Harry poczuł, że wyprawa na Pokątną w obecności najbliższej rodziny to najlepsze, co mogło mu się zdarzyć. Wiedział, że James bardzo chciał jechać do Hogwartu, a podpatrzył nawet jak chłopiec dyskretnie skreśla dni w kalendarzu. Dobrze go rozumiał, też tak kiedyś robił. Tylko, że on mieszkał u najgorszych mugoli na świecie, a James po prostu nasłuchał się wspaniałych historii.
W wyprawie na Pokątną Harry'emu, Ginny, James'owi, Albusowi i Lily towarzyszyli Ron i Hermiona wraz z dziećmi. Cała piątka dzieci była niezwykle zachwycona ulicą Pokątną, tak jak kiedyś Harry. Czas mijał im bardzo dobrze, chociaż Lily przeklinała się w duchu, że musi jeszcze czekać 3 lata na swój list, a James nie omieszkał wytknąć Al'owi, że na pewno jest charłakiem, co na jego nieszczęście dosłyszała Ginny.
Lily dobrze dogadywała się z braćmi i kuzynem, ale najlepsze stosunki miała z Rose- mogła z nią pogadać jak dziewczyna z dziewczyną. James spędzał najwięcej czasu z Hugo i Al'em, chociaż z tym drugim nie najlepiej się dogadywał. Co prawda kochał go jak brat brata, ale w życiu nie powiedziałby tego na głos, bo po prostu uwielbiał mu dokuczać.
Najwięcej czasu zajął im przebyt o Ollivandera- po części dlatego, że żadna różdżka nie chciała wybrać Jamesa, a po części dlatego, że Ollivander dalej pamięta o tym, że Harry, Ron i Hermiona uratowali mu życie, więc wdał się z nimi w ożywioną rozmowę. Mahoń, włókno ze smoczego serca, 10 i pół cala- ta właśnie różdżka została różdżką Jamesa.
U Madame Malkin poszło dosyć szybko, natomiast gdy weszli do Esów i Floresów po książki, James zauważył, że każdy uważnie przygląda się jego ojcu, a jakieś małe dziewczynki w koncie wydały z siebie zduszony okrzyk. Nikt nawet nie zauważył, że Harry ma towarzyszy. Przez jakiś czas James się zastanawiał, czy i on będzie tak obserwowany, gdy dowiedzą się, że ma na nazwisko Potter.
Gdy mięli już wszystkie książki zaszli do apteki, potem kupili kociołek, wagę i inne niezbędne przedmioty, a na koniec Harry kupił swojemu synowi biało-brązową sowę. James nazwał ją Nereidą, była to samica, podobno bardzo zadziorna, więc obiecał sobie, że nie przedstawi sobie Nereidy i Fuksji, ich domowej sowie. Najpierw by się pozabijały nawzajem, a później Ginny zabiłaby jego, czego bardzo chciałby uniknąć.
~*~
Byli na stacji King's Cross- Harry, Ginny z dziećmi. Ron i Hermiona wraz z dziećmi chętnie postanowili towarzyszyć Jamesowi. Byli też Teddy i Molly.
Harry trzymał za rękę Lily. Dziewczynka wciąż przeżywała:
-Tato, jeszcze 3 lata! Ja nie wytrzymam w tym mugolskim świecie!
-Spokojnie, Lily.- Harry uśmiechnął się do swojej córki.- Jeszcze przyjdzie na Ciebie czas. A wtedy zobaczysz, zostaniesz wspaniałą i mądrą czarownicą.
Lily oblała się rumieńcem, ale więcej już nie narzekała.
Stanęli pomiędzy peronem 9 i 10. James patrzył na barierkę, która je oddzielała jak zbaraniały.
-I ja mam tak po prostu... na nią wbiec.
-Tak.
James nie ruszył się z miejsca. Harry puścił Lily i podszedł do chłopca.
-Razem?
-Razem.
Harry położył dłoń na ramieniu swojego syna. James pchał wózek i po chwili razem znaleźli się na peronie 9 i 3/4. James był przez chwilę w szoku, ale po chwili zakrzyknął:
-Super!
Ginny trzymała za rękę Lily i ramię Ala, gdy się zjawiła. Lily i Al byli w jeszcze większym szoku, niż James. Teraz cała rodzina patrzyła na wielką, czerwoną lokomotywę ''Express Londyn-Hogwart".
Po chwili zjawili się Weasley'owie. Rose już omawiała niezwykłość peronu 9 i 3/4 z Lily, a Hugo wraz z Al'em podziwiał lokomotywę. James był po prostu zestresowany.
Wbiegli Teddy i Molly. Dla Teddy'ego nie była to nowość- będzie teraz na szóstym roku. Rozglądał się za Victorie, która po chwili pojawiła się wraz z Bill'em, Fleur i rodzeństwem.
Każdy wiedział, że Teddy i Victorie podkochują się w sobie. Teraz oboje chwycili swoje pakunki i pożegnali się z rodziną.
-I nie wpadaj w kłopoty...!- zawołała Molly, gdy przytulała Teddy'ego.
-Ależ oczywiście...- Teddy uśmiechnął się znacząco.
-Trzymaj się, Teddy.- powiedział Harry, łapiąc Teddy'ego za ramię.- Do zobaczenia na święta!
-No jasne!- odpowiedział z uśmiechem Teddy.
Razem z Victorie ruszyli do pociągu, więc za chwilę zniknęli w tłumie uczniów.
-No, twoja kolej, James.- powiedziała Ginny i przytuliła swojego syna.- Zobaczysz, będzie dobrze! I koniecznie do nas pisz, bo inaczej nie damy Ci spokoju...
-Ok, ok..- odpowiedział James, wyzwalając się z jej objęć.
-Jaaaames!- zaszczebiotała Molly, chwytając go w objęcia.- Jestem taka dumna! Taka dumna!
-Babciu...- żachnął się James, ale Molly była wytrwała.
-Zobaczysz, będzie dobrze! Poznasz nowych przyjaciół, będziesz chodził na zajęcia, oglądał mecze quidditcha...
Po jakimś czasie Molly w końcu wyswobodziła z objęć swojego wnuka, który uścisnął rękę Hugo i pomachał do Rose.
-Do zobaczenia, Rose. Już za rok i Ty będziesz na moim miejscu.
-Taak... Trzymaj się, Jim.
James pomachał jeszcze do Rona, Hermiony, Billa, Fleur, Dominique i Louisa, po czym powiedział do Ala:
-No, co do Ciebie to nie jestem taki pewien, ty to pewnie jesteś charłakiem, ale...
-James!- to był głos Ginny.
-...ale powiedzmy, że jeszcze wszystko przed Tobą. Cześć.
-Cześć..
W tej chwili Lily rzuciła mu się na szyję i wybuchnęła płaczem. Gdy pożegnała się z bratem, Harry zaczął ją pocieszać, chociaż nie był pewny, czy płacze dlatego, że nie zobaczy przez pół roku brata, czy dlatego, że ona musi jeszcze czekać 3 lata.
Po chwili Harry podszedł do Jamesa. Kucnął przed nim i powiedział:
-Widzę, że coś Cię trapi..
-Nie, skądże..
-Daj spokój. Chodzi o Tiarę Przydziału, co?
-Tak..- wyznał szeptem James. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że przechodnie przyglądają się z niedowierzaniem Potterom.
-James, nie musisz się bać. Jestem pewien, że Tiara przydzieli Cię do Gryffindoru.
-Nie chciałbym Was zawieść...
-Nie zawiedziesz. Nie ważne, gdzie trafisz...
-Ale jeśli przydzielą mnie do Slytherinu? Wiesz, że nienawidzisz Ślizgonów...
-Tak, to prawda, ale jeżeli Slytherin będzie Twoim domem, to ja to zaakceptuje.
James kiwnął głową. Harry przytulił syna, po czym stanął i klepnął go po ramieniu.
-Pozdrów Hagrida i Neville'a...
-Harry!-pisnęła spanikowana Hermiona.- On zaraz się spóźni.
-Leć już. Do zobaczenia.
James chwycił swój bagaż z Nereidą w klatce na szczycie i ruszył ku pociągowi.
~*~
James szedł długim korytarzem i zaglądał do przedziałów. Wszystkie były zajęte. W końcu znalazł przedział Teddy'ego, jednak nie wszedł do niego.
Obok Teddy'ego siedziała Victorie. Oboje byli ubrani w szaty szkolne. Na ich piersiach błyszczały znaki prefektów. Teddy opowiadał coś z przejęciem swoim kolegom z naprzeciwka, a Victorie patrzyła na niego z dziwnym uwielbieniem.
Teddy był popularny tylko dlatego, że był chrześniakiem Harry'ego Pottera. Więc co będzie musiał wytrzymywać on, James?
Teddy chyba opowiadał o quidditchu. No tak, był szukającym w drużynie Gryfonów. James chętnie by go posłuchał, ale postanowił ruszyć dalej.
Kilka przedziałów później zobaczył dwoje pierwszoroczniaków- chłopca i dziewczynkę.
Dziewczyna opowiadała o czymś. Była bardzo ładna. Długie włosy o odcieniu ciemnej czekolady spadały jej falami na ramiona i plecy. Oczy miała przejrzyście niebieskie.
Chłopiec naprzeciwko miał mysie włosy i ciemne oczy. Słuchał z otwartymi ustami. James postanowił wejść.
-Przepraszam, wolne?
-Tak.
James wtaszczył kufer na półkę i usiadł obok chłopca.
-Właśnie opowiadałam mu o Harrym Potterze!- powiedziała z przejęciem dziewczynka. Jej niebieskie oczy rozbłysły i zamigotały.
-Och..
-On był niesamowity!- zakrzyknął chłopiec obok.- I ten Ron i Hermiona..
-Przysięgam, że widziałam ich na peronie! Jak ja chciałabym go poznać...
James przemilczał to.
-Do jakiego domu chcielibyście trafić?- zapytał, pragnąc zmienić temat.
-Moja mama była w Ravenclawie, a tata w Hufflepuffie.- odpowiedziała szybko dziewczynka.- Zawsze próbowali mnie przekonać do tych domów, ale ja bym chciała do Gryffindoru. Podoba mi się ten dom, a tak poza tym Harry Potter tam był...
-A ty?- James zwrócił się do chłopca.
-Moi rodzice są mugolami.- mruknął.- Tak w ogóle to jestem Mike Montgomery. Ale z tego co opowiadała mi Aria...- tu wskazał na ową dziewczynę.-... to chyba też chciałbym trafić do Gryffindoru. Ale za żadne skarby do Slytherinu...
-Ja też!- odpowiedział z zapałem James.- Chyba ucieknę z domu, jak trafie do Ślizgonów, bo moi rodzice byli w Gryffindorze.
-Och, zazdroszczę Ci, na pewno trafisz do Gryffindoru.- powiedziała dziewczynka, po czym wyciągnęła do niego rękę.- Nazywam się Aria Hastings.
-James... James Potter.
Aria szybko cofnęła rękę i pisnęła cicho. Mike wytrzeszczył oczy.
Gdy Aria odzyskała głos, wyszeptała:
-Jesteś synem Harry'ego Pottera?
-Tak, jestem.- odparł lekko naburmuszony James i opadł na oparcie. Mike i Aria przyglądali mu się uważnie
Przyszła czarownica pchająca wózek ze smakołykami.
-Coś dla Was, kochaneczki?
James rad, że może coś zrobić, szybko odpowiedział:
-Jasne. Trzy czekoladowe żaby i paczkę fasolek wszystkich smaków.
James zapłacił, po czym rzucił pierwszą żabę Arii, drugą Mike'owi, a trzecią otworzył sam. Z karty uśmiechał się do niego jego własny ojciec.
-Harry Potter..- mruknął.- Chcesz go, Aria?
-Nie, mam ich już 13...
-A Ty Mike?
Mike spoglądał na swoją żabę nieufnie.
-O co chodzi z tymi... żabami?
James wyjaśnił mu fenomen czekoladowych żab i kart czarodziejów. Opowiedział też o fasolkach wszystkich smaków.
-Super!- zakrzyknął Mike, po czym wziął do ręki kartę z Harrym Potterem.- Jest strasznie do Ciebie podobny! Tylko oczy masz inne...
-Po mamie.
-Mam Hermionę Weasley, kiedyś Granger!- ucieszyła się Aria.
-To ta, co była przyjaciółką Harry'ego Pottera?
-Tak. Mogę Ci ją dać, mam już 11 takich...- wręczyła kartę Mike'owi.- Otwórz swoją, może natrafisz na Rona Weasley'a..
-Nie. Mam... Albusa... Dumbledor'a.. Kto to?
Aria i James opowiedzieli Mike'owi o Dumbledorze. Potem próbowali ze śmiechem fasolek wszystkich smaków, a na koniec zaczęli rozmawiać o quidditchu. Mike był zafascynowany.
James bardzo się cieszył, że w końcu nie rozmawiają o jego pochodzeniu. Bardzo polubił nowych znajomych. W końcu Aria powiedziała:
-Idę się przebrać. Zaraz wrócę.
I wyszła z czarną szatą przewieszoną przez ramię. James i Mike też się przebrali. Po 10 minutach wróciła Aria. W nowiutkiej szacie wyglądała jeszcze lepiej niż w mugolskim stroju, ale James nie śmiał jej tego powiedzieć.
Gdy pociąg stanął cała trójka wyszła z przedziału. Znaleźli się na zatłoczonym korytarzu. Po jakimś czasie usłyszeli głos:
-Pirszoroczni! Pirszoroczni, do mnie!
Już wiedział, że to Hagrid.
Podszedł do niego żwawo.
-Cholibka, jak się masz James?- zagadnął Hagrid.- Dobrze się czujesz?
-Jasne, Hagridzie. Pozdrowienia od taty.
Hagrid rozpromienił się. Za chwilę wszyscy ruszyli parami w stronę jeziora. Powsiadali do łódek- James usiadł z Mikem, Arią i jakimś ciemnoskórym chłopcem- i ruszyli w stronę zamku. Co jakiś czas schylali się, by nie uderzyć w gałęzie. I potem James to zobaczył.
Wielki, wspaniały zamek. Aż mu zaparło dech. Rodzice zawsze mu opowiadali o Hogwarcie... ale w najśmielszych snach nie wyobrażał sobie Hogwartu tak pięknego. Mike i Aria również zamilkli.
Potem wysiedli z łódek i weszli do Wielkiej Sali. Przy czterech stołach już siedzieli uczniowie. James popatrzył na zaczarowane sklepienie. Teraz było pełne gwiazd. Rozpoczęła się ceremonia przydziału. Na samym początku Tiara zaśpiewała swoją pieśń- wszystko było tak, jak mu opowiadali rodzice. Do Gryffindoru trafiają odważni i prawi, do Ravenclawu inteligentni i rządny wiedzy, do Hufflepuffu sprawiedliwi i przyjacielscy, a do Slytherinu sprytni i ambitni (James w duchu dopowiedział sobie, że także gburowaci i samolubni).
Dyrektorka szkoły, profesor McGonagall, kobieta o surowym wyglądzie, nakładała Tiarę Przydziału na głowy przerażonych uczniów. James tak bardzo chciał mieć to za sobą, że nawet nie zwracał uwagi na to, co się dzieje. Co jakiś czas słyszał tylko:
-GRYFFINDOR!
-RAVENCLAW!
-HUFFLEPUFF!
-SLYTHERIN!
Do rzeczywistości przywróciły go słowa McGonagall:
-Hastings, Aria.
Aria spojrzała na niego i na Mike. Oboje pokazali zaciśnięte kciuki. Bardzo polubił tę dziewczynę, mimo tego, że miała lekkiego bzika na punkcie jego ojca. Bardzo by chciał, by on, Aria i Mike trafili do jednego domu. A z tego co wie, szanse nie są duże...
Aria trzęsąc się od stóp do głów zasiadła na stołku i zamknęła oczy, gdy McGonagall zakładała jej Tiarę Przydziału. Przez chwilę panowała grobowa cisza, a potem Tiara wrzasnęła:
-GRYFFINDOR!
Gryfoni zaczęli głośno klaskać, a Aria chyba nie wierzyła w swoje szczęście. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę stołu Gryfonów i opadła na miejsce.
Kolejne nazwiska padały, a Tiara raz po raz krzyczała różne nazwy domów. W końcu McGonagall powiedziała:
-Montgomery, Mike.
Mike ruszył niepewnie w stronę Tiary. Nasunęła mu się na oczy, a potem:
-GRYFFINDOR!
Ze stołu Gryfonów dobiegły radosne okrzyki. James też się cieszył, ale czuł, że dłużej nie wytrzyma. Chce mieć to już za sobą..
I kolejne nazwiska, kolejne domy. Aż w końcu:
-Potter, James.
Dosłyszał stłumione szepty.
-Potter?
-Syn Harry'ego Pottera?
-Na brodę Merlina, to Potter!
James starając się to ignorować, usiadł na stołek. Kątem oka zobaczył zaciekawione i zdumione twarze, a potem Tiara opadła mu na oczy.
-Hmmm, Potter...- usłyszał głosik w swojej głowie.- Tyle lat już minęło, gdy tę Tiarę zakładał Twój ojciec. Jednego jestem pewna... Odziedziczyłeś talent po ojcu. Tak, odwagi też Ci nie brak.. Więc chyba.... GRYFFINDOR!
Gryfoni zaczęło wiwatować tak głośno, jak nigdy przedtem. James czując, że kamień spadł mu z serca, usiadł obok Mike przy stole Gryfonów. Naprzeciw uśmiechali się do niego Teddy i Victorie.
McGonagall wygłosiła przemówienie, a potem... uczta! I tak w końcu znalazł się w swoim dormitorium w wieży Gryffindoru, które dzielił z Mikem, ów ciemnoskórym chłopcem, który nazywał się Matt Campbell i chłopcem o indyjskich korzeniach, Renem Millerem.
Czuł się szczęśliwy. Jeszcze tego samego dnia napisał do rodziców. Wiedział, że będą z niego dumni.
Przez ten rozdział mam na twarzy banan :). Szkoda mi tylko trochę Jamesa pewnie teraz będzie przechodził to co Harry. :( kiedy kolejny rozdział? :D
OdpowiedzUsuńSupcio rozdzial :0 niwe wiedzialam, ze dodasz go tak szybko :)) kiedy bedzie nastepny, jesli mozna wiedziec :))
OdpowiedzUsuńCóż, myślę, że niedługo, bo mam teraz wenę twórczą :) Myślę, że najpóźniej w środę, chyba, że będę miała za mało czasu :)
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj nowy rozdział? ;)
UsuńO matko! xD Ale geniaaalny rozdział! Normalnie aż mnie coś ściska w brzuchu xD :D Liczę na następny rozdział, by był taki super jak ten :D :3 ^^
OdpowiedzUsuńDałabyś radę, by był dzisiaj nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńCzęść rozdziału już napisana, mam nadzieję, że rozdział pojawi się jutro ;)
UsuńOk, czekamy ;)
UsuńNie będzie dzisiaj nowego rozdziału prawda? :(
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nowy rozdzial? mial byc w srode, a dzis piatek...
OdpowiedzUsuńW moim nieopublikowanym fanficku też jest Aria. 😀 Tylko jest Puchonką i ma na nazwisko Tandel.
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńocho, wielkie poruszenie, że to syn Harrego Pottera, i całą trójką trafili do Gryfindoru...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia