie będę mu mówić.- zdenerwowała się jego towarzyszka,
po czym chwiejąc się, zerwała się na równe nogi.- Nie będę latać tam i z powrotem po całym pokoju. NIE JESTEM SOWĄ, CZY
CO TY TAM SOBIE MYŚLISZ!- wybuchnęła.- Może po prostu podejdź i sam mu to
powiedz, przecież nie brak Ci odwagi! Zachowujecie się jak skończeni KRETYNI!
I najszybciej, jak tylko mogła (zważając na jej poranioną
nogę), pobiegła do dormitorium.
❤❤❤ Nie stać mnie na nic więcej.
OdpowiedzUsuńCudo! Nie mogę się doczekać kolejnego ^^
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!! Juz z niecierpliwoscia czekam na next
OdpowiedzUsuńLily
Ty tak zaj****cie piszesz! Chyba nawet lepiej od Rowling :) Całą noc czytałam, nie mogłam się oderwać! Czekam na następny rozdział ;3
OdpowiedzUsuńTo znaczy, trafiłam na bloga wczoraj wieczorem i przez całą noc go czytałam ;3
UsuńO jaaa, dziękuję bardzo <3 :)
UsuńI jeszcze jedno. Ni wiem, czy przyjmujesz pomysły na rozdziały (xD), ale napiszę to :) Myślę, że byłby fajny rozdział, w którym Harry wpada z nieoczekiwaną wizytą do Dudley'a. Tak fajna, humorystyczna notka :)
OdpowiedzUsuńJasne, że przyjmuję pomysły. A co Dudley'a- cóż, mam co do niego pewien plan >:-D
UsuńCudny cudny i jeszcze raz cudny. Nie mam nic do zażucenia <3
OdpowiedzUsuńWspaniały!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tą siostrę to Aria nie jest podobna do Hermiony, ale kiedy James i Mike się na siebie obrazili i kazali jej przekazywać wiaomości powiedziała zupełnie to samo, co Hermiona w Czarze Ognia, kiedy Harry miał iść do Hagrida, aby dowiedzieć się o pierwszym zadaniu. A sam rozdiał SUPER! :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńten wyjec cudowny, Mike się obraził, może właśnie tam coś znajdą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Basiu, naucz sie pisać za przeproszeniem, tak mnie to wkurwia jak czytam komentarze "duzo weny życzę " no daj se spokój!
OdpowiedzUsuńCo do autorki, Kocham Cie i to jak piszesz, w jeden dzień przeczytałam 35 rozdziałow. Od teraz będę sie podpisywać,
Nelly